bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Zdecydowanie polecam Oppenheimera ! [recenzja]

Oppenheimer to jeden z najgłośniejszych filmów w tym roku i przyznaję, że szedłem na niego z mieszanką ciekawości i sceptycyzmu. Mam sporo rezerwy co do wszystkiego, co jest reklamowane tak bardzo, że jest niemal wszechobecne – nieraz szkoda jest na to czasu. Ale Oppenheimerem byłem wyjątkowo miło zaskoczony i myślę, że polskie filmy historyczne powinny w wielu aspektach brać z niego przykład.

Film trzyma w napięciu od samego początku, ale nie jest też widowiskowym filmem akcji, którego jedyną zaletą są bobastyczne efekty specjalne. Zresztą w całym filmie jest ich bardzo niewiele, co zwiększa ich siłę oddziaływania. Interesująca jest też sama konstrukcja filmu, w którym niemal cała historia Roberta Oppenheimera jest przedstawiona jako retrospekcje wywoływane podczas prowadzonego przeciw niemu pochodzenia. Fabuła jest przy tym spójna i logiczna, a dużą zaletą filmu jest to, że choć przewijają się w nim wątki związane z różnymi niuansami fizyki kwantowej, są one podane w sposób możliwie zrozumiały dla każdego odbiorcy.

Tytułowy Oppenheimer jest pokazany jako normalny, zwyczajny człowiek, mający swoje jasne i ciemne strony. Widzimy go z jednej strony jako wynalazcę, lojalnego idealistę i wizjonera, twardo obstającego przy swoich poglądach, ale otwartego na ich zmianę oraz dyskusję z oponentami (jak chociażby Albert Einstein). Z drugiej strony widzimy jednak naiwnego twórcę ludobójczej broni, egoistę, pracoholika i niepoprawnego kobieciarza.

Innymi słowy, na ekranie widzimy człowieka z krwi i kości, a nie przerysowaną postać wielkiego wynalazcy bądź toksycznego zbrodniarza. Tego typu skrajności są, niestety, dość częste w polskiej filmografii historycznej XXI wieku i w ogóle w polskim spojrzeniu na historię. Lubimy idealizować swoich, zazwyczaj przemilczając ich ciemniejsze strony, a jednocześnie wrogowie często są zdecydowanie demonizowani, nie widać w nich żadnych ludzkich rysów.

Oppenheimer pokazuje człowieka, który przewodził grupie naukowców, budujących pierwszą w historię bombę atomową i chcących uprzedzić w tym nazistowskie Niemcy. Gdy niemiecka Rzesza padła, celem staje się pokonanie Japonii i na ekranie widzimy, jak grupa amerykańskich dowódców oraz naukowców – także główny bohater – bez żadnej refleksji nad losem cywilów zatwierdza plan masowego ludobójstwa dziesiątek tysięcy niewinnych ludzi. Reżyser Christopher Nolan pokazał nawet euforię, w jaką wpadli naukowcy z Los Alamos po tym, jak Hiroszima i Nagasaki zamieniły się w morze gruzów i w których zginęło mocno ponad sto tysięcy ludzi. Widzowie mogą też zobaczyć moralne rozterki Oppenheimera, zmianę jego poglądów na produkcję broni nuklearnej, wysoką cenę, jaką musiał za tę przemianę zapłacić.

Oppenheimer pokazuje też, że podczas II wojny światowej świadomych aktów ludobójstwa dokonywały także Stany Zjednoczone, jednak nie jest oceną sprawców tych zbrodni – ocena jest pozostawiona widzom. Właśnie to jest też sporą zaletą filmu, nie narzucającego widzowi żadnej oceny prezentowanych wydarzeń, a jedynie same fakty, pozostawiając odbiorcy zadanie wyrobienia sobie o nich zdania. Jest to wyjątkowo cenne w czasach, gdy jesteśmy bombardowani gotowymi opiniami na ich temat. Często są nam narzucane czy to przez media tradycyjne, czy media społecznościowe, nie pozwalając nam na trud refleksji nad otrzymaną informacją – po co wszak myśleć, skoro wraz z informacją na jakiś temat dostajemy od razu gotową wykładnię tego, co mamy o niej sądzić.

Oppenheimer zmusza do myślenia o ludzkim sumieniu, wartości dyskusji na argumenty, konsekwencjach rozwoju technicznego i posiadania przez ludzkość broni jądrowej, a także wolności słowa i wpływie polityki na badania naukowe. Pobudza do refleksji o tym, że podczas II wojny światowej nie tylko państwa Osi – w tym Japonia – oraz Związek Sowiecki były zdolne do ludobójstwa. Zwraca uwagę  na to, czy aby w swoim poczuciu „okiełznania potęgi kosmosu” nie jesteśmy zbyt pyszni i aroganccy.

 

Exit mobile version