– Niektóre pańskie odpowiedzi są niezwykle ciekawe – rzuciła w moją stronę Psycholożka znad arkusza.
– To znaczy? – zainteresowałem się.
– Na przykład ta – kontynuowała – czy uniknąłby pan płacenia podatków, gdyby miał pan pewność, że nikt się nie dowie? – przeczytała pytanie. Zaznaczył pan odpowiedź TAK.
– No i? – zawiesiłem głos. To chyba normalne, prawda? – odparłem zaczepnie.
– Zależy dla kogo – spokojnie zripostowała Psycholożka.
– No niechże sobie pani ze mnie nie żartuje – poderwałem się z miejsca. Czy pani wie, że według niektórych źródeł, w wiekach średnich, chłop pańszczyźniany spędzał od 44 do 110 dni na pracy dla swego feudała, a jedynym podatkiem był dziesięcina, słownie dziesięć procent? W starożytnym Rzymie roczny podatek ponoć równy był dziennej dniówce, tymczasem my oddajemy fiskusowi niemalże 70% naszych dochodów, a dzień wolności podatkowej w tym kraju wypada w połowie roku? To jest według pani normalne? – argumentowałem.
– Dobra, dobra, niech się pan nie nakręca – zgasiła mnie Psycholożka. O, albo tutaj – ciągnęła – czy według pana zawsze należy przestrzegać prawa? Zaznaczył pan NIE – spojrzała na mnie wyczekująco.
– A polskie zrywy niepodległościowe? A nasze powstania przeciw caratowi? A tajne komplety podczas okupacji?– przypuściłem frontalny atak.
– Taaaa – sapnęła Psycholożka i zamyśliła się na moment. – W zasadzie jest pan zupełnie normalny i nie ma przeciwwskazań – orzekła po chwili i złożyła zamaszysty podpis pod orzeczeniem. Proszę bardzo – podała mi dokument. Miłego dnia – pożegnała mnie ślicznym uśmiechem, który pozostał mi w pamięci aż do wieczora.
I w ten sposób zdobyłem brakujący element biurokratyczno-urzędniczej układanki. Teraz należało tylko ponownie udać się do Mistrza, by otrzymać Najważniejszy Stempel.
…cdn.
foto: wikipedia.org