Machnąłem dziś te 50 km rowerkiem poniekąd w ramach akcji Polska na rowery. Po niemal czterech tygodniach przymusowego odwyku od ruchu ta trasa to jednak było dla mnie duże wyzwanie. Niestety, po powrocie zajrzałem na Facebooka.
I teraz nurtuje mnie pewien niepokój. Czy ja bez tych pięknych trykotów kolorowych rowerowych, futurystycznych kasków i energetyka w bidonie… Czy ja bez aplikacji w smartfonie pokazującej ile tłuszczu spaliłem w jakim czasie, ile kilometrów przejechałem i czy ta górka to faktycznie była górka… Czy ja bez foty licznika na fejsie i foty każdego pedała ozdobionego własną nogą oraz łąk malowanych…
Czy ja w ogóle mogę powiedzieć, czy mam moralne prawo powiedzieć (nawet do siebie), że dotykałem dziś roweru?