Wydawca tygodnika „Uważam Rze” zwolnił jego redaktora naczelnego Pawła Lisickiego. Powody tego zwolnienia budzą śmiech, choć trochę przez łzy, u czytelników tego tytułu. Polityczna inspiracja tego rzeźnika polskiej prasy (wykończony „Przekrój”, mordowana „Rzeczpospolita”) jest dla nich tak oczywista, jak to, że w poniedziałek „Uważam Rze”, które oscylowało na poziomie 130 tys. sprzedawanych egzemplarzy, sprzeda się najwyżej w kilkuset sztukach :).
W tym kontekście ciekawe jest to, jak po kilku godzinach od decyzji o zwolnieniu Pawła Lisickiego w internetowych mediach feruje się daleko idące wyroki w tej sprawie. A najciekawsze jest to, że one się pewnie spełnią. A to ciekawe zjawisko z wielu względów.
„URz” powstało nagle i od razu weszło na poziom pism opinii z najwyższej półki pod względem sprzedanych egzemplarzy. I działo się to w czasie, gdy pozostałe tygodniki narzekały na kryzys na rynku i obwieszczały początek końca prasy drukowanej. Wyraźnie widać było, że nowy tygodnik wszedł w segment rynku, który wcześniej opuściły i „Wprost” i „Newsweek”, które okopały się na pozycjach bloku wspierającego rząd.
Poza samym tygodnikiem wydawnictwo uruchomiło też miesiecznik historyczny „Uważam Rze Historia”, który kontynuował niejako tradycje dodatków historycznych „Rzepy”. Znakomite wydania tego pisma poruszające fakty m.in. z historii Polski po pierwszej wojnie światowej zadały z kolei kłam ferowanym w innych tygodnikach opiniom, że Polaków nie interesuje ta historia, bo chcą patrzeć w przyszłość. „URzH” też odniosły sukces wydawniczy, co skłoniło innych do powielania pomysłu.
Pismo potrafiło utrzymać się niezmiennie na wysokim poziomie mimo kompletnej mizerii reklamodawców. Domy mediowe, a przede wszystkim cały wianuszek państwowych instytucji wydających krocie na reklamowanie się w pismach łechcących próżność rządowej koalicji, za nic miały potężny target czytelników „URz”. Z ochłapów, które wpadały do tygodnika inne tytuły nie przeżyłyby pewnie miesiąca.
Można by stworzyć portret socjologiczny czytelników tygodnika i pewnie ktoś to już robił albo zrobi. Ale co innego jest tu ciekawsze. Jego czytelnicy nie tworzyli żadnych klubów, nie nobilitowali siebie winietą pisma sterczącą z kieszeni marynarki i nie uważali siebie z kogoś szczególnego wśród innych Polaków. Ale w poniedziałek nie sięgną już po „URz”. Pismo z dnia na dzień z wyżyn spadnie w czeluść.
PS Nie chcę tu wdawać się w szersze interpretacje, dlatego tylko tytułem nawiązałem do tego, co cała ta sprawa znaczy dla naszej rzeczywistości. Bo to oczywiste, że takie decyzje, jak ta z Pawłem Lisickim to wynik wyłącznie biznesowego myślenia wydawcy. I nie ma to nic wspólnego z tym, co od kilku lat robi się w kraju w mediach, na które jakikolwiek wpływ mają rządzący.
Ktoś już dawno temu stwierdził, że 80% aktywności nieformalnych układów spożytkowywana jest na dowodzenie tego, że one wcale nie istnieją. A publika łyka i łyka, jak to pisał nieśmiertelny Kisiel.
@Bernard – jest tu pewien problem i ktoś łże. Z informacji do jakich dotarłem wynika, że spółka Fratria zarejestrowała, kilka miesięcy temu, skutecznie, tytuł jako znak handlowy. Dwa razy nie można zarejestrować w sądzie tego samego znaku dla różnych podmiotów.
Troszkę się wyjaśnia…
Hajdorowicz dla wirtualnemedia.pl mówi rzeczy do zweryfikowania:
„My już 22 listopada ub.r. poinformowaliśmy spółkę Fratria, że wydając magazyn pod tytułem „W Sieci” naruszy ona nasze prawa do nazwy. Wniosek do sądu złożyliśmy dopiero na początku stycznia br., a Sąd Okręgowy w Warszawie dopiero pod koniec miesiąca podjął decyzję w tej sprawie. Fratria usiłując nie odebrać postanowienia sądu, zmieniała adresy i zachowywała się w sposób wskazujący na nieczyste intencje. Podjęła postanowienie sądu 1 marca br., zatem dopiero z tym dniem to postanowienie mogło wejść w życie – powiedział nam Hajdarowicz.
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/grzegorz-hajdarowicz-znaki-towarowe-w-sieci-opinii-i-w-sieci-na-sprzedaz
@Bernard
Gdy będziesz otwierał na „bobrzanach” dział „majsterkowicza”, to sprawdzisz najpierw, czy na milionach internetowych stron bądź w rubrykach dla hobbystów w gazetach nie ma działu o takim tytule? Nie popadajmy w paranoję. Używanie powszedniego słownictwa w tytułach ma prowadzić do sądowych zakazów? (Dla jasności, chodzi o tytuł prasowy „W Sieci” i tytuł działu na podstronie internetowej „W sieci opinii”.) To dlaczego jeszcze „Gazeta Wyborcza” nie sądzi się z „Gazetą Polską”? To właśnie sądy powinny być w takich sytuacjach kubłem wody na rozgrzane głowy, a nie instancją, która podsyca ogień. W Stanach sędzia na pierwszej rozprawie może nawet nałożyć karę na powoda, który składa bezzasadne powództwo. Dlatego tam każdy się najpierw zastanowi, zanim poda kogoś do sądu. U nas to pierwszy krok przy byle głupstwie. (Zresztą pewna wymiana postów na „bobrzanach” chyba dowodnie to obrazuje.)
Oczywiście zawsze można dramatyzować bądź bagatelizować sprawę. Każdy sam to oceni. Ale powiedzieć o tej sytuacji, że nic takiego się nie stało, to jednak przesada. O podobnych praktykach sądowych, które wykończyły już niejedną firmę traktuje film „Układ zamknięty”, który niebawem wejdzie na ekrany. Myslę, że po jego obejrzeniu świadomość tego, o co chodzi w takich sprawach jak ta „W Sieci” będzie większa.
I nie bez znaczenia jest wypowiedź ministra sprawiedliwości o tym, że jest zaskoczony tą decyzją sądu.
@Bogdan,
przyznasz jednak, że chłopaki z „W sieci” wiedzieli o podobieństwie tytułów i powinni to wziąć pod uwagę?
Wyobraź sobie, że w Bolcu powstaje portal Bolec.com albo Istotna.pl, Otobolec albo telewizja Azart. Bolec może by to olał, Istotne pobiegłyby pewnie do sądu, Azart udawałby, że tematu nie ma. Podobieństwo tytułu świadczyłoby jednak albo o wyrachowaniu, albo o głupocie twórców takiego medium.
Troszkę dramatyzujesz, bo kamień jednak zostaje na kamieniu, zmiana nazwy to nie dramat i niejedno medium to przeżyło.
Co do sędziego… nie wątpię, że za kilka dni przeczytamy tekst Gmyza o tym, że stryjeczna ciotka ze strony ojca sędziego (z trzeciego małżeństwa) miała psa. A ten pies, syberian husky zresztą, szczekał, sukinsyn jeden, na stoczniowców.
Bardziej serio: cała aferka z nazwą będzie kolejnym świetnym przykładem na sekowanie prawych mediów (których sterty leżą świetnie wyeksponowane w każdym kiosku).
P.S. Właśnie sobie przypomniałem, że był w Bolcu przypadek kupowania domen podobnych do domen konkurencji i robienia im na nich antyreklamy czy też przekierowywania ruchu do siebie. Looknij: http://www.bolec.info.pl/
Czy tylko ja mam wrażenie, że jest w tym coś żenującego?
Bernard, co sobie chce Hajdarowicz, to jest jego i wyłącznie jego sprawa, a nie niezawisłego sądu. Pomijając to, iż sprawa podobieństw w tytułach jest zwyczajnie dęta (poza tym, to podobieństwo sprzyja tylko i wyłącznie tej stronce internetowej pana H.), to tylko w Polsce może się zdarzyć, że sąd na takiej podstawie wydaje decyzję, która w jednej chwili udupia poważną firmę, jeszcze przed jakimkolwiek procesem w tej sprawie. Nawet procesy upadłościowe na Zachodzie są tak prowadzone, żeby za wszelką cenę uratować przedsiębiorstwo. Ale tutaj jest weselej: sędzia, którego świadomość rzeczywistości kończy się na perspektywie biurka z papierami z jakąś dziką satysfakcją wydaje postanowienie, po którym kamień nie zostaje na kamieniu.
I o to tutaj teraz chodzi. Sprawa „układu” jest w tym momencie wtórna. Nie może tak być, że lekką ręką wydana decyzja, przy bardzo naciąganej argumentacji, niweczy czyjś wysiłek. Tym bardziej nie może tak się dziać w sprawie firmy, która wydaje krytyczny wobec władzy tytuł prasowy. Czy ktoś wyobraża sobie, co by się dzisiaj działo w mediach i w polityce, gdyby przy rządach było PiS, a sprawa dotknęła Newsweeka bądź Wyborczej? A jak jest? Nawet pies z kulawą nogą nie zamerdał o tym gdziekolwiek.
Na razie „W Sieci” zgubi „W” i Hajdarowicz obliże się smakiem. Ale na jak długo? Kto teraz stoi w kolejce, i które służby dojdą np. do wniosku, że „Do Rzeczy” dokonuje pełzającego zamachu stanu, perfidnie wykorzystując w tytule pierwsze litery imienia premiera?
No koleś chce udupić konkurencję, która odbiera mu czytelników i kasę. Wszelkimi możliwymi metodami. Aczkolwiek wydaje mi się że ma rację, faktycznie tytuły podobne a koledzy z sieci oryginalnością w doborze tytułu się nie popisali. Pewnie zresztą wiedzieli, że Hajdarowicz ma taką domenę i zwyczajnie nie pomyśleli, że się sami podkładają.
Choć oczywiście możemy założyć że to układ.
I ciąg dalszy dowodów na to, że „układ nie istnieje”. Ten sam Hajdarowicz, co to robi biznesy na wykańczaniu kolejnych swoich tytułów prasowych wziął się też za te cudze. Warto o TYM się dowiedzieć.
@nKostas,
wybacz moim rękom, że opadają, kiedy czytam to, co piszesz.
Wyciągnąłem następujące wnioski z Twojego komentarza:
1. Wszyscy dają się manipulować propagandzie – poza Tobą.
2. Piszący inaczej niż myślisz to twórcy i ofiary propagandy – prawdę głoszą ci, których prawdy kolportujesz.
3. Brak polemiki z kolportowanymi przez Ciebie prawdami absolutnymi jest dla Ciebie dowodem ich słuszności. (Pozwoliłbym sobie przypuszczać, gdybym śmiał, że przyczyna może być zupełnie inna aczkolwiek nie sądzę abyś ją w swoim autobezkrytycyzmie zdefiniował)
4. Represje wobec podejrzanego o handel narkotykami kibola, który np. bije po meczu piłkarza „swojej” drużyny, to w Twoim świecie szykany.
5. Ktoś kto nie mówi, że zamach był, jest pewien że go nie było. (to ostatnie to dowód, że nie czytasz tego, co się do Ciebie pisze: ja nie twierdzę, że zamachu nie było, choć wmawiasz mi taki pogląd – ja jedynie twierdzę, że nie widzę dla przeprowadzenia takiego zamachu uzasadnienia). Tak samo wpierasz mi miłość do zawłaszczanie mediów choć napisałem jasno, że tego nie popieram.
Nie przyjmujesz po prostu faktów poza tymi które głosisz.
I kolejna kwestia:
Różnica między metodami zawłaszczania lokalnego a ogólnopolskiego Rynku medialnego jest bardzo duża i fundamentalna: Na rynku ogólnopolskim opozycja medialna ma szansę istnieć i wyżyć. Na lokalnym raczej nie a przynajmniej potwierdza taką tezę samorządowa dziesięcina i chęć korzystania z niej.
Ja oczywiście rozumiem to, że w Twojej ocenie lokalny rynek mediów jest zdrowy i niezależny. Dlatego też nie rozumiesz braku reklam w Rzepie czy jej mutacji a rozumiesz brak reklam powiatowych w Istotnych i reklam miejskich w Bolcu.Info : )
Moja Ty biedna ofiaro dwójmyślenia: )
@ DO WSZYSTKICH
Pozdrawiam
Tak po prawdzie nie tylko wszyscy tu Państwo – choć kobiet nie wypatrzyłem – zdaje mi się (albowiem „Panta rhei kai ouden menei”) daremnie eksploatujecie potencjał -y intelektualne – eksploatujecie je po próżnicy:
Śledztwo w katastrofie smoleńskiej już dawno: z tytułu upływu czasu zacierającego dowody, przy współudziale działań destrukcyjnych – innych, przeszło z fazy DOWODOWEJ w fazę POSZLAKOWĄ,
i gdyby według standardów śledztwa poszlakowego orzekać, to nie mieliby sędziowie przysięgli , i już nie mają alternatywy dla orzeczenia zamachu – WŁAŚNIE Z POWODU BRAKU DOWODÓW, KTÓRE -ZNISZCZONE oraz MATACZENIA, w tym supozycji o winie – od samego początku – pilotów etc.
– Co by nie robiono : teraz i w przyszłości (golenie jaj brzytwą czy maszynką typu Braun) historia będzie widziała w katastrofie smoleńskiej już tylko zamach!!
Taki jest los działań wszystkich tych rządzących, wśród których liczba profesjonalnych osób i doradców w granicy (limes matematyczny.) osiąga zero.
… a ja żeby nie uwiarygadniać miejscowych ignorantów puknąłem – Wybuch nieteologiczny
@nKostas
Adolf Hitler:)) uważaj bo ogłoszą Ciebie oszołomem , faszystą itp. Ukazywanie skrajności w jakie popada świat może wywołać fale oburzeń uczestników obecnego nurtu polityczno-społecznego .
Bernard płynie z nurtem.
@Bernard, mam smutne wieści… Nawet tak inteligentny człowieka jak Ty nie jest w stanie uodpornić się na manipulacje propagandowe. Zresztą nikt nie jest w stanie. Mniejszość ratuje się stosowaniem zasady „audiatur et altera pars”. Mniejszość, podkreślam! Przypominam, że Adolf Hitler został wybrany w drodze demokratycznych wyborach i cieszył się bezgranicznym poparciem większości Niemców aż do 1944 roku. Gdzie byli wtedy Niemcy, którzy „spostrzegali manipulacje”? A trzeba zauważyć, że od tamtej pory psychologia i socjologia znacznie się rozwinęły, więc socjotechnika nieprzypadkowo określana „praniem mózgu” też jest bez porównania bardziej rozwinięta.
Tak jak wiele razy pisałem, „lewica” bobrza na poparcie swoich przekonań nie ma nic, prócz gorącej wiary we własne racje i dlatego wszystkie mocno dla niej kontrowersyjne artykuły i dyskusje pozostawia bez dyskusji.
Zamiast polemiki, pojawia się co najwyżej ciąg obelżywych epitetów i gołosłownych pomówień. Ten brak rzeczowej polemiki z „prawicowymi” artykułami są najlepszym dowodem, która strona dała się zaprogramować, a agresja ad personam potwierdza bezsilną frustrację (silne przekonanie o własnej racji przy kompletnej niemocy w rzeczowej dyskusji).
Polecam przeanalizowanie https://bobrzanie.pl/2011/11/17/nkostas/postempowcy-nie-odpuszcza Mocno kontrowersyjne a jednak bez żadnej polemiki! . Gdyby ktoś napisał podobny „paszkwil” na prawicę, rozniósłbym taki artykuł w strzępy. W drodze wyłącznie rzeczowej dyskusji!
U Ciebie nie ma obelg, ale gołosłowne pomówienia wobec „prawicy” to norma. 0 jakichkolwiek dowodów i przykładów! Jak wiele razy pisałem nie ma i nie będzie naprawdę niezależnych mediów. Problemem jest zamordyzm, ewidentne niegospodarności powodowanie polityką (casus Hajdarowicz), skandaliczne niekończące się szykanowanie policyjno-sądowo-finansowe orwellowskiej myślozbrodni (Sumliński, Braun, Staruch, Rymkiewicz, Michalkiewicz, Sakiewicz i licznej rozległej opozycji). Skandaliczne jest łamanie zasad wolności i praworządności: największa ilość podsłuchów w UE, proces koncesyjny na I multipleksie, odwołanie a często areszt dla każdego kto wykrywa afery czy nagłaśnia nieprawidłowości, seryjny samobójca łykendowy niepozostawiający listów. I tak bez końca… A dla Ciebie media lokalne to może nawet większy niż to. Ile to firm doprowadziła do bankructwa władza lokalna za reklamowanie się w lokalnych „opozycyjnych” mediach, kogo aresztowała, kogo doprowadziła do bankructwa odszkodowaniami za rzekome pomówienia? Belki nie dostrzegasz, ale drzazga bardzo Ci przeszkadza.
Jesteś zaprogramowany głębiej niż myślałem:,
– pogarda a wręcz nienawiść do „wroga” (przy braku rzeczowych argumentów) – typowa dla zmanipulowanych
– zupełne niedostrzeganie agresji, skrajnej nienawiści i dzielenia ludzi po stronie mainstreamowej, rojenie sobie straszliwego stopnia tejże po „prawej”
– zupełne zignorowanie argumentu braku reklam w poczytnych piśmie
– przekonanie, że nietworzenie własnych mediów przez władzę to dowód nieudolności i bezmyślności (otwarta pochwała totalitaryzmu)
– niezgodna z faktami głęboka wiara, że prawica rządziła i miała samodzielną władzę (chyba że SO to prawica)
– skrajnie nieracjonalne głębokie przekonanie, że w Smoleńsku zamachu nie było. Mimo otrzymania niekończącej się listy skoordynowanych polskich i rosyjskich matactw, łgarstw, zaniechań, paraliżowania jakiegokolwiek dochodzenia, nieprostowania dowiedzionych sprzeczności…
– niecenzurowanie, mimo uprzedzeń, ponawianego nieustannie agresywnego chamstwa (jeśli jest antyprawicowe)
Masz bardzo poważny problem, a co gorsza zupełnie go nie dostrzegasz!
Tylko konfrontowanie informacji we wrażych źródłach jest w stanie pomóc, ale detoksykacja będzie długa i trudna, bo regularne przyjmowanie trucizny trwało zbyt długo
@Bernard
Naprawdę nie widzisz tego czyja propaganda pojawia się w jakich bolesławieckich mediach? Nie zauważasz tego, że za reklamami z samorządu do medium dziwnym trafem idą też reklamy z jednostek podległych? Naprawdę nie słyszałeś o rezygnacji z reklamowania się po ostrych artykułach?
mógłbyś to rozwinąć . Bardzo proszę, to może być ciekawe !
A gdybyś uważał, że sytuacja na lokalnym rynku medialnym jest zdrowa, to zacytuję ci Twojego autoryteta:
„”Wolność słowa to nie tylko prawo do głoszenia swojego światopoglądu, to upominanie się i patrzenie władzy na ręce.”
@nKostas,
Mnie zupełnie nie dziwi, że oglądając np. TVP czy słuchając Polskiego Radia za rządów PiS nie dostrzegałeś propagandy. Nie zamierzam Cię nawet przekonywać, że dokonania „prawicowej” ekipy medialnej z tymi wszystkimi Karnowskimi, Semkami, Czabańskimi, Stankiewiczami itd. to nie była walka o prawdę tylko często dziennikarstwo z tezą. Nie pamiętam kurde na szczęście nazwiska tej gwiazdy od Misji Specjalnej.
Chcesz listy prawicowych propagandzistów i ich dokonań? Nie mam czasu ani chęci szukać, dokumentować, oglądać tych wykwitów. Kto ich wówczas nie dostrzegał, podobnie jak teraz nie dostrzega innych, ma jakiś problem.
W każdym razie nie mam w sobie dość masochizmu aby oglądać dziś te płody.
Ale mam w pamięci jad kipiący z rozmów Karnowskiego w Wildsteinem w radiowej Trójce którą mi na jakiś czas zohydzili. Mam w pamięci moje zdziwienie jakimś programem Pospieszalskiego pod tezę (gdzieś czytałem, że kolo już ogłosił, że w Smoleńsku był zamach : ). Moje zdziwienie wynikało z tego, że ktoś to wpuścił na antenę.
Ja naprawdę dostrzegam propagandę. W jakimś wymiarze zdarzało mi się w niej robić i zdarzało mi się z nią w jakimś wymiarze walczyć. Dostrzegam propagandę także wtedy gdy Lis zaprasza gości pod tezę i gada z czterema ludźmi, z których żaden złego słowa przeciw tezie nie powie. To że Ty jej propagandy z jednej strony nie dostrzegasz, nie jest moim problemem.
I jeszcze a propos lokalnego podwórka:
Naprawdę nie widzisz tego czyja propaganda pojawia się w jakich bolesławieckich mediach? Nie zauważasz tego, że za reklamami z samorządu do medium dziwnym trafem idą też reklamy z jednostek podległych? Naprawdę nie słyszałeś o rezygnacji z reklamowania się po ostrych artykułach?
Znajdź mi opublikowany w ostatnim czasie krytyczny tekst o starostwie na Bolec.info. Policz opublikowane w ostatnim czasie teksty sponsorowane na Istotnych i poszukaj z tego samego czasu krytycznych tekstów o miejskim samorządzie. Znajdź krytykę bokemcece na Istotnych i krytykę Teatru/MDK na Bolec.info.
Znajdź krytyczny tekst o miejskim samorządzie w całej historii istnienia Expressu Bolesławieckiego albo materiał TL Azart Sat mówiący krytycznie o Piotrze Romanie.
Pokaż mi lokalny tytuł w którym poczytasz lub pooglądasz coś o nepotyzmie w samorządach. Dlaczego nie czytamy o tym, że syn radnego dostał fuchę w samorządowej spółce a i dla radnego robota się znalazła?
@Bernard, jeszcze ważne dopełnienie – podkreślenie. Ja wyrabiam sobie własne zdanie przez konfrontowanie informacji stron (oczywiście wiem o istnieniu, i posiłkuję się, mniej licznego marginesu trzeciej, czwartej,… strony), Ty wyrobiłeś sobie opinię o mediach „prawicowych” na podstawie opinii drugiej strony (stąd ten brak linków i cytatów – czysta wiara).
I jak się ma coś zmienić . potwierdzenie mojej wypowiedzi. Zwróćcie uwagę na „wolno rynkowca ” dzisiejszych czasów Tadeusza Mosz
@Bernard, nic mi do Twojej wiary, ale ja nie muszę jej podzielać. Mówiąc wprost – twierdzę, że jest ślepa i nieracjonalna. To nie mój świat jest dwubarwny, tylko Twój. Mnożysz gołosłowne opinie i epitety, ja żądam twardych dowodów na kłamstwa i propagandę! Czekam na tę listę kłamstw i manipulacji (albo odwołanie oszczerstw). Dowodami na odwrotną stronę masz bobry wypełnione.
PS
W jaki sposób lokalna władza może zniszczyć przedsiębiorcę dającego reklamę w niezależnym medium? W którym medium takie reklamy się nie ukazują?
PS2
Zwyczajnie mijasz się z prawdą pisząc o tworzeniu własnych mediów przez PiS.
Za PiS media atakowały niemal wyłącznie rząd, dopiero po przejęciu władzy przez PO zaczęły „dla odmiany” atakować jadowicie opozycję ;-) Pamiętasz jeszcze jakie zdjęcia Prezydenta pojawiały się w mediach przed a jakie w czasie pogrzebu?
Ilu pospieszalskich pracowało wśród tabunów pracowników w Tv?
Pospieszalski zapraszał do studia dwie strony, które dyskutowały między sobą. Wal – co dokładnie masz na niego, w czym sprzeniewierzył się etyce dziennikarskiej?
Czekam na linki.
Muszę ponowić mój protest przeciw totalistycznym metodom tworzenia własnych mediów (a raczej przejmowania) przez władzę. Jestem oburzony pochwalaniem aż takiego totalitaryzmu!
pod humor :
uwaga zmodyfikowane – info dla lemingów
cytuję:Propaganda „prawicowa” jest ciężkostrawna. Mainstreamowa czy też „lewicowa” jest opakowana w kolorowy papier który czyni ją skuteczniejszą.
No nie ma co się dziwić . Obecna władza nawet ta „prawicowa” wychowana jest w nurcie marksistowskim tak samo jak reszta społeczeństwa . Osoby te w wieku 50 lat nie są w stanie logicznie myśleć . A cwaniacy ,którzy kreują tą propagandę mają w tym swój cel . Żyć na barkach społeczeństwa (czytaj niewolników).
Hasła : „By żyło się lepiej , wszystkim”- film propagandowy PRL
” Młodzi wykształceni z wielkich miast”- również zaczerpnięte z PRL -owskiej propagandy .
O tworzeniu miejsc pracy , walką z bezrobociem i z wysokimi cenami robiąc zakupy w sklepach osiedlowych.
Czy wie pan po ile są ziemniaki (debata TUSK KACZYŃSKI)- zaczerpnięte ze zjazdu KC PZPR
To, że dziwię się, że „prawica” nie stworzyła swoich mediów nie wynika z faktu, że popieram takie działania. Każda władza przejmuje media jak może, kadrowo, ekonomicznie itd. „Prawica” zrobiła to samo (ja jakoś pamiętam festiwal pospieszalskopodobnych „publicystów” za czasów PiS czy fory dla Trwam). Tylko ona, „prawica” nie potrafi tego stanu posiadania utrzymać. Inna sprawa, że swoją propagandę zwykle robi warsztatowo w trudny do przyjęcia dla odbiorców sposób (o czym kiedyś na bobrach rozmawialiśmy). Propaganda „prawicowa” jest ciężkostrawna. Mainstreamowa czy też „lewicowa” jest opakowana w kolorowy papier który czyni ją skuteczniejszą.
Dla Ciebie media „prawicowe” to piewcy jedynie słusznej prawdy. Twoja sprawa. Dla mnie nie, bo zwyczajnie nie identyfikuję się z ich wizją świata. Co nie znaczy, że identyfikuję się z drugą stroną.
Świat nie jest dwubarwny i przedstawianie go w ten sposób zawsze rodzi kłamstwo. I nie ma znaczenia czy to kłamstwo Lisa, czy Karnowskich. To cały czas tylko kłamstwo.
I jeszcze coś:
Piszesz: „Pełny totalitaryzm – każde centralne medium, które nie chwali władzy, nie może liczyć na żadne reklamy.”
Pogłęb to na przykładzie mediów lokalnych. Będzie to ciekawsze niż przedruki z karnowszczyzny: )
@zart przedstawiasz raczej uprzejma wersję – dla pożytecznych idiotów. Wynika z tego że wierzysz w tę gigantyczną karuzelę kłamstw, zaniedbań, niedopatrzeń, zagubienia dokumentów, potknięć, niedouczenia, niewiedzy, nieudolności. Prawdopodobieństwo przypadkowego wystąpienia tak gigantycznej serii wynosi 0 z dowolna ilością 0 po przecinku!
@Bernard, ciągle poruszasz się w kategorii wiary, którą ja ograniczam do świata nadprzyrodzonego. W świecie materialnym obowiązują dane, fakty, daty, cytaty i liczby. I tych „lewica” nie posiada – ma tylko wiarę, odczucia i głębokie przekonanie wyrażane gołosłownymi ogólnikami i epitetami. Zwróć uwagę, że bobrza „prawica” publikuje nieustannie (z moim niewielkim udziałem) artykuły z tezami, które zdecydowanie nie mieszczą się w wirtualnym matrixie mainstreamu. I każdorazowo albo pozostają one bez polemiki, albo polemika kończy się ewidentną rejteradą bobrzej „lewicy” (cudzysłów nieprzypadkowy, bo należałoby najpierw zdefiniować co uzgodnić co rozumiemy pod tymi terminami, a poza tym nie są wartości zero-jedynkowe – jeden przedstawiciel jest mniej inny bardziej, a są jeszcze pseudo). Czy jest inne wytłumaczenie, oprócz braku samodzielnych poglądów ( mimo głębokiej wiary, że to „oni” mają wyprane mózgi)? Weźmy z moich bardzo nielicznych artykułów jeden o „Wprost” a drugi o Smoleńsku. Tematy wówczas trudne, kontrowersyjne i ciężko przewidywalne. Którą z licznych tez przeze mnie postawionych, da się obecnie podważyć? Bynajmniej nie aspiruję do godności proroka, zwyczajnie miałem wiedzę (z „prawicowych” mediów). Weź sobie dowolny „lewicowy” artykuł dotyczący bieżących spraw – ile z tych tez można dziś podtrzymać? To nie jest przypadek – matrix propagandowy tworzy świat wirtualny, który pada w konfrontacji ze światem realnym! Wbrew Twojemu przekonaniu to nie są media „prawicowe” a jedynie unikające kłamstwa, manipulacji i propagandowego prania mózgów (ponawiam żadanie dowodów!). „Prawicowcy” nie są w stanie uniknąć kontaktu z matrixem, ale mogą wyrobić sobie własne zdanie konfrontując matrix z „praw(dz)icą”
I to dlatego bobrza „prawica” za każdym razem druzgocze „lewicę”.
I nie ma co udawać – naprawdę niezależnych mediów nie ma i nie będzie. Redaktor zawsze zależy od naczelnego i jest niezależny tylko w zakresie, który jest neutralny dla naczelnego, właściciela i reklamodawców. Trochę mała ta „niezależność”! Problem jednak w zwalczaniu skrajności i nieustannym przymierzaniu się do zasad etyki dziennikarskiej. Jedną skrajnością jest tępy zamordyzm, jaki obowiązywał za komuny( i obowiązuje dzisiaj!). Widać to na przykładzie reklam ( o czym pisał już Bogdan i Bruner). Pełny totalitaryzm – każde centralne medium, które nie chwali władzy, nie może liczyć na żadne reklamy. Bo totalitarna władza każdy podmiot, który odważy się zamieścić tam reklamę zniszczy kontrolami, koncesjami i urzędem skarbowym! I nie próbuj tu zaliczać Hajdarowicza do prawicy – to zasłużony towarzysz oddelegowany z powierzoną kasą na odcinek liczącego się medium (centrowego – wcale nie prawicowego), aby je unieszkodliwić, skoro inne wcześniejsze próby zawiodły.
PS
Sorry za bezpośredniość, ale masz totalitarno-bolszewickie poglądy na władzę i media! Pośrednio potwierdzasz tym samym (ale też legitymizujesz!) zorganizowanie mainstreamu. To totaliści organizują sobie prasę,
prasa powinna organizować się sama. Wolność i wolny rynek! Słabość prasowa prawicy (a moc „lewicy”) polega na nie/stosowaniu mafijnych i totalitarnych metod działania. Dla Ciebie brak skłonności do totalniactwa to tępota i brak wyobraźni, dla mnie to dowód prawości i poszanowania dla zasad i wolności.
Przyznaję, ma to negatywne skutki, ale głęboko wierzę, że cel nie uświęca środków.
I wierzę że ostatecznie Prawda się obroni (z naszą małą pomocą)!
Jeżeli w świecie cel uświęca środki, to wierzę że Bóg jest mojego zdania i na tamtym świecie prawość i prawda zatriumfują ostatecznie.
PS2
O jakichże to lokalnych mediach piszesz? Gdzie tu jest jakiś zamordyzm i szerzenie kłamstw? IMHO Internetowe są raczej niezależne, a papierowe nie istnieją (trudno uznać za gazetę zadrukowany ogłoszeniami papier rozdawany za darmo).
@ Bernard
O której prawicowej partii mówisz ? A odpowiedzią „dlaczego nie stworzyli sobie mediów” jest film „nocna zmiana”.
„Traktowanie ludzi jak tępych bezkrytycznych przyswajaczy treści podanych nie wychodzi na zdrowie.”-łykają wszystko inaczej media nie miałyby nazwy „czwartej władzy „:))
Dla myślących – Jeżeli mamy ustrój totalitarny bezkrwawo transformuje się na ustrój demokratyczny , nasuwa się pytanie. Kto chciał tych „zmian”?
Z tego jeszcze wynika że rzeczone służby mają zero pojęcia o obsłudze analizatorów widmowych, spektroskopów, etc., które to przyrządy podobnie jak będące już w powszechnym domowym użyciu – termometry bezdotykowe zapamiętuja ostatni wynik pomiaru i przed następnym pomiarem wymagają resetu.
Trwoży mnie to, gdyż gadając o tej paście do butów i kiełbasie oraz wykryciu TNT na jeszcze istniejącym tupolewie, jak to tryumfująco przypominała wczoraj Pitera i jakiś pokot pa-kota oznajmiali w błogiej nieświadomości, że nadal nie istnieje, de facto, kontrola nad bezpieczeństwem VIP’ów
@nKostas,
a co to jest: „bobrza „lewica”?
Strasznie generalizujesz. Idąc Twoją ścieżką można wyjść z założenia, że świat jest czarno – biały a każdy kto nie wierzy, że zamach, że Tusk winien, że PO opóźnia beatyfikację Macierewicza a Stuhr to Żyd… Każdy kto nie wierzy – czyta Wyborczą, ogląda TVN i łyka wszystko co tam pokazują.
Traktowanie ludzi jak tępych bezkrytycznych przyswajaczy treści podanych nie wychodzi na zdrowie.
Cała zabawa z Hajdarowiczem, Gmyzem, Rzepą itd dla wyznawców „prawicowych” będzie dowodem na długie ręce Tuska. Dla wyznawców Tuska – karą za butę. Dla mnie kolejnym dowodem na tępotę medialną „prawicy”. No bo dla mnie nieumiejętność zbudowania sobie silnych mediów przy możliwościach jakie daje władza, dojście do kasy itd (a wszystko to „prawica” miała) świadczy o niewymownej wręcz tępocie i braku wyobraźni.
A tak przy okazji, skoro już piszemy o niezależności mediów, długich rękach władzy itd… Zawsze kiedy „prawicowcy” lokalni oburzają się na takie sprawy dziwi mnie ich lokalna ślepota. Obrońcy niezależności Telewizji Trwam, Rzepy i jej mutacji i temu podobnych mediów mają niezależność mediów lokalnych, przynajmniej werbalnie, w dupie. Nie zaskakuje Was to?
Po raz kolejny potwierdza się, że bobrza „lewica” daje się wodzić za nos, żyje w wirtualnym świecie i pełni rolę pożytecznych idiotów bezwolnie transmitujących manipulacyjną propagandę postempowych mediów mainstreamu. Co jest charakterystyczne dla konsumentów tego propagandowego shitu, swoje dolegliwości (transmitowanie nie swoich poglądów, brak samodzielności umysłowej, brak tolerancji, sianie nienawiści i podziałów) przypisuje „prawicowcom”. Charakterystyczne też jest, że poza gołosłownymi pomówieniami i obelżywymi seansami nienawiści, nie są w stanie podjąć żadnej rzeczowej dyskusji z autorami „prawicowymi”. Bo poza gorącą wiarą w prawdziwość swoich zasuflowanych poglądów, nie mają żadnej argumentacji na ich obronę.
Wiele razy zwracałem uwagę na ten brak kontaktu z realnym swiatem!
Jako były namiętny konsument wzmiankowanego shitu („Politykę” czytałem „od urodzenia” a „Wybiórczą” od pierwszego numeru) mogę doradzić sprawdzoną kurację. Na początek proponuję zestawiać wiadomości z WSI24 z wiadomościami TvTrw, z Wybiórczej z GazPol Codziennie. Detoksykacja musi potrwać, bo masa toksyn dostarczanych przez całe lata nie zniknie tak szybko, ale w dłuższym dystansie czasowym są dobre rokowania ;-)
Ponawiam zapewnienie o cierpliwym oczekiwaniu na dowody istnienia owych rozlicznych kłamstw „prawicowych propaganderów”
Wprawdzie Bruner w osobnym tekście opisał już sprawę, ale chcę ją podjąć, dla podsumowania tej dyskusji.
Chodzi o powody wyrzucenia z pracy Cezarego Gmyza. Dzisiaj prokuratorzy wojskowi na sejmowej komisji jednoznacznie przyznali, że urządzenie, którym badano ostatnio wrak w Smoleńsku pokazało obecność na nim trotylu. Ciekawe więc jak te wszystkie święte dziennikarskie krowy, które zmieszały Gmyza z błotem zinterpretują teraz ten fakt.
Pewnie skoncentrują się na innych prokuratorskich wynurzeniach, z których wynika, że ci panowie całkiem poważnie przeprowadzili też eksperyment, czy urządzenie wykrywające trotyl zapipka przy paście do butów i przy … kiełbasie. I zapipkało im. Niezmiernie byłbym im wdzięczny, gdyby jeszcze sprawdzili w ten sposób eklerki i ptysie.
Tę ich beztroską zabawę popsuł tylko trochę producent rzeczonego urządzenia. Stwierdził mianowicie, że prawdopodobieństwo tego, iż nie jest trotylem to, co urządzenie identyfikuje jako trotyl jest bliskie zeru.
Przepraszam za kolejne literówki – klawiatura nie nadąża za myślami ;-)
Miało być, oczywiście, „alter ego”
Widzę, że zgodnie z przewidzeniem, na konkretne „babole” prawicowych „propaganderów” będę musiał poczekać. Czy czasem nie dlatego, że ich zwyczajnie nie ma ? ;-)
@cemoi07,
czy ty przypadkiem nie jesteś ater ego fobiaka? Masz tak bardzo bogate życie wewnętrzne, że aż trudno wyłuskać z tej obfitości imaginacji jakiś konkretny fakt albo argument ;-) Jednak spróbuję do tych nielicznych konkretów odnieść…
1. Co do trudności przyjmowania tez, to kwestie nie-wiary dotyczą świata nadprzyrodzonego, raczej należy podać fakty, liczby i argumenty. Zamiast niekończących się seansów nienawiści.
2. Gmyz – jest marką o dużej wiarygodności i renomie na rynku dziennikarskim. Nie jest normalną (biznesową) rzeczą, że za wiedzą właściciela i szefostwa redakcji drukuje mu się artykuł, a potem ni stąd ni z owąd (nie ujawniono żadnych nowych faktów), publikuje się „sprostowanie”. Które zresztą w chwilę potem się zmienia, a po dwu dniach zwalnia dyscyplinarnie dziennikarza i naczelnego, mianując naczelnym tego, który wyraził zgodę na publikację. To jest profesjonalne działanie biznesowe?!
3. Trotyl na tutce – faktycznie ręce opadają. Dziennikarze od tego są, by zdobywać poufne informacje i je ujawniać. Dokładnie to Gmyz zrobił. Więc zamiast mnożyć gołosłowie podaj konkretnie – na jakiej podstawie twierdzisz, że Gmyz nie miał racji ?.
4. Przyczyny katastrof bada się przez szczegółowe zebranie najmniejszych nawet cząstek i poddanie ich bardzo szczegółowym analizom jak wskazano w linku http://wtemaciemaci.salon24.pl/178536,dymiacy-nagan
Tymczasem minęło już 2 i pół roku od katastrofy przy zmasowanym i skoordynowanym ataku propagandowych kłamstw stron polskiej i rosyjskiej, a ze starannym unikaniem jakichkolwiek badań (o eksperymentach śledczych nawet nie wspominając). Nawet nie próbowano wykluczyć obecności materiałów wybuchowych na szczątkach! Znasz w historii świata precedens takiego prowadzenia „śledztwa”?! A mędrzec gotów zamiast tego wykrywać przyczyny przy pomocy systemu średniowiecznego mnicha. Faktycznie – ręce opadają!
Tak zgadzam się pieniądz rządzi światem . Komuchy z TVN o tym bardzo dobrze wiedzą .
Poczytajcie kto przejął spółkę wszystko się wyjaśni !
zacznę od nKostsa, bo on z wierzchu, choć pauperyzuje mój komentarz
– widzę, ze moc nowego „kwadratu” jest wielka, już Pan pełną gębą z niego jedzie.
Panie Mazurkiewicz, ja nigdy nie lekceważyłem żadnego zagrożenia, nawet w dzieciństwie idąc na spacer z mamusią wzdłuż Alei Piastów, bacznie rozglądałem się dookoła. Mam tak do dzisiaj, nadal obawiam się ludzi w „pidżamach”. Pan będzie łaskaw zauważyć, że nawet rozpocząłem od dostrzeżenia wysiłków nKostasa. Panu też strawestowałem fragment z Kultu, może nieopatrznie zbyt swobodnie. Podróbki zawsze gorzej wychodzą. Powrócę do oryginału – „Panie Bogdanie, Pan się nie boi, połowa sejmu za Panem stoi”
Połowa sejmu, to idealistycznie połowa narodu – wielkie zagrożenie – kupa wielka. Z pewnością godni bacznej uwagi.
Zapewne nie obca jest Panu maksyma – business is business – w oparciu o tę wiedzę, trudno mi przyjąć pańską tezę, że Hajdarowicz korzystając z pełni swych praw właścicielskich, z jakichś ideologicznych czy innych bliżej nie znanych nam, a sugerowanych tu i tam względów, zarzyna własne biznesy. I jeszcze jedno – jak złapie Pan gumę, to nie wyrzuca Pan całego auta, tylko zmienia jedno koło, a Gmyz to był tylko jednym małym kółkiem w tej maszynerii, a nie fundamentem konstrukcji. Nie takie tuzy wylatywały z różnych redakcji, i te nie doznawały uszczerbku.
Jeszcze raz do nKostasa – jego to nawet szkoda krytykować za poglądy, bo jest własnych pozbawiony, jedynie powiela bezmyślnie to co PiSmaki głoszą.
Nie będę się trudził cytowaniem niezmiennych zasad prawa rzymskiego, bo ich znaczenia nasz „pidżamowiec” nie rozumie, zacytuję coś z jego argumentacji – cyt. „Masz jakiekolwiek dowody, że trotylu na tytce nie było?”
Jeżeli ktokolwiek miał do czynienia z procedurą karną do czynienia, choćby jako oskarżony o wykroczenie, to po takim dictum ręce mu opadają. J
Zresztą całe te smoleńskie dowodzenie o kant „rzymskiej’ dupy rozbić. Przypomnę stary, a ostatnio na smoleńską okoliczność przywołany przez Mariusza Janickiego dowcip
– w wykopaliskach w Rzymie odkryto drut, wniosek – starożytni Rzymianie znali telegraf, a w Egipcie pod piramidami nie wykopano żadnego drutu, wniosek: starożytni Egipcjanie znali telegraf bez drutu.
@Cemoi, @Bernard
Będę cierpliwie czekał na przynajmniej kilka konkretnych baboli owych rzekomo prawicowych „propaganderów”. Interesują mnie konkretne wtopy wielkości „czterokrotnego podchodzenia do lądowania”, „Protasiukowego: pokażemy jak lądują debeściaki”, „kłótni Błasika z Protasiukiem na Okęciu”, „obecności Błasika w kabinie”, by wymienić tylko pojedyncze z licznych łgarstw tylko z jednego tematu rozpowszechnianych nieustannie przez nieprawicowych niepropaganderów w rozlicznych mediach, dziedzinach i tematach.
W przeciwnym razie nie odpuszczę i będę się domagał przemyśleń nt. „what is the matrix?”!
Strasznie mnie wpieniają te nieustanne, a gołosłowne(!) supozycje.
@cemoi07
„Uważam Rze” był jednym z czołowych pism opinii w kraju, więc nie ma co spierać się o fakty. Oczywiste, że jedni czytają „Politykę” inni „Wprost”, a jeszcze inni „URz”. Mi jednak nie powstaje w głowie, żeby „Newsweeka” czy jego czytelników uważać za niegodnych uwagi. Mimo iż mam wyrobione, negatywne zdanie o politycznym zaangażowaniu jego naczelnego.
Bernard, sukces „URz” nie wziął się z ceny. Z pewnością ułatwiło to wielu czytelnikom sięgnięcie po ten tytuł, ale pism opinii nie kupuje się ze względu na to, że niewiele kosztują, bo ani na rozpałkę się nadają ani tym bardziej do toalety.
Sprawa z Cezarym Gmyzem to ewidentny błąd Wróblewskiego, który miotał się między wycofaniem się z jego tez, a ich akceptacją. A właściciel wydawnictwa wykonał tylko wyrok na Gmyzie, którego od niego od dawna oczekiwano. (Casus wicenaczelnego, który najpierw parł do szybkiej publikacji, a potem był jedynym z kierownictwa redakcji, który się ostał.) Gdyby „Rzepa” chciała się wtedy zachować jak przystało na poważne pismo, to stanęłaby za swoim dziennikarzem. Szanujmy bowiem fakty. Prokuratura przecież wyraźnie stwierdziła, że wykryto materiały, które mogą być materiałami wybuchowymi. I po to właśnie mają być przeprowadzone badania laboratoryjne.
„Swoją drogą w fazie przedtrotylowej jakoś ten Hajdarowicz nie był takim platformianym sługusem na pasku Tuska itd. Jakoś tak nagle ludzie żyjący z jego kasy zaczęli przeglądać na oczy : )”
Bernard, nieco kuriozalna jest ta Twoja optyka. Czy naprawdę uważasz, że dziennikarz pracujący w prywatnym wydawnictwie to ktoś, kto „żyje z czyjejś kasy”? A może jest odwrotnie? Dlaczego właściciel wydawnictwa zarabia na nim? Bo ma firmę, która potrafi kolorowymi plamami zapełnić 100 stron tygodnika?
Natomiast co do Grzegorza Hajdarowicza, to nic nie zaczęło się od Cezarego Gmyza. To był raczej koniec układanki, która trwała od kupienia przez niego pierwszych udziałów w wydawnictwie. I media o tym pisały na bieżąco. Teraz przed GH zakup kolejnych państwowych udziałów, więc nie trudno zrozumieć jego obecne postępowanie.
„… możemy też mieć świadomość tego, jak niechętnie reklamodawcy chcą się pokazywać w mediach pewnego typu.”
„URz” nie było „medium pewnego typu”. To był pierwszoligowy tygodnik opinii, wychodzący w 130 tys. egzemplarzy. Który zdrowo myślący reklamodawca odstrzeliwuje sobie tak masowego odbiorcę? Niechęć reklamodawców brała się raczej z politycznej poprawności, która z rządzącej koalicji uczyniła „dobro specjalnej troski”. Nie mówię tu nawet o państwowych instytucjach, które jednym telefonem można ustawić do pionu.
Myli Ci się „kochanie PiS” z zasadą obowiązującą jeszcze w starożytnym Rzymie: „audiatur et altera pars”, wierzysz bezpodstawnie, że trotylu w tutce nie wykryto, wierzysz że Rz zaszkodził artykuł, a nie bezpodstawne wywalenie Gmyza ( zatwierdzili druk wszyscy najważniejsi!). To wiara nieracjonalna – bezpodstawna …
Masz jakiekolwiek dowody, że trotylu na tytce nie było?
Masz jakiekolwiek podstawy, by twierdzić że bez wywalenia tych wszystkich ludzi, interes przestałby przynosić kasę ?
Hajdarowicz próbował po prostu zbierać te złote jaja (każdy normalny by tak robił!) do czasu aż przyszedł prikaz, że wystarczy tego interesu.
Tylko jak Rzepa kochała PiS i była przytuliskiem prawicowych propaganderów to jakoś nikomu ten Hajdarowicz nie szkodził : )
Nie i jeszce raz nie! Wszystko to polityka – nic ponadto.
Artykuł targetowi w niczym nie zaszkodził. Na jego publikację zgodził się nowy redaktor naczelny i sam Hajdarowicz. Kto więc jest naprawdę niewłaściwym człowiekiem?Tamci ludzie byli odpowiedni, bo znosili Hajdarowiczowi złote jaja (a podobno w biznesie to o złote jaja chodzi!). Hardarowicz postanowił zarżnąć swoją kurę dla przyczyny, która jest już tajemnicą poliszynela. Ta historia zaczęła się, kiedy nasza „wadza” próbowała wymusić zmiany personalno-programowe na poprzednim właścicielu interesu. Wybrała się nawet osobiście w tym celu do siedziby własciciela. Skoro ten się nie ugiął, wdrożono plan B i przeprowadzono zmianę właścicielską. Za czyje pieniądze? Hajdarowicz minął się z prawdą twierdząc, że za własne.
Bogdan, piszesz:
„URz” powstało nagle i od razu weszło na poziom pism opinii z najwyższej półki pod względem sprzedanych egzemplarzy.”
Zapominasz o cenie. „Uważam Rze” zrobiło to samo co Fakt przy swoim debiucie – zabiło konkurencję najpierw ceną. Cena jednak czyni cuda.
Hajdarowicz sam sobie wykończył biznes zatrudniając nieodpowiednich ludzi. Wróblewski (dla mnie na zawsze pozostanie ikoną wykończenia gazet regionalnych Polskapresse jako szef świętej pamięci projektu „Polska”) jako naczelny dał d… Hajdarowicz dał d…
Sami się wysadzili tym trotylem, który, teoretycznie rzecz biorąc nie powinien im zaszkodzić przy tym targecie. A zaszkodził nawet wśród czytelników zwolenników i czytelników wyznawców. Sytuacja kryzysowa, w który Rzepa się sama wsadziła, została chyba po prostu źle rozwiązana. MOż eto być oczywiście spisek skutkujący upadkiem „Uważam Rze”. Może to być też przykład kiepskiego zarządzania.
Krytyka właściciela ze strony naczelnego i ekipy „Uważam Rze” była jazdą po bandzie – to ludzie inteligentni i wiedzieli na co się piszą i że wykończą w ten sposób własne dzieło jakim był ten tygodnik.
Wyobraźmy sobie że od jutra redakcja Azart Satu napiernicza w Piotra Romana i Alicję Burchardt. Długo byście pociągnęli?
Hajdarowicz chyba po prostu przestał kierować się biznesowym rozumem a zaczął kierować się emocjami aczkolwiek sam tych emocji w sobie nie wywołał.
Swoją drogą w fazie przedtrotylowej jakoś ten Hajdarowicz nie był takim platformianym sługusem na pasku Tuska itd. Jakoś tak nagle ludzie żyjący z jego kasy zaczęli przeglądać na oczy : )
I coś jeszcze:
Możemy niechęć do reklamowania się w tym tygodniku zrzucić na polityczny spisek (w sumie to najłatwiejsze), możemy też mieć świadomość tego, jak niechętnie reklamodawcy chcą się pokazywać w mediach pewnego typu.
Panie Mazurkiewicz,
nie uważam by URz było godnym podmiotem stawiania hamletowskich pytań, już Kopernik stwierdził, że gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz. Z Panem też nie będę polemizował – pańska diagnoza jest inna, a ja wolę czekoladę.
Pozwolę sobie jednak na dwie uwagi ; primo – panowie ci kasy w „reżymowej prasie” większej by nie zrobili, bo tam i dupowłazów więcej – konkurencja duża, a i rynek bardziej myślący niż wierzący,
secundo – moje przyrównanie do Der Stuermera nie miało identyfikować ideologicznej bazy odbiorców, a propagandowe metody redakcji. Z pańskiej zaś strony sugerowanie, że cyt. ” całymi garściami czerpie z tamtej tradycji, dopuszczając się nawet okładek, które są niemal plagiatami hitlerowskich, ale i bolszewickich, plakatów propagandowych … ” było trochę za daleko posunięte i kompletnie fałszywe.
Pan kompletnie minął się z prawdą, inne to były czasy, inne możliwości poligraficzne i mody inne, inny też był target lisowego Newsweeka i streicherowego tygodnika.
Ciekaw jestem czy potrafiłby Pan pokazać choć podobne w stylu okładki obu pisemek, nie mówiąc już o plagiacie. Musi Pan uważać, bo jak uczy doświadczenie, niektórzy są bardzo wrażliwi na takie jednoznaczne, stwierdzenia, ba, oskarżenia o plagiat, a już nie mówiąc do kogo.
„Panie Bogdanie, Pan się nie boi, cała „kupa” za Panem stoi! „
@cemoi07
Kaskę to ci panowie by se robili lepszą, gdyby poszli na wycug do pism z bloku wspierania rządu. Kasa by była i uznanie na salonach. Coś im na to nie pozwala i nie jest to brak umiejętności odczytywania oczekiwań władzy.
Z tym „Stürmerem” to nieco nieudane porównanie. To tygodnik T.Lisa całymi garściami czerpie z tamtej tradycji, dopuszczając się nawet okładek, które są niemal plagiatami hitlerowskich, ale i bolszewickich, plakatów propagandowych. Zresztą konserwatywny w warstwie ideowej tygodnik nijak nie pasuje do lewactwa spod nazistowskich sztandarów. A tylko lewackie ideologie (narodowy i międzynarodowy socjalizmy) doprowadzały do eskalacji nienawiści klasowej, etnicznej, rasowej, religijnej czy jakiej tam jeszcze.
Co do „rozpieprzania” to głębokie nieporozumienie. „Rzepę” konsekwentnie wykańcza jej właściciel. Zresztą on już dawno miał pomysł na połączenie się z Agorą i „Wyborczą”. I spadek popytu wcale go nie martwi. Tak jak wcześniej spokojnie obserwował upadek „Przekroju”. Natomiast w kwestii „Uważam Rze” mamy do czynienia z ewidentnym, i mało zrozumiałym wprost, działaniem właścicielskim na szkodę własnego wydawnictwa. Do wczoraj „URz” było pismem w znakomitej kondycji. Dzisiaj jest obwisłym szkieletem. Karnowscy nie mieli z tą degradacją niczego wspólnego. Dokonała tego jedna właścicielska decyzja: zwolnienie Pawła Lisickiego. Tym bardziej, że podjęta pod pretekstem tak dętych zarzutów.
Pisze Pan, że zwolnienie Lisickiego nie powinno dziwić. W tym tkwi właśnie istota całej sprawy. Mnie to dziwi z wielu względów, począwszy od merytorycznego (profesjonalny radaktor naczelny, który z dużymi sukcesami kierował „Rzepą”, a potem wymyślił „URz”), a skończywszy na merkantylnym (szefował zespołowi, który utrzymywał pismo w czołówce krajowej prasy). Jakoś nie dziwi mnie tylko to, że właściciel zdecydował się na tak błyskawiczne zarżnięcie konserwatywnego tytułu (blitzkrieg?). Za to pewnie czapki z głów chylą teraz przed nim warszawskie salony.
Tu chodzi o zasady, o standardy w tej sprawie. Nigdy nie było ich w powojennej Polsce ani w dziennikarstwie ani w polityce. O wszystkim decydował zawsze uzus skrojony na potrzebę chwili (tzw. mądrość etapu). Efekt jest taki, że dzisiaj ręce zacierają Lis, Baczyński, Urban. Ale jutro nie odważą się mieć nadzieję, że ktoś stanie w ich obronie, gdy będą tego potrzebowali.
@ cemoi07
Rewelacja! – Jest pan gwiazdą inżynierii społecznej, popadającym w target czynowników spolegliwych mendiów, piętnujących niedoskonałości polskiej nacji:
równocześnie propagujących – na tym samym diapazonie paradygmat doskonalący, o – na przykład – równoprawności związków jednopłciowych, aby za chwilę – nie dostrzegając związku – ogłaszać wyniki badań nad plagę: zespół nabytego upośledzenia odporności, AIDS przez dwurury szerzoną epidemicznie!!!
„Panie Bogdanie, Pan się nie boi czyli lewy listopadowy”
Przyroda nie znosi próżni, coś ginie, ale coś rodzi się nowego. Spłodził Pan kolorowemu Stuermerowi prawie że pośmiertny panegiryk , niepotrzebnie – jego target jest w Polsce tak duży, że łykną każde gówno.
Jerzy Pilch poetycka frazą – „Smoleńsk mon amour” określił coś, co wiedzą wszyscy przedsiębiorcy pogrzebowi i Prezydenci niektórych Miast – kaskę najlepiej trzepać, przetrzepując kieszenie „pogrążonych w smutku”.
Rzepę rozpieprzył Gmyz, a Uważam rze Karnowscy, i, jak przystało na yuppies, bardziej cenią sobie trzepanie kaski, niż rzetelność, dziennikarską etykę i ludzką uczciwość. Ci ostatni, a przynajmniej jeden z bliźniaków mniejszych jeszcze będąc na etacie w stuermerze, założył konkurencyjne mu pisemko. Wyrzucono go na zbity pysk, co ani Pana, ani nikogo w tej sytuacji dziwić nie powinno, tak jak i zwolnienie Lisickiego, a reszta sama Se „wypowiedziała”.
Pisemko Karnowskich, jak się za 2,90 PLN zorientowałem, też będzie trzepać kaskę na smoleńskim nekrobiznesie. Jest o tyle inne, że jedynie implementuje na polski rynek blisko osiemdziesięcioletnią maksymę pewnego niemieckiego producenta czekolady – „quadratisch, Praktisch, Gut”. Pisemko jest kwadratowe w formie, praktyczne jak Strażnica dla jehowitów i inaczej niż czekolada – do dupy.
” Pan się nie martwi panie Bogdanie …” ja Se kupię czekoladę, a Pan kwadrat od Karnowskich – obaj będziemy mieli to co lubimy.