Jeden z radnych powiatowych publikuje na swoim profilu fb smaczki z powiatowych prac. Wszystkie tematy przysychają, bo w starostwie obowiązuje zasada napoleońska. Nie odpowiada się na pytania lub odpisuje urzędową nowomową bez żadnego sensu. Po dniach i tygodniach o temacie wszyscy zapominają. Tak jest z oddziałem psychiatrycznym w tzw. „św. Łukaszu”, tak jest z drzewami.
Czasem starosta bolesławiecki „nie ma wiedzy”. A to o szpitalu, o drzewach, o wydatkach i przychodach budżetowych.
Temat zieleni przy drogach powiatowych jest niekończącą się historią. Wtykanie w ziemię sadzonek nie spełniających wymogów bezpieczeństwa, brak ich pielęgnacji oraz podlewania i ich usychanie wskutek zaniedbań. Taka rzeczywistość, bo na papierze, to panie… Szef Gabrysiak, wsparty przez swego podwładnego – kierownika Bednarskiego, broni się przed wszystkim. Jednocześnie ze swadą i złośliwością, odpisał o „sztuce” na którą radny powołał się w interpelacji.
Kilkanaście dni po tej wyjątkowo mądrej odpowiedzi, przy drodze powiatowej w Suszkach pojawiło się osiem nowych lip. Kolejny przykład zupełnego braku znajomości sztuki ogrodniczej. Według ustnego oświadczenia kierownika, ZDP zatrudnia osobę, która to planuje, choć kiedyś pisemnie oświadczono, że przepisy nie narzucają żadnych wymagań. Bo jakże by to było, żeby zatrudniać kogoś po szkole średniej, a może po studiach architektury krajobrazu! Tak więc pojęcia dobór gatunkowy, rytm nasadzenia, wyplewienie, misa, wykonawcom jak i projektantowi są zupełnie obce. Można przypuszczać, że sztuka ludziom władzy w powiecie bolesławieckim kojarzy się wyłącznie ze sztuką mięsa bądź odwalaniem roboty na sztukę.
Skąd te zarzuty? Po drugiej stronie drogi jest stary szpaler dębowy, uszkodzony podczas przebudowy drogi. Wstawianie lip jest więc lipą. Rytm nasadzeń oznacza stałą odległość pomiędzy sadzonkami. W tym przypadku odległości wynoszą 580, 600, 710, 770, 800 cm. Sadzonka zachodnia jest w odległości 800 cm od krawędzi bocznej drogi, zaś sadzonka wschodnia 140 cm. Nie wykonano plewienia ani misy. Ale w suchym okresie lata były to najlepiej podlane drzewa w powiecie. Ciekawe, co powodowało taką skrupulatność w ZDP?
Nawet amator mógłby dorzucić jeszcze kilka niedociągnięć po lekturze dostępnych bezpłatnie w sieci poradników (tu oraz tu). Dla boomerów jest to wiedza tajemna. Smutne, że tacy ludzie mają wpływ na życie i przestrzeń kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców powiatu.
Jest to jest kolejny przykład bezmyślności i marnotrawienia publicznych pieniędzy. Co ważne, nie sposób ustalić, ile to kosztowało i ile posadzono drzew. Podobnie jest z drzewami na Lubańskiej oraz Jeleniogórskiej, gdzie w ostatnim czasie na wkopano nowe sadzonki.
Starosta Gabrysiak idzie w zaparte i twierdzi, że nasz wspaniały urząd nie posiada takich informacji. Pewnie z własnej kieszeni sponsoruje i urząd nie ma informacji? Co ciekawe w ubiegłych latach udawało się na takie pytania odpowiadać. A w Konstytucji zapisano, że finanse publiczne są jawne. To taka mała książeczka lub plik w różnych formatach, którą władza na różnych szczeblach miała lub ma za nic.
Niewiedza występuje też w zakresie dochodów ze sprzedaży drewna. Jakby zapomniano już o uchwale zarządu powiatu. W zasadzie, to zastępca kierownika Bednarskiego stwierdził 30.VI , że takiej uchwały nie ma. I uprzejmy pan starosta domaga się wykazania interesu społecznego w odpowiedzi na pytanie o dochody.
Przedstawiciel społeczeństwa zwraca się z uprzejmym wnioskiem i zostaje zignorowany, a ten obywatel przekazuje uzyskane informacje społeczeństwu, które ma prawo wiedzieć. W mętnej wodzie dobrze ryby łowić.
W tym momencie wypada pogratulować konsekwencji w działaniu w dotarciu do informacji o finansach publicznych w szpitalu na Tysiąclecia. Niech żyją watchdogi! Może ktoś chciałby dołączyć?
Tadeusz Łasica