Złośliwi plotkują, że już jest po wyborach, bo PO dogadała się z romanowymi. Jak się dogadała? Złośliwi mówią że z PO do romanowych poszła propozycja: Cezary nie startuje na prezydenta Bolesławca a Piotr odpuszcza start do sejmiku. Niejako w zamian. A po wyborach chłopaki dzielą się władzą w powiecie. Mniej złośliwi mówią że to na razie tylko propozycja do rozważenia.
Złośliwi plotkują, że już jest po wyborach, bo PO dogadała się z romanowymi. Jak się dogadała? Złośliwi mówią że z PO do romanowych poszła propozycja: Cezary P. nie startuje na prezydenta Bolesławca a Piotr R. odpuszcza start do sejmiku. Niejako w zamian. A po wyborach chłopaki dzielą się władzą w powiecie. Mniej złośliwi mówią, że to na razie tylko propozycja do rozważenia.
Dlaczego to brzydkie plotki? Trudno sobie wyobrazić, żeby Piotr Roman, który miał być jedną z lokomotyw wyborczych Bezpartyjnych Samorządowców w walce o sejmik województwa, swoich bezpartyjnych wystawił. Trudno też wyobrazić sobie, aby PO mająca optymistyczne (druga tura) dane na temat ewentualnego wyniku wyborczego Cezarego Przybylskiego w walce o fotel prezydenta miasta wystawiała teraz jakiegoś działacza czy innego starostę w charakterze słupa. Chociaż warto pamiętać, że Cezary Przybylski publicznie nie potwierdził swoich starań o prezydenturę.
Trudno też przypuszczać aby przedwyborcze obietnice powyborczego podziału władzy w starostwie były aktualne po wyborach niepomyślnych dla którejś ze stron.
Sytuację w PO komplikuje niespodziewany come back Grzegorza Schetyny, w którego obaleniu (i podniesieniu Jacka Protasiewicza) bardzo pomogli działacze z bolesławieckiej Platformy. Pan Grzegorz słynie z tego, że pamięta. Nazwisko człowieka Schetyny, Piotra Borysa, którego nie wpuszczono ani na listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ani do sejmiku, pojawia się już w spekulacjach na temat obsadzenia funkcji wojewody dolnośląskiego. Ludzie niedawno wspierający Protasiewicza w walce ze Schetyną mają pełne prawo do pełnych gaci. To zaś może ich zmotywować do silniejszego okopania się w lokalnym samorządzie. To zaś może wpłynąć na lokalne wyborcze i powyborcze negocjacje.
Dlaczego wyborczy deal między PO a ekipą obecnego prezydenta nazywam brzydkimi plotkami? Nie wyobrażam sobie po prostu, aby nasi lokalni politycy mogli tak cynicznie pogrywać sobie głosami swoich wyborców. To ludzie idei a nie wyrachowania a handlowanie w tym stylu na pewno byłoby poniżej ich honoru. Prawda?