Wychodząc rano z domu zobaczyłem odjeżdżający z przystanku autobus z napisem 0/3 CMENTARZ.
Taka prosta forma, są ulgowe bilety.
Przedwczoraj jechałem za samochodem z naklejką: „Memento mori”. Jechałem ostrożnie.
Przy wjeździe na jeden z cmentarzy Vancouver jest znak zakazu wprowadzania słoni i wielbłądów. O autobusach i samochodach nic, więc chyba można.
Ogromną zaletą mieszkania na Ziemiach Odzyskanych jest to, że można nie mieć na pobliskim cmentarzu nikogo bliskiego. I wtedy 1 listopada kojarzy się tylko ze smutnym dniem wolnym albo z podróżą.
Kategorie:
Łętowski
Nie no faktycznie od strony Lubańskiej wygląda to nieco przesadnie. Ale dlaczego oni reklamują tego mechanika samochodowego?
Zpomniałem dodać, że chodzi o bannery.
Cmentarny marketing.
Jako że dziś wigilia Wszystkich Świętych już dziś, postanowiłem się zadumać, przypomnieć sobie o zmarłych i oddać się refleksjom dotyczącym przemijania życia. Chciałem zapomnieć na chwilę o codzienności… Niestety już na skrzyżowaniu ul. Lubańskiej i Śluzowej powitały mnie uśmiechnięte gęby kandydatów wyborów samorządowych. Zmieszany szedłem dalej i modliłem się, aby kandydatów nie było na murach cmentarnych… Uf nie było, ale co będzie za 4 lata?
Ps. Jutro na cmentarz wybiorę się od ul. Gdańskiej, może się uda…
To i ja dorzucę coś ciekawego: miejsca zaniedbane po raz pierwszy i często jedyny w roku ;)
(„Miejsca do tej pory zapomniane i zaniedbane po raz pierwszy i często jedyny w roku płoną jasnym płomieniem świecy”)
Kiedy życie budzi się po śmierci, śmietniki na cmentarzu pękają w szwach a dynie przylatują na miotłach z USA… nadchodzi 1 listopada.
Widziałem że coś leciało nad Gdańską, nie widziałem że to czarownice były.
Ale termin WRZOCHUL JĘZYKOWY już się przyjął na określenie niektórych produkcji.
Tomku, dziękuję za południową inspirację.
Nowe kwiatki (nie mylić z chryzantemami):
„Śmietniki utytułowane na cmentarzu pękają w szwach.”
„Większość z nas wie, że dynie przyjechały do nas zza oceanu w latach 90. Do chryzantem dołączyły czarownice na miotłach i wszelkiego rodzaju strachy. Amerykańskie święto Halloween ni jak się ma do naszego Dnia Wszystkich Świętych.”
Tytularność śmietników, przestarzałe dynie i czarownice na miotłach z chryzantemami w dłoniach. NI JAK.
Bernardzie, każdy ma jakieś zalety. Nawet Ty :)
A nawiązując do Twojej cmentarnej refleksji, pragnę sięgnąć do skarbnicy złotych myśli nieocenionej Justyny Wrzochul, która w ostatnim artykule także wkracza na terytoria eschatologiczne:
„Bolesławiecki cmentarz już teraz odwiedzają bliscy tych, których pamięć i wspomnienia są wciąż żywym dowodem na to, że istnieje życie po śmierci”.
http://otoboleslawiec.pl/news.php?id=54452
@Hegemon,
ja nie mam zalet : )
Bernard,
nie koncentruj się w pisaniu, na jakikolwiek temat, o swoich „zaletach”.
Ziemie Odzyskane mają trochę dłuższą historię niż fakt Twojego „zameldowania” w Bolesławcu.