mar 5, 2013
2609 Wyświetleń
1 0

O strategii, błędach i szansach!

Napisany przez

Znany lokalny felietonista – ekspert od liczebności klas w szkołach miejskich i liczby czworonożnych przyjaciół naszych – obiecał, że zada pytania. I dobrze. Nawet powinien. Radnym jest powiatowym, więc zadawanie pytań (interpelowanie) to dla niego i chleb powszedni, i poniekąd obowiązek. Trochę szkoda, że pytania nieco retoryczne, ale są.  Ponieważ wspomniał o mnie w swym  tekście – odpowiadam.

Przypomnę jednak, o co chodzi. Maciej Małkowski zadaje pytania, ponieważ pokusił się o interpretację wyniku moich i naszych (czyli radnych Powiatu Bolesławieckiego, a więc także Jego – jako radnego) starań o wprowadzenie zmian w uchwalonej kilka dni temu Strategii Rozwoju Województwa Dolnośląskiego (uchwalono ją 28 lutego br.). Maciej (jesteśmy po imieniu) ubolewa, że nie wszystkie wnioski przeszły i że WIĘKSZOŚĆ naszych postulatów nie została uwzględniona. Odpowiadam więc:

To NIEPRAWDA! Uwzględniono pięć  z ośmiu. Pięć ósmych to więcej niż połowa. 5/8 to… „więcej niż mniej”. Dlaczego więc radny Małkowski pisze, że WIĘKSZOŚĆ naszych postulatów nie została uwzględniona? Nie wiem. Przecież… dobry jest w liczeniu (a to liczba dzieci w klasach a to zwierzaków w naszych domach)!

Istotne, że udało się wprowadzić  główny postulat: zostaliśmy strategicznie “związani” z zagłębiem miedziowym. Znaleźliśmy się ostatecznie zarówno w Legnicko-Głogowskim Obszarze Integracji, jak również w Legnicko-Głogowskim Okręgu Przemysłowym (postulaty nr 2 i 3). I dobrze, że tak się stało.

Do czego natomiast nie udało się nam przekonać władz województwa? Do utworzenia kolejnego tzw. obszaru interwencji, który proponowaliśmy nazwać „Bory Dolnośląskie” a który eksponować miał – z jednej strony – same bory (największy las w Polsce, ba – niektórzy twierdzą, że w Europie), z drugiej „ceramikę bolesławiecką”: zarówno tradycję i jej kulturotwórczy charakter (święto ceramiki, „Gliniada”), jak i funkcjonujący – charakterystyczny i rozpoznawalny – przemysł ceramiczny.

„Dlaczego tak się stało?” – pyta Maciek Małkowski. Myślę, że retorycznie. Musi pamiętać, że – jako drugi zastępca prezydenta Bolesławca – zdecydował (a może współdecydował?)  o nieprzystąpieniu (lat temu parę) przez  gminę miejską do projektu promocyjnego „Odkryj urok Borów Dolnośląskich” (dodam zrealizowanego już z sukcesem przez Powiat Bolesławiecki i trzy gminy… Powiatu Zgorzeleckiego).
Odpowiadam. Przyczyn jest kilka, ale – moim zdaniem – najważniejszą był brak poparcia dla tej inicjatywy ze strony innych samorządów  – przede wszystkim gmin naszego powiatu z Gminą Miejską Bolesławiec na czele. Szkoda.  Nie ma jednak co się „mazać”. Trzeba nadal przekonywać je do tej idei. Współpraca jest lepsza od braku współpracy. Wiadomo – razem można więcej!  :)

„I czy da się to jeszcze naprawić?” – drugie pytanie Macieja. I tak, i nie. „Nie”, bo strategii już nie zmienimy – szkoda „prądu” i zachodu. Ale po wtóre „TAK”! Oczywiście, że tak! Bo brak wspomnianego zapisu w strategii regionu nie zabrania nam podjęcia działań na rzecz promowania Borów Dolnośląskich, ukazywania ich uroku i podkreślania, że rozwój turystyki w oparciu o „Nasz Las” jest jedną z szans na rozwój gospodarczy subregionu. Jest szansą na rozwój powstających coraz śmielej firm zajmujących się oferowaniem atrakcyjnych usług dla turystów (spływy „borowymi” rzekami, turystyka konna, rowerowa, spacery z kijkami, specjały regionalnej kuchni, “grzybowe eldorado”, itd.). Co więcej – uprzedzę prawdopodobne (kolejne) pytanie: brak obszaru interwencji nazwanego „Bory Dolnośląskie” nie przekreśla naszych szans w ubieganiu się o środki unijne (w latach 2014 – 2020). Wszak statusu obszaru interwencji nie mają również ani Karkonosze, ani Góry Stołowe czy Masyw Ślęży. A zapewne będą „pretekstami” do pisania i realizowania wniosków unijnych, które powstaną. Nasz – BOROWY – też musi powstać!

Większym problemem może być budowanie partnerstw i realizacja WSPÓLNYCH projektów. Jesteśmy mądrzejsi o błędy już popełnione. Czy to wystarczy? Czy wystarczy postulat: NIE POPEŁNIAJMY ICH KOLEJNY RAZ ?!?
Jeśli Maciej  Małkowski, wykorzystując swoje (smutne, ale jednak zawsze „jakieś”) doświadczenia zastępcy prezydenta (który… „borom się nie chciał kłaniać”) i możliwości, jakie daje mu mandat radnego powiatu, zechce się włączyć do prac nad promowaniem naszej wspólnej i pięknej ziemi bolesławieckiej (a ja już te prace prowadzę…), to… witam w klubie!
Może zechcą popracować w tym klubie wójtowie, burmistrz i prezydent ? Cholera wie…

Zakończę jednak pozytywnie: Weźmy się do pracy, a żadna strategia nam nie przeszkodzi!

Kategorie:
Kwaśniewski
http://dariuszkwasniewski.wordpress.com/

Świdniczanin z urodzenia, bolesławianin z wyboru. Polonista po technikum samochodowym. Samorządowiec, etatowy członek Zarządu Powiatu Bolesławieckiego. Przewodniczący bolesławieckiej Platformy Obywatelskiej. Zakochany w górach i Borach Dolnośląskich miłośnik biegania, roweru, koszykówki i... synergii :)

Komentarze do O strategii, błędach i szansach!

  • Pingback: Strategia Strategii | bobrzanie.pl - internetowy nietabloid

  • Nie możesz pisać, że artykuł Grażyny jest nierzetelny. Dopiero zaczęliśmy pracę nad animowanym redaktorem, który w wypadku komentarzy takich jak Twój, będzie pojawiał się na stronie z dymkiem: „Jesteś w sądzie, jesteś w sądzie!

    Bernard 08/03/2013 08:08 Odpowiedz
  • Jakby się komuś nie chciało czytać dyskusji panów, to jeden bolesławiecki portal zajął się streszczaniem tego, co można poczytać na bobrach:

    http://www.istotne.pl/a8405.php

    Panowie, poczujcie się jak klasycy : )

    Bernard 07/03/2013 15:43 Odpowiedz
  • Maćku,
    przeczytałem, posmutniałem i stwierdzam, ze dalsze pisanie (na forum) – jak widzę – nie ma sensu. Poziom emocji jest zbyt wysoki. Ochłońmy. Proponuję, byśmy – jak chłop z chłopem – powiedzieli sobie resztę, rozmawiając twarzą w twarz.
    Twój starszy kolega
    dk :)

    Dariusz Kwaśniewski 07/03/2013 14:46 Odpowiedz
  • Dariuszu… a czego innego się spodziewałeś decydując się jako pierwszy drwić ze mnie? Mam stać i przyjmować złośliwości? To nie w moim stylu. Rozumiem też Twoje zdenerwowanie po usłyszeniu kilku gorzkich słów prawdy. Mnie jednak zdenerwowanie i poczucie obrazy nie towarzyszy w rozmowie z Tobą, bo, aby dana osoba była w stanie mnie obrazić musi być dla mnie jakimś, ale zawsze, autorytetem.

    Tak patrzę na ten Twój dość nerwowy, ostatni post i widzę tylko: „ja, ja, ja … i ja”. Nie wiem jak w powiecie, ale w mieście osobą właściwą do wypinania piersi do medali był/jest prezydent miasta. Wszelkie osiągnięcia natomiast są pracą zespołową i na pewno podobnie jest w Starostwie. Sprawiasz przykrość swoim koleżankom i kolegom, którzy w Twoim cieniu pracowali i pracują na „Twój” sukces. Podobnymi (milionowymi) osiągnięciami w UM i jednostkach organizacyjnych miasta może się pochwalić co drugi naczelnik/kierownik wspierany właśnie przez swój zespół. Dla mnie właśnie jesteś takim dość sprawnym naczelnikiem – urzędnikiem i uwierz, jest to szczery komplement. Powinieneś tylko bardziej doceniać współpracowników (choćby publicznym słowem).

    Nie poddałem analizie Twoich osiągnięć, a jedynie zwróciłem uwagę, że to zakres czynności na miarę urzędnika średniego szczebla. I dobrze. Podobne pytania o osiągnięcia zadaj też swojemu szefowi, albo wicestaroście… co Ci odpowiedzą? Ale tak to już jest Darku, że szefowie wyznaczają azymut, kierunek zmian posiadając przy tym szczególne cechy osobowościowe, a podwładni (tacy jak Ty), wraz ze swoim zespołem, mają zadanie przejawiać stosowną inicjatywę i patrzeć w tym samym kierunku co szef. Chcesz znać sukcesy i osiągnięcia zespołu, w którym miałem przyjemność pracować? To zrób sobie proszę kwerendę (np. ze strony UM) z okresu mojej wiceprezydentury w zakresie oświaty, kultury i sportu, bezpieczeństwa, pomocy społecznej i innych spraw obywatelskich. Dużo Ci wyjdzie i nie miejsce jest je tutaj wymieniać.

    Jeśli zaś chodzi o poziom merytoryczny i język moich wpisów na Bobrach, to wychodzę z założenia, że ma być on zrozumiały dla wszystkich. Stosowanie urzędniczej nomenklatury w rozmowie z ludźmi to cecha urzędnika galicyjskiego, który za wszelką cenę pragnie zabłysnąć. Uwierz, tylko pozornie jest się wówczas odbieranym jako mądry człowiek.
    Odnosząc się do kondycji finansowej bolesławieckiej oświaty… Tak Darku, samorządy mogły i mogą sobie „pożonglować wagami” jak ogryzionymi kośćmi. Nie obrażaj swoich partyjnych kolegów. Jeśli chodzi o dokładanie z budżetu (podatków) do oświaty, to porównaj to w aspekcie zadłużenia miasta dziś i kiedy w koalicji miejskiej współrządziła Ziemia Bolesławiecka. Porównaj dług, podatki i poziom merytoryczny prac, m.in. Rady Miasta. Wyniki egzaminów nie są tutaj miarą skuteczności. Nie możesz bowiem zapominać o zmianach programowych i chorej reformie, gdzie niedługo uczeń będzie dostawał piątkę z matematyki za pokolorowanie trójkąta. Dla mnie najlepszym sędzią są tutaj rodzice, a nie urzędnicze tabelki, które tak sprawnie wypełniasz.

    Rzekome rewelacje prezydenta na mój temat, które, jak mówisz, Ci zdradził… Hmmm, wybacz Darku, ale jeśli miałbym wierzyć w jego opowiastki dotyczące Ciebie uśmiechałbym się w Twoim kierunku z politowaniem, znacząco kręcąc głową. Nie robię tego, bo jak mogłeś się przekonać (m.in.) tu na Bobrach nie zawsze krystaliczna prawda płynęła z jego ust.

    Darku, ja młody jestem, młodszy od Ciebie o całą dekadę (jeśli nie więcej), ale wiedz, że wciąż szybko się uczę. 31 lat miałem kiedy zostałem wiceprezydentem i odpowiadałem w zasadzie za połowę budżetu miejskiego. Przyznasz, że to sporo jak na tak młody wiek. I wiesz co, poradziłem sobie m.in. w tak trudnej tkance jak oświata, a dowody tego słyszę właśnie od ludzi, którzy nie muszą mi wcale dziś tego mówić. Miałem przyjemność pracować z bardzo dobrymi fachowcami i nigdy nie powiem „ja, ja, ja i ja”, a co najwyżej „MY”.
    Wiesz… gdybym chciał ograniczyć tę dyskusję między nami do trzech zdań, wyglądałaby ona tak:
    „Nauczyciel mówi do ucznia:
    – Jasiu, Napoleon w Twoim wieku miał same piątki w szkole!
    – A w pana wieku, został Cesarzem Francji…”

    Pamiętaj zatem Dariuszu – umiejętności doprowadzą Cię na szczyt. Potrzeba jednak charakteru, by na nim pozostać.

    Ps. Po tej publicznej wymianie uprzejmości (żałuję, że nie prywatnie, przy wódce) chcę jednak wierzyć, że między nami może być tylko lepiej. Od jakiegoś czasu prowokowałeś między nami taką rozmowę (m.in. na Facebooku), ale po cholerę publicznie? Nie wiem. Jeśli ja czymś Cię uraziłem to przepraszam.
    Pozdrawiam
    Maciek

    Facebook Profile photo Maciej Małkowski 07/03/2013 09:34 Odpowiedz
  • Drogi Macieju,
    poszedłeś po bandzie… Spodziewałem się tego… Cały Ty :)
    Która z naszych wypowiedzi była bardziej złośliwa? Kwestia gustu.
    Ale trochę mnie zaskoczyłeś. Na Twoim miejscu pomyślałbym dwa razy, zanim wziąłbym się za analizę moich samorządowych osiągnięć i wynagrodzenia. Nie obawiasz się porównań? To spróbujmy – zapytam: „A cóżeś, Macieju, jako drugi zastępca prezydenta za swoją (podobną mojej) pensję przez cztery lata dobrego dla lokalnej społeczności stworzył?!?”. Napisałeś i przeprowadziłeś np. takiego „eSOeSa”? Dwa miliony zł, ponad 11.000 godzin dodatkowych zajęć dla uczniów powiatowych liceów i szkoły specjalnej + sprzęt za setki tysięcy złotych dla tych szkół? A może doposażyłeś szkoły miejskie, które nadzorowałeś (jak ja powiatowe), w pomoce techno-dydaktyczne za 7,5 mln zł ? A wdrożyłeś – jako współautor – coś na miarę projektu „ Modernizacja Kształcenia Zawodowego”, dzięki któremu każdego roku uczniowie techników i zawodówek otrzymują wsparcie w wysokości ponad miliona zł? Nie. Nie masz takich osiagnieć. Bo to trudniejsze niż wręczanie – w imieniu prezydenta – kwiatów na rozlicznych imprezach… W tym byłeś dobry. Choć Kornel… lepiej przemawia :)

    Przestaję mnożyć przykłady. Jeśli zechcesz, dołożę kolejne i wypowiem się jeszcze na temat Twoich zasług dla Borów Dolnośląskich (bo od nich się przecież ta nasza wymiana zdań wzięła). Choć w zasadzie szkoda czasu… Nie chciałeś, nie mogłeś, nie umiałeś? Miasto „nie weszło w bory”. Mam nadzieję, że teraz wejdzie. Ciebie już tam nie ma – jest szansa.

    Maćku, wiesz, co nas różni? Ty piszesz teksty o sprawach, na których znasz się tak sobie, np. o liczebności klas w miejskich szkołach. Poziom merytoryczny Twoich wywodów jest żałosny. Ale ludzie to kupują – „wstawił się za naszymi pociechami” – myślą. A przecież trzeba było nad wysokością subwencji popracować, „pożonglować” wagami, a nie co roku dokładać do oświaty grube miliony – z kieszeni bolesławian. Dowaliłeś się do 200.000 zł, które musimy dołożyć do „Orki”. Policzyć Ci, ile za Twojej kadencji mieszkańcy dołożyli do szkół?!? Chyba by Cię przestali kochać…
    Co Ty na to, że wydatki bieżące szkół powiatowych mieszczą się w subwencji od zawsze, a wyniki mamy najlepsze (zawsze „na pudle”) w województwie. Przypomnieć Ci wyniki egzaminów w podstawówkach i gimnazjach za „Twoich rządów”?

    Tak, kolego. Mam od kilkunastu już lat przyjemność współtworzyć jeden z najlepszych systemów powiatowej edukacji w Polsce. Ciebie Twój pracodawca wywalił po jednej kadencji. I nawet powiedział mi… za co. Ty zwalisz na politykę i koalicje. Ale to nie tak było… Chcesz wiedzieć?
    Ja więc poprzestanę na zespołowej pracy (synergia) nad kolejnymi projektami dla mieszkańców powiatu. Ty sobie interpelację zadaj, popytaj retorycznie, napisz coś… napisz na Bobry. Możesz ktoś CI odpisze – ja raczej już nie.

    PS. A co Ci koty winne, miłośniku kosmosu ? :))

    Dariusz Kwaśniewski 06/03/2013 20:36 Odpowiedz
  • Miało być merytorycznie z nutką humoru, ale widzę, że doszła kolejna przyprawa – sarkazm. Zatem coś podobnego upichcę…

    Nie minął dzień, a znany lokalny członek etatowy zarządu, wysunięty z ramienia na czoło – ekspert od realizowania zakresu czynności, które z powodzeniem mógłby wykonywać urzędnik średniego szczebla, niekoniecznie pobierając wynagrodzenie podobne burmistrzowi czy wicestaroście, postanowił szybko odpowiedzieć na mój wpis o „trójkołowym traktorze Strategii”. To cieszy. Mimo to, pozwolę sobie również zadać swoje pytania szefowi powiatu, który na poważne pytanie zawsze poważnie odpowiada i za to go cenię.

    W ogóle ostatnio gościmy na Boberkach fachowców od prostej matematyki. A to pensję komuś policzą, a to udowodnią, że „pięć ósmych to więcej niż połowa”. No świetnie, ale dziwią takie proste wyliczanki, spod pióra Darka Kwaśniewskiego – promotora lansowanej przezeń przy okazji ostatnich wyborów teorii „synergii stosowanej”, udowadniającej, że 2+2 niekoniecznie równa się 4. Podobnie jak przypadku Strategii – liczba niekoniecznie pokrywać się musi z jakością. A przecież główne wnioski jakie zamierzaliśmy wprowadzić do SRWD to m.in. drogi i „Bory” (co sami zainteresowani wyrażali w podanej przeze mnie relacji z konsultacji bolesławieckich).

    Nie uwzględnienie tych ważnych priorytetów powoduje, że mamy do czynienia właśnie z takim trójkołowym traktorem – można nim jeździć, ale na wydajną orkę raczej go nie stać. Czy można było się spodziewać takiego potraktowania powiatowych kolegów z PO przez ważniejszych kolegów PO z województwa? I tak, i nie. „Nie”, bo deklaracje wicemarszałka Łużniaka podczas konsultacji dawały dużą nadzieję na uwzględnienie wniosków powiatu. „Tak” – można było się spodziewać, że nie będziemy zbyt poważnie traktowani, czego probierzem może być np. dość odległa pozycja Darka Kwaśniewskiego na listach wyborczych PO w wyborach parlamentarnych. Stało się jak się stało i potwierdziło miejsce lokalnego działacza w szeregach partii. Taka sytuacja potwierdza fakt, że doprawdy poseł by nam się przydał, ale świadczy też o braku stosownego lobby na rzecz naszego powiatu wśród członków Zarządu Województwa i radnych wojewódzkich. Szkoda.

    Darek doskonale wie jaka była moja ocena przystąpienia Bolesławca do projektu „Bory Dolnośląskie” i nie wiem dlaczego pisze, że im nie sprzyjałem. Być może pomylił mnie z panem prezydentem, który ostatecznie podejmował decyzję w tej kwestii, a że niekoniecznie lubi układać się z PO – wyszło jak wyszło. W takim ujęciu faktycznie moje doświadczenia z wiceprezydentury można nazwać smutnymi.

    Na końcu, Dariusz raczył napisać: „Większym problemem może być budowanie partnerstw i realizacja WSPÓLNYCH projektów.” Zgadza się, ale by budować partnerstwo należy odwiedzać partnerów częściej, a nie tylko przy okazji wyborów prosząc z wdzięcznym uśmiechem o wsparcie. Tak, trzeba wylogować się z Fejsbuka i zamiast wklejać weń „słitaśne” fotki „z ręki” z kotami na kanapie (których nawet taki fachowiec od ich liczenia jak ja nie jest w stanie zliczyć) trzeba wyjść (w REALU) do tych właśnie partnerów. Zapraszamy, pomożemy – również w poprawie relacji z parlamentarzystami Platformy Obywatelskiej z naszego regionu.

    Facebook Profile photo Maciej Małkowski 06/03/2013 09:43 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish