bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Walczyliśmy z Niemcami nie tylko w Warszawie

Mamy dzisiaj 80 rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. W tej chwili nie ma co się spierać, czy decyzja o jego wybuchu była słuszna, czy nie – ta dyskusja powinna się toczyć kiedy indziej. Dzisiaj najważniejsze jest to, że mimo słabego uzbrojenia młodzi (na ogół) powstańcy ruszyli do bohaterskiej walki z Niemcami, od niemal pięciu lat okupującymi nasz kraj i bestialsko mordującymi jego mieszkańców. Walczyli z uzbrojonym po zęby Wehrmachtem i jego pomocnikami o każdą ulicę, dom, klatkę schodową, a nawet pokój. Czcimy dzisiaj pamięć tych ludzi i składamy należny hołd tym, którzy jeszcze są wśród nas. Im się to po prostu należy.

Problem w tym, że w 1944 roku walki toczono nie tylko w Warszawie i o tym zazwyczaj już nie pamiętamy.

Historia II wojny światowej jest w Polsce pokazywana przede wszystkim z perspektywy Warszawy. Owszem, przebijają się pojedyncze wydarzenia, takie jak obrona Westerplatte, naloty na Wieluń czy ludobójstwo na Wołyniu, ale generalnie nawet w szkole uczymy się głównie o Warszawie. Tak samo jest z powstaniem z 1944 roku, zwanym wtedy Akcją „Burza” – rzadko się wspomina o tym, że walki toczyły się w wielu częściach Polski, nie tylko w stolicy, mało tego, Warszawa początkowo miała być z całej akcji wyłączona.

Cel „Burzy” był prosty – zajęcie jak największego terenu podczas wycofywania się Niemców, spychanych na zachód przez zwycięską Armię Czerwoną. W przypadku Wołynia i Galicji Wschodniej ważne było też rozbijanie banderowskich sotni, od niemal roku masowo mordujących miejscowych Polaków. Chodziło o to, aby zająć możliwie duży teren i wystąpić przed sowietami w roli gospodarzy, uniemożliwiając im dalsze rozsiewanie bzdur o tym, że Polacy tak naprawdę kolaborują z Niemcami przeciwko Kremlowi.

Jako pierwsza do walki z Niemcami (i Ukraińcami) stanęła 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK, która przez kilka miesięcy dzielnie walczyła zarówno z Wehrmachtem, jak i z UPA. Początkowo AK nawiązała nawet współpracę taktyczną z sowietami, jednak gdy Polacy przestali być potrzebni, „sojusznicy naszych sojuszników” postanowili ich zniszczyć. Poważnie przetrzebiona dywizja przebiła się na Lubelszczyznę, gdzie kontynuowała walkę.

Powstańcy na ulicach Lublina (fot. Centralne Archiwum Wojskowe)

Do historii przeszły walki o Wilno (operacja „Ostra Brama”) i Lwów, a jednym z największych sukcesów powstańców było wyzwolenie na kilka tygodni dużego obszaru wokół świętokrzyskiego Pińczowa, nazwanego Republiką Pińczowską. Wbrew późniejszej propagandzie, tak naprawdę to Armia Krajowa (choć wespół z Armią Czerwoną) wyzwoliła Lublin od Niemców. Szczególnie latem 1944 roku partyzanci, wspierani często przez inne podziemne formacje (zwłaszcza Bataliony Chłopskie), wyzwolili szereg miast i miasteczek, wysadzali niemieckie pociągi wojskowe, zajmowali stacje kolejowe i usiłowali pomóc walczącej Warszawie.

Efekt? Część polskich oddziałów Niemcy zdołali pokonać, a część ponownie zakonspirowała się w lasach. W wielu wyzwolonych miejscowościach władzę szybko zaczęli przejmować sowieci, aresztując polskich dowódców, a szeregowym dając „prosty” wybór – albo zaciąg do zależnej od sowieckich oficerów I Armii Wojska Polskiego, albo aresztowanie i Syberia. Wielu z nich wybierało tę drugą opcję, która dla niektórych okazała się biletem w jedną stronę…

Wspominając 1944 rok, dobrze byłoby więc nie ograniczać się tylko do Warszawy, ale spojrzeć na tamte wydarzenia szerzej. Niestety, co roku wolimy jednak kierować całą naszą uwagę tylko na jednym mieście. A szkoda – bo to jest jeszcze bogatsza historia, niż ta, którą szeroko znamy.

Exit mobile version