Po tragedii w nocy z 30 na 31 stycznia sprawdzono w kamienicy szczelność instalacji oraz drożność przewodów kominowych i wentylacyjnych, aby można było włączyć gaz. Dziś okazało się, że stężenie tlenku węgla nadal jest zabójcze. Przypomnijmy, że zaczadziły się tam gazem cztery osoby a dla 24 – letniego Łukasza zakończyło się to tragicznie.
Prawdopodobną przyczyną tragedii były wadliwy piecyk gazowy oraz problemy z wentylacją.
Po tragedii w kamienicy wyłączono gaz. Zarządca budynku (miejska spółka Towarzystwo Budownictwa Społecznego) sprawdził instalacje, ich szczelność, przewody kominowe itd. 31 stycznia (w piątek) ponownie włączono gaz w budynku. Dziś strażacy na prośbę policji ponownie sprawdzali stężenie gazu w budynku. W dwóch mieszkaniach, także w tym, w którym zatruł się Łukasz, odczyt wyniósł około 900PPM. W takim stężeniu teoretycznie po dwóch godzinach u człowieka następuje utrata przytomności. Ponownie odłączono gaz.
Prezes TBS, Ilona Suchecka, podkreśla, że instalacje wentylacyjne, gazowe i kominowe były sprawdzane nie tylko po tragedii ale i wcześniej w tym roku, a protokoły potwierdzają ich sprawność. Nadmierne stężenie gazu (dotyczące nie tylko mieszkania rodziny Łukasza) tłumaczy brakiem mikrowentylacji. W mieszkaniach nie ma nawiewu, konieczne jest zamontowanie nawiewników powietrznych przy oknach, które szczelnie zamknięte zimą, utrudniają wentylację.
TBS skierował dziś do mieszkańców kamienicy fachowca, który proponuje wszystkim natychmiastowy montaż takich nawiewników. Muszą to zrobić na własny koszt (około 100 zł za okno) Jak twierdzi prezes TBS, to mieszkańcy, a nie zarządca, odpowiadają za wentylację w swoich lokalach.
Jeśli mieszkańcy nie zainstalują nawiewników, gaz ma pozostać wyłączony.
Sprawę bada policja i prokuratura.