Nasza sytuacja zdecydowanie różni się od sytuacji Adama, przed którym Bóg postawił Ewę, jedną Ewę, i powiedział: „Wybieraj”. My Ew do niedzielnego wyboru mamy dziesięć. Problem w tym, że jedna ma zajęczą wargę, druga jedną nogę bardziej, trzecia ogląda „Samo życie” i „W11”, czwarta głosowała na LPR, piąta jest bezkompromisowo głupia, szósta jest stara, a siódma woli kobiety.
Ósma jest kutwą, dziewiąta pije i ćpa, a dziesiąta z urody jest podobna zupełnie do nikogo. Co zrobiłby Adam? Nie miałby opcji niepójścia na wybory lub oddania głosu nieważnego. A wszystkie Ewy jakieś nie takie, lewe, sparszywiałe i krzywe. I do tego jedynym ich urokiem jest fakt istnienia. Wybrałby najmłodszą, aby mieć szanse przedłużenia gatunku czy najstarszą, aby mieć szansę na samotność? Którąś wybrać by musiał.
Problem w tym, że on zapewne wierzyłby, iż jego wybór ma jakikolwiek wpływ na rzeczywistość, na jego codzienne życie, losy i przyszłość.
Czy obecne wybory tak naprawdę czymkolwiek różnią się od poprzednich? Czy wtedy „było na kogo głosować”?
Na miejscu Adama, przed dokonaniem wyboru Wykonałabym telefon do przyjaciela. Taki z gatunku 07 zgłoś się… Dobrze, że nie pociągają mnie kobiety. I też nie mam pomysłu na kogo zagłosować w niedzielę, by nie oddać głosu nieważnego…
w jedną stronę, rozumiem? około 6 koła.
Ale nie leć, może wybierzemy tę z urody zupełnie niepodobną do nikogo i będzie oryginalnie.
Ile kosztuje bilet na Madagaskar?
Uśmiałem się, choć na smutno. Niejeden Adam może wolałby wybierać Ewę na pięć lat, a nie na całe życie..
A poważnie – jak przestaniemy wierzyć, że mamy na cokolwiek wpływ, to od razu może wyjedźmy na Madagaskar.
Ducha nie traćmy, Bernard:-)