Przeprowadziłem wczoraj wywiad z Jackiem Łuczkowskim, prezesem BTS Bolesławiec. W wywiadzie pan prezes skarżył się (acz niezbyt ostro) na słabe wsparcie seniorskiego sportu z budżetu miasta Bolesławiec.
Pierwszy komentarz niejakiego Grześka pod wywiadem:
„Jaka kasa? Policz elektorat: kilkunastu zawodników, rodziny to niewiele głosów za taką kasę. Tym się wyborów nie wygrywa. Lepiej miejską kasę przeznaczyć dla tych co na pewno pójdą na wybory i zagłosują na dobroczyńcę. Możecie zapomnieć o profesjonalnym sporcie w tym mieście. Tak dorżnięto już kilka klubów i inicjatyw obywatelskich w sferze kultury itp. Po prostu jesteście NIEOPŁACALNI! W tym mieście ktoś musi rozbić ten układ zamknięty wtedy będą sukcesy i komfort gry.”
Grzesiek ma trochę racji a po jego komentarzu coś mi przyszło do głowy. Chcecie pieniędzy na sport seniorski w Bolesławcu? To go róbcie, ale niech będzie on naprawdę seniorski, bezkompromisowo seniorski!
Każdy klub sportowy w naszym mieście powinien utworzyć drużynę seniorską sensu stricte, czyli 60+. I to najlepiej w porozumieniu z miejską Radą Seniorów i Uniwersytetem Trzeciego Wieku, bo to powinno dać błogosławieństwo Ratusza. Wtedy będą dotacje, bo jak wszyscy wiemy, inicjatywy dla seniorów uważanych za najsilniejszy elektorat obecnej władzy, bardzo łatwo znajdują wsparcie.
Nierozsądny prezes Łuczkowski nie wpadł po prostu na to, że trzeba utworzyć zespół oldbojów. BKS szkoli juniorów, zamiast grać tylko emerytami a na przykład Football Academy czy inne szkółki to już totalna patologia – tam grają tylko dzieciaki.
I jak wy chcecie dostawać wsparcie? Na co?
Inspiracja:
„1948 rok. Widzew debiutuje w pierwszej lidze, w Zabrzu powstaje Górnik, w Szczecinie zakładana jest Pogoń. Pierwsze powojenne rozgrywki ligowe wygrywa Cracovia, w stawce znajdują się Rymer Niedobczyce i Garbarnia. Rodzą się Jan Tomaszewski, Marcelo Lippi, Antonin Panenka. Gdzieś w Szkocji przygodę z piłką zaczyna Dickie Borthwick.
2016 rok, zmieniło się w piłce wszystko, niezmienne pozostało tylko jedno: Dickie Borthwick wciąż gra i strzela w Sunday League.” – tak zaczyna się TEN tekst na Weszło o 81-letnim piłkarzu (foto powyżej).
To jest naprawdę dobry plan! A BKS powinie mieć świadomość, że Dickie Borthwick szuka obecnie klubu.
A teraz na serio: Nie chodzi mi o kpinki z seniorów a sam pracuję z jednym panem ładnie po sześćdziesiątce, który swoją aktywnością sportową niejednego gówniarza koło czterdziestki by zakasował.
Rozumiem pana Łuczkowskiego i innych działaczy sportowych, którzy oczekują większego wsparcia od samorządu. Ale jak patrzę na Kielce czy Wrocław, gdzie samorządy bardzo mocno zaangażowały się w piłkę nożną na najwyższym (krajowym) poziomie i daje to efekt beznadziejny, to zastanawiam się nad tym, gdzie jest granica.
Samorządowcy chcą się lansować przy sporcie albo wykorzystywać go do promocji swoich miast (czasem jedno i drugie). Problem w tym, że trudno znaleźć udane efekty takiego mariażu. Rozumiem kiedy miasto daje klubowi wędkę, np. stadion (Legia, BKS), który pozwoli działać i zarabiać pieniądze, ale kiedy przelewy idą na marnotrawstwo, sensu to nie ma.
Mieszkańcy Bolesławca za pośrednictwem swoich władz sponsorują sport od lat i, w sensie sportów najpopularniejszych, przyciągających najwięcej kibiców, z całym szacunkiem dla tenisistów stołowych, czy lekkoatletów, nigdy nie przyniosło to jakiegoś spektakularnego rezultatu. Mogłoby przynieść, gdyby za wsparciem finansowym szły jakieś wymogi i warunki. Wyobrażam sobie to tak, że gmina wspiera klub w osiągnięciu wyniku sportowego, ale on musi zostać osiągnięty, on musi dać konkretny efekt promocyjny. Bez wyniku nie ma dofinansowania.
Wracając do wywiadu: prezes Łuczkowski bardzo rozsądnie mówi mówi, że klub i tak utrzyma się w drugiej lidze bez zwiększonego dofinansowania z miasta. Sugeruje, że oczekuje dofinansowania, jeśli miasto chce czegoś więcej. Nie skamle i nie błaga o kroplówkę na przetrwanie, stawia sprawę jasno.
Promocja Bolesławca przez siatkówkę to na pewno nie jest zły pomysł, skoro z powodzeniem udaje się promowanie go przez lekkoatletów. Ja tylko nie pamiętam (dawno nie byłem) czy na siatkówkę chodzą nasze miejskie VIPy.
Nie przed wyborami, teraz.
foto: Weszło