Gdy jadę ze wchodu do domu, swoją domowinę poznaję po krajobrazie. Ślęża, smukła Ostrzyca, przysadzisty Grodziec. Definiują zbliżanie się do domu. Po zmierzchu są nowe dominanty. Farma wiatraków przed Legnicą, świetlny śmietnik nad magazynami i strefami, potem kolejna farma obok Olszanicy. Nigdy nie wpadłem na pomysł marszy do tych nowych elementów, ale na wymienione neki wulkaniczne szedłem wielokrotnie. Również nocą, przytłoczoną łunami ze wszystkich stron. Pierwsza wędrówka na Grodziec miała miejsce lata temu podczas Rajdu Puchacza. Wtedy przez głowę mi nie przeszło, że sam będę prowadzał grupy.
Od jakiegoś czasu zdarza mi się zanurzyć w historii Olszanicy. Jakoś splata los z ziemią Księstwa Legnickiego. Teraz pojawił się wątek samorządowy. Interesujący o tyle, że konsultacje społeczne, krajobraz, plany zagospodarowania przestrzennego, partycypacja społeczna są mądrymi słowami, które mogą wiele znaczyć lub nie mieć żadnego znaczenia.
Dotarły do mnie zachęty podjęcia tematu z gminy Zagrodno. Postanowiłem zobaczyć, jak za miedzą wygląda praktyka, ponieważ rozpoczęto tam procedurę zmiany planów zagospodarowania przestrzennego. Zmian, które mogą zmienić krajobraz na 40 lat. Obserwowanie zebrania konsultacyjnego było dobrą okazją nauki o wadach i zaletach samorządowej demokracji.
29 października rada gminy przyjęła uchwałę inicjatywną o rozpoczęciu procedury zmiany PZP. Interesujące jest, że tą uchwałą zmieniono dokument z 2 października, gdzie wymieniono daty wpłynięcia wniosków o zmiany ze strony prywatnych inwestorów (lipiec br.) Załączono do niej mapkę z trzema obrębami, w których planowane są zmiany.
Na ich terenie ma pojawić się możliwość budowy 19 turbin wiatrowych o wysokości do 300 m. 5 listopada podano na fb gminy daty konsultacji społecznych, które zaplanowano na 21 i 22 listopada.
Czytałem o konsultacjach, brałem udział w symulacji, ale po raz pierwszy zobaczyłem realizację. Sala zapełniona krzesłami, stół z laptopem i rzutnikiem, ekran i dwa rollupy. Jeden z logotypem Europejskiej Zagrody, drugi inwestora. Na każdym krześle prospekt firmy w którym zamieszczono informacje o zmianach klimatu, zanieczyszczeniu powietrza, wadach i zaletach turbin oraz o procedurze ich budowy i cyklu życiowym. Wydało się dziwne takie lokowanie produktu na konsultacjach.
Ruszyły prezentacje. Planista, jedna, potem druga firma i dyskusja. Co zauważyli uczestnicy? Bardzo krótki czas na złożenie pierwszych wniosków, zaledwie tydzień. Termin biegnie od podjęcia uchwały, ale kto przegląda regularnie BIP i zna przepisy dotyczące uchwał? Zważywszy, że na zebraniu było ok. 30-40 mieszkańców, to świadomość tej informacji jest dość niska. Najistotniejsze jest uzmysłowienie sobie skali przedsięwzięcia. Jeden z mieszkańców, używając leżącej na podłodze taśmy mierniczej i siebie, wykonał symulację skali turbiny przy jego domu. Ja użyłem mapy.cz. Grodziec od podstawy do szczytu ma 82 m. Gdyby powstała przy nim maksymalna wersja, to gondola będzie na wysokości 210 m. Co na co rzuci cień?
Obecne turbiny przy A4 mają ok. 150 m. Z krajoznawczego punktu widzenia nie wyobrażam sobie takiej panoramy z zamku.
Oczywiście mają za tym iść pieniądze do budżetu gminy, ale teraz mieszkańcy staną przed decyzją o większe wartości. PLN czy krajobraz? Jest jeszcze grupa beneficjentów, którzy są właścicielami gruntów. Przewodniczący RG podkreślił słowa wójta, że wbrew woli mieszkańców nic nie zostanie zrobione i że zawnioskuje u wójta o wydłużenie terminu na składanie uwag. Ciekawe, warto obserwować rozwój sytuacji.
Po spotkaniu zamieniłem kilka zdań z reprezentantką inwestora na temat lobbingu. Wizyta na dożynkach gminnych, reklama na konsultacjach. Biznes ma się kojarzyć. Firma jest olbrzymia, ale nie jest tak znana, jak narodowe championy, które służą do zapewniania łupów politycznym nominatom. Jaki był efekt tego lokowania produktu? Wieczorem nie pamiętałem nazwy, ale po nocy, gdy mózg poukładał w głowie dane, przypomniałem sobie ją z jedną błędną literą. I ciągle zastanawiam się, jak ją kojarzyć: dobrze czy źle? Bo prąd potrzebuję każdego dnia, widzę parę z chłodni Turowa czy Boxbergu, zdegradowany górniczo teren, ale też lubię krajobraz, który jest częścią mnie. Czy warto go stracić?