Obywatel RP potyka się o różne kwiatki, które obficie władza sadzi. Strony z rozszerzeniem gov.pl zawierają nieaktualne informacje, brakuje w nich przejrzystych informacji i zawierają kilka mniejszych problemów. Rejestracja na szczepienia przeciw covidowi też ma swoje smaczki. Ustna została potwierdzona, następnie sms-em odwołana i przywrócona w nieco późniejszym czasie. Taki ład. Ale kilkadziesiąt minut nie zbawi.
Tego dnia trafiła się wcześniejsza wizyta w bolesławieckim punkcie szczepień w powiatowej lecznicy. Prawie wszystko było ok. Terminowo, na korytarzu czekały trzy osoby. Tylko jeden mały zgrzyt. Szczepionym może nie przeszkadza, ale…
Punkt szczepień urządzono na pierwszym piętrze dawnej przychodni, gdzie jest łącznik do szpitala. Mieszkańcy powiatu wiedzą, że na drugim końcu nowego budynku jest diagnostyka. Oznacza to, że pacjenci ze szpitala są wożeni na łóżkach i wózkach wzdłuż oczekujących na szczepienie. Obsługa wioząca chorych musi prosić o zrobienie miejsca, ponieważ korytarz jest zbyt wąski na rząd krzeseł, szczepionych i szpitalne łóżko. Ktoś, kto nigdy nie był przykuty do takiego łóżka może tego nie zrozumieć, ale wystawienie na taki widok, jak wypicowane rosomaki podczas defilady, nie należy do najmilszych.
Wydawało się więc, że jest prawie ok. Życie jednak przynosi rozczarowania. Dwie godziny później w kolejce stało ponad dwadzieścia osób. Wszyscy jednak spokojni, przyzwyczajeni do ładu. Podobno covid jest chorobą zakaźną, więc jak myśleć o zapobieganiu zakażeniom, gdy tyle osób stoi w wąskim i niewentylowanym korytarzu, gdzie jeszcze są wożeni chorzy ze szpitala?
Szpital bolesławiecki jest sławny w tv. Pierwszy modułowy oddział, pierwsza pacjentka z lewym szczepieniem z lokalnej przychodni, opowieść o siódmych potach personelu przy leczeniu chorych. Pełen szacunek za tę pracę, ale organizacją pracy ktoś powinien zająć się na poważnie. TV tego nie rozwiąże. Empatii też nie nauczy.
Tadeusz Łasica
W bolesławieckim szpitalu to akurat nic nowego, polecam wizytę w poradki chirurgiczno-ortopedycznej, do której wszyscy są umawiani na tę samą godzinę i tłoczą się w malutkim korytarzu, a raczej przedsionku, bez wentylacji i okien czasem przez kilka godzin. I dziwić się, że covid się tak łatwo rozprzestrzenia.