Vancouver to wspaniałe miasto dla miłośników jazdy na rowerze. I koszmarne miasto dla rowerowych gadżecierzy, którzy mają ramy za kilka tysięcy i sto ozdóbek typu licznik, pięć lusterek i kryształy Swarowskiego na pedałach. Ludzie wymyślający to miasto zrobili naprawdę wiele, aby rowerzysta czuł się tutaj dobrze. Złodzieje robią wiele, aby rowerzysta czuł się non stop zagrożony.
Legendarna kanadyjska uczciwość mówiąca o domach otwartych bez obawy przed złodziejami, nieogrodzonych posesjach i pełnej ufności jest faktycznie legendarna. Każdy uważa tu na swój ruchomy i nieruchomy majątek. Dlatego najważniejszym gadżetem przy rowerze jest lock bike, zamek. Nie obudowana plastkiemi linka, jak w Polsce, tylko solidny ciężki kawał metalu. Podstawowym kryterium jego zakupu jest to jak duży opór może stawić podczas przecinania.
Rower można przypiąć do licznych stojaków przeznaczonych do tego celu ale i do parkomatu, jak na focie powyżej albo do kilku innych rowerów. Właściciel często wraz z kluczem od zamka zabiera również przednie koło, które niesie sobą np. do pracy.
Osobnym wątkiem jest podróżowanie z rowerem. Jak mówią w Vancouver, jeśli nie podoba ci się pogoda, poczekaj pięć minut. I faktycznie, można w pełnym słońcu wyjechać na wycieczkę czy do pracy i wracać w deszczu. Odległości są ogromne, to też czasem trzeba wrócić metrem, trolejbusem lub autobusem. O ile do metra z rowerem wsiąść można, poza olimpijskim okresem od 8 lutego do 2 marca, to do autobusu czy trolejbusu roweru się nie weźmie. I tutaj Kanadyjczycy zastosowali zaskakującą metodę transportu. Pasażer rowerzysta, zanim wsiądzie do pojazdu, montuje swój rower na specjalnym uchwycie przed autobusem czy trolejbusem. Każdy tego typu pojazd ma swój uchwyt. Mieszczą się tam dwa rowery i montaż trwa kilkadziesiąt sekund.
To metoda stosowana nie tylko w komunikacji miejskiej. W ten sposób mieszkańcy Vancouver wożą swoje rowery również na prywatnych autach, jeśli z jakichś powodów nie odpowiada im rowerowy bagażnik z tyłu samochodu.
Przypięcie roweru do auta jest zdecydowanie bezpieczniejsze niż pozostawienie go przy rowerowym stojaku. Ukraść siodełko, czy koło z roweru wożonego samochodem jest trudno, zwłaszcza gdy auto się porusza. Przy stojaku to nie problem i widok samych ram przypiętych do stojaka czy latarni nie jest tutaj rzadki.
Właścicielowi takiego roweru jak ten poniżej smutek po rowerze na pewno osłodziła myśl, że lock bike wybrał dobry.
Wypożyczenie roweru w centrum miasta kosztuje około 25 dolarów. Za taką kwotę przy odrobinie targów w second handzie kupić połowę, a przy odrobinie szczęścia nawet całość względnie sprawnego roweru. Zamek bywa droższy.
Korzyść to poruszanie się po mieście w tempie często szybszym niż samochody, setki kilometrów rowerowych dróg i ścieżek oraz gwarancja, że kierowcy uszanują obecność rowerzysty na drodze.
Oczywiście dla ekstremistów w stylu panów z Cyklosportu Bolesławiec takie bujanie się po mieście to zabawa dla przedszkolaków. Dla nich są tu prawdziwe góry z których zjeżdża się dla zabawy prawie pionowo w dół w jakichś (jak to określa Jacek P.) zbrojach z plastiku. Takie formy rowerowego życia przetestuję jednak dopiero po ewentualnej zmianie pakietu ubezpieczenia.
—————————————————————–
SUPLEMENT
Coś w stylu kontynuacji:
https://bobrzanie.pl/blog/2010/03/04/letowski/cyklosport-vancouver-vol-2
Masz bystrego kolegę Bernard.
„Salvadore” jak nic :)
Pozdrawiam
Kolega zwrócił mi dziś uwagę, że złodziej roweru z ostatniej foty musial być miłośnikiem malarstwa Salvadora Dali : )
Dziękuję Joan :)
aha, zrobić korektę znaczy się : )
w wolnej chwili postaram się poprawić
Desz – na deszcz
Majś – na mają.
I tym „podobne” Joan :)
Pozdrawiam
Ale jak „zedytować” ?
Joan :)
Możesz „zedytować” tekst Bernarda ?
Pozdrawiam
Dobra Bernard, nie gadaj tylko jakieś foty zapodaj.
Jeszczem w Vancouver, Trytonie. Z jakich igrzysk? : )
Z entuzjazmu, podejścia autochtonów (o ile jacyś tu są) oraz z sytuacji wizualnej w mieście wynika, że i tak Kanada wygra we wszystkich konkurencjach.
Małyszomaniaków uprzedzam, że zaczęło dziś ostro wiać. Poza tym pada deszcz albo świeci słonce, właśnie zakwitły krokusy i przebiśniegi. Te drugie nie mają czego przebijać.
Bernardzie, nie wiem Czyś jeszcze w Vancouver. Jeśli tak, to czy pojawią się jakieś fotki z Igrzysk? Mam nadzieję, że tak :-) Pozdrawiam
@Hegemon
:)
No właśnie, trzeba o tym suplemencie powiedzieć temu cyliście z mojego wcześniejszego jutjuba ;-)
dodalem suplement
Nie sądziłem, iż moje skojarzenie wzbudzi taki oddźwięk wśród „piękniejszej” części forum :)
Dla równowagi trochę żeńskiego pierwiastka :)
http://www.youtube.com/watch?v=CxzdsEidJxo
P.S.
Ostatni link, bo życie mi jeszcze miłe :)
Bernardzie, może i w Vancouver takie rowery są bezużyteczne, ale na pewno nie u nas :-)
http://www.youtube.com/watch?v=hn5YsZKkpbQ
Althea, co powiesz na to:
http://www.youtube.com/watch?v=DArY_S4SmSo
Hegemon, zabiję Cię za ten link.
Rozwaliłeś mi totalnie dzień. Powtórzę za Joan – coś ty zrobił…?
When you make love, do you look in the mirror?
Who do you think of, does he look like me?
Do you tell lies and say that it’s forever?
Do you think twice, or just touch 'n’ see?
Love Bites …
Hegemon, coś Ty zrobił …
Przeczytałem „lo…” Bernarda, a potem „bi…” Joan i automatycznie „wyszło” mi Def Leppard :)
http://www.youtube.com/watch?v=r7NkYu6SaPo
P.S.
Bruner(t)
Skąd u Ciebie skojarzenie z Mekką ?
Jerozolima już nie wystarczy ? :)
http://www.youtube.com/watch?v=rxUm-2x-2dM polecam jeśli chodzi o angielską mowe…
no wlasnie kilka razy slyszalem od trzech autochtonow tak jak napisalem
my english is poor : )
Benek – lock bike czy bike lock ? Moim zdaniem, to drugie.
:) Ubezpieczcie się i poszukajcie wrażeń w okolicy Mt Fromme – North Shore. Jest to miejsce absolutnie święte dla ekstremy kolarstwa górskiego :) Mekka – rzec można śmiało :)
Najsłynniejsze filmy dla maniaków rowerowego szaleństwa powstawały właśnie tam.