Choć w mojej rodzinie język migowy był obecny od zawsze, nigdy nie było potrzeby, bym musiał się go nauczyć. Rozpoznawałem pojedyncze znaki, ale nie potrafiłem odczytać dłuższego przekazu. Dziś żałuję, że nie spróbowałem zgłębić tej formy komunikacji – być może lepiej zrozumiałbym Plemię Mirosława Słaboszpickiego. Czy jednak 20 lat temu mogłem spodziewać się, że na ekrany polskich kin trafi film w całości zrealizowany w języku migowym?