Im dalej od obywatela i mieszkańca, tym bardziej oderwana od rzeczywistości jest administracja. Choćby taki powiat, twór o którym wielu mówi, że jest kiepski, ale nikt głośno nie powie. Bo pan starosta…
Więc ja chciałbym, żeby Pan Starosta Bolesławiecki Tomasz Gabrysiak podjął decyzję o rozwiązaniu problemu na obszarze wsi Żeliszów, co przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa pieszych i zmotoryzowanych na drogach. Dlaczego?
Zawsze pisałem o wycinanych i okaleczanych w trybie urzędowym drzewach, ale przyszedł czas na odwrotną sytuacje. Jest droga powiatowa przez Żeliszów, przy niej zaś stoją uschnięte drzewa. Stoją i co jakiś czas spada z nich coś na dół.
Czymże jeden mieszkaniec dla urzędu? Pyłkiem. Widzący zagrożenie i zirytowany dzwonił i nic. W końcu przyszedł do radnego. 10 października zaangażowany radny wykonał sam telefon. Przyjęto i zapewniono o podjęciu działania. Trzy dni później przyszedł szkwał, w jego efekcie coś sporego wbiło się w ziemię (zdjęcie tytułowe). 14 października do urzędu gminy trafił wniosek o zgodę na wycięcie. Po oględzinach poszerzono go o dodatkowe martwe drzewa. I do dziś nic.
Kolejne gałęzie, kolejne zdjęcia a czas leci. Gdy poleci na kogoś, ten wpis może służyć za dowód na bezczynność ze strony podlegających staroście pracowników z Zarządu Dróg Powiatowych. Czy w razie wypadku będzie ktoś chętny do wzięcia odpowiedzialności?