„Tak wysoko jeszcze nigdy się nie spotykaliśmy” – stwierdziła Ania, gdy w ostatnią niedzielę kwietnia spotkaliśmy się w Karpaczu na Orlinku położonym 815 m n.p.m.
Wycieczka do Schroniska PTTK „SAMOTNIA” nad Małym Stawem im. Waldemara Siemaszki wiodła przez … dwie pory roku. Idąc Drogą Bronka Cecha na Polanę i do Koziego Mostku mieliśmy wiosnę. Wyżej na szlaku leżał jeszcze śnieg, który bardzo szybko topniał – kilka dni wcześniej była tu prawdziwa zima. Uczestnicy zajęć kolejny raz doskonale przygotowali się do wycieczki i zmienne warunki nie były nam straszne.
W Samotni był czas na odpoczynek przy kubku herbaty z sokiem malinowym. Następnie obejrzeliśmy wnętrze ponad 100-letniego schroniska, którego współczesną historię pisała przez ostatnie 60 lat rodzina Siemaszków: Waldemar (do tragicznej śmierci w 1994 roku), żona Sylwia i córka Magdalena z rodziną.
W kontrowersyjnych okolicznościach lada dzień opuszczą Samotnię, miejsce, które jak mało które w Karkonoszach przyciągało ludzi gór: miłośników, ratowników, przewodników…
W Samotni spotkaliśmy szczególnego turystę: Sławek Gortych, autor powieści kryminalnych osadzonych w klimacie karkonoskich schronisk przygotowywał się do wieczoru autorskiego. Bolesławianin z pochodzenia i wychowanek MDK nie odmówił udziału we wspólnej fotografii.
Z Samotni przeszliśmy na Polanę Złotówka. Widoki nawisów śnieżnych nad Kotłem Małego Stawu były okazją do przypomnienia największej tragedii w polskich górach, która miała miejsce w pobliskim Białym Jarze 20 marca 1968 roku.
Na Orlinek wróciliśmy dawnym torem saneczkowym. Jak wyglądały popularne tu niegdyś „saneczki” obejrzeliśmy na głazie, na którym pod datą 1925 nieznany rzeźbiarz wizerunek sań rogatych.
Wycieczki w Karkonosze są trochę inne niż w pozostałe pasma sudeckie. Dlaczego? Spróbujcie znaleźć odpowiedź w fotorelacji. Więcej zdjęć TUTAJ.
TEKST: Marcin Sarkowicz
FOTO: Henryk Sitek, Marcin Sarkowicz
