Przed Bokemcece (Bolesławiecki Ośrodek Kultury Międzynarodowe Centrum Ceramiki) wkrótce stanie telebim, na którym co prawda dopiero za pięć lat można będzie wyświetlać płatne reklamy, ale już teraz promować rozmaite przedsięwzięcia – zapewne bez pomijania nazw sponsorów i patronów oraz wizerunków miłościwie nam panujących. Można rzecz jasna wydzierżawić teren pod telebim za opłatą prywatnej firmie, nie ponosić kosztów prądu, konserwacji i produkcji materiałów do emisji na telebimie i do tego w umowie zabukować sobie czas na reklamy nowości kinowych, ale lepiej wywalić 140 tys. zł publicznych pieniędzy.
Telebim to zresztą pryszcz. W Bokemcece wkrótce otwarta zostanie restauracja czy też knajpka prowadzona przez tę samorządową instytucję. Bolesławiecki samorząd ma już własny hotel i sukcesywnie stara się konkurować z przedsiębiorcami w kolejnych dziedzinach. Nie mamy już prywatnego kina, nawet informację turystyczną usamorządowiono a dom spokojnej starości, choć może być niezłym prywatnym biznesem ( i mamy koło Bolesławca taki jeden a wkrótce będzie drugi) budujemy za publiczne pieniądze. Co prawda mówi się o sprzedaży udziałów miasta w tv, ale na razie samorząd jest współwłaścicielem Azart Satu.
Kolejne plany komunalizacji nowych dziedzin biznesu poznamy zapewne w trakcie kampanii wyborczej. Z przecieków ze sztabu wyborczego wynika, że miasto myśli o sieci salonów fryzjerskich Janina Urszula oraz o supermarkecie Piotr i Roman.
Cholera, pomyłka. Nie ten topic :-)
Przypomniał mi się kawał o jajach kobyły, znacie?
Jasne. Bernard wyobraź sobie sytuację, której zapewne nie było, ale niech będzie:
– Urzędnik #1: Robimy knajpę w Centrum Ceramiki, na które możemy pozyskać 16 mln zł?
– Urzędnik #2: A kto będzie prowadził tę knajpę?
– Urzędnik #1: Jeśli chcemy mieć dofinansowanie to nikt z zewnątrz, czyli BOK.
– Urzędnik 2#: to może bez knajpy?
– Urzędnik 1#: to może damy sobie spokój w ogóle z MCC?
– Urzędnik 2#: Spoko, po cholerę nam problemy związane z budową, rozliczaniem projektu.
– Urzędnik 1#: No i gitara, poszukajmy jakieś niegroźne softy (projekty miękkie). Darek tak robi i ma luz… :-)
Ad MOSiR. No nie do końca, MOSiR też miał kiedyś restaurację (dawno temu), a teraz podnajmuje. Widocznie to opłaca się bardziej. Czemu więc tego samego nie zrobi dyr. w przypadku hotelu? czyżby nikt nie chciał? Może, nie wiem.
Ad TBS. To jest oczywiste, że przedstawiciele miasta we wspólnotach będą (póki co) głosować za TBS z powodów, o których pisałem wcześniej.
Ad Ps. Chińszczyznę za 5 zł zakupię sobie do trumny. Przyznaj się, sam często jeździsz na „konkretne” zakupy poza B-c. Nasze miasto jest po prostu małe i gra w swojej klasie. Mamy w nim to, na co pozwala niewidzialna ręka rynku z kolegą popytem i koleżanką podażą na czele.
Tak a’propos Waszej innej pogaduchy o funkcjonariuszach, członkach i funkcjonowaniu (bo się trochę pogubiłam w wątkach, nadrabiając zaległości czytelnicze na Bobrzanach): scalając informacje z topiku Piotroman rekordzistom* – proponuję: otwórzcie tam sexshop zamiast jadłodajni albo dwa w jednym, na wzór prawdziwie romańskich (czyt. starożytnych) uczt. Konkurencja żadna, w mieście jeszcze tego nie było, a ceramiczne skorupki można wystylizować na romańskie. One też chyba z gliny były.
Bokemcece: ja rozumiem, ze dziś rezygnacja z knajpy spowodowałaby kłopoty, ale nie rozumiem nieprzemyślenia tego tematy w fazie projektowania inwestycji.
MOSiR: Trytonie, Twój argument jest dziecinny. Nawet jeśli hotel nie prosperuje dobrze to i tak bezsensowne jest jego funkcjonowanie na rynku jako działalności samorządowej. Czy możesz uzasadnić, po co samorządowi własny hotel? Rozumiem, że tobie jest obojętne czy musisz do niego dokładać.
TBS: Mylisz się, sam byłem na głosowaniu, podczas którego samorząd mający większość udziałów we wspólnocie wybrał zarządcę samorządowego. Szczegóły w moim tekście sprzed lat.
P.S. Garnitury w Bolcu? Ja bym poszedł na Grunwaldzką : )
Bernardzie,
ad BOK-MCC: Taka jest cena otrzymania dofinasowania, czyli na tym etapie, braku konieczności zwrotu dofinansowania. To chyba lepiej niech to robi BOK przez te 5 lat, zamiast oddawać te 16 mln zł.
ad MOSiR: Skoro tak ciężko z tym hotolem, widać żadna z niego konkurencja.
ad TBS: Mamy wolny rynek, a wspólnoty mogą dowolnie wybierać zarządców lub zrezygnować np. z usług TBS w tym zakresie. I tak się dzieje. A posady? chyba nie sądzisz, że całość wynagrodznia od wspólnot dla TBS z tytułu zarządu idzie na pensje osób zajmujących się prowadzeniem wspólnot… Bernard, błagam.
Ps. Powiedz mi lepiej gdzie w B-cu można kupić dobry garnitur na upały, bo z tego co wiem, to miasto nie ma póki co sklepu z konfekcją ;-)
@Trytonie, Twoja logika jest pokrętna.
Piszesz, że nie wiesz czy knajpa była warunkiem otrzymania dofinansowania i kończysz wątek słowami że taka była cena jego otrzymania.
Z zarabianiem na siebie przez MOSiR-owski hotel nie jest zbyt dobrze. Ponadto musimy pokrywać koszty remontów tego hotelu. A już teoria mówiąca, że MOSiR zarabia na inna działalność na hotelu to zupełna bzdura. Zanim napisałem o hotelu pozwoliłem sobie zadzwonić do dyrektora MOSiR-u. Kiepski interes z tego hotelu jest.
Co do TBSu-u, ja to widzę tak, że na pewnym etapie zarządzanie wspólnotami przez tą spółkę miało sens, bo kiedy okazało się, że MZGM nie może się dalej tym zajmować, „uwolniono” mnóstwo wspólnot. Istniało realne zagrożenie, że zabraknie prywatnych firm, które byłyby w stanie obsłużyć ten rynek, więc był to swego rodzaju interwencjonizm. Wspólnoty, w których większość miał samorząd z góry wybierały zarząd z TBS-u bez względu na opinię mieszkańców. Teraz jednak rynek jest w stanie sam sobie poradzić z tym problemem.
Co do dofinansowania budownictwa mieszkaniowego z pieniędzy zarabianych na zarządzie wspólnotami – ryzykowna teoria.
Cytat ze strony TBS:
„Spółka angażuje w każdą z nowych inwestycji ok. 30-40% własnych środków, pochodzących przede wszystkim z wpłat kapitałowych jedynego udziałowca tj. Gminy Miejskiej Bolesławiec. Władze miasta w ten bardzo efektywny i skuteczny sposób wspomagają rozwój wielorodzinnego budownictwa mieszkaniowego w Bolesławcu. Na sfinansowanie pozostałych 60-70% kosztów inwestycji Spółka każdorazowo ubiega się w Banku Gospodarstwa Krajowego o preferencyjny kredyt z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Dzięki wspomaganiu z budżetu państwa, preferencyjne warunki tych kredytów dotyczą m.in. okresu spłaty (do ok. 35 lat) oraz obniżonej o połowę stopy oprocentowania kredytu.”
Czyli kasa na budowę idzie z budżetu miasta i z kredytu którzy spłacają mieszkańcy.
Nie neguję sensu istnienia TBS-u, bo jest zapotrzebowanie na budowane przez tę spółkę mieszkania (choć nie wiem czy musi to być spółka samorządowa). Neguję sens konkurowania przez TBS z prywatnymi firmami na rynku zarządzania wspólnotami. Chyba, że sensem jest utrzymanie samorządowych posad zamiast tworzenia posad w prywatnym biznesie.
Bernard napisał: „rozumiem, że beze zaplanowania w Bokemcece knajpy, nie dostalibyśmy kasy na budowę Bokemcece?”
Czy aż tak?, tego nie wiem, trzeba popytać u źródła :-). Sądzę, że knajpę pewnie zaprojektowano tak, jak inne sale. Po prostu restauracja w tego typu obiektach to standard. Problem zapewne wyszedł kiedy przymierzano się do zagospodarowania budynku i określenia jego funkcjonalności w zgodzie ze studium wykonalności i warunkami otrzymania dofinansowania. Wątpię, aby dyr. BOK-MCC była z tego powodu szczęśliwa, że będzie miała na garbie kolejne instytucje typu SANEPID, dostawców chleba i jajek czy producentów makaronu. Taka jest cena otrzymania kasy z zewnątrz, ale raczej opłaca się czyż nie?
Hotel prowadzi MOSiR i zapewne na nim zarabia, przez co zmniejsza się dotacja miasta (nasze podatki) do budżetu Ośrodka – koło się zamyka.
Prowadzenie wspólnot należy do TBS, który jest spółką prawa handlowego i kieruje się innymi zasadami, bardziej niezależnymi. Oczywiście jest to spółka w 100% miejska, ale zysk, który osiąga na zarządzaniu wspólnotami przeznaczony jest na rozwój budownictwa społecznego, przez co przyszli najemcy mieszkań budowanych przez TBS mają zapewne taniej. Miasto zatem nie musi dokapitalizować (z naszych podatków) spółki i – koło się zamyka.
@Trytonie, rozumiem, że beze zaplanowania w Bokemcece knajpy, nie dostalibyśmy kasy na budowę Bokemcece?
Coś w tym stylu dotyczyło faktycznie informacji turystycznej, ale o knajpie pierwsze słyszę. Co nie zmienia faktu , że możesz mieć rację, tylko ją potwierdź.
Nie zmienia to tez faktu prowadzenia przez samorząd np. hotelu czy konkurowania z prywatnymi firmami w zarządzaniu wspólnotami mieszkaniowymi.
Bernardzie, a co do Twego pytania:
„…czy samorząd powinien konkurować za publiczne pieniądze z przedsiębiorcami?”
To wpisuje się ono właśnie w owo uproszczenie tematu, o którym pisałem poniżej.
Zgodnie z obietnicą.
Restauracja prowadzona przez BOK-MCC to rzeczywiście coś nowego na naszej bolesławieckiej niwie. Jednak na jej utworzenie i prowadzenie przez BOK-MCC należy patrzeć w kontekście powstania całej inwestycji Międzynarodowego Centrum Ceramiki, a nie „widzimisie” władz czy dyrekcji BOK. W wielu komentarzach na tym portalu i innych sprawę prymitywnie uproszczono właśnie do takiego niby „widzimisię” utworzenia knajpki. Wartość budowanego MCC to 19mln zł z czego miasto ponosi koszt niecałe 3 mln zł. Można więc powiedzieć, że w budżecie zaoszczędzono 16 mln zł. Są oczywiście warunki dofinansowania i aby je otrzymać projektowany budynek zapewne musiał spełnianiać pewne warunki funkcjonalne i prawnoorganizacyjne. A przymus prowadzenia tej knajpki (pewnie przez kilka lat) przez BOK-MCC to po prostu skutek warunków dofinasowania. Dzięki temu bolesławianie WSZYSCY (a nie tylko przedsiębiorcy) zaoszczędzili 16 mln zł :-). Nie liczę korzyści niewymiernych całej inwestycji takich jak edukacja kulturalna i artystyczna, rekreacja i sposób na spędzenie wolnego czasu oraz szereg innych, dzięki którym Bolesławiec staje się bardziej atrakcyjny dla swoich aktualnych i przyszłych mieszkańców.
Wywiad to majstersztyk:)
Nasz prezydent niczym Twardowski „śmieszy, tumani, przestrasza”. Ciekawe jaki będzie tego finał.
A tak na marginesie – narodził się nowy prezydenter?
Ad meritum się wypowiem, tak jak powiedziałem:)
Jestem w dalekiej podróży. I naprawdę nie mam ochoty wystukiwać na telefonie tego czego możesz się nauczyć sam. Naprawdę mam ciekawsze zajęcie. Tworzenie utopii mnie nie interesuje. :)
Dlaczego rozmowa ze mną przypomina (…)?
Piszę wciąż o konkretnych sprawach, nie zajmując się praktycznie przymiotami interlokutorów – tymczasem napisałeś mi co przypomina rozmowa ze mną, w kim jestem zakochany, że powinienem postudiować, że jestem anarchistą, że liberalizm to to samo co anarchia, bardzo subtelne nawiązanie do rzetelnego nicka, to gdzie w tej chwili jesteś oraz to że nie masz klawiatury i dlatego nie napiszesz nic na temat.
Niestety, nie ma żadnego zdania dotyczącego problemu przez samorząd nieuczciwej konkurencji dla przedsiębiorców – czego nie można powiedzieć o moich postach.
Jakieś wnioski? :)
Pozdrawiam
Rineo, bo rozmowa z Tobą przypomina pogadankę z dzieckiem, któremu mimo tłumaczeń, że poparzy się pokrzywą, któregoś dnia wychodzi z krzaków cały w bąblach. Ale nie martw się u ludzi to normalne. Wiecej, są też tacy, ktorzy widzą poparzonych i sami pchają się w pokrzywy. Tacy po prostu już jesteśmy. Bierz chłopie dziewczynę na spacer i korzystaj z młodości, bo jak bedziesz kiedyś siedział w bujanym fotelu, poczujesz do siebie pretensje, że w najpiękniejszym wieku poświęcałeś czas konstrukcji Nibylandii. Na meritum odpowiem w przyszłym tyg. jak znajdę klawiaturę. Pzdr
Tryton – nie wyjaśniłeś skąd przyrównanie liberalnej republiki do anarchizmu, uznając że nazwanie kogoś „młodym anarchistą zakochanym w JKM” oraz „studentem” stanowi jakiś argument. Nie wyjaśniłeś również co to wszystko ma wspólnego z tematem artykułu :)
A więc, zgodnie z życzeniem Bernarda wracając do meritum:
Prywatne przedsiębiorstwa muszą się samofinansować, muszą przynosić zysk właścicielowi, muszą płacić najem i podatek od nieruchomości itd.
Przedsiębiorstwa zakładane przez miasto są dotowane (nie muszą się samofinansować), nie muszą (wręcz nie mogą) przynosić zysków, nie płacą najmu i podatku od nieruchomości.
W związku z powyższym oczywistym jest, że przedsiębiorstwa samorządowe działają na bardzo preferencyjnych warunkach, w związku z czym mogą oferować znacznie niższe ceny na poziomie niedostępnym dla przedsiębiorstw prywatnych.
Co za tym idzie – nie ma tu mowy o „konkurencji” rozumianej jako uczciwa rywalizacja, mamy za to do czynienia z nieuczciwą konkurencją cenową. To tak, jakby w wyścigu na 100m z odważnikami na kostkach jeden z zawodników odważników nie miał.
Dalej – ponieważ to przedsiębiorcy, a nie Piotr Roman płacą miejskie podatki i dają pracę w ten sposób przyczyniając się do szeroko pojętego rozwoju miasta podczas gdy Piotr Roman z przedsiębiorcami walczy, spokojnie można uznać, że działa on na szkodę miasta.
Trzeba ogromnego tupetu, żeby zadłużyć miasto na 28 milionów w celu sfinansowania nierentownej kiełbasy wyborczej, dodatkowo utrudniając życie tym, którzy ten dług zmuszeni będą spłacać.
Pozdrawiam, R.
Proponuję sprowadzić dyskusję do meritum: czy samorząd powinien konkurować za publiczne pieniądze z przedsiębiorcami?
@rineo,
witam na bobrzanach
Matko Święta, tylko nie Ty Rineo, zajedziesz nas swoim słowotokiem :). Doskonale Cię rozumiem, ten system jest bandycki, ale trzeba sobie w nim radzić. Weźcie zatem swój los w swoje ręce i niech Wam się uda, tak jak innym kapitalistom w socjalistycznej (jak Ją nazywacie ojczyźnie) nie mogę odpowiedzieć równie długim tasiemcem, ale właśnie siedzę na znacznie chłodniejszej drugiej półkuli Świata i mam do dyspozycjii tylko tel. Nie mniej jednak bardzo mi miło, że kogoś zaintrygowałem. Myślę drodzy studenci, że sesja z historii państwa i prawa jeszcze przed Wami. A zamiast zaczytywać się w blogu JKM, lepiej się ochłodzić :). Bądźcie pozdrowion.
Rineo – witamy na Bobrzanach:):)
Zawsze chciałem to napisać:P
Tryton tak mnie zaintrygował, że aż z wrażenia się zarejestrowałem :)
W ramach identyfikacji – na rzetelnych pisuję jako Słońce Peru, na b.info jako Starszy Glinolud, rineo to nick „standardowy” którego używam od stu lat, a na codzień na imię mam Radek. Tak więc dzień dobry :)
@Tryton wyjaśnij mi proszę w jaki sposób z liberalnej republiki zrobiłeś anarchię? Tzn. co ma wspólnego kompletny brak jakichkolwiek reguł z systemem który co prawda wolności zabiera mało (i nie z błahych przyczyn jak widzimisię posła itp.), ale te które zabiera formułuje jako prawo jak najbardziej respektowane.
Po prostu – który anarchista domaga się istnienia wojska, policji, sądów, kodeksów itd.?
Jeśli chodzi o artykuł z linka Bernarda: Piotr Roman twierdzi, że należy przyciągać mieszkańców dla których ceny mieszkań są zbyt wysokie. Jest to o tyle ciekawe, że nie zastanawia się dlaczego te ceny są zbyt wysokie. Śmiem twierdzić, że m.in. dlatego, że przedsiębiorcy molestowani wysokimi podatkami i (dodatkowo) samorządową konkurencją nie są w stanie płacić więcej…
No, ale jak każdy socjalpopulista Wielki Budowniczy zna receptę – miasto z przymusowo odebranych pieniędzy jednym mieszkańcom „ufunduje” grunty na mieszkania dla drugich. Jeśli to nie jest socjalizm, to ja nie wiem co jest…
Ciekawe jest też zdanie w artykule: „Miasto na tym traci bo podatki trafiają do gminy wiejskiej.”. Autor natchniony wyraża głębokie przekonanie, że celem Miasta jest koszenie jak największej kasy z podatków, a działania mieszkańców służące poprawie ICH stanu posiadania powodują „straty”. No cóż – jakoś uzasadnić plany pięcioletnie Wielkiego Budowniczego, Realizatora Marzeń i Tęsknot Ludzkości trzeba…
Pozdrawiam :)
Nad kształtem państwa można dyskutować. Brak państwa to anarchia. Państwo zajmujące się obroną granic, pilnowaniem porządku (wojsko, policja, straż pożarna), tworzeniem i egzekucją prawa, przy jednoczesnym braku bezpośredniej ingerencji w wolny rynek to na pewno nie jest anarchia mój drogi. Czytaj ze zrozumienie, nawet jeśli sam jesteś socjalistą.
Przed chwilą zobaczyłem tytuł artykułu zilustrowanego fotografią prezydenta: „Recepta od prezydenta” i w pierwszej chwili pomyślałem: nie mięsny, nie obuwniczy – apteka!!!
Jegomościu, jeśli wg Ciebie, brak państwa to liberalizm, to strach poznać Twoje pojęcie anarchizmu :-o
Tryton – jeśli już chcesz być złośliwy, to z łaski swojej pojęć nie mieszaj. Liberalizm to nie to samo co anarchia.
Jeśli chodzi o restauracje – nie tak łatwo jest ją prowadzić. Ciekawe jest, czy stworzony zostanie specjalny etat menadżera czy też Pani Dyrektor zajmie się tym osobiście. Tak czy siak, strach się bać.
Bernard – ty jesteś w tej dziedzinie pewnie nieźle obeznany. Kto twoim zdaniem zajmie się produkcją materiałów emitowanych i jakie mogą być ich koszty?
Zastanawiam się niezmiennie, po co miasto posiada udziały Azart-Sat’u, skoro nie pobiera dywidendy, a dodatkowo płaci telewizji za produkcję wielu programów czy – o zgrozo – za obejmowanie patronatem medialnym miejskich imprez.
Skoro samorząd nie chce być konkurencją dla prywatnych restauratorów, to sądzę, że będzie tam tania jadłodajnia dla rady miasta, a z telebimu odczytamy jadłospis, bo wszyscy są na naszym podatników garnuszku :)))
O widzę, że ktoś tu się naczytał pisujących na mojekompleksy.pl młodych anarchistów i zakochanych w niejakim J. K. Mikke. Słońce, widać, nie tylko w Peru grzeje :)