W Krzyżowej zdarzyła się niedźwiedzia przypowieść – znaczy się, dzik, ale niedźwiedzia, bo przecież każdy wie, że dzik to tak naprawdę dzik. No i tak ten dzik wszedł do gospodarstwa, a gospodarz się przestraszył, że aż w uszach zaczęło mu dzwonić.
Dzwonił do Nadleśnictwa Bolesławiec, a tam mu powiedzieli, że to nie ich sprawa, bo oni są bardziej zajęci liczeniem drzew. Odesłali go do Nadleśnictwa Złotoryja, ale tam mu powiedzieli, że to nie ich wina, bo oni tylko drzewa pilnują. Odesłali go do urzędu gminy, ale tam mu powiedzieli, że to nie ich zadanie, bo oni tylko papierki przekładają. Odesłali go na policję, a tam mu powiedzieli, że to nie ich kompetencja, bo oni tylko mandaty wystawiają.
A dzik w międzyczasie krążył po gospodarstwie, zerkając podejrzliwie na świnie i kury. Na szczęście gospodarz szybko wziął kij i przegonił dzika.
Zresztą, gdyby nie jego szybkie działanie, to pewnie dzik by zajął miejsce przy stole i zaczął wcinać zupę. A tak, wszystko dobrze się skończyło, dzik odleciał w siną dal, a gospodarz miał już temat na kolejną rozmowę na wiejskim sejmiku.
(fot. Czytelnik Bolec.Info)