Jeszcze niedawno można było myśleć, że jako naród wyciągnęliśmy lekcję z czasów II wojny światowej. Że potworności Oświęcimia, sowieckich łagrów i ubeckich katowni nauczyły nas, do czego prowadzą nienawiść, rasizm i totalitarne zniewolenie. Niestety, wojna w Ukrainie pokazuje bardzo dobitnie, że tak się nie stało. I nie chodzi o to, że do wojny w ogóle doszło, ponieważ w tym momencie nie rozmawiamy o rosjanach (nie będę pisał wielką literą o narodzie, który dokonuje właśnie kolejnego w swojej historii ludobójstwa), którzy nie odrobili tej lekcji. Nie mieli nawet takiej możliwości, skoro do dziś gloryfikuje się tam zbrodniczą „Armię Czerwoną”, a zwani „żołnierzami” bandyci, którzy w latach 1944-1945 roku utopili Europę Środkowo-Wschodnią (w tym Dolny Śląsk) w krwi cywilów, są bohaterami Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Spójrzmy jednak na to, jakie są efekty braku odpowiedniej edukacji oraz elementarnej empatii wśród niektórych mieszkańców naszego miasta.
Jeszcze siedem lat temu niemiecka partia komunistyczna organizowała w Polsce happeningi z okazji tzw. Dnia Zwycięstwa. 9 maja 2015 roku przez Bolesławiec i Legnicę przeszedł skandaliczny, oburzający pochód, w którym skandowano sowieckie hasła, gloryfikowano totalitarny ustrój, powiewano flagami ZSRR, śpiewano komunistyczne pieśni i nawoływano do walki klas. Było to wydarzenie wyjątkowo bulwersujące, zwłaszcza że demonstrantów ochraniała policja. Honor naszego miasta ratował wtedy sekretarz Jerzy Zieliński, który próbował interweniować w tej sprawie i przerwać tę hucpę – niestety, bezskutecznie. To nie była rekonstrukcja historyczna, spektakl teatralny czy jakakolwiek inna forma edukowania o komunistycznych zbrodniach, a jawne propagowanie sowieckiej ideologii. Wszystko za zgodą i pod ochroną policji.
Kolejne kwestie tyczą się polskiej edukacji. Kiedy byłem w liceum, moja klasa wybrała się na wycieczkę do Małopolski, podczas której odwiedziliśmy Oświęcim. Gdy zwiedzaliśmy znajdujący się tam niemiecki obóz koncentracyjny zauważyłem, że niektórzy woleli pisać wiadomości w telefonach, zamiast obserwować zgromadzone tam świadectwa nazistowskiego ludobójstwa. Niedawno przekonałem się ze zdumieniem, że w jednej ze szkół podstawowych uczniowie VII klasy nie mają nawet pojęcia, czym było Auschwitz… W szkołach średnich program nauczania historii jest tak fatalnie skonstruowany, że nie starcza czasu na omawianie powojennych dziejów Polski, a II wojna światowa jest omawiana bardziej pod kątem wydarzeń politycznych i militarnych, niż społecznych i etycznych. Problem może być obecny także na uniwersytetach. Gdy niedawno na jednym z konwersatoriów pewien student z mojego roku (V rok historii!) zaczął głosić tezy o żydokomunie, kryjąc się za cytatami z Feliksa Konecznego, prowadząca zajęcia nie zrobiła nic, aby to zahamować. Gdy zapytałem, dlaczego na to nie reaguje – zwłaszcza że to nie był pierwszy taki incydent – odpowiedziała, że nie wie, czy powinna to zrobić. Doktor historii nie wie, jak reagować na antysemityzm. Szkoda słów.
Po 24 lutego i pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę Polacy zachowali się w sposób wspaniały, udzielając szerokiej pomocy ukraińskim uchodźcom. Niestety, obok bardzo licznych deklaracji wsparcia i zrozumienia, obok pięknych wyrazów solidarności oraz realnej, niemałej pomocy, w Bolesławcu pojawiły się zupełnie inne głosy. Co prawda są one mniej liczne, ale od 24 lutego w ramach swojej pracy widziałem i skasowałem już setki pełnych nienawiści (lub zawierających po prostu zwyczajne kłamstwa i manipulacje) komentarzy, wymierzonych przeciwko Ukraińcom, a na sesji Rady Miasta z 25 maja dowiedzieliśmy się też, że za pomaganie uchodźcom prezydent Piotr Roman otrzymał groźby śmierci i oskarżenia o wspieranie nazistów. Wspomniane komentarze często były – i nadal są – przesycone nienawistnym, rasistowskim i szowinistycznym duchem, wedle którego Ukraińcy to w najlepszym razie nieroby, a w najgorszym – żądni polskiej krwi banderowcy, chcący podstępnie opanować nasz kraj. Bardzo podobne treści, tyle że na temat Żydów, pisał kiedyś Adolf Hitler, a do stwierdzeń ich autorów całkiem dobrze pasuje poniższy cytat, zaczerpnięty wprost z Mein Kampf:
Najjaskrawsze przeciwieństwo Aryjczyka stanowi Żyd (…) Nigdy nie był także nomadą, lecz zawsze jedynie pasożytem w ciele innych narodów (…) Żyd wcale nie myśli o tym, aby opuścić jeden z zajmowanych przez siebie obszarów, lecz pozostaje, gdzie siedzi i mianowicie tak uporczywie, że nawet gwałtem bardzo trudno go wypędzić (…) Jest i pozostaje więc wiecznym pasożytem, darmozjadem, który niczym szkodliwy bakcyl szerzy się coraz bardziej (…) Żyd po zdobyciu władzy politycznej (…) staje się krwawym Żydem i tyranem narodów.
Spójrzmy zatem na przykładowe komentarze (zachowuję ich pisownię oryginalną):
- Realista: Polska powinna Ukrainę dobić, a nie jej pomagać, bo to Ukraina stanowi dla Polski śmiertelne zagrożenie, a nie Rosja.
- Grafitowy Pigwowiec: Aż strach pomyśleć jak przywrócą vat. Ale to już mały problem. Wiadomo, że pod koniec roku braknie żywności dla milionów ludzi z krajów ” trzeciego świata” . Europę czeka napływ emigrantów jakiego jeszcze nie widziała. A wszystko to w imię pomocy komikowi w utrzymaniu się przy władzy.
- fu666: Niech wracają do siebie. Nikr ich tutaj nie pragnie. Tylko daj daj daj i daj bo jestem z uKRAINY.
- PAP: Może Polacy, przesiedleńcy z Bośni znajdą się w końcu na naszej polskiej ziemi, w POLSCE a nie na ziemi zarządzanych przez jebanych banderowych faszystów.
Lata trzydzieste XX wieku jako żywo. Zdaję sobie sprawę, że część takich komentarzy to tylko rosyjskie kaskady i boty, ale niestety, wiele z nich ma swoich konkretnych autorów. Problem dotyka całego bolesławieckiego (podobnie jak ma to miejsce w całej Polsce) internetu, a zwłaszcza portali informacyjnych i Facebooka, a jak sam się o tym przekonałem, na jeden skasowany wpis pojawiają się dwa kolejne. Najbardziej zdumiewające jest to, kto wypisuje to wszystko.
Potomkowie ludzi, którzy kiedyś stanęli do walki z niemieckim nazizmem.
Pozwolę sobie pozostawić to bez dalszego komentarza.