W drugiej połowie XIX wieku w Bolesławcu żyli ludzie, którzy mieli wizję zielonego miasta. Wtedy zaczęła powstawać promenada miejska. Drogi poza miastem były obsadzane drzewami, które latem dawały cień podróżnym, zimą zaś wyznaczały kierunek. We Lwówku był nawet urząd doradzający w zakresie drzew owocowych na poboczach dróg. To była część świata.
Po 1945 r. przyszły nowe. Stare trwało, to powojenne było siermiężne jak towarzysze z PZPR. Po 1989 r. przyszło jeszcze gorsze. Remonty, chodniki, instalacje, kanalizacje. Nikogo drzewa nie interesowały. I trwa w najlepsze, a nawet się rozwija.
Przykłady? MDK i dwa pomniki przyrody – miłorząb oraz cis. Są pomnikami przyrody i mają swoje imiona. Czy to coś daje w XXI w.?
Po kilkumiesięcznym ignorowaniu problemu w przeciągu kilku dni Mandarynowi poprawiono warunki życia. Ale teraz przy okazji remontu fasady, na glebę dookoła niego w najlepsze spadały zanieczyszczenia z rusztowań.
Zaprawy, woda z mycia, śmiecie są traktowane jak naturalny element przyrody. Ziemia wokół Chochoła została uwolniona od gruzu, ale za to wykorzystuje się ją jako parking.
Warto wiedzieć, że drzewa przez korzenie oddychają i odżywiają się. Ubita nawierzchnia to utrudnia, kapiące oleje i płyny z samochodów, sól z nadkoli truje cisa. Za to płot i ściana sąsiedniej kamienicy są doskonale zabezpieczone rzędem słupków.
Ścieżka rowerowa, której budowa przeciąga się wyłącznie z powodu ignorowania przepisów o ochronie przyrody znowu prezentuje prace geniuszy, którzy projektują i budują. Za nic mają rozum i przepisy. Rowy przydrożne są tak wykonane, że drzewom zniszczono połowę systemu korzeniowego. Jednocześnie rowy są tak głębokie i źle ukształtowane, że po obfitych opadach woda w nich stoi przez kilka dni.
Żadnej refleksji nad zielenią na odcinkach robionych zarówno przez starostwo, jak i gminę wiejską.
Nikt w całym procesie budowy nie zwrócił na to uwagi.
Najbardziej rzucającym się w oczy i jednocześnie niewychowawczym przykładem są dwie lipy i jesion przy szkole w Kruszynie. Życie nie jest zero-jedynkowe i żadne przepisy nie są w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji. Ale pełne obcięcie gałęzi starym drzewom jest rażącym złamaniem prawa. Ta potworna moda zaczyna się rozlewać po terenie miasta i powiatu. Od lat przodował w tym Zgorzelec, Bolesławiec i okolica nadrabiają stracony czas. Wystarczy spojrzeć na Sądową, Kubika, Chrobrego, Bohaterów Getta, Tysiąclecia, Dolne Młyny.
Na nic nie zdadzą się tłumaczenia zastępcy wójta R. Jaworskiego, że te drzewa zagrażały bezpieczeństwu. W takiej sytuacji robi się porządną ekspertyzę i obcina niebezpieczne części lub wycina całe drzewo. I sadzi nowe.
Nie można dawać takiego przykładu mieszkańcom i dzieciom. Sprawa nie jest błaha, teoretycznie jest kosztowna. Obcięcie ponad 50% korony traktowane jest jak nielegalne wycięcie drzewa. Konsekwencje finansowe? Obwód tych drzew na wysokości 5 cm nad ziemią wynosi 790 cm. Tę wartość mnoży się razy 30 zł i podwaja. Tym samym kara powinna wynieść 47.400,00 zł. Kwota, którą wiele osób zarabia przez rok pracy. W przypadku wójta Dutkowskiego czy starosty Gabrysiaka to nie jest nawet ¼ ich rocznych dochodów. Grosze przy pięcioletniej kadencji.
Gdyby płacili z własnej kieszeni, szybko takie procedery by ustały. Niestety, rządzący niezmiernie rzadko ponoszą odpowiedzialność za swoje działania lub zaniechania. Gdyby choć istniały jeszcze słupy hańby lub klatki głupców, żeby piętnować tę bezmyślność, może sytuacja by się poprawiła. Niestety system prawa ich już nie przewiduje. Pozostaje tylko napisanie gorzkich słów. Zrozumieją coś i co po nich pozostanie?
Tadeusz Łasica