sty 23, 2012
2661 Wyświetleń
1 0

Maryśna bitwa Palikota

Napisany przez

„Polityka hucpy” – to nowy styl uprawiania polityki, którym znudzoną publikę epatuje Janusz Palikot. I chyba tylko ta znudzona publika jest w stanie odbierać kolejne grepsy tego człowieka, jako coś, co z polityką ma cokolwiek wspólnego.

Działania Palikota dla mnie osobiście są czymś, co przechodzi koło oczu i uszu zostawiając minimalny ślad w świadomości. Są to bowiem najczęściej treści, które są plewami wśród intelektualnych wytworów ludzkiej aktywności. Obecnie obserwuję jednak hucpę z marihuaną i zdumiewa mnie, że tak wiele osób traktuje w tych sprawach Palikota, jako arbitra tego, jaki wpływ może mieć na człowieka palenie „trawki”. Mało tego, tę „egzystencjalnie” ważną kwestię legalnego wypalenia skręta całkiem poważne zdają się traktować tabuny dziennikarzy, którzy nie odstępują na krok tego żołnierza wolności używek.

Świętej pamięci Marek Kotański był swego czasu autentycznym arbitrem tego wszystkiego, co dotyczyło narkotyków i narkomanii. Jego wiedza na ten temat, jako psychologa, podbudowana była przede wszystkim praktyką. Ten człowiek osobiście stykał się przez szmat swojego życia z ludźmi, których życie przeorane zostało przez dragi. Gdy Kotański jeszcze żył, to jego opinie w tych sprawach były traktowane jak wyrocznie. I jakoś łatwo zapomnieliśmy o tym, co miał do powiedzenia na temat tzw. „miękkich” narkotyków. A uważał właśnie, że nie ma żadnego podziału na „miękkie” i „twarde” narkotyki. To podział, który w głowach czynią sobie ci, którym się wydaje, że potrafią kontrolować używanie przez siebie marihuany. A wielu pensjonariuszy Monaru to byli właśnie tacy ludzie, ludzie którzy zaczynali od trawki, a skończyli w rynsztoku.

Dużo większą ufność budzi we mnie opinia specjalisty i długoletniego praktyka w tych sprawach niż hucpiarskie gesty kogoś, kto wywija pseudo wolnościową ideologią w obronie niezbywalnego prawa każdego człowieka do zapalenia jointa. Tylko uśmiech politowania może budzić działanie człowieka, który stara się dowodzić, że to, co teraz Polakom najbardziej potrzebne to mach peta z marychą. Problem iście egzystencjalny. Szczególnie dla bezrobotnych, ludzi żyjących na granicy biedy i niedożywionych dzieci w szkołach. Partia, którą stworzył miała rys pewnego antyestabilishmentowego buntu w obronie spraw i ludzi, których wykluczają różnego rodzaju elity. Teraz już wiadomo, że chodzi tu o walkę o dobre samopoczucie tych, którym w życiu pozostało już tylko decydować, czy swoją kasę tracić na te, czy inne rozrywki.

Zdaję sobie sprawę z tego, że nawet gdy brakuje chleba, to nie można zapominać o wolnościach, które zdają się być daleko od podstawowych potrzeb człowieka. Ale bez przesady. Gdzie jest ból niemożności legalnego wypalenia skręta w stosunku do bólu brzucha głodnego dziecka?

Tagi artykułu:
· ·
Kategorie:
Mazurkiewicz

Komentarze do Maryśna bitwa Palikota

  • 80 % podopiecznych Kotańskiego zaczynała od wąchania kleju . Proponuję zakazać sprzedaży kleju :):):)
    Śmieszy mnie jeszcze jedna głupota . Jak dwóch durniów przy PIWIE rozmawia o podtrzymaniu zakazu sprzedaży marihuany . Ręce opadają !

    Daniel 04/02/2012 14:42 Odpowiedz
  • @ Krian
    Bravo . 100% racji

    Daniel 04/02/2012 12:22 Odpowiedz
  • Każda próba legalizacji, czyli obłożenia podatkiem i unormowania handlu trawą skończy się tak samo jak ma się to obecnie z alkoholem. Czyli można kupić w sklepie, ale nie brakuje chętnych na domowe specjały (albo na metanol…). To po pierwsze. Po drugie, każda forma walki i utrzymywania prohibicji skończy się tym co mamy, czyli nielegalnym obrotem, wzrostem przestępczości. Biorąc pod uwagę sprawność policji to głównymi poszkodowanymi w tej sprawie są najmniej zamieszani, czyli kupujący.
    A sprawy przedawkowania trzeba potraktować jako selekcję naturalną.

    krian 03/02/2012 18:28 Odpowiedz
  • Jest jeszcze jeden argument przemawiający za legalizacją narkotyków jako środków szkodzących tylko zażywającemu (przecież chcącemu nie dzieje się krzywda). Otóż sprzedaż narkotyków, której nie da się wyeliminować – i z tym się chyba wszyscy zgodzą – jest jednym ze źródeł finansowania przestępczości.
    Konsekwencją penalizacja marihuany jest dla młodych i głupich wkroczenie w świat przestępczy mafii i innych szumowin, z którymi w liberalnych okolicznościach nie mieliby kontaktu.
    Kupowanie i palenie marihuany jest tak powszechne, prawo tak często łamane, że cały proceder może wydawać się zabawą, na którą jest społeczne przyzwolenie. Przepisy z których ludzie kpią lepiej jednak zmieniać, żeby nie sprowadzać śmieszności na całe prawo.

    liber78 31/01/2012 09:35 Odpowiedz
  • antyjudasz 25/01/2012 08:48 Odpowiedz
  • Nadęła się ta dyskusja wieloma wątkami i posty pęcznieją. Może warto będzie je ograniczyć, ale póki co odniosę się jeszcze do kilku z nich.

    @rineo
    Ale zdarza się, że prawo jest złe czyż nie? I wtedy należy je zmienić – a prawo które wsadza do więzienia mimo iż nikt nie został skrzywdzony przez czyn: jak kogoś pobiję albo okradnę to pokrzywdzony jest, a kto jest pokrzywdzony jak odpalę skręta? Tylko konkretnie!

    Ja nie uważam, że obecne prawo w tej sprawie jest złe. Zresztą to pytanie wychodzi z błędnego założenia, że penalizowane winno być to, co dzieje się z czyjąś krzywdą. Przekraczanie prędkości na drodze też nikomu nie musi wyrządzać krzywdy, ale to nie argument na zmianę prawa drogowego. I w drugą stronę: zabicie kogoś w obronie własnej ewidentnie wiąże się z czyjąś krzywdą, a nie musi prowadzić do kary.

    @rineo
    No właśnie – terapeuta Kotański spotykał się z tymi, którzy w uzależnienie od opiatów i efedryn wpadli, a nie z tymi którzy nie wpadli. A teorię o „pierwszym kroku” i „początku równi pochyłej” ładnie z jegomościem obaliliśmy.

    No nie bardzo. Błąd tego „obalającego” rozumowania polega na tym, że nie mamy tu do czynienia z kwestiami z dziedziny nauk szczegółowych i nie ma tu prostego wynikania. Te smaczki z ogórkami, solą, itp. są chwytliwe, ale niewiele wyjaśniają. A w rozumowaniu charakteryzującym nauki humanistyczne ważną kategorią, którą stosuje się do oceny określonych sądów czy teorii są ich konsekwencje. Doświadczenia zebrane w tej sprawie pokazują zaś, że wiele przypadków narkomanii związanych było z początkiem w postaci palenia trawy. I wcale nie stawiałem tu żadnych znaków równości, że zapalenie jointa = narkomania. Porównania zaś marihuany do alkoholu i papierosów są nietrafne choćby ze względu na jej kulturową obcość.

    @rineo
    To prawo powinno się dostosować do życia, a nie na odwrót. Kodeksy które się do tego stosowały do dzisiaj są stawiane za wzór, np. prawo rzymskie cywilne czy kodeks Napoleona.

    Nie do końca. Ponadczasowość kodeksów, które wymieniasz, wynika z ich oparcia na prawie naturalnym. Jedną z jego cech jest normatywność. Tam więc, gdzie życie przerasta regulacje prawne (w czasach rzymskich nie funkcjonował jeszcze Internet :)), to oczywiście trzeba je uwspółcześniać. Ale np. z powszechnej praktyki związków kazirodczych w jakiejś społeczności wcale nie musi wynikać konieczność liberalizacji prawa w tym względzie. Tu obowiązuje ponadczasowa norma.

    A propos rzekomych „błędów” w moim tekście. Nawet gdyby założyć, że ów tekst jest próbą ścisłego dowodu tez w nim zawartych, to nie ma tam żadnych „logiczno-językowych” błędów. Czym innym jest bowiem taki błąd, a czym innym ocena argumentu. Żaden z listy erystycznych argumentów, które wymieniasz nie jest błędem logicznym ani językowym. Są to sposoby argumentowania, które mają swoją mniejszą lub większą wagę. Poza tym sama kategoryzacja argumentów nie jest równoznaczna z ich obaleniem.

    Akurat argument z autorytetu jest poważnym argumentem, mimo iż adwersarz może go nie podzielać. Ale lepiej wtedy przedstawić swój autorytet, albo obalić ten. Poza tym autorytet jest czymś zgoła innym niż znana postać historyczna. Przywołałem Kotańskiego nie dla jego popularności, ale tego, że był wysokiej klasy specjalistą w sprawie. Zatem przykład z Hitlerem i Stalinem nie jest trafny.

    Pozostałe próby zbicia moich „argumentów” to armatnie strzały do cieni. Wybrane zostały zdania z tekstu, które są opiniami i ocenami. Felieton nie jest bowiem dowodem, lecz opinią, próbą zrozumienia czegoś, nakreślenia stanowiska. To tekst otwarty. Stosowanie doń kryteriów ściśle dedukcyjnych to tak samo, jakby skoczka, który skoczył w dal sklasyfikować w konkurencji skoku wzwyż. Jeśli więc napisałem, że „wielu pensjonariuszy Monaru to byli właśnie tacy ludzie, ludzie którzy zaczynali od trawki, a skończyli w rynsztoku”, to opisałem w ten sposób doświadczenia tego ośrodka, a nie zastosowałem żadnego argumentu z litości. I tak samo jest z pozostałymi fragmentami mojego tekstu, które zostały opatrzone łacińskimi terminami.

    Abstrahując już od tekstu i polemiki, to w sprawie palenia marihuany, jego penalizacji czy działania odwrotnego nie bardzo jest możliwa dyskusja na „twarde” argumenty. Niewiele w tej sprawie więcej można przedstawić poza teoriami, które będą się różnić w zależności od powziętych wcześniej założeń. Rozumiem wolnościową postawę w tej sprawie, ale jestem też humanistą, dla którego poważne argumenty płyną też z tego, co da się zrozumieć choćby z życia i doświadczeń ludzi, którzy dobrze znają problem. I wolę być z myślą, że zakaz używania marihuany może kogoś ustrzec przed ewentualną narkomanią, niż z myślą, że jej legalizacja stworzy niektórym komfort jej zażywania.

    Bogdan Mazurkiewicz 24/01/2012 20:58 Odpowiedz
  • @lolka – dziękuję za uznanie :)

    Mimo, że Palikotowi czasem, w przerwach między pajacowaniem, powiedzieć coś mądrego, jest mi z nim nie po drodze, jeszcze bardziej mi nie po drodze z pajacami Biedroniem, Grodzką, Leszczyńskim i resztą menażerii. No bo nie oszukujmy się – co w/w persony mają do zaoferowania poza byciem gejem, panią Doubtfire i jurorem?

    Może nie tak bardzo po drodze jak z Kłamtuskiem albo Jarkiem K., ale to ta sama klika z którą nie ma co dyskutować – ich trzeba się pozbyć. Palikot był w partii władzy, był przewodniczącym komisji i co? i nico.

    rineo 24/01/2012 14:47 Odpowiedz
  • @lolka,
    nie strasz : )

    ile skrętów jest za wpisanie się na listę członków?
    bo mnie ta dyskusja jakoś tak nastroiła na skręta : )

    Bernard 24/01/2012 14:16 Odpowiedz
  • @rineo, nic dodać, nic ująć. Z ogromną przyjemnością czytam Twoje posty pod artykułem. Zapraszam na spotkania Ruchu Palikota w Bolesławcu, właśnie zawiązuje się młodzieżówka. Pozdrawiam.

    Lolka 24/01/2012 13:32 Odpowiedz
  • Przepraszam za masło maślane: PEŁNOpłatne albo 100% odpłatności

    nKostas 24/01/2012 10:45 Odpowiedz
  • Felieton jest o tanim błaźnie i hucpiarzu a nie o niesprawiedliwości!

    To prostak i cham. Ma w głębokim poważaniu zasady i prawo. Był przewodniczącym sejmowej komisji do likwidacji barier biurokratycznych i nawet nie kiwnął pacem w bucie. Karanie za palenie marychy jest prawie tak samo idiotyczne jak kara za wypicie piwa na ławeczce w parku. Błaznowi wcale NIE chodzi o niesprawiedliwość, chodzi wyłącznie o reklamę własnej osoby. A marycha jest po prostu bardziej nośna medialnie.
    PS
    Nagłaśnianie problemu marihuany jest działaniem „postempowym” – typowo jatrogennym. Takim samym jak np. tzw. uświadamianie seksualne (w krajach zaawansowanych w uświadamianiu ilość ciąż wśród nieletnich jest trzykrotnie wyższa niż w „zacofanej” Polsce). Wszyscy ci wielbiciele „zdrowej” marihuany zdają się nie zauważać np. kłopotu Holandii, która sama zapędziła się z cofeshopami w kozi róg i nie wie jak się z niego wykaraskać.
    PS2
    Żeby nie było nieporozumień – jestem libertarianinem i zwolennikiem legalności wszystkich używek. Jednak jeśli chodzi o porządkowanie prawa, istnieją tysiące znacznie pilniejszych bubli do naprawienia w pierwszej kolejności. A z tymi więzieniami wypełnionymi miłośnikami trawki, to lekka przesada. W Polsce za zorganizowanie przestępczej zbrojnej organizacji i zamach na wolność wszystkich Polaków dostaje się dwa lata w zawiasach, to za trawkę będzie co najwyżej grymas na twarzy posterunkowego ;-)
    Nieśmiało przy okazji przypomnę, że w bardzo zliberalizowanych USA wypicie piwa przez „dorosłego” osiemnastolatka jest karalne. Zatem marycha powszechnie dostępna – ale od 21-go roku życia. I za sprzedaż/darowiznę pętakom poniżej dopuszczalnego wieku drakońskie kary finansowe. Dla pętaków – także! A dorośli idioci niech się trują na własną odpowiedzialność (taak, wiem że marycha jest niezwykle zdrowa ;-) i używana również jako lek ). I leczenie skutków nieobjęte ubezpieczeniem – 100% pełnopłatne. Koniecznie tak samo – leczenie skutków palenia nikotyny.

    nKostas 24/01/2012 10:35 Odpowiedz
  • 1. „W moim tekście jest natomiast tylko kpina z egzystencjalnej ważności palenia skręta, którą nadaje się temu czynowi.”

    Kiedy to nie ten skręt jest istotny, a to że jego palenie jest traktowane na równi z pobiciem albo jazdą po pijaku.

    „A pisanie o „niszczeniu życiorysów” ludziom, którzy złamali prawo to niesmaczne żarty. Prawo obowiązuje każdego, póki jest prawem.”

    Owszem. Ale zdaża się, że prawo jest złe czyż nie? I wtedy należy je zmienić – a prawo które wsadza do więzienia mimo iż nikt nie został skrzywdzony przez czyn: jak kogoś pobiję albo okradnę to pokrzywdzony jest, a kto jest pokrzywdzony jak odpalę skręta? Tylko konkretnie!

    2. Chciałbym tu zaznaczyć, że samego Palikota bronić nie mam zamiaru, bo zdanie o nim mamy chyba podobne. Ale nawet pajacowi zdaży się czasem coś mądrego powiedzieć.

    Nie odmawiam MK osiągnięć w pracy z trudną młodzieżą, ani doświadczenia w walce z uzależnieniami. Ale właśnie – spotykał się z trudną młodzieżą i uzależnionymi, a nie z ludźmi którzy spalą jointa raz na jakiś czas i nie mają z tym żadnego problemu.

    3. No właśnie – terapeuta Kotański spotykał się z tymi, którzy w uzależnienie od opiatów i efedryn wpadli, a nie z tymi którzy nie wpadli. A teorię o „pierwszym kroku” i „początku równi pochyłej” ładnie z jegomościem obaliliśmy. Marihuana nie może być (sama w sobie) wstępem do „brania czegoś cięższego”, ponieważ „coś cięższego” działa kompletnie inaczej. To tak jakby twierdzić, że jak spożywam dużo soli i potrzebuję więcej soli, to zacznę dosypywać cukru, to i to przyprawa przecież. W ogóle dlaczego to akurat marihuana miałaby być pierwszym krokiem – przecież wcześniej delikwent z Monaru pewnie palił papierosy, pił piwo i jadł ogórki. Zakażmy!

    Wstępem jest o tyle, że ze względu na represyjne prawo (tak!) kupowanie marihuany daje sporą szansę na kontakt ze środowiskiem przestępczym oraz nieco mniejszą szansę na trafienie do więzienia – tu i tu narkotyki (te prawdziwe) są czymś powszechnym. Ale to nie jest wina marihuany, tylko prawa które należy zmienić.

    4. Jakąkolwiek dyskusję wypadałoby zaczynać od wiedzy, a nie od ludowych mądrości, czyż nie? Marihuana jest środkiem odmiennym chemicznie i efektywnie od amfetaminy albo heroiny, a więc te środki nie mogą powiększać doznań po marihuanie. No bo błagam – MJ jest stymulatorem ośrodkowego układu nerwowego, a heroina środkiem przeciwbólowym, marihuana powoduje euforię, heroina wpływa depresyjnie. To skrajnie odmienne działania.

    Marihuana jest tak samo „dobra” jak alkohol czy fajki. Można prowadzić kampanie przeciwko używkom, bo szkodzą, w porządku. Tylko dlaczego za wypalenie skręta idzie się do więzienia?

    5. Różnica pomiędzy kradzieżą, napadem, gwałtem, podpaleniem, wymuszeniem i biciem, a paleniem marihuany jest dość znacząca: palenie marihuany nikogo nie krzywdzi. A jeśli krzywdzi to kogo? Konkretnie! A więc z kodeksów należałoby wyrzucić przestępstwa (wykroczenia) bez ofiar: jazdę bez pasów albo kasku, przechodzenie na czerwonym, palenie marihuany, prowadzenie roweru po pijaku, nakaz sprzedaży wyprodukowanego przez siebie prądu państwu i odkupienia go z marżą i akcyzą, itd.

    To prawo powinno się dostosować do życia, a nie na odwrót. Kodeksy które się do tego stosowały do dzisiaj są stawiane za wzór, np. prawo rzymskie cywilne czy kodeks napoleona.

    6. „Walka o legalizację marihuany to zdecydowany margines spraw, których poruszania oczekują od polityków obywatele tego kraju.” – może nie margines, ale faktycznie nie jest to najważniejsza sprawa. Palikot przyjął sobie image pajaca i takich sobie kumpli do cyrku wciągnął (trio intelektualistów: jeden znany z bycia jurorem Idola, drugi z bycia gejem, trzeci z bycia kobietą).

    Ale wsadzanie do więzienia ludzi którzy nikogo nie skrzywdzili jest w państwie prawa dość rażące, więc gdzieś między walką z biedą, a walką z zadłużeniem, można wprowadzić małą nowelizację z „podlega karze pozbawienia wolności” na „podlega badaniu lekarskiemu i w razie potrzeby leczeniu”.

    7. Ok, wskażę nawet kilka błędów:

    „Świętej pamięci Marek Kotański był swego czasu autentycznym (…)” – ad verecundiam, czyli argument z autorytetu, do którego autor sam się przyznał w pkt. 3. odpowiedzi.. To błąd logiczno-językowy, ponieważ dla prawdziwości tezy nie ma znaczenia kto ją głosi. Hitler był za aborcją, Stalin przeciw, a więc zgodnie z tym rozumowaniem nie można być ani za ani przeciw.

    „wielu pensjonariuszy Monaru to byli właśnie tacy ludzie, ludzie którzy zaczynali od trawki, a skończyli w rynsztoku (…) – ad misericordiam.

    „Dużo większą ufność budzi we mnie opinia specjalisty i długoletniego praktyka w tych sprawach niż hucpiarskie gesty kogoś, kto wywija pseudo wolnościową ideologią w obronie niezbywalnego prawa każdego człowieka do zapalenia jointa.” – ad verecundiam po raz drugi + ad populum nt. Palikota

    „Tylko uśmiech politowania może budzić działanie człowieka, który stara się dowodzić, że to, co teraz Polakom najbardziej potrzebne to mach peta z marychą. Problem iście egzystencjalny. Szczególnie dla bezrobotnych, ludzi żyjących na granicy biedy i niedożywionych dzieci w szkołach.” – ad auditorem* + ad populum + ad misericordiam

    „Partia, którą stworzył miała rys pewnego antyestabilishmentowego buntu w obronie spraw i ludzi, których wykluczają różnego rodzaju elity. Teraz już wiadomo, że chodzi tu o walkę o dobre samopoczucie tych, którym w życiu pozostało już tylko decydować, czy swoją kasę tracić na te, czy inne rozrywki.” – ad hominem + fallacia accidentis.

    Cały ostatni akapit to jedno wielkie ad misericordiam + ad populum + ad baculum + ad auditorem.

    Tak jak napisałem – w tekście roi się od błędów logiczno-językowych, teraz jak przeanalizowałem go pod tym kątem widzę, że stanowią niemal 100%. A więc tekst – do kosza jako argumentacja za jakąś tezą.

    rineo 24/01/2012 07:47 Odpowiedz
  • @rineo
    Na wstępie też witam Pana bardzo serdecznie.

    1. Egzystencjalne jest wszystko, co tyczy egzystencji. W moim tekście jest natomiast tylko kpina z egzystencjalnej ważności palenia skręta, którą nadaje się temu czynowi. A pisanie o „niszczeniu życiorysów” ludziom, którzy złamali prawo to niesmaczne żarty. Prawo obowiązuje każdego, póki jest prawem.

    2. Marka Kotańskiego nie sposób zaliczyć do ludzi bez wyobraźni, którym praca przysłoniła zdrowy rozsądek. To nie był „pracownik ośrodka uzależnień” tylko psycholog, który miał duże osiągnięcia w pracy z tzw. trudną młodzieżą. I nie tylko z ludźmi uzależnionymi. W sprawie, o którą walczy Palikot miał wiedzę, doświadczenie i wyobraźnię, której temu politykowi kompletnie brak.

    3. Nie bez powodu w tekście przytoczyłem, jako argument z autorytetu, opinię w sprawie marihuany Marka Kotańskiego. Życie ma bowiem to do siebie, że nie zawsze poddaje się encyklopedycznej wiedzy. Gdyby ci, którzy trafiali do Monaru wiedzieli, że marihuana wcale nie jest narkotykiem, to co?, pewnie nie wpadliby w narkomanię? Tu nie chodzi o to, czy marycha jest uzależniającym narkotykiem. Z praktyki wiadomo, że konopie były tym pierwszym „wspomagaczem” tych ludzi. To był początek równi pochyłej. Terapeuta, którym był Kotański, to ktoś, kto poza wiedzą z książek ma w sobie życiową mądrość. Na nią się powołuję.

    4. Gratuluję fachowej wiedzy. Mnie przekonuje fachowość Kotańskiego. Jeśli ma Pan równie bogate doświadczenia w pracy z uzależnionymi od narkotyków, to proszę na nie się powołać, a nie na książkową wiedzę.
    Bo w tym wszystkim nie chodzi tylko o legalizację marihuany czy o dywagacje na temat narkotycznej inicjacji, którą może być jej palenie. Poza tym wszystkim jest też wychowanie. To kwestia kultury, którą przekazuje się młodym ludziom. Z jednej strony prowadzi się bowiem w państwie szeroko zakrojone akcje pod hasłami sprzeciwu wobec wszelkich używek, a z drugiej strony prominentny polityk rozpoczyna swoją misję w celu legalizacji marihuany.

    5. Więc co jeszcze należałoby wykreślić z kodeksu karnego, żeby nie było problemów z „represyjnym prawem”? Dzieciaki też kradną, napadają, gwałcą, podpalają, wymuszają, biją … Ja rozumiem w dążeniu do liberalizacji pewną „filozofię” podejścia do prawa, ale po prostu z nią się nie zgadzam.

    6. Demagogia? No mógłbym pójść dalej, i zaproponować, żeby powiedzieć to tym bezrobotnym i niedożywionym. Tu po prostu oceniam Palikota, jako polityka. Zdanie występuje w szerszym kontekście. To niemal wyraz rozczarowania antyestablishmentowym, wydawałoby się, politykiem, który stał się niewolnikiem hucpy. Poza tym problemy dyktuje czas. Można robić sto rzeczy naraz, ale polityk musi czuć to, co jest pierwszorzędne, a co kompletnie marginalne. Walka o legalizację marihuany to zdecydowany margines spraw, których poruszania oczekują od polityków obywatele tego kraju.

    7. Na koniec chciałbym zeznać, że nie napisałem żadnej „rozprawki”. Jeśli już zmuszać się do jakiejś kategoryzacji powyższego tekstu, to można by go zakwalifikować do felietonu. Rad byłbym też, gdyby mój polemista pokazał choć jeden „błąd logiczno-językowy” w moim tekście. I może z jeden populistyczny argument, od których podobno w nim się „roi”. Autor powyższej polemiki zapewne ma świadomość, że sam czerpie garściami ze zdobyczy erystyki? Więc darujmy sobie te uszczypliwości.

    Bogdan Mazurkiewicz 24/01/2012 00:00 Odpowiedz
  • Autor popełnił kilka poważnych błędów logicznych, przez które tekst nadaje się tylko do śmieci.

    1. „Mało tego, tę „egzystencjalnie” ważną kwestię legalnego wypalenia skręta (…)

    Samo wypalenie skręta egzystencjalnym nie jest i nie ten skręt jest problemem. Problemem jest represyjne prawo, które niszczy życiorysy młodym ludziom wsadzając ich do więzienia za przestępstwo bez ofiar.

    2. „Marek Kotański (…) osobiście stykał się przez szmat swojego życia z ludźmi, których życie przeorane zostało przez dragi. Gdy Kotański jeszcze żył, to jego opinie w tych sprawach były traktowane jak wyrocznie.”

    Pracownicy ośrodków uzależnień spotykają się w pracy TYLKO z uzależnionymi, a więc mają nieco spaczone postrzeganie. To tak jakby za wyrocznię w sprawach samochodów uznawać blacharza który wyklepuje powypadkowe auta: „panie, ludzie jeżdża i się rozwalają w tych autach, codziennie to widzę, trzeba zakazać aut”.

    Pracownicy ośrodków uzależnień nie spotykają się z ludźmi, którzy od czasu do czasu spalą jointa i nie mają z tym żadnych problemów.

    3. „I jakoś łatwo zapomnieliśmy o tym, co miał do powiedzenia na temat tzw. „miękkich” narkotyków. A uważał właśnie, że nie ma żadnego podziału na „miękkie” i „twarde” narkotyki.”

    No właśnie. Narkotyk jest w medycynie definiowany jako „substancja, której regularne przyjmowanie prowadzi do uzależnienia fizycznego”. Do tej kategorii zaliczają się opiaty (heroina), nikotyna, alkohol, psychotropy. Marihuana NIE. I nie ma tu miejsca na gdybanie – tetrahydrocanabinol nie uzależnia fizycznie (z różnych przyczyn, np. odwrotnej tolerancji ), a więc marihuana nie jest narkotykiem wg medycznej definicji.

    4. „A wielu pensjonariuszy Monaru to byli właśnie tacy ludzie, ludzie którzy zaczynali od trawki, a skończyli w rynsztoku.”

    Prawdopodobnie jedli też ogórki i pili wodę – zakażmy ogórków! Stawiam 1000zł że wszyscy pensjonariusze ośrodków dla uzależnionych od alkoholu pili piwo – zakażmy piwa! A poważniej – THC to kompletnie odmienna substancja od opiatów i efedryn, a więc nie istnieje żadna korelacja pomiędzy nimi. Innymi słowy – jeśli chce się „mocniejszego kopa” to się pali więcej trawy, a nie przerzuca na heroinę, która stymuluje (a raczej blokuje) kompletnie inne obszary mózgu.

    5. „Tylko uśmiech politowania może budzić działanie człowieka, który stara się dowodzić, że to, co teraz Polakom najbardziej potrzebne to mach peta z marychą.”

    Patrz punkt pierwszy. Marihuana nie jest rozwiązaniem żadnych problemów, za to represyjne prawo takie problemy tworzy. A jeśli doda się pogoń policji za statystykami i fakt iż łapanie palaczy daje 100% wykrywalność przestępstw i nie trzeba się napracować jak przy włamaniach, mamy efekty: dzieciaki złapane z 0,01g idą do paki.

    6. „Szczególnie dla bezrobotnych, ludzi żyjących na granicy biedy i niedożywionych dzieci w szkołach.”

    Demagogia. A jeśli nie demagogia, to po co zajmować się problemami biedy i niedożywienia – w Korei Północnej mają jeszcze gorzej więc nie ma co walczyć z biedą w Polsce. A poważniej – można robić kilka rzeczy na raz, nie?

    7. „Gdzie jest ból niemożności legalnego wypalenia skręta w stosunku do bólu brzucha głodnego dziecka?”

    W tym miejscu demagogia przebiła sufit i spotkała się ze swoją koleżanką, sofistyką.

    Krótko mówiąc – powyższa rozprawka nadaje się na przykład „jak nie prowadzić argumentacji”. Autorowi polecam poczytać o błędach logiczno-językowych, w szczególności o argumentum ad auditorem, bo w tekście się od nich roi.

    Pozdrawiam, R.

    rineo 23/01/2012 20:22 Odpowiedz
  • Śmiem twierdzić, że gro „pensjonariuszy Monaru” zanim po trawkę sięgnęło piło i piwo i wódkę (zakazać?). Niejeden ćmił sobie papierochy (zakazać?), nie stronił też od szkodliwej i uzależniającej kawy (zakazać?). A jak go zwyczajnie bolała głowa to łykał aspirynę…

    Nie dajmy się zwariować, bo w ten sposób to można powiedzieć, że oddychanie prowadzi do uzależnienia od heroiny…

    jegomosc 23/01/2012 18:44 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish