Pilot bez uprawnień i helikopter – składak. Wnioski z badania wypadku pod Tomaszowem Bolesławieckim są zatrważające. Właściciel, znany w powiecie rolnik, narażał nie tylko siebie i swoich pasażerów, ale i mieszkańców okolicy, nad których domami latał swoją maszyną.
Według wstępnych ustaleń prokuratury, pilot, którego śmigłowiec runął w maju na pole pod Bolesławcem, nie miał licencji na latanie maszyną. Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter TVN24, maszyna składała się z elementów innych helikopterów i była skonstruowana przez jednego ze znanych ekspertom handlarzy.
Na polu przy drodze krajowej nr 94, między Tomaszowem Bolesławieckim a Kruszynek spadł dwuosobowy lekki śmigłowiec. Jak mówią świadkowie, maszyna spadła z wysokości około 50 metrów. Pilot, znany w powiecie pasjonat lotnictwa i rolnik, oraz jego pasażer, są w poważnym stanie. Nieprzytomnego pilota przewieziono śmigłowcem do szpitala z obrażeniami m.in. głowy. Pasażer ma urazy nogi i ręki, jest przytomny.