paź 7, 2024
1241 Wyświetleń
5 0

Bolesławiec umiera, choć pięknieje

Napisany przez

7 października 2012 roku najważniejsza świątynia w Bolesławcu zyskała godność bazyliki mniejszej. Pamiętam to bardzo dobrze – byłem wtedy uczniem III klasy gimnazjum, uczestniczyłem tamtego dnia w uroczystej Mszy Świętej w Bazylice i wykonałem kilkanaście zdjęć. Patrząc na nie, zauważyłem, jak bardzo zmienił się krajobraz okolic Rynku – 12 lat temu dopiero zaczynała się rewitalizacja ratusza, Rynek tę rewitalizację jeszcze przechodził, a ulica Kościelna miała ją dopiero przed sobą. Bazylika była jeszcze otynkowana na szaro, a wiekowe rzeźby świętych musiały czekać na renowację jeszcze przez, jak się okazało, dekadę.

Gdyby zestawić moje zdjęcia z ujęciami współczesnymi, można byłoby odnieść wrażenie, że Bolesławiec przeszedł wielką przemianę. Z odcieni szarości przeszliśmy do barwnej, atrakcyjnej dla oka starówki – odnowionej, schludnej i niewątpliwie bardzo reprezentacyjnej. O tym, jak było kiedyś, przypomina co prawda szarość kamienic przy ul. Sierpnia’80, ale i tam niektóre doczekały się już remontów.

Tylko że, niestety, na korzyść zmieniło się jedynie zewnętrzne opakowanie naszego miasta.

Spójrzmy na dane GUS-u z lat 2012 i 2023. W 2012 roku w Bolesławcu mieszkały (oficjalnie) 39 603 osoby, w tym 6205 nieletnich, 24 720 osób w wieku produkcyjnym i 8678 emerytów. Wynika z tego, że emeryci stanowili 21 procent ludności miasta. 

W 2023 roku sytuacja była znacznie gorsza. Było nas o 2548 osób mniej, bowiem w Bolesławcu mieszkało wówczas 37 055 osób. Jest wśród nich 5678 nieletnich, a więc notujemy tu poważny spadek. Jeśli chodzi o dorosłych w wieku produkcyjnym, było ich 20 644, czyli o 4076 mniej, niż zaledwie 11 lat wcześniej. Wzrosła za to liczba emerytów, których było wtedy 10 733, czyli o 2025 więcej, niż zaledwie 12 (!) lat temu. Procentowo emeryci stanowili więc 29 procent ludności miasta, a w ich grupie wiekowej tendencja jest, dla odmiany, wzrostowa. W pozostałych jest malejąca.

Dane GUS-u to tylko dane oficjalne. Biorąc pod uwagę, że sporo osób wyprowadza się z Bolesławca, ale się stąd nie wymeldowuje, osób w wieku produkcyjnym może tak naprawdę być tu nieco mniej. Młodzi ludzie wyjeżdżają stąd masowo, więc myślę że można ostrożnie założyć, że już jedna trzecia mieszkańców Bolesławca to emeryci. 

Ostatnia osoba z mojego kręgu znajomych wyjechała stąd dwa lata temu. Jak rozmawiam o Bolesławcu z uczniami, właściwie się nie zdarza, aby ktoś powiedział, że chce tu zostać w przyszłości.

Jakie są tutaj dla nas, młodych, perspektywy? Młodzi ludzie są systemowo ignorowani. Od lat w przestrzeni publicznej mamy te same twarze i te same spory, które nas nie dotyczą i które dla nas są wybitnie żenujące. Ciągle się na nas narzeka i sam wielokrotnie słyszałem, że ci młodzi to są roszczeniowi, leniwi, nic nie potrafią dobrze zrobić i inne tego rodzaju teksty. W tym mój ulubiony – młody nauczyciel historii nie poprowadzi dobrze lekcji o powojennej historii Polski.

Efekt? Na spotkaniach organizowanych przez bibliotekę trudno uraczyć kogoś poniżej czterdziestki, na moich wycieczkach sytuacja jest analogiczna i dlatego organizuję ich dużo mniej, niż kiedyś. W szkołach nauczyciele początkujący stanowią mało znaczący promil, a część z nich to osoby pracujące od wielu lat, które z różnych przyczyn nie zrobiły awansu zawodowego. Na ulicach młodych ludzi spotkać trudno, a i z roku na rok nasze ulice coraz bardziej pustoszeją. Nie bez powodu mówi się, że naszą gastronomię ratują Amerykanie.

Nekrologów przy Sierpnia’80, Prusa i obok kościołów za to nie brakuje. 

Środowisko pasjonatów i badaczy historii naszego regionu to z mojej perspektywy zasłużeni reprezentanci poprzednich pokoleń. Nie mam w nim rówieśnika, z którym mógłbym prowadzić wspólne badania, wymieniać się informacjami, organizować różne inicjatywy i ścierać się w zajmujących polemikach. Nowe pokolenie bolesławieckich regionalistów i lokalnych historyków, urodzonych już po transformacji ustrojowej, nie powstało i już raczej nie powstanie.

Dzisiaj wygląda to tak, że w tym zgubionym pokoleniu jeden historyk zajmuje się jednocześnie książkami o gminie Bolesławiec, Zagajnikiem, Klasztorem Dusz w Nowogrodźcu, Perłą Żeliszowa i pisaniem Okruszków Historii. Naprawdę chętnie obdzieliłbym tym jeszcze co najmniej dwoje młodych regionalistów, bo pracy jest przy tym w opór, a czekających na zbadanie tematów jest jeszcze więcej – tylko że nie mam kogo obdzielać.

W Bolesławcu nie ma żadnej przestrzeni dla młodych, ambitnych osób, które właśnie kończą studia. Nie mamy choćby namiastki uczelni wyższej – znaczy, poza Uniwersytetem Trzeciego Wieku. Baseny miejskie tak naprawdę nadają się głównie dla dzieci i emerytów. CIK „Orzeł”, który był ciekawą ofertą dla młodzieży (może nie idealną, ale na pewno ciekawą), praktycznie już nie istnieje, a jego budynek zająć mają miejskie stowarzyszenia, zdominowane przez osoby po pięćdziesiątce. Młode środowisko artystyczne i kulturalne w Bolesławcu nie istnieje. Nie ma tu nawet miejsca, w którym młodzi, ambitni ludzie w wieku podobnym do mojego mogliby się poznawać, wspólnie działać, czy zakochiwać się.

W szkole często bardziej opłaca się zatrudnić emeryta, niż rzadki w Polsce przypadek młodego nauczyciela, bo emerytowi nie trzeba płacić pełnej pensji. O pracę w kulturze czy oświacie nie jest łatwo, nie wiem, jak jest w branżach budowlanej i medycznej. Ceny mieszkań na wynajem mamy na irracjonalnym poziomie wrocławskim, a zakup lub budowa własnego domu to też potężna inwestycja. Ceny paliw w skali naszej części Dolnego Śląska też mamy rekordowo wysokie. 

Dni Bolesławca to wydarzenie dla emerytów, uroczystości patriotyczne sprowadzają się do nadmiernego patosu i przemówień samorządowców, a Święto Ceramiki na siebie nie zarabia i od wielu lat nie ma nic szczególnie nowego na swym afiszu. W tym roku wrócił gliniany pochód „Papy” Nowaka, ale mieliśmy też – poza programem – niepoważne prowokacje, którym organizator święta nie umiał zapobiec, a od lat tradycją Dni Ceramiki stają się, wspomniane już, żenujące spory.

Dla młodych ludzi zostają znakomita kawa w Tukawce, kilka sensownych restauracji, niezłe kino i raz na rok coś ambitnego w Teatrze Starym. Co jakiś czas w bibliotece trafi się ciekawe spotkanie autorskie. I tyle.

Pytanie tylko, czy kogoś spośród decydentów w ogóle to obchodzi. Umierające miasto powinno stawać na uszach, aby zahamować swoją własną depopulację. No ale cóż – ważne, że niedługo będą otwarte nowe „baseny” na Spacerowej. Kolejna inwestycja pod dzieci i emerytów. Która, w odróżnieniu od wielu domów przy tej samej ulicy, została obroniona nawet przed wielką wodą.

Kategorie:
Gołębiewski
Facebook Profile photo

Cześć ! Nazywam się Dariusz Gołębiewski, jestem regionalistą z tytułami magistra historii i historii w przestrzeni publicznej. Od 2014 roku prowadzę na Facebooku stronę regionalną o nazwie ''Bolesławiec i okolice dawniej i dziś''. Poza historią, zwłaszcza tą międzywojenną i lokalną, interesuję się literaturą i polityką, trochę też architekturą, teatrem, religią i filozofią. Jestem autorem książki pt. "Kraśnik Dolny i okolice dawniej i dziś". W wolnym czasie lubię podróże, wycieczki rowerowe, długie spacery i interesujące dyskusje.

Komentarze do Bolesławiec umiera, choć pięknieje

  • Po prostu po maturze, kto ma jakieś ambicje, plany, cele, ten spieprza stąd na studia i nie bardzo ma po co wracać. Siłą rzeczy zostaje tutaj mnóstwo ludzi tych ambicji pozbawionych. Wracają Ci nieliczni, którzy mają tutaj jakieś szanse na karierę, za wcześnie zaczęli się rozmnażać, coś im w życiu nie wyszło, albo mają biznes rodziców do odziedziczenia i cieplej im tutaj w tyłek.

    No ok, jest jeszcze trochę ludzi, którzy wolą mieszkać w mniejszym mieście i biorą poprawkę na, to że po kulturę, która nie jest amatorska, będą musili pojechać do Wrocławia, czy Jeleniej Góry, albo za pobliskie granice.

    Nic dziwnego, że o ludziach 25 plus nikt tutaj specjalnie nie myśli. Nie są elektoratem. Dopieścisz ofertą, rabatami, wsparciem niemal 30 procent emerytów, którzy po odjęciu nieletnich okazują się jeszcze większą siłą wyborczą, i masz spokój i stołki na lata.

    Kiedy myślę o remontach Bazyliki, myślę o drzewach, które przed nią rosły i których już nie ma. Zdjęcie poniżej. I o obecnym wyglądzie tej świątyni, piaskowcach, malowaniach…

    Kiedy myślę o Rynku, widzę nasranie klombików, lampek i ohydnych szyldów, o których estetyce nie pamięta zwykle nikt – od projektantów począwszy, na konserwatorze czy zbędnym nam od lat architekcie miejskim kończąc.

    Bolesławiec nie pięknieje, bolesławiec odpuścieje. Robi się coraz bardziej kiczowaty i brzydki. Jak gust jego mieszkańców i turystów.

    Bernard 08/10/2024 08:41 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish