Rzesze bolesławianek oraz mieszkanek okolicznych wsi i przysiółków miały okazję spotkać w sobotę grupę emigrantów zarobkowych z Anglii. Brytyjskie tego dnia Imperium pokazało odpowiedź na emigrantów z Polski, którzy jadą na wyspy za chlebem. Spotkanie z angielską młodzieżą było najważniejszym wydarzeniem kulturalnym weekendu. Redakcję naszą cieszy fakt, że dzięki umiejętnemu stymulowaniu rozwoju społeczeństwa obywatelskiego przez nasze samorządy, nawet kluby rozrywkowe starają się aktywnie uczestniczyć w życiu miasta organizując spotkania, podczas których można podjąć próby niwelowania różnic cywilizacyjnych i kulturowych w Europie. A także te różnice dostrzec.
Zainteresowanie efektami wymiany młodzieży między Polską a Anglią było bardzo duże. Niektórzy nawet nagrywali sobie występy, aby mieć co oglądać w długie zimowe wieczory. Efekty operatorskich zmagań możemy już oglądać w internecie.*
Jak można było dowiedzieć się podczas wieczoru z Anglikami, ichni emigranci wcale nie radzą sobie lepiej niż nasi u nich. Widać nawet braki w odzieży tych młodych chłopców. Jednak Polki, na które przecież zawsze można liczyć, wykazały się dużą empatią i przyjęły gości bardzo ciepło, a niektóre nawet gorąco. Przytuliły, pogłaskały i nie tylko. Wykazały się również wielką tolerancją wobec czarnych chłopców, których obdarzyły szczególnym rodzajem zainteresowania. Nie zraziły ich nawet pewne braki w wychowaniu angielskich młodzieńców, którzy pokazywali im m.in. swoje rewersy (awersy zresztą również). Niektóre bolesławianki sprawiały wrażenie, jakby miały ochotę odwdzięczyć się tym samym. Ach, ta polska gościnność.
Uchylenie rąbka kulturalnego dziedzictwa Królestwa Brytyjskiego niewątpliwie było dla wielu kobiet pasjonującym doświadczeniem. Na fotografiach ze spotkania, choćby na tej powyżej, można dostrzec entuzjazm w gestach i na twarzach. Choć mimika gościa z wysp wydaje się w tej scenie być mocno ograniczona. Widać również w tym ujęciu, że dyskusja była ożywiona, mimo stosowania argumentów bladych i poniżej pasa.
FOTOGRAFIA: MASI
——————————————————————————-
*Niestety dziennikarskie istotne i wyważone relacje ze spotkania w Imperium nie znalazły zrozumienia u niektórych internautów oraz w serwisie YouTube, co zakończyło się tak:
Ja tu widzę raczej samo parcie ;-)
Julian, ta fota powyżej jest dobra i naprawdę wymowna. I pokazuje że pomysł mój tak do końca nie był chybiony.
Z Masiego fotoreportera nie zrobię na pewno. Raz, że sam nie jestem autorytetem w tej dziedzinie. Dwa: on ma swój specyficzny pogląd na fotografię i estetykę, który bardzo mocno rozmija się z moim.
Nie zmienia to faktu, że czasem ktoś kto zajmuje się jakimś rodzajem fotografii, zajmując się chwilo czymś innym, potrafi spojrzeć na nowy temat zupełnie inaczej.
A Twoje kpinki… cóż, dla Faktu pracuje mnóstwo świetnych fotoreporterów, w tym ogromna liczba tych, którzy niby dla Faktu nie pracują : ). Być może i Masi kiedyś będzie świetnym fotoreporterem, kto wie? Drogę sobie obrał strasznie pod górkę, ale za to ma mnóstwo samozaparcia i chęci. A to też wartość.
Bernardzie , Twój „czuj” Cię zawiódł…Chciałes dobrze , a wyszło – jak zwykle:-)
Z Masiego fotoreportera nie zrobisz, gdyz flirt z fotografią tak pomieszał Mu w głowie iż zapewne odzczuwa że o mało nie stał sie bogiem – a Wielkim Inkwizytorem – to na pewno.
Podobne przeświadczenie mają zapewne reporterzy gazetki „Fakt” i działacze Ligi Polskich Rodzin :-)
Dziękuję bardzo,Bernardzie,za info,uważam ten tekst za najlepsze podsumowanie tego,co działo się w „Imperium kobiet” :-) Pozdrawiam.
Wyjaśnienie dla LOLKI i nie tylko: Masi znalazł się w Imperium w dużej mierze z mojej winy.
Dowiedziawszy się o czipendejlsach pomyślałem, że na pewno bolesławieckie portale zechcą wykorzystać obrazki gołych panów i podeksytowanych pań do nabijania statystyk. I że na pewno zobaczymy gdzieś relacje z występów. Relacje w formie tradycyjnej i nudnej (nie pomyliłem się zresztą). I przyszło mi do głowy, że na bobrzanach można pokazać tę całą zabawę inaczej. Bo imprezę w imperium ja akurat traktuję jako zabawę, która mnie nie kręci, ale nie dla mnie powodem do potępiania kogokolwiek.
Aby pokazać to inaczej postanowiłem poprosić Masiego, żeby spróbował zrobić mały fotoreportaż według moich… „wytycznych”. Jakich? Chodziło mi o zestaw czarno – białych fot pokazujących imprezę nie w naszoklasowym stylu pstryków dokumentujących przebieg zdarzeń. Chodziło mi o pokazanie klimatu, przyczyn i skutków, o pokazanie czegoś więcej.
Naprowadzaczem miał był tytuł CZIPENDEJLSI w takiej właśnie pisowni.
Próbowałem namówić Masiego, aby potraktował to jak fotograficzne wyzwanie.
Skutek jest taki jaki widzimy powyżej, z materiału zgromadzonego przez Masiego wybrałem jedną fotę, którą przekadrowałem i obrobiłem. Dla mnie jest to świetna fotografia opowiadająca właściwie cały ten wieczór. Uważam, że równie dobrze mogłaby tu wisieć sama, bez moich kpinek pod spodem.
Masi jest zupełnie innego zdania : )
Czytając dyskusję pod tym tekstem dochodzę do wniosku, że gdyby czas można było cofnąć, na Czipendejlsów bobrzanie.pl powinni wysłać duet Masi i Joan : )
JoanDark jesteś przecież kobietą to wiesz jak szybką zmieniają zdanie, tak ? Teraz pewnie zrozumiesz „damski argument”
Są to osoby dorosłe i robią co chcą.
Faktycznie co niektóre poniosła fantazja , ale cóż .
Stało się i tyle .
Są takie ,które żałują, a są takie ,które chciałyby więcej…
To ,że dla Ciebie „sprawa” pisiorkowa musi być jasna , nie znaczy ,że inna osoba ma dokładnie tak samo myśleć jak Ty.
Zauważ jaki świat byłby monotonny , jakby wszyscy uważali i robili to samo co Ty ;-)
Pozdrawiam :-)
„było wolne pół sali gdzie osoby ,które nie chciały być przypadkowo złapane w kadrze mogły odejść na bezpieczną odległość” – a osoby, które nie chciały być przypadkowo złapane za rękę, która powędrowała w majtki „artysty” mogły się nie pchać na scenę, czy tak ? Czy to też było mówione ?
Cała dyskusja zaczęła się od tego, że stwierdziłam, że nie jest dla mnie „normalne i naturalne” wsadzanie ręki w majtki obcego faceta. Masi jako osoba obecna na tym show stwierdził, że to nie dziewczyny wkładały tam ręce, tylko tzw. artyści wsadzali sobie ich ręce w majtki „przy użyciu delikatnej siły” (sic!). Byłby to nawet jakiś argument w obronie tezy, że „kobiety zachowywały się wzorowo”, ale Masi powiedział też, że „to dla tych kobiet było zabawne”. I tu przyznam, przestaję ten argument rozumieć, bo mnie by to na pewno nie ubawiło. Będąc w takiej sytuacji wolałabym wiedzieć, kto decyduje o tym, na ile pozwalamy sobie w tej zabawie. Dla mnie, jeśli chodzi o sprawy pisiorkowe, zawsze to musi być jasne.
JoanDark , więc było mówione-> ostrzegano przed filmowaniem i zdjęciami, było wolne pół sali gdzie osoby ,które nie chciały być przypadkowo złapane w kadrze mogły odejść na bezpieczną odległość czy tak ? Chyba jest to jasne :-)
“że czasami artyści przy użyciu delikatnej siły wsadzali sobie ich ręce co można było zaobserwować”
ARTYŚCI : )))))))))))
Joan VS masi – 1:0 ;))
Masi, sam sobie odpowiedziałeś na pytanie.
JoanDark , a kto miał zadbać o zasady i jakiś regulamin ?
Chyba nie kobiety ,które pragnęły wrażeń tylko Ci, którzy ten show przygotowywali.
Tu nie ma o czym dyskutować, owijać w bawełnę i czegokolwiek udowadniać… Jesteśmy kulturalną pustynią i żaden felieton p.G.H. tego nie zmieni, jeno nie wiem,po co Masi tam polazł!
Widzisz, Masi, „zasad nie było żadnych”, jak pisze p. Hanaf w relacji z występu. I myślę, że to źle, że nie było. Bo zasady, czy też granice, jak ja je nazywam, pozwoliłyby może uniknąć sytuacji, kiedy ktoś robi coś wbrew komuś albo sobie. Nawet w klubach go-go obowiązuje zasada „nie dotykać”, a i w domach publicznych ustala się, co wchodzi, a co nie wchodzi w grę.
Zgadza się , ale to dla tych kobiet było zabawne…
Więc jaki nasuwa się wniosek ?
Że same popełniły błędy i mogą jedynie do siebie mieć pretensje czy tak ?
Masi, sugerujesz, że wiesz coś na temat tego, czego pragnę, a co mogę ?
Według mnie to, „że czasami artyści przy użyciu delikatnej siły wsadzali sobie ich ręce co można było zaobserwować” jest przekraczaniem granicy.
JoanDark , bardzo dobrze Grażynka napisała , byłem , widziałem co się działo :-)
Kobiety właśnie zachowywały się wzorowo.
To ,że czasami artyści przy użyciu delikatnej siły wsadzali sobie ich ręce co można było zaobserwować -> było trochę niesmaczne, ale cóż po to było to całe przedstawienie.
A sam dotyk uda , kolana czy torsu tańczącego Pana nie jest zaraz zbrodnią i pisanie o granicach , które zwykle wyznaczają Ci co pragną a nie mogą ;-)
Pozdrawiam :-)
Pani Hanaf w swoim felietonie na Istotnych Informacjach napisała:
„(…) A co się naprawdę działo na widowni w Imperium podczas występu? Były tam kobiety, które oglądały występ tańcząc, głośno krzycząc i bawiąc się nieskrępowanie na całego. Niektóre weszły na scenę, niektóre zostały i obserwowały z daleka. Niektóre komentowały w różnych słowach wygląd mężczyzn. Było bardzo zwyczajnie i normalnie. Nie ma się czego wstydzić. Ani czym przerażać. (..)”
Ja się właśnie przeraziłam, bo naczelna feministka bolesławiecka próbuje mi wmówić, że wkładanie ręki w majtki przygodnie napotkanego faceta jest „zwyczajne i normalne”. Mnie to zalatuje promiskuityzmem, ale widocznie nie jestem „wspaniałą i kochającą kobietą, której seksualność jest mocna i intensywna”, nie potrafię „okazywać swojej seksualności”, jestem „wbita w poczucie winy”, cytując dalej p. Hanaf.
Dobra zabawa dobrą zabawą, ale dla mnie w pewnych granicach.
Bernardzie, gdyby pierwsza wersja byłaby z biała kiełabasą to pewnie :-)szczególnie gdybym był murzynem :-)
Osobiście uważam, że można o tego typu występach dyskutować w kategoriach zjawisk. Natomiast abstrahował bym od ocen. Jeśli ktoś ma ochotę oglądać męskie tyłki – to jego sprawa.
Takie zachowania panów z wysp są powszechnie znane na całym świcie. Jeszcze gorzej przedstawiają się w hotelach, gdzie np w Krakowie i rodzimym nam Wrocławiu są miejsca gdzie anglików się nie przyjmuje, choć nikt o tym nie mówi głośno.
Niestety, film już nie działa widzę tylko napis: „Ten film został usunięty z powodu naruszenia warunków korzystania z serwisu”
To przykre, że „zniknął”;p Pisałem na ten temat i zapraszam do lektury.
http://kfk.blox.pl/2009/11/Siec-internet-dostaje-swoje-prawa.html
@Trytonie
to że dowcip stary i ze Masztalski go opowiadał to niweluje głupotę żartu?
Kilku białym podano białą kiełbasę. Tak im posmakowała, że wpieprzyli sobie ręce do ramion. Ubawiłeś się?
Oj Bernard Bernard. Podoba mi się Twoja poprawność polityczna (etniczna). Kawał stary jak świat, jeszcze z czasów Masztalskiego, który opowiadał go podczas swoich tourne.
Agnieszko, grypa to chyba jedna z łagodniejszych chorób, jakie można złapać w takim towarzystwie.
Jednakowoż niezmiennie zastanawia mnie fakt, iż ów pan zdejmuje najpierw spodnie, a nie buty. Jak on to zamierza zrobić? Pytanie to bardzo mnie nurtuje. Da się tak? I jeszcze się nie przerwócić?
@Tryton, pewnie pisałeś w innym kontekście, którego nie zrozumiałam. Ale „Murzyn” napisany z małej litery ma małe pole manewru;) Pozdrawiam
Bernardzie, tak jak już Ci mówiłam – od dziś jestem Twoją fanką. Z powodu tego tekstu.
Przeczytałam, nieźle się uśmiałam. Po obejrzeniu zdjęć (Masi – fota genialnie oddająca istotę rzeczy) i obecnych na nich lans-elotek przyszły mi na myśl dwie rzeczy:
1. per analogiam – strażniczka Hellner z „Festung Breslau” i tłumaczenie Mocka, że w orgiach biorą udział tylko wyjątkowo brzydkie kobiety, bo ładne nie muszą się na coś takiego godzić;
2. zmysł dotyku zabija u niektórych zmysł (dobrego) smaku.
Zniesmaczonam okrutnie. I wciąż się zastanawiam, czy te „panie” nie obawiają się „ptasiej grypy”, chyba że w połączeniu z ich „świńskim” zachowaniem taka mutacja staje się niegroźna dla zdrowia. Fizycznego, bo o psychicznym nie ma już chyba co mówić) ;-)
niezły artykuł.
nie wiem, co kogo bawi w oglądaniu czyjejś d** i w macaniu obcych jaj. ekhem..
bardzo głębokie przeżycie, zaprawdę.
To nie dowcip, tylko anegdota.
@Trytonie,
głupi ten Twój dowcip, że aż litość ogarnia.
A w jakich emocjach???
Wiem co piszę Althea;-)
Zresztą, zresztą, Tryton;) Dobrześ napisał w emocjach!
*z resztą ofkors
Kiedyś w Kliczkowie gościło kilku murzynów. Byłem świadkiem jak podano im polską kaszankę, którą zresztą zamówili. Tak im owy polski specyjał przypadł do gustu, że łapy do łokci powpieprzali…:-)
Nieco łykowaty ten zad Zjednoczonego Królestwa :-)
Istotnie II dało d(bi)py :-(
Eee, nie ma to jak polscy chłopcy i ich polskie, zgrabne d…;) Chociaż ten, no, no, niczego sobie:))