Po raz kolejny, w ciągu kilku tygodni, pewien internetowy portal, pretendujący do roli opiniotwórczego w naszym lokalnym grajdole, „zabłysnął” nie tyle tematyką, co formą prezentowanej treści. Filozoficznie zatytułowany artykuł, informacja, wrzutka, zajawka (za cholerę nie wiem, do czego to przypiąć) o kolejowym podtekście, traktujący o wulgaryzmach nabazgranych na jednym z bolesławieckich placów zabaw, aż bije po oczach, nie tyle wulgarnością, co infantylnym, naiwnym i nad wyraz czytelnym dążeniem do zrobienia newsa na siłę. Wszystko w imię rzetelnego i obiektywnego dziennikarstwa rzecz jasna. A jeśli dodatkowo można komuś przywalić, tym lepiej, więc całość podlana i przyprawiona politycznym sosem, którym „państwo redaktorzy” z satysfakcją oblewają dwóch lokalnych polityków sugerując jednemu sposób interwencji na podstawie wyników niepoważnej i anonimowej sondy.
I właściwie mógłby ktoś zapytać, o co mi właściwie chodzi; ich portal, ich czytelnicy, ich prawo. Pełna zgoda, tyle że jako obywatelowi lokalnej społeczności niespecjalnie uśmiecha mi się, gdy miejski Ratusz czy powiatowe Starostwo z publicznej kasy finansują (choćby w niewielkim stopniu) przedsięwzięcie, które w opinii wielu komentujących internautów oraz znanych mi w „realu” osób, coraz bardziej przypomina jakieś niespełnione fantazje owego dziennikarskiego dueciku, a w coraz mniejszym spełnia swą podstawową rolę, czyli rzetelne przedstawianie informacji. Finansowe wsparcie ze strony w/w urzędów powinno nobilitować, lecz także zobowiązywać do przestrzegania choćby podstawowych standardów, jeśli nie dziennikarskiego rzemiosła, to przynajmniej zwykłej kultury. Nie mówiąc już o tym, że taki poziom „dziennikarstwa” po prostu owe urzędy, moim zdaniem, może ośmieszać. Jakoś nie potrafię wyobrazić sobie podobnych nagłówków w poważnych, opiniotwórczych portalach lub prasie. I nie chodzi mi tutaj o zwykłą obsceniczność, nie bulwersuje mnie fakt użycia wulgaryzmów – z tymi mam do czynienia na co dzień, choćby podczas pracy z niełatwą często młodzieżą – a o to, że ludziom pretendującym do miana lokalnej elity intelektualnej pewne prostackie zachowania po prostu nie przystoją.
Więc mam taką małą, osobistą prośbę; nie mierzcie reszty ludzi wyłącznie wedle własnej wizji świata. Jeżeli rzeczywiście dostrzegacie problem i szczerze zależy Wam na jego rozwiązaniu, to może raczej zorganizujcie akcję „Posprzątaj Bolesławiec razem z nami”. Zaproście do współpracy polityków, radnych, przedstawicieli lokalnego biznesu. Jeśli odmówią, to z czystym sumieniem będziecie mogli o tym zrobić tekst. A tak zostaje Wam, oby za własne pieniądze, pisanie językiem rynsztoka o ssaniu i dupach.
Szanowny Panie Autorze,
Dziwię się, że „nie bulwersuje Pana fakt użycia wulgaryzmów”, zwłaszcza w nagłówku wiadomości. Wielokrotnie powołuje się Pan na współpracę z młodzieżą. Choćby ze względu na dbałość o realizację starej prawdy, że „staczać się trzeba powoli, żeby starczyło na całe życie” (J. Kofta), powinien mieć Pan na uwadze, że „wzorce” propagowane przez niektóre media proces „staczania się” przyspieszają w tempie niebezpiecznie zawrotnym, a to nieuchronnie nie tylko plugawi jakość życia nie tyle „starych”, co młodych ludzi, a i może mieć dużo gorsze konsekwencje;> Nie można zgadzać się na powszechną miałkość moralną, lekceważenie społecznego uzusu. Panu wypada stać na straży wartości i cnót wszelakich! O! ;>
Zgadzam się z Panią, równocześnie świadom będąc własnej niedoskonałości i uchybień.
Dojrzała deklaracja. Pozostaje zakłądać, że nie jest to tylko werbalizm ;-)
Na elitę, to trzeba sobie zasłużyć, ale na pewno nie poprzez powielanie wulgaryzmów. Żenada