Rozmawiałem z Polakiem, urodzonym tutaj, wychowanym za granicą, o wyborach. Kiedy spytał o charakterystykę wyborców obu stron, przypomniał mi moją niedawną wizytę na pewnych targach, na których wystawca, aby przyciągnąć (skutecznie zresztą) zwiedzających, rozdawał za darmo kiełbasę i piwo. Zainteresowanie było tak ogromne, że w pewnym momencie skończył się chleb.
Widzę gościa, który niesie do stolika darmową kiełbasę i piwo, ale na zadowolonego nie wygląda. Mówi oburzony do znajomych:
- Ku…, chleba nie mają!
No i tak opisałem mojemu rozmówcy wyborcę PiSu. Spytał mnie więc, jak opisałbym wyborcę opozycji.
Zarysowałem mu gościa, który patrzy na tłum stojący po kiełbasę i piwo z poczuciem wyższości, żuje wege karkówkę i mieli pod nosem przekleństwa, że musi za to rozdawnictwo płacić. Być może, jeśli dziabnie coś wieczorkiem, to zadzwoni do „Szkła kontaktowego” wybełkotać swój częstochowski w rymach błyskotliwy wiersz o tym, że „zamiast kiełbasy wolimy taczki i mięso z kaczki”.
Wyobraziłem sobie jeszcze obok stoiska ekipę TVPiS, która robi newsa o szczęśliwych ludziach z darmową kiełbasą. Oczywiście z komentarzem Janusza Kowalskiego, że za Tuska piwo chrzczono, a kiełbasa była z robaków. W tle umazane musztardą szczęśliwe Brajanusze i lud zły na totalną opozycję robiącą problem z chwilowych braków na froncie zaopatrzenia w chleb.
Wyobraziłem sobie również ekipę TVN, która robi newsa o tym że w kraju zaczyna brakować chleba.
No chyba, że robiłby to bolesławiecki wariant TVN, to w newsie byłby wątek o tym, że bolesławiecki szpital właśnie otwiera piekarnię marzeń.