Przestrzeń warszawskiego Krakowskiego Przedmieścia przed Pałacem Prezydenckim była w kwietniu zajęta przez ludzi tak różnych, jak tylko potrafią różnić się ludzie. Dziesiątki, setki, tysiące osób przychodziło tam m.in. ze względu na siebie i to, że czuli potrzebę oddania hołdu ofiarom katastrofy smoleńskiej, uczestniczenia w ten sposób w żałobie. Ot, po prostu, zwyczajny gest, który jednak głęboko zakorzeniony jest w naszej kulturze. Gest przy tym na tyle wyróżniający nas wśród innych narodów, że relacjonowały to z zaciekawieniem media z całego świata.
Ta sama przestrzeń od wielu dni zapełnia się tłumem. W kwietniu ludzi sprzed Pałacu wiele dzieliło, ale łączyła ich jedna myśl, jeden cel. Teraz w tłumie szyderców, przedrzeźniaczy i naśmiewców panuje jeden duch, jedno ciało. Świadomie bądź nie poddają się magii zbiorowości, by wykrzyczeć swój brak szacunku dla tych, którzy są inni niż oni, dla tych, którzy nie płyną w nurcie społecznych zachowań promowanych przez mainstreamowe media.
Poniedziałkowy seans wyuzdanego braku tolerancji dla inności wzbudził we mnie odrazę. Krakowskie Przedmieście w kwietniu budziło nadzieje i dawało otuchę, gdy myślało się o przestrzeniach społecznych, w których żyliśmy. I ci, którzy wtedy przybyli pod Pałac i ci, którzy byli tam w inny sposób czuli, że coś ich odmienia w tym społecznym aspekcie. Ludzie czuli m.in. potrzebę odrodzenia w tej przestrzeni autentycznej tolerancji, która od dawien była przecież cechą polskiej rzeczywistości. W sierpniu to samo miejsce stało się sceną wyszydzania tych nadziei i gremialnego zabijania otuchy w ludziach, którzy niekoniecznie podzielają poglądy rozsierdzonego tłumu.
Byłem niedawno na wschodnich ziemiach przedwojennej Polski. Byłem we wsiach, miasteczkach i miastach, w których stoją jeszcze, choć czasem w ruinie, kościoły katolickie, ormiańskie i grekokatolickie, gdzie stoją cerkwie i synagogi. Trzeba pojechać do Bursztyna na Podolu, żeby zobaczyć kościół sąsiadujący przy tej samej ulicy z synagogą. Bo w ówczesnej Polsce tolerancja była chlebem powszednim. Takiej tolerancji Europa wtedy nie znała. I ta Europa chce podobno uczyć nas jej teraz.
Po tej podróży szczególnie razi mnie obraz ludzi, dla których krzyż stał się największą przeszkodą. Ale nie tylko o krzyż im przecież chodzi. W jednej ze scen, pokazanych w telewizji, młoda kobieta patrzyła z kpiną w oczy obrończyni krzyża przed Pałacem i mówiła do niej, że nie ma nic przeciwko krzyżowi, ona po prostu szydzi z NIEJ i bardzo ją to bawi …
Byłem w czerwcu w Warszawie, byłem wieczorem na Krakowskim przed Pałacem Prezydenckim. Pod krzyżem stało kilka osób, które po chwili zamyślenia czy modlitwy szły dalej. Ani estetycznie, ani pod względem porządku w tym miejscu, ani światopoglądowo krzyż ten nie wadził nikomu. Już wtedy spowszedniał w tej przestrzeni. Trzeba było dopiero politycznego sygnału, by nagle tłum zaczął upominać się o naruszanie przez krzyż wszelkich możliwych „norm”. Norm czego?
Wiara i jej brak, poglądy polityczne, postawy społeczne dzielą społeczeństwo jak zawsze. I te podziały przechodzą nawet przez rodziny. Nie życzyłbym żadnemu z „obrońców norm”, by po przekleństwach rzucanych w ludzi pod krzyżem obróciła się do niego jego matka, kuzynka, wujek czy dobry sąsiad z ulicy. A może właśnie tego trzeba niektórym, by zrozumieli, że tolerancji nie nauczą się za sprawą haseł wystrzeliwanych z głośników homoseksualnych parad implantowanych nam z Zachodu jak niegdyś pierwszomajowe pochody ze Wschodu. Tolerancja to bowiem codzienny szacunek dla drugiego człowieka dlatego, że jest człowiekiem i mimo, że ma inne poglądy.
Pardon, wkleił mi się link z poprzedniego roku. Ten aktualny http://polskalokalna.pl/news/giewont-piorun-uderzyl-w-turyste-przyciagnal-krzyz,1519029
Chyba Krzyż zaczął mówić
http://wiadomosci.wp.pl/gid,12578443,title,Spadajacy-krzyz-zabil-bezdomnego—zdjecia,galeria.html
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/95442,piorun-zabil-czlowieka-na-giewoncie.html
przeciez ja od niego nic nie chce, gdyby on nie dal znaku zycia moja orientacja do polakow, to bym nie wiedzial o jego istnieniu, niech sobie zyje jak chce i z kim chce, wazne aby pisal na temat i potrafil obronic to o czym pisze, a ja w zamian za to obiecam udusic wszystkie demonami nietolerancji
@fobiaku, żyj i daj @Trytonowi żyć ! :)
to juz nie wiem o co chodzi, niemcy mowil: dobry polak, martwy polak
@fobiaku, ale ojczyzna nie potrzebuje martwego @Trytona…
„Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”, jak mówi poeta ! :-)
tryton, dlaczego od razu ganiac, myslalem, ze masz ciezarowke argumentow i piszesz na tej podstawie, a ty piszesz o tym, ze ciezarowke ktos podiwanil razem z argumentami.
nie musisz mozywowac tego:
„Fobiak, wyluzuj chłopie… Często czytam Twoje komentarza również na innych portalch. Skąd u Ciebie taka niechęć do Polaków?”
zrobie to sam za ciebie nie zajmujac duzo miejsca. ogladalem ostatnio walke o krzyz, dowiedzialem sie, ze w warszawie mieszkaja gestapowcy, zydzi, bandyci, i wyciagnalem wniosek, ze jezeli tak jest w warszawie to musi byc rowniez w innych miastach. byc moze masz miales na mysli patriotyzm, ktorym sobie kazdy wyciera wszystko od kolan do pepka, dla mnie pojecie patrotyzmu wiaze sie z poswieceniem zycia za ojczyzne, ddanie zycia, dopiero po tym mozna zostac patriota, panstwowcow nie mozna do nich zaliczyc, bo biora za to wynagrodzenie, wiec nie oddaja zycia za ojczyzne tylko za miejsce pracy. to prawda, ze mam niechec do polakow ale nie do wszystkich, tylko do tych ktorzy to podkreslaja, ale za to za polkami przepadam.
chcesz byc polakiem ktorego polubie to ddaj zycie za ojczyzne, skocz z wiezowca a jesli dodatkowo zawiesisz sobe taki kartonik przepiety sznurkiem przez kark, jak to bylo podczas okupacji z napisem: oddaje zycie za ojczyzne to zostaniesz dla mnie polskim patriota.
@fobiak – system automatycznie wrzuca komentarze, gdzie są 2 lub więcej odnośniki do treści zewnętrznych, do moderacji.
Fobiak, nie będę teraz latał po necie i szukał cytatów z Ciebie. Po prostu mam takie wrażenie. Może tylko ja.
chcialbym poczytac pod tym artykulem jeszcze argumenty trytona, ktory zarzucil mi sabotaz narodowy.
na ten komentarz nie musisz odpowiadac
„W sowieckich łagrach od razu trzeba było wyzbyć się wszelkiej nadziei.”
no, tak nie bylo, nawet w katyniu nie tracili nadziei z innych lagrow duzo zasililo andersa i kosciuszkowcow. czesto wywiezieni na syberie, mieszkancy jednej wioski wrocili do kraju i osiedlili sie na zachodzie, po wojnie. dla ciebie cala druga swiatowa to katyn i przekonanie, ze defaityzm jest lepszy od pierwszego lepszego henryka dobrzanskiego. dla mnie katyn jest wlasnie taka falszywa interpretacja, wstydzilbym sie mlodym ludziom wymachiwac przed oczami katyniem, chyba, ze w celu ich zastraszenia: jak nie bedziecie walczyli, okazecie sie tchorzami, nie bedziecie bronic ojczyzny to skonczycie tak jak ci w katyniu. rowniez twierdzenie, ze polacy nic nie wiedzieli o katyniu jest taka dowolna interpretacja, niemcy podczas wojny opublikowali w gazetach i radio, radio wolna europa z tego zyla. roznica jest taka, ze nie wiedzielismy tyle co dzisiaj, mowilo sie o 10.000 zastrzelonych. to rowniez jest roznica czy zastrzelonych, rozstrzelanych czy zamordowanych, interpretatorzy uzywaja tej ostatniej nazwy i pewdopodobnie trzeba bedzie zmienic definicje mordu w slownikach.
„Świadomy tego historyk powinien oddzielać je od faktów, ale to tylko nigdy nie zrealizowany do końca cel. Nie istniej nic takiego, jak „czysty opis faktu”. nie wiem czy byles w ipn-ie, z faktow tam wynika, ze jeszcze 2 lata po wojnie polacy wierzyli w demokratyczna polske, nikt nie slyszal o polsce ludowej i nikt nie wierzyl w w to co pozniej nazwano prl. historycy rozliczajac sie z prl pomijaja lata 1945-1952 i na sile wciskaja je do prl-u. podobnie zamieniaja pojecia patriota na bandyte i odwrotnie. obojetnie jak beda historycy fakty interpretowac, fakty pozostana faktami, pod warunkiem, ze nie zniszcza materialow archiwalnych.
” Dla jednych jest to „protest w sprawie godnego upamiętnienia ofiar katastrofy” dla innych „polityczna akcja dezawuująca starania rządu o wyjaśnienie przyczyn katastrofy”. Itd., itp. Proszę sobie teraz zadać trudu i prześledzić, jak historycy zaszufladkują te wydarzenia w swoich kronikach.” ten material jest za swiezy dla historykow. piszesz tutaj o sympatykach pisu i po, ludzie poszli do glosowania tylko po to aby nie dopuscic jednego lub drugiego a nie po to aby wybierac prezydenta, wyboru zadnego nie mieli. nie zapominaj o tym ze duza czesc spoleczenstwa nie identyfikuje sie z zadna partia. zarowno w mediach jak i twoich wypowiedziach brakuje miejsca dla tych, ktorzy jeszcze nie sa mediotami. po katastrofie lotniczej, wszystkie media wywyzszaly na sile, jednosc narodu a z tego co czytalem na portalach to wcale sie to nie pokrywalo z prawda. wyssane z cycka nianki „liberum veto” nie zrobi z nas stada baranow. pilsudskiemu sie nie udalo zjednoczyc polakow, moze troche gomulce i gierkowi sie udalo, ale jak juz wspomnialem, mielismy lecha, olka i lecha, ktorzy nam przypomnieli o zwyczajach wolnej szlachty.
„Dziwnie brzmi żądanie od państwa, które właśnie wybiło się na niepodległość spod tyranii m.in. wschodniego sąsiada, by w wojnie, w której ten sąsiad znowu chce podporządkować sobie kraj, to młode państwo nie zajmowało się niczym innym tylko opieką nad jeńcami złowieszczej,…” nie wiem czy dziwnie brzmi, nie probuje nikogo usprawiedliwiac, sam pilsudski nie traktowal rosjan rowno, jesli byl socjalista to tym bardziej trudno mi go zrozumiec, z pewnoscia to jest interpretacja ale lepsze to niz nic
http://www.blogpress.pl/node/1917
jesli polacy sa tolerancyjni to zastanow sie nad tym dlaczego tolerujemy niemcow i ukraincow a rosjan nie, wrecz przeciwnie, przeciwko rosjanom prowadzimy wrogo nastawiona polityke a przeciez oni nas uratowali od zagldy tych, do ktorych palamy miloscia.
http://www.pardon.pl/artykul/5543/nasz_dziennik_atakuje_lecha_kaczynskiego/1
lechu ma na ukrainie swoje ulice, tam jezdzil na jakies uroczystosci, nie zaprotestowal, przeciko stawianiu pomnikow zbrodniarzom, na narodzie polskim, na zjazd kresowiakow zabraklo mu czasu. kurtyka z ipn-u rowniez interpretowal fakty historyczne w sposob nie do przyjecia, jego kolega z krakowa motyka, probowal z nas zrobic oprawcow, podobnie dzilal u nas szwagrzyk z ipu-u, robiac z naszych dziadkow zbrodniarzy .
ale my jestesmy tolerancyjni to im wybaczymy i bedziemy dalej znosic ich idealna interpretacje. moze to i prawda ale ja im nie wybacze.
najwyzszy czas aby kazdy zaczal myslec sam.
Historii sie nie interpretuje zapamietaj to sobie. historia jest oparta na faktach i nie ma interpretacji, wierszyk mozna sobie zinterpretowac.
Tak, zapamiętałem to sobie raz na jutro – jak by to powiedział profesor ze skeczów słynnej radiowej „Sześćdziesiątki”. A może nawet nie na jutro, co na chwilę, bo to bzdura. Każdy opis faktów dokonany nawet na żywo już zawiera ich interpretację choćby przez użycie takich a nie innych pojęć. A szczególnie historia, która opisuje fakty z przeszłości, bazując na dokumentach i zeznaniach świadków wydarzeń musi siłą rzeczy zawierać wiele elementów interpretacyjnych. Zawierają je i dokumenty i ludzkie świadectwa. Świadomy tego historyk powinien oddzielać je od faktów, ale to tylko nigdy nie zrealizowany do końca cel. Nie istniej nic takiego, jak „czysty opis faktu”. Stuprocentowa adekwatność opisu względem faktu musiałaby prowadzić do sytuacji, że opis stałby się sam tym faktem. (To taki element phil-fiction, co było trochę do śmiechu.)
Przykładów na to, o czym piszę są miliony. Choćby pisanie o faktach, które były osnową mojego tekstu, od którego w tych dyskusjach odeszliśmy tak daleko. Jedni piszą o „obrońcach krzyża” inni o „oszołomach zakłócających porządek”. Dla jednych jest to „protest w sprawie godnego upamiętnienia ofiar katastrofy” dla innych „polityczna akcja dezawuująca starania rządu o wyjaśnienie przyczyn katastrofy”. Itd., itp. Proszę sobie teraz zadać trudu i prześledzić, jak historycy zaszufladkują te wydarzenia w swoich kronikach. Nie będą śpiewać jednym głosem. A historia historii dostarcza kolejnych dobitnych przykładów na interpretacyjną twórczość dziejopisarzy.
Kończę już dyskusję w tym wątku, bo choć ciekawa i pobudzająca do myślenia, to jak zwykle poszybowała gdzieś daleko od tematu.
PS
Jeszcze tylko o 1920, bo to akurat jubileusz. Dziwnie brzmi żądanie od państwa, które właśnie wybiło się na niepodległość spod tyranii m.in. wschodniego sąsiada, by w wojnie, w której ten sąsiad znowu chce podporządkować sobie kraj, to młode państwo nie zajmowało się niczym innym tylko opieką nad jeńcami złowieszczej, zbrodniczej armii najeźdźcy. Humanitaryzm tak, ale nie popadajmy w śmieszność biczując się za kiepskie warunki dla sowieckich jeńców, gdy niedaleka przyszłość dała nam ze strony sowietów Katyń, mordy wojenne od 1939 roku, łagry i terror NKWD. Polacy w 1920 przynajmniej mieli świadomość tych strasznych warunków w obozach jenieckich i starali się cokolwiek zmienić. W sowieckich łagrach od razu trzeba było wyzbyć się wszelkiej nadziei.
Medioci, czyli poległa „IV władza”
„Nie przeszkadzaj, człowieku, premier mówi, opanuj się” – można było usłyszeć na sali sejmowej głos posła PO i jednocześnie aktora Jerzego Fedorowicza.
„Ale co Pani chce” – to z ławy sejmowej na posłankę Błochowiak krzyczał poseł entomolog Stefan Niesiołowski. Posłanka ośmieliła się zauważyć, że ani z ust premiera, ani ministra finansów nie usłyszała chociażby jednego zdania na temat stanu finansów państwa. Ta podstawowa informacja musi paść – mówi do prowadzącego obrady marszałka Schetyny z PO, a w tym czasie wicemarszałek Niesiołowski – również z PO – krzyczy z sali „wyłączyć ją”.
Na mównicę wchodzi – że też mu się chciało fatygować – minister finansów Jan Vincent-Rostowski i kpiąc w żywe oczy wypowiada kwestię: „Pani poseł, http://www.mofnet.gov.pl. Dziękuję” i uśmiechnięty powraca do ławy rządowej. Poseł Marek Suski składa wniosek formalny, żeby marszałek Schetyna zrobił przerwę w obradach, a wicemarszałek Niesiołowski krzyczy z ławy „Oddalić wniosek razem z posłem”. Schetyna przerwy nie zarządził.
Tak mniej więcej wyglądała debata sejmowa w punkcie „Informacja Prezesa Rady Ministrów na temat stanu finansów państwa” (sprawozdanie stenograficzne z 4 sierpnia, dostępne na stronie internetowej Sejmu).
A wcześniej?
Wcześniej podczas debaty premier Tusk powiedział, że reformy mają tylko wtedy sens, kiedy „dają ludziom satysfakcję z życia, „tu i teraz”, a nie satysfakcję doktrynerom albo wyłącznie „przyszłym generacjom”.
No pewnie, kartkę wyborczą wrzucają do urny Polacy, „którzy żyją tu i teraz, a nie z dalekiej przyszłości”. Premier mówił jeszcze o doktrynerach , pseudoekspertyzach i „dyskutantach z różnych katedr” – to o ekonomistach. Postraszył mówiąc, że widzieliśmy na ekranach telewizorów, jak wygląda bankructwo całego państwa – to o Grecji.
A notorycznie od ucha do ucha roześmiany minister finansów poinformował opinię publiczną, że „w wyniku szczególnej troski pana premiera Tuska” niektóre stawki preferencyjne dotyczące żywności, „zamiast wzrosnąć o 1%, jak proponowaliśmy w Ministerstwie Finansów, będą obniżone o 2 punkty procentowe: z 7% do 5%”.
W tym miejscu rozległy się burzliwe oklaski posłów Platformy Obywatelskiej.
Żyjący w czasach Peerelu pamiętają, jak wyglądała troska „władzy ludowej”. Gdy podwyższano ceny żywności, informowano jednocześnie o obniżeniu cen lokomotyw oraz trawlerów przetwórni.
W imieniu PiS głos zabrała Beata Szydło, najpierw przypomniała słowa Urbana, który mówił, że „rząd się sam wyżywi” a następnie, że rząd Tuska nie chce słuchać opozycji oraz ekspertów, chociaż wszyscy mówią jednym głosem. Odniosła się też do słów premiera o „bankructwie z ekranu telewizora”. Pokazując zdjęcie szefa rządu PO na tle kolorowej mapy Europy wskazała na dwa kraje: „Jak państwo widzicie, na tej mapie są dwie zielone wyspy: Grecja i Polska. Grecja zbankrutowała. Jak jest w Polsce – nie wiemy”.
„Czwarta władza” – tak w państwach demokratycznych określa się wolną prasę, gdyż media taką pozycję sobie wywalczyły. Dzisiaj powinno się raczej mówić o władzy telewizji, gdyż to telewizja urabia opinię publiczną oraz pacyfikuje świadomość społeczeństwa z siłą młota i precyzją zegarmistrza. To obraz i dźwięk narkotyzuje i ogłupia widza, czyniąc z niego mediotę.
To siła mediów kształtuje społeczeństwo i politykę.
Debata nad informacją o stanie finansów państwa odbyła się w środę, a w piątek przeczytałem doskonały artykuł dziennikarza „Polski The Times”. Doskonały, ale jego doskonałość zawarta jest pomiędzy zdaniami, czy wbrew intencjom autora?
Wojciech Rogacin w artykule zatytułowanym „Polska racja stanu poległa w bitwie o krzyż pod Pałacem Prezydenckim”pisze, że rozum i dobro państwa zostały ukrzyżowane i że świadczy to o „ogromnej słabości państwa, partii politycznych i władz oraz części społeczeństwa”. Oburza się, że „Sejm świecił pustkami, gdy premier wygłaszał swoje exposé. Za to kwestia, czy tablica ma mieć metr, dwa, urasta do centralnego problemu państwa polskiego” i artykuł kończy myślą: „Jeden z istotniejszych momentów w polityce przenika gdzieś obok nas, bo wolimy okładać się krzyżem”. Miażdżące słowa, czyż nie ?
Być może politycy okładają się krzyżem (zgrabne, ale fałszywe), być może dobro państwa zostało ukrzyżowane (szczerze napiszę, zwykła bzdura), być może świadczy to o słabości …. – patrz wyliczanka autora – ale gdzie w tym wszystkim redaktor Rogacin widzi rolę mediów i ich obowiązek służby społeczeństwu i jego dobru?
Gdzie rola dziennikarzy? Czy to niemedia są środkami komunikacji „społecznej”?
Kto nagłośni słowa i zaprotestuje, gdy premier mówi, że mniej ważna jest przyszłość Polski. Gdyż tak należy rozumieć jego wypowiedź o „tu i teraz” i o tym, że mniej ważny jest los „przyszłych generacji”.
Redaktor Rogacin krytykuje opozycję, która zamiast protestować zajmuje się reklamą piwa. Czy dziennikarz uważnie wysłuchał debatę sejmową? Przeczytał stenogram? Polecam.
Cóż takiego się wydarzyło, że trzeba protestować – według dziennikarza „Polski The Times”. Otóż partia rządząca dokonuje odwrotu od swych wartości i dlatego „dyskusja o państwie powinna być gorąca”.
A cóż redaktorze Rogacin – narzuca się pytanie – opozycję parlamentarną obchodzą wartości partii rządzącej? Wartości powinny obchodzić wyborców oraz …. kogo? Właśnie Pana, właśnie czwartą władzę. To dziennikarze winni nieustannie przywoływać składane deklaracje i porównywać z czynami, przepytywać premiera i jego ministrów w imieniu społeczeństwa oraz wyborców, z realizacji obietnic oraz programu. Dbać o interes społeczny, o dobro Państwa. Czy to jakieś tubylcze odkrycie, że za fatalne rządzenie dziennikarze rozliczają opozycję? Czwarta władza to tyle, co kontrola społeczna.
A „Tusku musisz” – to … co musisz?
A cóż takiego się wydarzyło, że opozycja spotkała się z tak miażdżącą krytyką gazety?
W artykule, pomiędzy zdaniami ukryte jest jego sedno. Autor mógłby nie napisać ani jednego słowa o okładaniu się krzyżem, o Pałacu i łzawiącym gazie, o peryferiach zachodniej cywilizacji i plemionach pierwotnych, o ideologicznej ekstazie, gdyż należałoby zmienić tytuł, a użyte argumenty … właściwie dymisjonują rząd Donalda Tuska. Trzy dnie wcześniej były wiceminister tego rządu Stanisław Gomułkaw wywiadzie dla tejże „Polski” mówił, że uczciwy polityk, który przyznaje, że nie jest w stanie rządzić, podaje się do dymisji, rozwiązuje sejm i rozpisuje nowe wybory parlamentarne.
Czytamy dalej u Rogacina: powinniśmy mieć demonstracje, transparenty i okrzyki, potrzebne były protesty przeciw temu, co robi rząd w kwestii podatków, oraz przeciw temu, czego nie robi w kwestii reformowania państwa.
Czyje okrzyki? Opozycji! A tymczasem, to marszałek Niesiołowski krzyczał do marszałka Schetyny prowadzącego obrady – „wyłączyć ją” (posłankę opozycji) oraz „oddalić go” – to o pośle opozycyjnym.
Redaktor „Polski” bije na alarm – pomiędzy zdaniami, jakby mimochodem, gdyż …premier ogłosił plan rezygnacji z reform i pyta czytelnika czy atakowanie ekonomistów nie jest zdradą wyborców?
Czytamy: „Rządy silniejszych niż nasza gospodarek (…) wprowadzają pakiety surowych i bolesnych reform, polski premier mówi, iż brak reform będzie w rzeczywistości służyć polskiemu społeczeństwu”. To niebezpieczne – jako państwo będziemy poruszać się na krawędzi, a mocniejsze zawirowanie może nas pogrzebać.
Jeszcze garść zarzutów (cytatów) pod adresem opozycji z artykułu. Otóż w środę premier wygłosił „fundamentalne przemówienie o rezygnacji rządu z reform” i „jako lider liberalnej Platformy Obywatelskiej zaprzeczył temu, co jego partia niosła na sztandarach: obniżaniu podatków, oszczędnościom budżetowym, uzdrawianiu finansów”.
„Gdyby wnikliwie przeanalizować wypowiedź premiera, okazałoby się, że jest ona manifestem socjalistycznym” i na koniec „być może mamy do czynienia ze zwrotem polityki rządu, który wiedzie ku katastrofie”.
I całkiem na koniec apel, że to co „Platforma z tym państwem chce robić, pozostaje bez echa” i że na ten temat nie ma w Polsce dyskusji.
Czy echem redaktorze Rogacin nie powinna być „czwarta władza”? Czy to nie Pańska rola? Czy media – przede wszystkim telewizja – nie służą dyskusji?
I oto dnia następnego, w sobotę, jest konferencja prasowa prezesa największej partii opozycyjnej Jarosława Kaczyńskiego oraz wiceprzewodniczącej komisji finansów publicznych Beaty Szydło. I na sali konferencyjnej jest kwiat dziennikarstwa, z Polsatu i Polsatu News, TVN Fakty i TVN 24, a także Superstacji i Telewizji Polskiej jednej i drugiej i telewizji Trwam. Mrowie kolegów redaktora Rogacina.
Dwa tematy konferencji – zapowiada prezes PiS. Pierwszy to uchwalenie wbrew protestom opozycji ustawy kompetencyjnej. Padają ostre słowa Kaczyńskiego pod adresem rządu o wizji Polski za sto lat, o Polakach, którzy za sto lat mają być narodem mówiącym polsko-angielskim językiem, mają być „ludnością szczęśliwą na poziomie przedszkolaków”.
I drugi temat – sytuacja ekonomiczna, polityka gospodarcza rządu. Opublikowany plan finansowy państwa, to dokument niepoważny, a polityka rządu to polityka dezinformowania opinii publicznej – mówi Jarosław Kaczyński. Podwyżki podatków uderzą w konsumentów i mniejsze firmy. W czasach rządów PiS pszenica kosztowała 900 złotych, dzisiaj 750 i wówczas cena chleba była niższa.
„Wieloletni plan finansowy państwa” (opozycja otrzymała go w piątek wieczorem, już po debacie), to pięćdziesiąt jeden stron snucia kolejnych wizji Rostowskiego – mówi Beata Szydło – i spokojnie punkt po punkcie wskazuje na zaniechania rządu, zwraca uwagę, że prywatyzuje się tylko raz, że upadnie około dwa tysiące małych firm, i ze dane, na których opiera się plan rządu są wątpliwe.
Cóż na to dziennikarze?
Pierwsze pytanie – i zarazem ostatnie w „temacie” konferencji Pawła Płuski z TVN Fakty – jeśli nie podwyżka podatków to co robić? – „koło, z którego trudno wybrnąć” – samym pytaniem broni Tuska. Za stan finansów publicznych odpowiada rząd i rząd musi rozwiązać ten problem – mówi Szydło.
I tyle o finansach państwa. Redaktor Płuska z telewizji TVN pyta jeszcze, czy zaprzysiężenie prezydenta to święto demokracji. Dziennikarka z TVN 24 w długim pytaniu „chce podrążyć” temat wojny polsko-polskiej i prosi, by Kaczyński odniósł się „do wypowiedzi swojego niedawnego bardzo bliskiego Kazimierza Marcinkiewicza”, który powiedział na antenie jej stacji, że „jest człowiekiem przepełnionym nienawiścią”, a następnie całkowicie wychodząc z roli, kilkakrotnie przerywa wypowiedź prezesa PiS.
Piotr Wójcicki z Polsat News pyta o nieobecność Kaczyńskiego na zaprzysiężeniu, Aneta Zaleska z TVN 24 „chciałaby zapytać o krzyż” i rzeczywiście pyta o krzyż, i zadaje drugie pytanie o najbliższe miesiące, „czy to będzie spokój dla Platformy” czy „koncentracja na wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej, czy też na rozliczaniu rządu z tych obietnic”.
Marek Kuchciński zwraca uwagę na słynną „zamrażarkę Komorowskiego”, a Marcin Nowina-Konopka z telewizji „Trwam” prosi o komentarz do słów ministra Millera, który powiedział, że jedną z przyczyn braku współpracy polsko – rosyjskiej w sprawie wyjaśnienia katastrofy jest to, że „u nas za dużo źle się mówi o postawie Rosjan w wyjaśnianiu katastrofy”.
Z kolei dziennikarz Telewizji Polskiej poprosił o rozwinięcie tezy, że „w istocie Komorowski został wybrany w wyniku nieporozumienia” i czy Kaczyński nie obraził się na reguły walki politycznej.
Wysłannika Superstacji ciekawi osoba Pani Cugier – Kotki więc pyta „Pana prezesa”, „czy rzeczywiście oferowaliście jej stanowisko – fotel w parlamencie” oraz o to, „czy można to uznać za etyczną praktykę”.
Redaktor Burzyńską interesowało zapewnienie Kaczyńskiego „zmieniłem się”, gdyż zaniepokoiły ją słowa o lumpen-proletariacie (przypominam, słowa o pewnym panu z Biłgoraja) i pyta „skąd ta agresja”.
Kto jest winny kształtowi debaty publicznej? A gdyby przeprowadzić taki eksperyment, i dopuścić myśl, że temat krzyża, pomnika, zadym na Krakowskim Przedmieściu jest na rękę Platformie? A gdyby dopuścić myśl ze to Palikot, Niesiołowski oraz Kutz narzucają ton publicznej debaty?
Może jakiś dziennikarz śledczy podąży tym tropem? Chociaż z drugiej strony, dziennikarze śledczy są na wymarciu, a ostatni Mohikanin Adam Michnik przez z górą pól roku odkrywający aferę Rywina, nie jest wzorcem do naśladowania.
Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie nr 32.
„Tryton
13/08/2010 o 16:53
Fobiak, wyluzuj chłopie… Często czytam Twoje komentarza również na innych portalch. Skąd u Ciebie taka niechęć do Polaków?”
mozesz to uargumentowac?
pewnie to jest interpretacja to nie bede tego bronil, kiedys czytalem cos lepszego, byly tam zdjecia chyba 10-cioletniego wartownika z karabinem odpowiedzialnego za jencow sowieckich.
http://www.redakcja.newsweek.pl/Tekst/Polityka-Polska/532299,Obozy-jenieckie-i-sytuacja-sowieckich-jencow-w-ii-rzeczpospolitej.html
z drugiej strony nie ma sie czym przejmowac bo to z pewnoscia manipulacja komuchow w celu zachwiania naszego pojecia o tolerancji
Zawsze zadaję sobie pytanie, kto w mętnej wodzie ryby łowi. Polecam ostatnią Angorę, Panie Bogdanie.
Fobiak, wyluzuj chłopie… Często czytam Twoje komentarza również na innych portalch. Skąd u Ciebie taka niechęć do Polaków?
„Nawiązałem tylko do polskich tradycji w łączeniu w jednym państwie obywateli o różnych przekonaniach religijnych, tradycji których nie mają w Europie inne państwa.”
moglbys to troche rozwinac?
historii sie nie interpretuje zapamietaj to sobie. historia jest oparta na faktach i nie ma interpretacji, wierszyk mozna sobie zinterpretowac. ja podalem tobie fakty i moge te fakty wzbogacic podobnymi. oczywiscie, ze interpretujesz zaglodzenie rosjan epidemiami, wydaje sie, ze lagodniej wyglada zbrodnia. powinienes rowniez podac przyczyny epidemii, glowna jest glod i brod, a oni tam we wlasnych goownach zdychali.
caly twoj komentarz jest bez wartosci, jezeli wystartowales z interpretacja.
DO LOLKI
Krzyż jest symbolem religijnym, a został wmieszany w politykę. I ja tego nie toleruję.
Zgadzam się z tym. Choć pewnie możnaby dyskutować kto go w to wmieszał, bo napewno nie ci jego obrońcy z Krakowskiego ani ci, którzy w pierwszym odruchu zaczęli przeciw niemu protestować. Ale ja starałem się nie zajmować w swoim tekście w ogóle polityką tylko pewnym społecznym zjawiskiem i ludzkimi reakcjami na nie.
DO FOBIAKA
Mnożenie przykładów z historii na prawdę niczego nie dowodzi. Tym bardziej, że popełnia się przy tym błąd prezentyzmu czyli patrzeniu na przeszłość okiem człowieka współczesnego. O szlachcie, ktora rozrabiala, wycinala wsie, rabowala i palila zamki mowi duzo literatura. No bo niby jak współcześnie zinterpretować takie zjawisko w aspekcie tolerancji czy jej braku? Albo taki przypadek: Mikołaj Bazyli Potocki z Wołynia w XVII wieku kazał chłopkom wchodzić na drzewa i udawać kukułki. Strzelał potem do nich z drobnego śrutu. Ale co ciekawe, kobiety robiły wszystko, żeby być trafionymi, bo arystokrata sowicie nagradzał za poniesioną szkodę.
Ludzie i ich obyczaje ewoluują, to banał. W Australii dopiero w latach 60-tych XX wieku parlament uznał, że Aborygeni nie są zwierzętami. Dyskusję o dziejach tolerancji i studium porównawcze jej przejawów w Polsce i w innych krajach Europy możnaby ciągnąć w nieskończoność. Ale mój tekst nie tego dotyczy. Nawiązałem tylko do polskich tradycji w łączeniu w jednym państwie obywateli o różnych przekonaniach religijnych, tradycji których nie mają w Europie inne państwa. Inkwizycja np. (dla jasności od razu piszę, że była to instytucja, która bardziej była wykorzystywana przez władze świecka niż kościelne) jakoś nie znalazła podatnego gruntu w Królestwie Polskim.
Rzekomy mit o polskiej tolerancyjności i mit o jej strukturalnym braku tworzone są poprzez konkretne interpretacje historii. Myślę przy tym, że w dobie popularności pojęcia „polityki historycznej”, ta historia wykorzystywana jest zbyt często ku dowodzeniu z góry powziętych tez. Adam Michnik robił i robi wszystko, żeby polskie narodowe tradycje spłaszczać do zjawiska zaściankowości, ksenofobii i antysemityzmu. Ojciec Tadeusz Rydzyk z kolei każdy przejaw zamykania się na to, co zewnątrz gotów jest traktować za objaw patriotyzmu.
Jeszcze mi sie przypomnialo odnsnie obozow koncentracyjnych. takich obozow nie wymyslilismy ale w latach dwudziestych ubieglego stulecia w podobnych obozach zaglodzilismy ponad 20 tys. rosjan.
Znowu przesada. Nie „zagłodziliśmy”, bo to sugeruje celową eksterminację, lecz zmarli, przede wszystkim na choroby zakaźne, które dziesiątkowały wówczas nie tylko tych jeńców. Poza tym to była wojna, a Polska ledwie dwa lata cieszyła się suwerennością. Nie była więc przygotowana na stworzenie wygodnych warunków pobytu w obozach jenieckich dziesiątków tysięcy agresorów ze wschodu, którzy na bagnetach nieśli miłość do ludu. Ale to dobry przykład na to, co napisałem wyżej, że ocena polskiej tolerancyjności jest wykładnią konkretnych interpretacje historii.
Jesli juz jesteśmy przy obozach koncentracyjnych to chciałbym pochylic czoło nad geniuszem politycznym śp Marszałka od Kasztanki :-)
Z dziką przyjemnością wysłałbym na 3 miesięczny pobyt do Berezy Kartuskiej całą obecną klasę polityczną a zwłaszcza jej liderów od lewicy do prawicy.
We wielkim skrócie -Bereza Kartuska to rodzimy międzywojenny odpowiednik dzisiejszego Quantanamo , gdzie siedzi się bez wyroku ” i resocjalizuje” :-)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Miejsce_Odosobnienia_w_Berezie_Kartuskiej
@fobiaku, po prostu masz dysklikalię! :)
Myślę, że jesteśmy świadkami narodzin nowego kościoła w Polsce. Bo niby jak w tym wszystkim interpretować słowa „Wyznania Wiary”, które zapewne każdej niedzieli wypowiadają „obrońcy” krzyża?: ”…Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół…”
w zderzeniu z takimi deklaracjami?
http://www.tvn24.pl/0,1669108,0,1,stanowiska-pis-i-kosciola-nie-sa-identyczne-sa-nieodlegle,wiadomosc.html
raczej nie, z dziennikarstwem nie mam nic wspolnego i powtarzam przewaznie te same bledy ortograficzne, wyssalem to z mlekiem z piersi matki.
@fobiaku,
a mógłbyś to wszystko napisać w taki sposób, żeby dało się to czytać?
@fobiak, wiesz po czym można poznać, że przed komputerem siedziała poprawiająca tekst blondynka ?
Po korektorze na monitorze!
Wyznaję tę samą definicję tolerancji.
Bujaj korytem!
jeszcze mi sie przypomnialo odnsnie obozow koncentracyjnych. takich obozow nie wymyslilismy ale w latach dwudziestych ubieglego stulecia
w podobnych obozach zaglodzilismy ponad 20 tys. rosjan
lolka poprawiaj
nie sposob posluzyc sie cala historia ten rok 1542 jest tylko jednym z wielu, jesli dzieje podzieliles, to co sie stalo z wiara slowianaska, do tego okresu katolikow bylo mniej od tzw. pogan czy innowiercow. wspominalem wczesniej o pregiezach, ktore wykorzystywano, do jak to piszesz „wspólnego życia Polaków, Ormian, Ukraińców, Żydów, Litwinów, Niemców, Białorusinów i Rusinów.”. na podhalu jeszcze 150 lat temu wierzyli gorale w smreki, dzisiaj zatwardziali katolicy. o szlachcie, ktora rozrabiala, wycinala wsie, rabowala i palila zamki mowi duzo literatura, przypomne tylko stadnickiego i krasickiego, ktoremu krol, temu drugiemu rozkazal go pojmac i powiesic. pirerwsze manifesty komunistyczne zostaly przetlumaczone na jezyk polski, czyli mielismy tych komunistow troche, za pilsudskiego we wiezieniach. byly nimi przepelnine.
bogdanie twoj cytat ” To nie Polacy wymyślili obozy śmierci.” no nie, przewaznie cos „wymyslonego” bierzemy od niemcow. przez swietoszow po kampanii wrzesniowej przewinelo sie ok. sto tysiecy wojska polskiego trafiajac do niewoli, troche wiecej niz drugie tyle pozniej czeronoarmistow. z tych wojskowych byly tworzone najpierw nacht igal, pozniej dywizjon ss galicja, szkolenia odbywaly sie w swietoszowie i debicy. niemcy napadajac na polske mieli w wehrmachtcie ok 2 milionow polakow, z tych, ktorzy popodpisywali volkslisty ponad milion trafilo do wehrmachtu, ss, policji, policja polska przedwojenna, granatowi na terenach zajetych przez niemcow nie rozpadla sie i kontynuowala swoja prace tym razem dla rzeszy. mozna sobie wyobrazic, ze na wiezyczkach w obozach stali rowniez polacy, bo to, ze brali udzil w lapankach, rozstrzeliwaniach nie jest tajemnica. polskie partyzantki byly kontrolowane przez niemcow, ak nawet dostarczali bron. w armii sowieckiej sluzyli polacy, danych nie znam ale mogo byc ich tyle samo co u niemcow, po wkroczeniu na tereny polskie powolali do armii czerwonej na poczatku roku 1941 ok 300 tysiecy polakow. po wojnie bandy rosly sie jak grzyby po deszczu. ci wszyscy polacy nie walczyli przeciwko najezcom tylko przeciwko polakom.
moja definicja tolerancji: zyj i daj innym zyc.
jeszcze o mitach w latach 1794-1796 oddzialy pruskie stacjonowaly w krakowie, friedrich wilhelm II kazal wykrasc ze skarbca krolewskigo na wawelu insygnia krolewskie, zostaly przewiezine do wroclawia, pozniej do berlina i zniszczone. polacy nie dali sie nabrac na fakty i wymyslili (nie obozy) mity o koronach polskich, puscili w swiat, ze patrioci wywiezli je do wlodzimierza wolynskiego ( mielismy z tego miasta pracownikow zatrudnionych przy rewitalizacji bolesławieckich plant, nie tak dawno), pozniez doszly pulawy, dziesiec innych mitow ale to wystarczylo aby mity pogrzebaly prawde. po uzyskaniu niepodleglosci plsudski (nie bede wspominal, ze dokonal zamach na demokracje) kazal przekopac te wszystkie miasta i koron nie znaleziono do dzisiaj. kilka miesiecy temu spadl samolot pod smolenskiem, jest juz tyle mitow na ten temat, ze juz nikt nigdy nie uwierzy ze to byl wypadek. czytalem tutaj zdanie w ktorym bernard uzyl slowa „komuchy” , ludzie mlodych polcjantow wyzywaja w warszawie od gestapo, w demokratycznym panstwie, policja by krecila film z takich manifestacji, rozrob i pozniej by ich po kolei wzywali na kolegium, nie wszystkich by sie dalo zidentyfikowac ale czesc nauczono by tolerancji.
A to jest droga do polskiego ekumenizmu, który jest wyższą formą tolerancji. Droga jest wyboista i kręta faktem to jest, ale czy warto zajmować się zakrętami i wybojami może lepiej zająć się meritum sprawy tego kierunku rozwoju. Pozdrawiam ciepło.
Panie Bogdanie !
Mnie jest ganz egal, o jakiej tolerancji Pan pisał.
Krzyż jest symbolem religijnym, a został wmieszany w politykę.
I ja tego nie toleruję. Amen.
Walka z krzyżem we Francji doprowadziła do takich wynaturzeń, że w szkołach zabroniono ubierania choinek w Święta BN, bo kojarzą sie z Jezusem. Uczeń na zajęciach wuefu nie może mieć widocznego medalika lub krzyżyka na szyi. Wszyscy muszą być od linijki, jak z fabryki. Ale kiedy ten sam uczeń nosi krzyż na dupie, namalowany na tylnej kieszeni jeansów, wtedy jest wszystko ok.
Do Lolki:
Nie pisałem o tolerancji religijnej ale o tolerancji w ogóle. Ogólnie pojęta zakłada szacunek dla drugiego człowieka jako takiego. Jeśli dookreśla się ją mówiąc o tolerancji religijnej, seksualnej czy kulinarnej to zazwyczaj wymaga się tylko szacunku ze względu na preferencje religijne, seksualne czy upodobania kulinarne.
Do fobiaka:
Arbitralności mojego stwierdzenia o polskiej, przedwojennej tolerancji przeciwstawił pan arbitralność swojego stwierdzenia o jej braku. Tego drugiego stwierdzenia nie podbudowuje też wcale określenie jej mianem „mitu”. Mity to raczej powstają obecnie w sprawie rzekomego braku tolerancji, który Polacy podobno wysysają z mlekiem matki.
Przykłady z historii są oczywiście dowolnym wyborem faktów i niczego nie dowodzą. Polska do 1542 roku i po nim do 1939 miała też sporo okresów spokoju i zwykłego, wspólnego życia Polaków, Ormian, Ukraińców, Żydów, Litwinów, Niemców, Białorusinów i Rusinów. Oprócz Żydów aszkenazyjskich w tym kraju byli też sefardyjczycy, którzy z Hiszpanii przez Zachodnią Europę dotarli do Polski. Powody tej wędrówki i to, że znaleźli bezpieczny dom m.in. w ówczesnej Polsce też o czymś świadczą.Wreszcie. To nie Polacy wymyślili obozy śmierci. Nie Polacy rządzili w Vichy, wysyłając do tych obozów całe transporty Żydów. Mussolini nie był polskim przywódcą. A w hiszpańskiej wojnie domowej księży i zakonników nie rozstrzeliwali Polacy.
Poza tym nie definiuje pan w żaden sposób tego, co rozumie pod pojęciem „tolerancji”, a wytyka mi logiczne błędy w jego użyciu. Jeśli prześledzi pan mój tekst i użycie w nim tego pojęcia, to zrozumie, że nie popełniam żadnego błędu. Może zechce pan zatem podać swoją definicję tolerancji? Z pewnością jednak nie równa się ona kosmopolityzmowi, jak suponuje pan w swoim tekście.
I na koniec. Pana interpretacje historii drugiej wojny światowej są groteskowe.
Stanowisko kościoła w tej sprawie jest zastanawiające, nabrali wody w usta, a ojciec dyrektor podjudza swoich wyznawców. Najlepiej byłoby go tam zostawić i już. Kiedy w stanie wojennym warszawiacy układali na Krakowskim Przedmieściu krzyż z kwiatów, nocą znikał, a rano były już dwa krzyże z kwiatów. Ten konflikt będzie nadal dzielił, ale może komuś na tym zależy.
Przykro mi to mówić, ale mam przeczucie, że dramat dopiero się zacznie. Z dotychczasowej próby sił zapewne dojdzie, prędzej czy później, do zamieszek. Niezbyt dobrze wróży to samodzielnie rządzącej PO i nowemu Prezydentowi.
miejsca publiczne w tym kraju nigdy nie były i nie będą pozbawione symboli religijnych
bernard nigdy nie mow nigdy
nie przypominam sobie aby wczesniej na krakowskim przedmiesci stal krzyz, przed solidarnoscia jeden drewniany krzyz stal przed starym kosciolem w boleslawcu, skad kosciol nagle wytrzasnal tylu wiernych?
co sie stalo z „komuchami”. nad tym sie zastanow. tylko sekretarze opieraja sie jeszcze przed kosciolem.
mielismy dwa koscioly wiernych, cwierc boleslawca wyjechala a wiernych mamy kilkakrotnie wiecej.
jarek i bronek nie maja z tym nic wspolnego, zadnych rozgrywek politycznych tam nie widze, ci dojrzali ludzie nie wierza zadnemu politykowi, maja gdzies cala polityke i nawet na podwyzki nie reaguja, sa tym zmeczeni, przyzwyczajeni do zdzierania z nich skory. raczej chca to wszystko rozwalic, dosc maja klamst i zycia w nedzy, ich nikt sie o nic nigdy nie pytal a polska rzadza homolapy. jesli wybuchnie rewolucja to i ja sie do nich przylacze. w szawjcarii w podejmowaniu waznych decyzji decduje narod przez glosowanie. w niemczech byloby nie do pomyslenia aby tych z ddr-u wyzywac od komuchow, oni zaakceptowali obydwa systemy nie robia ciecia nowa historia.
Fobiak, z szacunku do krzyża i z uwagi na to abyśmy nie stali się podobni do tych pajaców, pozwól, że nie będę dyskutował o tym gdzie powinien stać krzyż.
@fobiaku,
miejsca publiczne w tym kraju nigdy nie były i nie będą pozbawione symboli religijnych, bez sensu jest walka z wielowiekową tradycją zdobienia krzyżami np. przydrożnych rowów.
Decyzja o pozostawieniu tam krzyża odebrałaby argumenty jego obrońcom i jednocześnie zmniejszyła jego znaczenie.
Mnie tam jakoś ten krzyż nie przeszkadza, przeszkadza za to kabaret wokół niego urządzany przez obie strony, wyznawców Jarka i wyznawców Bronka.
sprawa nie jest taka prosta, ja zycze sobie tam pomnik che guevary obok krzyza, tematu nie zamkniesz zadnym argumentem, krzyz jest dla zwyklego katolika symbolem swietosci i kazdy z nich wie gdzie jest jego miejsce, z pewnoscia nie poza kosciolem lub cmentarzem. miejsce publiczne powinno byc pozbawione symboli religijnych.
No nie do końca Bernardzie. Jeśli krzyż tam pozostanie, to nasz Prezydent nie będzie mógł przyjmować takich znamienitości jak José Luis Rodríguez Zapatero i innych, co to chcą powyrywać historczne korzenie i fundamenty swoich państw. Za kilkadziesiąt lat mieszkańcy Ziemi staną się mdłą, bezwartościową i manipulowaną masą. To koniec cywilizacji, rodziny i tego wszystkiego co było piękne. Z resztą już się to zaczyna.
Premier zawsze jest w dobrym humorze, to taki wesoły premier wesołego kraju.
A przecież wystarczy zostawić tam ten krzyż, zapomnieć o jego przenoszeniu i zamknąć temat odbierając komukolwiek jakiekolwiek argumenty.
Ale najbardziej odpowiedzilnym za zaistniała sytuację jest powodziowy bohater – minister MSWiA J. Miller z premieram Tuskiem na czele. Rozumiem, że zadyma pod pałacem to zamierzone działanie w celu przykrycia nieudolności rządu w sprawie reformy finansów (podniesienie VAT) oraz nieporadności w opracownaiu specustaw, które mają pomagać ofiarom klęsk żywiołowych. Premier wydaje się być w dobrym humorze nazwywając ten bałagan niegroźnym hydeparkiem.
To co się dzieje od jakiegoś czasu przed pałacem prezydenckim to profancja krzyża dokonywana zarówno przez jego „obrońców” jak i tych, którzy tam zrobili piknik. Nie tak powinno być. Dzisiaj po partyzancku dokonano odsłonięcia tablicy pamiątkowej, bez udziału rodzin tragicznie zmarłych POrażka!
http://wiadomosci.wp.pl/gid,12563922,title,Partyzantka-pod-Palacem-Prezydenckim—zdjecia,galeria.html
„Ludzie czuli m.in. potrzebę odrodzenia w tej przestrzeni autentycznej tolerancji, która od dawien była przecież cechą polskiej rzeczywistości.”
polacy zyja mitami, tworza je pstyryknieciem palca. nie ma autentycznej lub nieautentycznej tolerancji, nie ma tez ulamkowej, albo ona jest albo jej nie ma. nigdy nie bylismy tolerancyjni a ten, kto twierdzi inaczej, pitoli farmazony. nasza historia zaprzecza temu co kojarzy mi sie z tolerancja, nie sposob posluzyc sie cala historia ale urywkami jej z jednego tylko miasta wskazane, tu dla przykladu kronika kaliska.
1542 – W mieście wybuchły ekscesy antyżydowskie. Tłum wdarł się do synagogi i sprofanował rodały Tory (Pięcioksięgu). Król przesłał ostrzeżenie wobec miasta, że w przypadku powtórzenia się podobnych rozruchów władze miejskie będą musiały zapłacić karę w kwocie 2 000 grzywien.
1555 – Kaliscy Żydzi otrzymali od Zygmunta Augusta przywilej, potwierdzający ich prawa do kupowania domów i zamieszkania na terenie miasta oraz uprawiania tam handlu i rzemiosła.
1561 – Król nakazał władzom miejskim oddawać pod sąd kościelny wszystkich innowierców, jacy by się w mieście pojawili – luteranów, anabaptystów, braci czeskich i wszystkich innych głosicieli nowinek religijnych.
nie ma co sie rozwozic nad zydami bo nasza tolerancja moze sie zachwiac, to ze synagogi staly obok kosciolow nie jest swiadectwem polskiego kosmopolityzmu tylko sila przebicia zydowskiego kapitalu, widac to w architekturze do dzisiaj, w centrach starych miast lub dzielnicach willowych.
dawniej, bo dat nie znam, w kazdym miescie byly poustawiane pregieze do nauki tolerancji, na polskich wsiach przy kosciolach, przy palacach staly tam jeszcze 100 lat temu. zle zrozumiane pojecie, zawsze sie zle konczy. we wrzesniu 1939 dowiedzielimy sie, ze niemcy chca wojny, ze chca walczyc, wiec im pozwolilismy, to w imie tolerancji poddalismy sie, nie podjelismy walki i wybralismy pewna smierc w katyniu, obozozach, na robotach, jestesmy tolerancyjni az do smierci. na ruskich jestesmy zli bo nas wyzwolili, przerwali nam ten stan, przeszkodzili nam tolerowac niemcow az do smierci. ci dzsiejsi krzykarze na krakowskim przedmiesciu budowali „komunizm” mala czesc z nich korzystala z kosciolow, wieksza chodzila na pochody, zebrania, odbudowywala i budowala polske. dzisiaj wyzywaja wszystkich od komuchow, policje od gestapo, administracje od zydow. i to jest wlasnie polska tolerancja.
Ten krzyż przestał być już symbolem religijnym, Panie Bogdanie i nie widzę w akcjach jego przeciwników braku tolerancji religijnej, ponieważ stał się za udziałem mediów symbolem politycznym w sprawie śledztwa prowadzonego przez Macierewicza.