– Nie ma takiego miasta jak Jelenia Góra – oświadczył na uroczystej konferencji Rola Bezpartyjnych Samorządowców w Ubezpartyjnieniu Samorządowych Spółek prezes PKS Bolesławiec, Łukasz Jaźwiec. – Jest Jelitkowo, Yale nawet jest, Zielona Góra jest, ale Jeleniej nie ma, bo tam nie jeździmy!
Bolesławiecki samorządowy przewoźnik zajmujący się skutecznie redukcją bezrobocia wśród miejskich i powiatowych radnych, nie prowadzi przejazdów do tego miasta, choć jeszcze w 1989 roku było ono stolicą województwa jeleniogórskiego, którego część stanowił Bolesławiec. Dzięki temu każdy, kto potrzebuje się tam dostać, jeździ swoim autem, lub spędza kilka godzin w pociągu, aby naokoło pokonać 55 kilometrów dzielących oba miasta. Dzięki temu można po drodze (w jednym z wariantów połączeń kolejowych) zwiedzić nawet malowniczy dworzec kolejowy w Gorlitz, poznając przy okazji Euroregion. Dzięki temu zaś nie ma chętnych na usługi PKS-u Bolesławiec na tej trasie. Takich usług rzecz jasna nie trzeba uruchamiać, bo skoro nie ma chętnych, to po co?
– Spełniamy realne potrzeby mieszkańców, nie te wyimaginowane – mówił prezes. – Niedawno na przykład zatrudniliśmy wiceprzewodniczącą Rady Powiatu, Barbarę Kuduk, bo chciała zobaczyć jak się pracuje w powiatowej spółce, o której losach decyduje jako radna. Obalamy w ten sposób mity o konflikcie interesów.
Inny z liderów Bezpartyjnych Samorządowców, Cezary Przybylski, co prawda nie neguje istnienia miasta Jelenia Góra, ale proponuje jeździć do niego z Bolesławca przez Legnicę, dzięki czemu można ominąć Lubań i przymusowe (choć motywowane pobudzaniem dolnośląskiej turystyki) godzinne oczekiwanie na pociąg w tym przemiłym mieście nad Kwisą.
– Chodzi nam o to, żeby zlikwidować wykluczenia komunikacyjne – powiedział niedawno marszałek Przybylski w wywiadzie dla Orlen Press. – Możemy być pod tym względem wzorcem nie tylko dla Polski, ale i Europy. Kurs z Bolesławca do Jeleniej Góry przez Legnicę to nowe, otwarte spojrzenie na nasz region.
POWYŻSZA INFORMACJA JEST NIEMAL NIEPRAWDZIWA