Chcieliście zobaczyć nieogłowione drzewo w Rynku? Wreszcie jest to możliwe! Co prawda jest ono z plastiku, żaden ptak w nim nigdy nie zamieszka (w katalpach też gniazda, mimo starań ptaków, są do niczego), nic na jego gałęziach nie zaśpiewa i aby ono powstało, trzeba było zużyć w ch… chemii, w tym zapewne także ropy naftowej. Kupiono je (lub wynajęto) na chwilę, za Wasze pieniądze, abyście mogli zrobić sobie przy nim selfie i poczuć świąteczną atmosferę mocno, jak Matka Boska bóle porodowe, gdy do stajenki naparzał jej śnieg. Nie trzeba będzie obcinać mu gałęzi, aby wyglądało jak wyobrażenia urzędników o przyrodzie, nie będzie gubić liści na auta, jak wyrąbane drzewa na terenie szpitala imienia świętego Husqvarny. Jeśli to jest ładne, to tylko dlatego, że nie mamy gustu i jesteśmy upośledzeni estetycznie.
Weź udział w naszej sondzie: Czy drzewo w Rynku jest piękne?
foto: Bolec.Info
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, możesz postawić mi kawę:
Nie jest tajemnicą, że mikroplastik i nanoplastik staje się częścią składową naszych, i nie tylko, ciał.
Każdy wie, czym jest udar, gdy krew przekracza barierę i dostaje się do mózgu. Ale nie każdy wie lub chce wiedzieć, że tworzywa sztuczne pokonują tę barierę i odkładają się w naszych głowach. Oczywiście są w kolanach, jądrach, łożyskach, złogach blokujących tętnice itd. Czy kiedyś to dotrze do rozumu samorządowca od 1990 r, że tym „upiększeniem” dokłada się do antropocenu i zanieczyszczenia świata przyszłych pokoleń, rzuca nas na nieznane wody problemów zdrowotnych? Za najdalej jakieś 30 lat wyląduje w trumience lub lepiej w plastikowej urnie i się tym nie przejmuje, ale może wcześniej jakaś demencyjka spowodowana przez cząstki plastiku w mózgu lub dobry zator z plastikowego złogu? Uwolniłoby to może miasto od kolejnego kurczaka, mikołajaka, chójiny czy zająca z których lecą na bruk plastikowe kawałki. Czy ciągle głupota musi panować nad rozumem?