Biuletyn Informacji Publicznej naszego starostwa powoli staje się moim nałogiem… Już po dobrze zamankietowanej gazecie zamówienia publiczne okazały się lekturą inspirującą, a teraz w BIP-ie starostwa znów kwiatki. Tyle, że wtedy starosta wymagał małego cudu i sprowokował mały cud, teraz wymaga cudu wielkiego. Wyobrażacie sobie, żeby ktoś w osiem dni przygotował kosztorys wydania na promocję Borów Dolnośląskich niemal półtora miliona złotych a potem w kolejne 15 dni opracował dokładny plan wydania tych pieniędzy? Nie wyobrażacie sobie? Starosta ma lepszą wyobraźnię… Poczytajcie…
Starostwo wraz kilkoma gminami chce złożyć wniosek o unijne pieniądze na kampanię promocyjną Borów Dolnośląskich. Wniosek musi zawierać tak zwane studium wykonalności. Studium musi zawierać plan promocji, czyli plan wydania pieniędzy, które powiat chce wyrwać z Regionalnego Programu Operacyjnego.
Starostwo ogłasza konkurs na wykonanie tego planu. Ogłasza go 28 października dając termin złożenia ofert 4 listopada o godzinie 10. To osiem dni czasu, jeśli ktoś pierwszego dnia dostrzeże ogłoszenie. Osiem dni czasu, jeśli ktoś ma i zna wymaganą w konstruowaniu projektu Strategię Rozwoju Turystyki w Powiecie Bolesławieckim. Osiem dni czasu, jeśli ktoś zna dokładnie wytyczne Regionalnego Programu Operacyjnego, z którego starostwo chce wziąć te półtora miliona złotych.
Osiem dni czasu na oszacowanie tego, ile będzie kosztować przygotowanie planu wydania półtora miliona złotych. Ile będzie kosztować przygotowanie dokładnego kosztorysu wydania tych wielkich pieniędzy, przygotowanie planu wykupu mediów na publikacje promujące Bory Dolnośląskie itp, itd. Kupa roboty dla zespołu fachowców.
Załóżmy, że jakaś firma specjalizująca się w tego typu opracowaniach trafi na BIP bolesławieckiego starostwa (bo ogłoszenie o poszukiwaniu wykonawcy planu wydania półtora miliona złotych trudno znaleźć gdzie indziej). Załóżmy, że podejmie się wystartować w tym konkursie ofert i da najniższą cenę. Załóżmy że wygra. Co ją czeka?
Starosta daje zwycięzcy na przygotowanie planu wydania półtora miliona złotych całe 15 dni, czyli czas do 20 listopada. Pod warunkiem, że już 4 listopada ktoś w okrąglaku otworzy koperty i wybierze tego, kto plan wykona. I że tego samego dnia informacja o tym fakcie dotrze do zwycięzcy.
15 dni na precyzyjne zaplanowanie i wycenę kampanii promocyjnej w postaci kosztorysu zawierającego ceny jednostkowe wszystkich działań promocyjnych, czyli eventów, zakupionych billboardów, reklam w mediach, kosztów produkcji tych reklam, gadżetów promocyjnych itp, itd. Mówimy o dużej kampanii promującej Bory Dolnośląskie, więc nie wystarczą cenniki reklamowe poszczególnych mediów, wypadałoby również miejsce w tych mediach wstępnie zarezerwować, ceny negocjować, aby nie przepłacać i na dodatek zagwarantować ich utrzymanie do momentu realizacji planu promocji. Na dodatek z promocji i jej narzędzi ma korzystać aż osiem samorządów z terenu Borów Dolnośląskich i to też trzeba w planie uwzględnić.
Ogłoszenie w BIP-ie starostwa zastrzega również, że przy konstruowaniu planu należy wziąć pod uwagę różne potrzeby promocyjne poszczególnych ośmiu samorządowych partnerów projektu.
Żeby je uwzględnić, trzeba je poznać. W 15 dni dni poznać potrzeby dotyczące rodzaju i ilości narzędzi promocyjnych dla gmin Pieńsk, Przemków, Warta Bolesławiecka, Platerówka, Lubin, Osiecznica, Zgorzelec i Węgliniec? W sumie niedaleko, można obskoczyć.
Co trzeba zrobić, aby przygotować plan wydania półtora miliona złotych na promocję w piętnaście dni? Trzeba zatrudnić sztab fachowców, ekspertów, doświadczonych ludzi znających reguły promocji fundowanych z Regionalnego Programu Operacyjnego, znających koszty kwalifikowane RPO, wymyślić procentowy podział środków na promocje w mediach i za pomocą innych działań. Trzeba wskazać na wkład własny starostwa (co będzie ważnym atutem we wniosku do RPO), znać dane statystyczne i wskaźniki dotyczące tego, dlaczego akurat Bory Dolnośląskie są tak ważne, trzeba ustalić rezultaty twarde i miękkie projektu, zgodne z wytycznymi RPO (tzw. wskaźniki pomiaru efektywności projektu). Tak naprawdę trzeba wymyślić tę kampanię promocyjną od zera i zaplanować do najmniejszej śrubki.
A może nie trzeba, może wystarczy wiedzieć wcześniej, że ktoś będzie szukał wykonawcy takiego planu i pracować nad nim od dawna? Może wystarczy wiedzieć, kiedy konkurs na wyłonienie autorów planu będzie ogłaszany i mieć gotowa ofertę? Może, aby być bezkonkurencyjnym, trzeba wyeliminować konkurencję przed startem?
Jeśli przebrnęliście przez to, co napisałem powyżej, pomóżcie mi znaleźć odpowiedzi na te pytania. Bo wkrótce poznamy odpowiedź na pytanie zasadnicze: kto wygra konkurs ofert i projekt przygotuje.
Ja, zupełnie szczerze, już go podziwiam.
———————————————————
Zobacz zamówienie starostwa: Zamówienie WPI/3471/3/09 z dnia 2009-10-28
WYNIKI POSTĘPOWANIA znajdziecie tutaj
ERRATA TUTAJ
No to POczekamy jeszcze trochę…
Nie miałem dziś czasu sprawdzić wyników konkursu ofert : (
BIP milczy jak zaklęty. Dariusz też : (
No i jak tam strażnicy praworządności i transparentności? zerwano już banderolę?
Gadają, że w blokach startowych stanęła żona jakiegoś fotografa…
Sprostowanie!
Oczywiście w UE jesteśmy od 2004 roku a nie od 1994, jak wypadło mi z klawiatury.
Kiedyś „patrzyliśmy” na wschód i z „braćmi” Rosjanami dzieliliśmy się zbiorami. Dziś „patrzymy się na zachód” i z „braćmi”…
Pozwolę sobie również przytoczyć taki cytat, bo natknąłem się na niego ostatnio:
„Czasami ludzie potkną się o prawdę. Ale prostują się i idą dalej, jakby nic się nie stało.”
W.Churchill
I znów nie byłem precyzyjny…
Nie jest normalne zadłużanie kraju i rujnowanie przedsiębiorców, by wydawać te zrabowanie pieniądze na rozmaite często przypadkowe i niekoniecznie przesadnie rozsądne cele.
Gdyby to był jedyny taki ciekawy przypadek to pal sześć! Ale to się zaczyna układać w ciąg interesujących przypadków. Oto we wrześniu tego roku przetarg powiatowy na kwotę prawie osiemdziesięciu tysięcy złotych wygrała Pani Alicja Krzyszczak. Wszystko jest OK – była najlepsza bo … inne oferty nie nie wpłynęły. Myślę, że warto wzorem Bernarda zacząć starannie śledzić BIP Starostwa. Bo naprawdę pieniądze zdają się leżeć na ulicy – wystarczy się schylić. A chętnych jak w tym przypadku czy zamankietowanej gazety trzeba prawie brać z łapanki :)
BTW
Ciekawa jest tu sprawa tzw. „pieniędzy unijnych”. Niemal nie zauważa się, że wydawane są góry pieniędzy. Należałoby przypomnieć skąd się biorą. Otóż od 1994 roku to nie „Oni dają”, tylko my sami! Płacimy składkowe miliardy, potem liczne instytucje dużym wysiłkiem i nie mniejszymi kosztami aplikują o nie. A są przyznawane faktycznie wg widzimisię jakichś często anonimowych urzędników. I mają tu miejsce rozmaite zbiegi okoliczności. Oto przypadkowo marszałek dolnośląski pochodzi zTrzebnicy i równie przypadkowo PRYWATNY inwestor z Trzebnicy budujący kompleks hotelowo-restauracyjny dostaje dofinansowanie z „dotacji inwestycyjnych dla MŚP zwiększające atrakcyjność turystyczną regionu poprzez tworzenie centrów pobytowych EURO 2012”. I nie jest to bynajmniej jedyne eurodofinansowanie w Trzebnicy! Mniejsza jednak o takie zbiegi okoliczności. Istotne jest to że zwiększa się drastycznie dług publiczny i rujnuje przedsiębiorców podatkami, aby np. dofinansować wielomilionowo Instytut Koziołka Matołka (nomen – omen)! I nikt mi nie wmówi, że to jest normalne!
Momentami nawet drastycznie ciekawy : )
Temat zaczyna się robić coraz bardziej ciekawy :)
Z niecierpliwością oczekuję finału :)
@Jared, witaj na bobrzanie.pl
1.
Można opisywać swoje wrażenia po lekturze BIPu, to wolny kraj. Czytał Pan to ogłoszenie w BIPie? Jak wrażenia?
Negatywne wrażenie w opinii publicznej samorządowcy mają zwykle poniżej pleców. Informacje w mediach zwykle nie skłaniają ich do refleksji.
Proszę obejrzeć ten materiał:
http://www.luzyce.info/index.php/boleslawiec/486-samorzad-nie-chce-pieniedzy.html
…i zgadnąć jaki był jego skutek. Czy któryś samorząd przyznał, że się mylił, bo któryś mylić się musiał prawda?
Dariusz Kwaśniewski tym razem zareagował, napisał co napisał i w moim pojęciu trwa dyskusja. Kształcąca, mam nadzieję, dla nas wszystkich. To też rezultat mojego wpisu na blogu. Nie twierdzę, że się nie pomyliłem. Ale jeśli się pomyliłem, to chciałbym dowiedzieć się w czym. Nadal nie mam przekonania, że ktoś może podołać wyzwaniu, jakie starostwo rzuca w konkursie. Potrafię się przyznać do błędu, tylko wykazywanie tego błędu jakoś Dariuszowi na razie nie bardzo wyszło.
Na rozstrzygnięcie czekałem w przypadku poprzedniego konkursu, który Pana nie interesuje, ale proszę poczytać:
https://bobrzanie.pl/blog/2009/08/20/letowski/dobrze-zamankietowana-gazeta
Daje podstawy do nieufności wobec zamówień publicznych w powiecie, czy nie?
Tamten tekst to też wrażenia z lektury BIPu bez telefonów do starostwa.
2.
Proszę przeczytać ogłoszenie w BIPie na temat promocji Borów i opisać swoje wrażenia. Najlepiej tutaj, jeśli mogę o to prosić.
3.
Skoro Pan prosi, to nie napiszę: )
@Jared – o jakie negatywne wrażenie Panu chodzi? Uważa Pan – że zadawanie jakichkolwiek pytań w epoce „polityki miłości” – jest nie na miejscu? Że zapytanie JAK TO MOŻLIWE? – w momencie gdy w PL różne bardzo proste sprawy typu PRO PUBLICO BONO idą jak po grudzie – że zapytanie JAK TO MOŻLIWE, by realizację skomplikowanego zadania, za publiczne pieniądze – kalkulować na dwa tygodnie? Pan nie ma tutaj żadnych pytań? Ja podzielam w 100% ciekawość Bernarda.
Jego Świętobliwość Obiektywność jest obiektywna, nawet gdy nie jest obiektywna, gdy próbuje być obiektywna.
Panie Bernardzie,
1. czy można „opisywać luźno swoje wrażenia po nocnej lekturze BIP-u na gorąco” mieszcząc się oczywiście w konwencji blogu (niby ok) i zakładać jednocześnie, że jeśli teorie o ustawieniu konkursu okażą się nieprawdziwe, to negatywne wrażenie, jakie Pan zbuduje w opinii publ. nagle zniknie? chyba jednak lepiej było poczekać do rozstrzygnięcia. (piszę o tym konkursie, bo sprawy tamtego nie znam i służy to dobrze mojej ocenie obecnej sytuacji).
2. przywołuje Pan opinie innych, którzy zajmują się na co dzień tematyką – gdy opowiadał im Pan o tym konkursie, to można mieć pewność, że opowieść byla pozbawiona osobistych uprzedzeń lub chociaż subiektywnych ocen?
3. proszę nie pisać, że dziennikarz ma obowiązek być obiektywnym i pozbawionym uprzedzeń, bo to między bajki włożyć….
Skład dzidzi, drogi Malko, skład dzidzi ;)
Cud jak widać nie potrzebny, żeby „nożyczki stukały o stół” :P
…i poznałem skład Dzidzia:)
@ Joan – Doskonała konkluzja :))
Dzidzia składa się z przeddzidzia, śróddzidzia i zadzidzia.
Przeddzidzie dzidzi składa się z przeddzidzia przeddzidzia, śróddzidzia przeddzidzia i zadzidzia przeddzidzia.
Przeddzidzie przeddzidzia składa się z przeddzidzia przeddzidzia przeddzidzia, śróddzidzia przeddzidzia przeddzidzia i zadzidzia przeddzidzia przeddzidzia.
Śróddzidzie przeddzidzia składa się z przeddzidzia śróddzidzia przeddzidzia, śróddzidzia śróddzidzia przeddzidzia i zadzidzia śróddzidzia przeddzidzia.
Zadzidzie przeddzidzia składa się z przeddzidzia zadzidzia przeddzidzia, śróddzidzia zadzidzia przeddzidzia i zadzidzia zadzidzia przeddzidzia.
Przeddzidzie śróddzidzia składa się z przeddzidzia przeddzidzia śróddzidzia … itd.
Kminku, odpowiedź jest prosta: oni nie przyznali pośrednio tego, o czym przeczytaliśmy. Mało tego, myśmy jak zwykle przeczytali o tym, o czym oni nie napisali, a nawet napisać nigdy nie zamierzali.
Gdyby jednak napisali o tym, o czym nie napisali, to kto wie…
Poza tym – musimy pamiętać, że oni zawsze mogą napisać, że firma która zrobiła plan promocji jest ich partnerem, wyjąć umowę o zawarciu partnerstwa i podziale zadań.
@Agnieszka Piasecka – czy zasadne może być zadanie pytania o to – czy przyznano pośrednio, że organizuje się ustawione przetargi na wykorzystanie funduszy UE? Czy to się nie nadaje przypadkiem do nagłośnienia w mediach centralnych?
Moje wnioski po lekturze poniższych komentarzy:
1. Będący po imieniu Dariusz ma pretensje do Bernarda, że ten nie odpowiada na nieotrzymane smsy.
2. Celem samym w sobie stał się szacunek dla faktów. Faktem jest, że Bobrzanie atakują Bo(b)ry, do których Dariusz ma stosunek emocjonalny, jednak mniej uczuciowy niż do SOSu (pieczarkowego?). I ci wredni Bobrzanie, co to są po imieniu, szykują zmasowany atak na Bory, bynajmniej nie w promocyjnych celach.
3. Dariusz i powiat nie zamawiają czegoś, o czym myślimy. A myślimy o tym, co jest zawarte w BIP-ie. A tam stoi czarno na białym, że zapraszają do złożenia oferty na „opracowanie planu promocji”. Mało tego – „plan promocji powinien być opracowany w oparciu o” strategię, którą posiada powiat oraz „wykonawca musi zaplanować działania promocyjne przy użyciu odpowiednich narzędzi promocji, określając jednocześnie całkowite koszty tych działań” (czyli znów, mówiąc o napisaniu planu promocji myślimy o czymś, co nie zostało napisane).
Tymczasem, na Bolec.Info sam Dariusz potwierdza, że plan promocji Borów już powstał. Zatem o co chodzi?
4. Przypuśćmy, że zaistniał wariant dariuszowy – firma X przygotowała im plan promocji i wycenę. Chcą ją zweryfikować, sprawdzić. Wariant optymalny – firma X (która przygotowała projekt) jest dużym domem medialnym mającym zarezerwowaną wcześniej przestrzeń w lokalnych mediach. Firma X jest na tyle dużym partnerem, że to ona może negocjować ceny. A firma Y, która się zgłosi z własną wyceną jest malutką, mało istotną firemką, gdzie całą przestrzeń reklamową kupić musi wg cennika. W tej sytuacji powiat zaoszczędzi, mając świadomość, że wybór firmy X był dla nich darem niebios.
Co się stanie jednak, jeśli te relacje zostaną odwrócone? Ekspertyzę dodatkową powinna chyba wykonać firma o analogicznej wielkości i pozycji rynkowej.
5. Po co w starostwie spec od funduszy, który od stycznia 2008 pracuje nad projektem, skoro starostwo i tak zatrudnia do wklepania wniosku (aplikacji) w generatorze firmę z Wrocławia? („2 października br. – w imieniu partnerów – lider dokonał wyboru firmy przygotowującej aplikację na w/w konkurs (firma wrocławska)”).
I na koniec małe Ps. Wyliczanka Bernarda jest „poradna” dla kogoś, kto zna zasady pisania projektów unijnych. Występuje tam nawet lekko zarysowany wątek przyczynowo-skutkowy. Wyliczanka jest też do pojęcia dla kogoś, kto nie jest laikiem w wymiarze promocji i zarządzania wizerunkiem.
@Malko – ja nie wierzę w spiskowe teorie.
Ja wierzę w spiskowe praktyki! :)))
…eh Panowie troszkę więcej zrozumienia dla siebie wzajemnie:)
Każdy z nas ma swoje zdanie na dany temat. Miło słyszeć, że Powiat robi przetarg na coś co zasadniczo już ma. Niezbyt to właściwe pisać o tym dziś, ale chwilami świat jest zabawny.
Jednak czy na prawdę wierzymy w teorie spiskowe, choćby w tak małej skali? Czy to już nie jest kwesta wiary, a sprzeciwu?
http://kfk.blox.pl/html
@ qmenuauto,
czy ty możesz się troszkę bardziej wysilić z tymi złośliwościami? albo sobie daruj, jeśli nie potrafisz, ok?
Panie Dariuszu. Najpierw Benedykt Obiektywny zaimputował panu chamskie postępowanie względem Jego Najjaśniejszej Obiektywności a potem zaprasza jako autora do wspólnego pisania bloga. Benedykt Obiektywny przekracza własne granice obiektywności. Kolejna perełka!
ustawiane konkursy chyba zaczynają się stawać normą
ktoś zwęszył w tym niezły pomysł na wyciągnięcie kasy dla swoich ziomków, znajomych, rodzinki, etc….
ostatnio zetknęłam się z tym przy okazji szkoleń, ale widzę, że wybór branż jest dużo większy ;) tu gazetka, tam promocja… ;)
może ktoś by się tym bliżej zainteresował?
Dariuszu, moja wypowiedz zapowiada się na długą, więc lepiej w punktach. Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz, ale wcześniej zwyczajnie nie miałem czasu.
1.
Nie dostałem SMS-a od Ciebie, ale wyjaśniam dlaczego nie zadzwoniłem: To nie artykuł do gazety czy news telewizyjny, to wpis na blogu. Nie zajmowałem się tutaj badaniem sprawy tylko opisałem swoje wrażenia. W nocy na gorąco, po nocnej lekturze ogłoszenia w BIPie. Chyba obaj nie mamy wątpliwości, że gdyby ten tekst miał być materiałem newsowym, zadzwoniłbym i spytał, prawda?
Przyznaję, że w sprawach wniosków do RPO i nie tylko jestem laikiem, popełniłem w życiu jeden fragment takiego wniosku, z którego raczej dumny być nie mogę. Mam za to kilka znajomych osób, które zajmują się podobna tematyką i, zobaczywszy to ogłoszenie, zareagowały podobnie jak ja.
Dlaczego opublikowałem swoje wrażenia z lektury BIPu bez dogłębnego zbadania sprawy? Dlatego, że jeśli istnieje najmniejsze choćby prawdopodobieństwo, że konkurs jest ustawiony (dla mnie ono istnieje – nie pierwsze to zamówienie publiczne opisane na bobrzanach), to może takie wypociny są w stanie komuś pokrzyżować plany, albo obudzić w nim odrobinę poczucia przyzwoitości.
To są powody puszczenia tego tekstu. Powody, które sugerujesz (w stylu opieprzenia mnie przez „ratuszowe” za mój pozytywny materiał w TV ŁUZYCE o osiągnięciach powiatu w stukaniu na kasę UE) to zwyczajne chamstwo wobec mnie. Wiesz dobrze, że nie jestem panią negocjowalnego afektu. Ale cóż, jesteś politykiem, to wiele tłumaczy, tłumaczy także ocenianie ludzi miarą przykładaną do swoich medialnych przyjaciół.
2.
Piszesz: „Żonglerka datami też nie jest argumentem, bo nie zamawiamy czegoś, o czym myślisz (piszesz), więc terminy są wystarczające.”
Przeczytałem co zamawiacie. Albo ja jestem głupi, albo ktoś, kto trafi na ogłoszenie w BIPie musi być potwornie bystry, albo musi umieć czytać w Twoich myślach. Istnieje też możliwość że to kolejne niedbale napisane ogłoszenie w starostwie. Cóż, nawet Lenin doceniał znaczenie kadr.
Ale postaraj się na chwilę zapomnieć o swojej wiedzy o tym projekcie z Borami i przeczytaj to ogłoszenie starostwa. Proszę zrób to. Albo daj to do przeczytania komuś i spytaj, co powiat zamawia. Ludzie komentujący temat na bobrzanach, też chyba czytali CO zamawiacie.
3.
Nie dziw się krytycznemu podejściu do powiatowych zamówień publicznych. Zasłużyliście sobie na nie choćby cyrkiem z drukowanym POrtalem. Ośmieszyliście tamtą zabawą samych siebie i pokazaliście, o co w tym biznesie samorządowym chodzi. Jesteś politykiem, ale nie jesteś tak cyniczny, aby tego nie widzieć. Rozumiem, że nie możesz tego publicznie przyznać, ale znając Cię nie wierzę, żeby historyjka z drukowaniem POrtalu nie napawała cię choćby odrobinką wstydu.
4. Wracając do Borów i tematu mojego tekstu zamieszczonego powyżej: Naprawdę uważasz że da się rzetelnie zrobić to, co zamawiacie, bez wcześniejszej znajomości zagadnienia i w wyznaczonych terminach? To proste pytanie wymagające prostej odpowiedzi.
5.
Tytuł na Bolec.info nadany linkowi do mojego tekstu mnie też się nie podoba.
6.
Przeczytałem dokładnie Twoje wyjaśnienia sprawy na Bolec.info. Istnieje oczywiście pewne prawdopodobieństwo, że jestem zwyczajnie tępy, ale wywnioskowałem z Twoich słów, że:
Wyłoniliście już firmę, która przygotowała strategię promocji Borów. Potem wyłoniliście firmę, która napisze wniosek do RPO o kasę na promocje Borów. Teraz wyłaniacie kolejną, która do tego wniosku wykona specyfikację i kosztorys zakupu narzędzi promocyjnych dla promocji Borów. Specyfikację, którą, jak sam mówisz, już macie. Wyłoniony w konkursie wykonawca ma ją przygotować abyście zweryfikowali specyfikację która już jest gotowa.
To jest aż tak, przepraszam za słowo, proceduralnie popieprzone i nieracjonalne, czy tylko mi się wydaje że jest popieprzone?
KOŃCZĄC:
Bardzo żałuję, że tak żywo nie zareagowałeś na tekst o dobrze zamankietowanej gazecie, o drukowanym POrtalu, który na pewno czytałeś na bobrzanach. Może i jego skomentujesz? Byłoby miło.
Dariuszu, ja Cię naprawdę bardzo lubię, choć, z racji twojego zaangażowaniea politycznego, mam problem z zaufaniem do Ciebie. I powinienem go mieć zajmując się tym, czym się zajmuję. Wiesz doskonale, że kibicuję Twoim staraniom o unijną kasę, na której korzystamy wszyscy i generalnie pozytywnie te starania oceniam.
Sam do końca nie byłem pewien w jednej z chwil, czy po tym tekście o Borach powinienem mieć kaca. Zanim go opublikowałem, zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby poczekać na rozstrzygnięcie konkursu i wtedy poprzyglądać się sprawie. Tego się już nie dowiem.
NA ZGODĘ:
Mam propozycję. Bobrzanie.pl ściągają mi w prawo i brakuje tu kogoś, kto nie darłby łacha z PO. Myślałem o którymś z lokalnych polityków, takim, który miałby coś do powiedzenia. I o zaproszeniu go do grona autorów tej strony. Myślę, że ta strona to też okazja dla tego, kto zostanie tu zaproszony, bo tutaj jego blog będzie wiarygodny.
Oficjalnie zapraszam Cię do pisania na bobrzanach w roli autora.
@Malko – co to w ogóle znaczy „Promocja Borów Dolnośląskich”?!
Czy nie można by pozyskać środków na cel „promocja Nieba Nadbolesławieckiego”?
Mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z pewnym abstraktem, który polegał będzie ZNÓW na tym, że przepuści się potężne pieniądze – na nic.
Takich projektów było już w OKOLICY KILKA.
W latach 97-98 tworzono komputerową sieć informacji turystycznej (infokioski, ekrany dotykowe – w BC w agencji „Perfect” – zapytajcie gdzie jest ten infokiosk?)
Na ten projekt wydano MILIONY!
TO NIGDY NIE ZADZIAŁAŁO!
Między innymi dlatego, że poza kasą, która trafiła do firm informatycznych – nikt nie przeszkolił „terenu” w bardzo skomplikowanej obsłudze „końcówek” systemu, także serwerów.
Drugi projekt – na który wydano dziesiątki tysięcy złotych – to w BC oznakowanie szlaku rowerowego ER2 (bodaj 2003 rok).
Miasto i okolice – bez konsultacji społecznej z kimkolwiek – oznakowano za pomocą tabliczek – pięknych aluminiowych, drewnianych itp. Te tabliczki i tablice stały wszędzie. W lasach – na polnych miedzach.
Rozkradziono i zdemolowano wszystko w ciągu TYGODNIA!
Po tym projekcie za ciężkie pieniądze pozostała – ta mapka.
http://www.rowery-boleslawiec.pl/index.php
Być może polegać ma to na tym, że te pieniądze nakręcają koniunkturę – bo firmy, zleceniobiorcy mają robotę.
Poza tym – obawiam się, efekty są żadne.
Oto odpowiedź na Twoje pytania Bernardzie.
„Ktoś” kto zajmie się tym projektem i wygra ów przetarg jest osobą kompetentną i znającą się w dziedzinie. Dlaczego? Odpowiedź jak to zwykle bywa jest prosta. Jeśli jakaś firma już się zajmowała takimi projektami to wystarczy jej 1 tydzień (maksimum) na przygotowanie oferty. Będzie zorientowana w cenach i terminach, będzie miała gotowe projekty eventów i sposoby promocji. Przygotowanie samego projektu zajmie jej trochę więcej czasu, ale tu wkraczamy na całkiem inne pole.
Mnie bardziej zainteresowała wypowiedź DeKwas’a (pozwolę sobie użyć nicka Szanownego Pana). Otóż jak wspomniał zajmuje się ową sprawą od stycznia 2008 (!!!)? Jednak pojęcia nie mam w jaki sposób i dlaczego tyle czasu, więc pominę tę kwestię. Szkoda, że tak mało czasu powiat oferuje komuś na przygotowanie projektu, ale to również jest mniej istotne. Ważniejszym jest, że sprawa sama w sobie brzmi całkiem ochoczo dla samego powiatu (jakiegokolwiek). Zdobycie takiej sumy na cele promocyjne to przecież nie lada gratka. Kwota taka w połączeniu z celem na który ma zostać przeznaczona, czyli Borami Dolnośląskimi kojarzy się tak bardzo przyjaźnie. Jakże to ekologicznie i miło brzmi, prawda? Stawia to cały projekt w wyjątkowo korzystnym świetle. Ciekawi mnie tym bardziej dlaczego, żaden inny powiat nie chciał się zabrać za ten projekt?
Obawiam się jednak, że na to pytanie nikt mi nie udzieli odpowiedzi.
P.S.
Jeśli ktoś się zdecyduje stanąć w szranki do tego przetargu i będzie potrzebował wsparcia to proszę o maila. Pewnie, wtedy dostanę odpowiedź na swoje pytanie:)
@DeKwas – Niech Pan tego nie bierze do siebie, ale – jak pokazuje bieżąca rzeczywistość – patrzenie waszej „formacji” na rączki – to obywatelski obowiązek!
Lepsze jedno słowo za dużo – niż za mało w sprawach gospodarowania PIENIĘDZMI PODATNIKÓW!
Szanowni Państwo,
Kilka godzin temu, gdy przeczytałem tekst Bernarda Łętowskiego, wkurzyłem się mocno. Nawet wysłałem mu „gorzki” w wymowie sms zawierający smutne zdziwienie, że… nie zadzwonił. Bo zdarza się nam do siebie dzwonić. Bez kumoterstwa. Dla dobra sprawy. Intencja rozmów jest (była?) zawsze taka sama: szacunek dla faktów, wymiana myśli.
Wkurzyłem się z kilku względów.
Po pierwsze, tekst dotyczy sprawy (jednej z wielu spraw), którą od dłuższego już czasu – mniej więcej od stycznia 2008 roku – się zajmuję. Mam więc do niej stosunek emocjonalny, chciało by się rzec (choć wnioski przygotowywane na „teatr” i „sieć centrów kształcenia zawodowego”, nie mówiąc o „SOSie” są mi o wiele bliższe). Co prawda, długo nie chciałem zgodzić się, aby nasz powiat objął funkcję lidera w tym projekcie, ale żaden z partnerów nie chciał. Nie było wiec wyboru: albo my, albo projekt i ponadroczne prace nad nim padają. Ciągniemy więc te bory, a tu… nagle strzał ze strony (dosłownie i w przenośni) „bobrzan”.
Po drugie, tekst jest nierzetelny. Niby piszący wie, o czym pisze, ale jednak… ciut za mało. Dużo jak na laika (przepraszam, to określenie nie miało być obraźliwe i w tym kontekście nie jest), zbyt mało jak na osobę, która jakiś wniosek (o unijną kasę np. do RPO) redagowała.
Niby w trzecim akapicie od końca (zaczynającym się od słów „Co trzeba zrobić…”) autor wymienia prawie jednym tchem kilkanaście terminów „okołoaplikacyjnounijnych”, ale ta wyliczanka jest – powiem wprost – dość nieporadna. Wybacz szczerość, Bernardzie.
Żonglerka datami też nie jest argumentem, bo nie zamawiamy czegoś, o czym myślisz (piszesz), więc terminy są wystarczające.
Po trzecie, dlaczego to zrobił, pomyślałem. Słabszy dzień? Zła wola (jeśli tak, to za co?) Reakcja – dla równowagi – za pozytywną akcję na „Łużycach” o staraniach powiatu, żeby z Unii „coś tam, coś tam”? „Ratuszowe” go opieprzyły czy co? A może po prostu rzeczywiście taki wredny jest, jak mówią „ci”, dla których kiedyś (ponoć) pracował? Ostatecznie wyszło mi, że nie wiem.
Drogi Bernardzie,
nie będę pisał raz jeszcze, jak to z tym zamówieniem jest. Nie będę się tłumaczył, bo nie ma potrzeby. Wszystko robimy nie tylko zgodnie z prawem, ale i zdrowym rozsądkiem. Znasz mnie przecież i wiesz, że nie jestem kretynem, który robiłby jakieś wały. Nie będę też pisał, ile już czasu ten wniosek powstaje a plan promocji Borów Dolnośląskich powstawał (bo już jest!) i co która firma robi. Bo napisałem już o tym na Bolec Info. „Konkurs na cud” przypomina mi nieco stylistykę tekstów tego portalu. I to niej jest komplement. Mam jedynie nadzieję, że przynajmniej „w temacie tytułów” bobrzanie nie sięgną poziomu wspomnianego portalu.
„Konkurs na cud” to przykład tekstu, w którym niby błyskotliwa narracja udowadnia z góry założoną tezę, że: „Tak naprawdę trzeba wymyślić tę kampanię promocyjną od zera i zaplanować do najmniejszej śrubki”. A to nieprawda, Bernardzie. A nawet – jak mówił pewien mądry Polak – gówno prawda.
Dariusz Kwaśniewski
PS. A jak się wstydzisz, że jesteśmy po imieniu, to się wyprzyj. Może to obciach być po imieniu z facetem z „powiatu”, byłym nauczycielem, niedouczonym karierowiczem, krętaczem przyprzetargowym, beneficjentem partyjnych układów i do tego szefem Platformy Obywatelskiej w tym mieście. Może to wstyd…
Bernard, why?
… for money …
Od Bernardzie napracowales sie i to mocno psujac byc moze plany komus.
Pomyslales ze moze ktos mocno jest zapracowany nad tym projektem ma wykupione juz billboardy, reklamy w mediach, gadżety promocyjne.
A coz bedzie jezeli teraz dla dobra sprawy nie przystapi do przetargu albo przetarg uniewaznia?
widze te bilbordy „Moje kompleksy”
widze te reklamy na Polsacie, TVN i TVP programu – „Zgas swiatlo”
widze te tysiace dlugopisow i kalendarzykow dodawanych jako gadzet wraz spnkami do mankietow do gazety.
Oj Bernardie, dlaczego?
Z zainteresowaniem będę oczekiwał rozstrzygnięcia ww. zamówienia publicznego.
Czuwaj Bernard, czuwaj :)
P.S.
Ale Twój nadmiar „przekory” w komentarzu z godz. 09:18 jest ( nawet dla mnie ) trochę rażący.
Ja zapodam truizm – wszystko(jak zawsze) odbędzie się w obliczu prawa …
@Bernard – od tego są właśnie agencje strategiczno-kreatywne :) Taka firma jak ta żony Grzecha – ma media zarezerwowane na rok do przodu :))) A taki projekt pod obciągnięcie kabony z samorządu robią w 3-5 dni – nawet zakladajac ze nie wiedzieli o nim miesiac temu :)
Tiaaaa :-) No niezłe fiku-miku. A teraz wyobraźcie sobie co by było gdyby nie biuletyn informacji publicznej, gdzie należy takie dokumenty publikować. Wyobraźnia zaczyna mi pracować :-)
@kminku
Przygotowanie planu to też kwota do 14 000 ojro, tak jak za gazetkę, dlatego nie ma na to prawdziwego przetargu a konkurs. Miejmy nadzieję, że mniej przewidywalny w rozstrzygnięciu niż na drukowanie POrtalu.
Fakt, ze ten, kto plan przygotuje, będzie współdecydował do kogo półtora bańki trafi a to już duża władza.
Małym swistakom, to mozna dac drobne 50 tysiow na gazetke – pod katem przyszlorocznej kampanii wyborczej, ale póltorej bani – to juz sa pieniadze dla wiekszych dziewczynek )))
Effectica. Agencja strategiczno-kreatywna… :)
Stawiam na liczącą się w branży firmę żony Grzesia!
O matko, jak ja się wstydzę! Bernardzie, Twoja wiara w dobroć i uczciwość ludzką jest zaraźliwa! Od dziś ani jednego złego słowa ;))
no właśnie ludzie tacy nie są !
Kalam się we wstydzie o nasz wielki i wszechwiedzący Bernardzie :-)
Kurcze – jakaś taka dziwna myśl jest między wierszami Twojej wypowiedzi…
Bzdury piszecie, nie chce mi się wierzyć aby ktoś miał czelność ukartować taki konkurs. Rządzą nami ludzie uczciwi i czyści a wasze sugestie to po prostu efekt braku wiary w naturalną dobroć natury ludzkiej. Wstydźcie się!!!
Zgadzam się z Hamsterem- konkurs wygra firma, która pracuje nad tym projektem od dłuższego czasu. Wiedziała już wcześniej o planowanym przedsięwzięciu i dlatego teraz „uda się” jej zmieścić w szalenie krótkim czasie. Wiem, że nie jest to ewenement w skali kraju. W mojej gminie to stały element krajobrazu przetargowego : ((
Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł – może się okazać, że wydawca POrtalu się odnajdzie w tym przedsięwzięciu :-)
Nie możesz go Benek podziwiać, bo jako osoba siedząca w e-marketingu wiem, że same e-media to praca na przynajmniej miesiąc czasu – wliczając w to negocjacje z copywriterami, grafikami, animatorami, koderami, mediami, portalami itp. W ch… roboty tak naprawdę, a potem trzeba się z kasy rozliczyć, więc nie zrobi tego student, który nie wystawi faktury.
W tradycyjnych mediach – bilbordy – ok, idzie zapytanie do 3 największych graczy na rynku m.in. Stroer – mamy wycne, dochodzi grafik + drukarnia, oklejenie. Dodatkowo eventy – miejsce, sposób promocji, bo nie wystarczy koncert Dody w połączeniu z Behemont…
Szkoda gadać – albo wygra firma i wynegocjuje dłuższe terminy, bo jest to możliwe, albo wygra firma, która od dawna nad tym pracuje lub przedstawi kopię swoich ostatnich realizacji, a później będzie się martwić jak to ubrać w całość by w tych kwotach zrobić tą promocję…
Ale jak się pewnie okaże – Polak potrafi i sobie poradzi… :-)
Ja zachowam się niekulturalnie i odpowiem Bernardowi pytaniem na pytanie: Czy to nie jest chore państwo???