lut 22, 2025
122 Wyświetleń
2 1

Nad pięknym, modrym… Bobrem

Napisany przez

Telewizja finansowana z budżetu miasta spiła ze sponsorskich ust snucie wizji o „Planie dla Bobru”. Zapory, tamy, wały są wizją na poziomie XIX i XX w. Nikt nie odważy się zaprotestować, bo wizjoner wszak mądry jest i całe życie przeżył na stanowiskach publicznych, gdzie nikt za bezrozumność nie rozlicza. Gdy patrzę na burmistrza Leśnej, który wprowadził program „Między suszą a powodzią”, to żałuję, że w tym przypadku wprowadzono kadencyjność. W przeciwieństwie do Bolesławca.

Wiedza w Bolesławcu nie przyjmuje się. Mieszkańcy mają za to świętą patronkę miasta i patrona szpitala. Magiczno-religijne myślenie ma się dobrze od stuleci. Po powodzi w 1888 r. napisano: „Boże, chroń naszą okolicę przed powrotem takiej nędzy i zagrożeń.” Na wiele się to nie zdało, bo w 1897 r. przyszła większa. Minęło jeszcze kilka lat, gdy w prowincji śląskiej zaczęto realizację wielkiego programu. Powstały wtedy zapory, które dziś odwiedzamy. Wtedy wymyślono, że będą one pełnić funkcje, które dziś się wykluczają. Zbiornik wody dla żeglugi, elektrownia oraz zabezpieczenie przeciwpowodziowe. Dziś w zatrutej Odrze i tak jest za mało wody na żeglugę i jest to bardzo nieefektywny transport. Wystarczy spojrzeć do współczesnych niemieckich statystyk, gdzie jest kilka żeglownych rzek. Ilość transportowanych towarów jest minimalna. Dla elektrowni trzeba utrzymywać wyższy poziom wody, czyli zmniejsza się powodziową rezerwę. Nie można też zapominać, że zbyt niski poziom wody dla zapory jest też niekorzystny. I nie są one w stanie uchronić nas przed powodziami, które były, są i będą. Niestety zmiany i pomysły, jakie serwuje prezydent Roman tylko zwiększają to zagrożenie. Coraz więcej betonu, wyciętych drzew, rozlewająca się w kierunku Bobru zabudowa. Wypadałoby jeszcze wspomnieć o kosztach przyrodniczych tej wizji zapory i zablokowaniu Bobru dla organizmów wodnych. Dobrze jednak wiadomo, że betonowi wizjonerzy nie widzą związku pomiędzy dobrostanem przyrody i ludzi. Oczywiście prezydent jest mądry, bo nie chce, żeby miasto ponosiło koszty, ale zyski z kolejnych sprzedanych i zabudowanych działek już tak.

Docierały do mnie informacje o podnoszeniu gruntu na terenach zagrożonych powodzią lub akumulujących wodę. W mojej okolicy mam takich przykładów też sporo. Dziwnym zbiegiem okoliczności sporo z nich powstało podczas wiekopomnych inwestycji realizowanych przez prezydenckiego człowieka w starostwie.

Starzy Ślązacy żyli tu od pokoleń i wiedzieli, że wodę trzeba też zatrzymywać. Służyły temu śródpolne stawy i nieużytki. Dokładnie w czasie budowy chodnika w Żeliszowie ciężarówki zasypały jedno z takich miejsc (zdjęcie tytułowe).  Ile znam rozkopanych grobli, które magazynowały kiedyś wodę podczas nawałnic. Wyprostowane w przeciągu kilkudziesięciu lat strumienie, osuszone torfowiska, rynny zrywkowe w górskich lasach, zabetonowane miasta i wsie, komasacja pól, zaorywanie dróg polnych, zgody na budowy domów przy wałach powodziowych. Ile tu jest do zrobienia przez samorządowców i państwo? Zamiast małych inicjatyw, trwa festiwal wygadywania głupot i planów na więcej betonu, koparek, przetargów i przewalonych pieniędzy.

Dobrze pamiętam, jak wójt Dutkowski zaczął na sesji snuć wizję odbudowy elektrowni na Bobrze. Z wrażenia przeglądałem mestiszblat. Przecież to bzdura wyssana z brudnego palca władzy i jako jedyny miałem odwagę zwrócić na to uwagę. Ta zapora, której wizja tym razem tak pięknie jest opisywana w materiale telewizyjnym, nie pełniła funkcji przeciwpowodziowej, ona kierowała wodę do Concordii, czyli powojennego Bonitexu i Hanki oraz dolnego młyna. W Concordii była elektrownia. Nie było to łatwe źródło energii. Wystarczy zajrzeć do „Bunzlau Eine wirtschaftsgeographische Betrachtung”. Stoją jak wół tam informacje, że utrzymanie młynówki jest bardzo kosztowne z powodu osadzania piasku i nanoszenia żwiru, a Concordia mając trzy turbiny używa zaledwie jednej o mocy 150 PS, czyli 111,86 kW. Silnik diesla i linia energetyczna zapewniały zakładowi natomiast po ponad 740 kW.

Jeśli zaś chodzi o możliwość przepływu wody przez miasto i wyrównania fali powodziowej, to warto spojrzeć na jakikolwiek stary plan miasta. Mühlgraben i Freigraben – młynówka, kanał ulgi. Za socjalizmu wszystkie zasypano, kto dziś to wie?

 

Dziś są już przykłady mądrego zarządzania wodą i powodzią. Realia są takie, że zapobieganie powodziom przekracza możliwości infrastruktury i trzeba przywracać rozproszone sposoby magazynowania wody. Może by tak w mieście przy każdej kolejnej inwestycji obniżać trawniki, żeby woda do nich wpływała, zamiast odpływała? Główny zleceniobiorca UM na sadzenie sezonowych kwiatków ucieszy się wielce, ale gdy będą poniżej chodnika, to mieszkańcy zaoszczędzą choć na podlewaniu. Może przestać zabetonowywać i wycinać drzewa a zacząć o nie dbać? I nie, nie mam na myśli tych rachitycznych szczepionych i wiecznie przycinanych mutantów, tylko prawdziwe drzewa, takie jak za Petzolda sadzono i które dziś znikają. Zlikwidować setki metrów kwadratowych wyłożonych kostkami Bauma. Zamiast obrzydliwych, plastikowych donic oklejonych w bolesławieckie ciapy zrobić po kilka m² rzeczywistej zieleni? Może rozszczelnienie parkingów i chodników?

To podpowiada rozum, ale dziadersi rzadko mają zdolność myślenia o przyszłości. Blisko im do trumienki i nie interesuje ich świat za 50 lub więcej lat. W powiatowym miasteczku nie mamy nawet wodowskazu, choć kiedyś był. W 1897 r. podano wysokości fal powodziowych. Wyglądało to tak. Jak wyjaśniono poziom powodzi z 1756 r. był na poziomie 173,371 m powyżej NN (niemiecki układ stosowany do 1992 r., geodeci z pewnością przełożą go na nasz system). Może by tak go uzupełnić o 97 i 24 r.?

Naukowo i profesjonalnie o wodzie można poczytać w blogu Świat Wody.  Podpięty link prowadzi do tekstu o ostatniej powodzi. Prezydenci, burmistrzowie, wójtowie, starości! Zachęcam do lektury, wiedza nie boli. No i wycieczka za miedzę, do Leśnej. Tam jest realizowany PLAN. Nie bujda o Pilichowicach (nazwa pada w tvb, takiej miejscowości nie ma na Dolnym Śląsku) ani o zaporze wielkiej w powiatowym grodzie Bolesławiec po której jeżdżą karetki.

Póki co trwa procedura administracyjna w sprawie elektrowni na północy Bolesławca. Zastanawia, co zaserwują inwestor z władzą naturze i mieszkańcom.

A gdy w materiale z tvb zobaczyłem falujące ręce nad mównicą, to pomyślałem, że przez Bolesławiec leniwie przepływa piękny, modry Bóbr.

Tagi artykułu:
· ·
Kategorie:
Łasica

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish