sie 18, 2021
1704 Wyświetleń
6 1

Królewskie I Liceum Ogólnokształcące – odcinek czwarty

Napisany przez

W serii artykułów poznajemy dzieje bolesławieckiego Królewskiego Sierocińca oraz kontynuującego jego tradycje I Liceum Ogólnokształcącego. Dotarliśmy już w naszej opowieści do 1871 roku, zatrzymując się na momencie zasadzenia na terenie sierocińca Dębu Pokoju, znanego dziś pod mianem Bakałarza. Królewski Sierociniec liczy już sobie ponad sto lat i jest największą placówką edukacyjną w regionie. W jego murach naucza wielu znamienitych bolesławian, specjalistów w najróżniejszych dziedzinach i animatorów życia kulturalnego Bolesławca. Sierociniec w czasach cesarskich staje się jednocześnie ośrodkiem monarchistycznej propagandy, co w ówczesnych warunkach było nie do uniknięcia. A zatem jak wyglądało życie w Królewskim Sierocińcu pod rządami niemieckich Kajzerów? Tego dowiecie się już za chwilę!

Posadzenie Dębu Pokoju można uznać za symboliczny moment przejścia Królewskiego Sierocińca w czasy Niemiec cesarskich. W toczonej chwilę wcześniej wojnie z Francją walczyło co najmniej dwóch uczniów sierocińca, którzy na szczęście przeżyli i mogli powrócić do Bolesławca w glorii należnej zwycięzcom. Za zwycięzców z pewnością nie mogli się jednak uznawać duchowni protestanccy, dotychczas mający w placówce sporo do powiedzenia. W 1872 roku zablokowano możliwość pozyskiwania przez nich godności inspektorów szkolnych. W praktyce oznaczało to laicyzację szkoły i koniec kontroli luterańskiego kleru nad jej funkcjonowaniem. Co ciekawe, nie podobało się to ówczesnemu dyrektorowi, który jeszcze kilkanaście lat później utyskiwał na to, że pieniądz i hedonizm zajęły miejsce bojaźni Bożej. Ten sam dyrektor, nazwiskiem Lang, bardzo krytycznie oceniał też fakt wprowadzenia instytucji małżeństw świeckich i zniesienia obowiązku chrzczenia dzieci. Jeśli dodać do tego bardzo częste uroczystości ku czci dynastii panującej, jakie były wówczas organizowane w Królewskim Sierocińcu, to wyłania się bardzo wyrazisty obraz świata, jaki wpajano tam wówczas uczniom.

Wejście do tzw. Nowego Domu przy ul. Bankowej (fot. polska-org.pl)

Na pewno nie była to jednak jakaś zaściankowa, ultrakonserwatywna instytucja, nauczająca wyłącznie religii i wpajająca kult dynastii panującej swym wychowankom. Królewski Sierociniec oferował ambitny program edukacyjny, w którym znalazło się miejsce dla nauk ścisłych, biologicznych, humanistycznych i dla kilku języków obcych. Można było uczęszczać tam na zajęcia z łaciny, greki, francuskiego oraz angielskiego, orz – rzecz jasna w ówczesnym Bunzlau – niemieckiego. Cały region znał dyrektora muzycznego sierocińca z tamtych lat, Theodora Dratha. Był on nie tylko nauczycielem, ale też aktywnym kompozytorem, animatorem szeregu ambitnych koncertów muzycznych w Bolesławcu i autorem podręcznika do śpiewu. W latach osiemdziesiątych XIX wieku w sierocińcu nauczał także dr Ewald Wernicke – wybitny bolesławiecki historyk, autor monumentalnej kroniki dziejów naszego miasta. Także lekcje religii stały na bardzo wysokim poziomie, nieporównywalnym do tego, co oferuje współczesna katecheza w Polsce. Uczniowie gruntownie (!) zapoznawali się ze Starym i Nowym Testamentem, historią i geografią Palestyny, Katechizmem ewangelickim, dziejami Kościoła i zasadami wiary chrześcijańskiej. W 1886 roku sierociniec połączono z gimnazjum, które znajdowało się w gmachu obecnego Sądu Rejonowego – umożliwiło to ponowne wysyłanie absolwentów Królewskiego Sierocińca na uniwersytety. Niestety, w tym samym roku miało też miejsce dużo mniej pozytywne wydarzenie – w lutym w sierocińcu wybuchła epidemia kataralnej choroby oczu, prawdopodobnie zapalenia spojówek. Cała placówka została zamknięta na niemal miesiąc i zamieniona w izolatorium, aby zapobiec rozlaniu się choroby na całe miasto. Na szczęście tym razem wszystkich chorych udało się wyleczyć i nikt nie stracił ani wzroku, ani życia.

Sala gimnastyczna Zespołu Szkół Elektronicznych przy ul. Bielskiej.

17 lutego 1891 roku Królewski Sierociniec wzbogacił się o nowy obiekt, jakim była nieduża, ceglana sala gimnastyczna. Była ona nieco oddalona od reszty zabudowań sierocińca i co ważne, zachowała się do naszych czasów. Mowa o tej samej sali, jaką przy ulicy Bielskiej posiada od wielu lat Zespół Szkół Elektronicznych. Istniejące wokół niej bloki wówczas nie istniały, a większa część tego terenu była własnością sierocińca; w okresie międzywojennym obok sali zostanie wybudowany jeszcze stadion. Dekadę później, w 1902 roku, przed Starym Domem wystawiono okazały pomnik, wykonany z cenionego marmuru karraryjskiego przez prof. Petera Breuera z Berlina. Pomnik ten, znany jako Jezus, przyjaciel dzieci, po II wojnie światowej władza ludowa przeniosła na cmentarz przy ul. Śluzowej. W 1997 roku zmarły niedawno ks. Edward Bober doprowadził do jego translokacji na plac Zamkowy, gdzie znajduje się do dzisiaj. W rezultacie tych ciągłych przesunięć nieco zaginęła pamięć o celu budowy tego monumentu. Otóż chodziło o to, aby z jednej strony uczcić zbliżające się 150-lecie istnienia sierocińca, ale i dać wyraźny sygnał nauczycielom – pomnik miał im przypominać, że mają być wobec swych wychowanków jak Jezus. Podobnie jak uwieczniony na monumencie Zbawiciel, mieli oni troskliwie otaczać opieką swych uczniów, ale jednocześnie być dla nich mentorami i przewodnikami po otaczającym ich świecie.

Budynek dawnej Starej Szkoły przy ul. Bankowej.

Mimo wciąż okazywanej wierności monarchii, Królewski Sierociniec umiał się postawić władzy, gdy chodziło o jego interesy. W 1904 roku szkoła zdecydowała się wyemitować swoje druki reklamowe w języku polskim, przeznaczone dla Polaków z Górnego Śląska. Te druki opowiadały krótko o sierocińcu, jego dziejach oraz funkcjonowaniu i potrzebach finansowych. Chodziło o to, aby zachęcić polskie rodziny do finansowego wspierania sierocińca i być może do wysyłania na naukę do Bolesławca także polskich dzieci. O sprawie dowiedziały się władze, co wzbudziło ich dość gwałtowną reakcję. Władzom sierocińca wydano polecenie wprowadzenia zakazu posługiwania się na terenie całej placówki językiem polskim, a więc i zaprzestania drukowania czegokolwiek w naszym języku. Najpewniej wspomniane władze… zignorowały zakaz. Sierociniec corocznie wydawał szczegółowe sprawozdania ze swej działalności, które odznaczały się dużą szczegółowością. O zakazie posługiwania się polszczyzną nie ma w nich ani słowa…

Centrum Warty Bolesławieckiej.

W 1910 roku Królewski Sierociniec zaczął szykować się do wiszącej w powietrzu wojny. Uczniowie uczęszczali na specyficzne gry terenowe z militarnym akcentem, znane jako Geländespiele. Organizowano je w formie swego rodzaju manewrów wojskowych, w które angażowano nawet całe wioski – jedna z takich rozgrywek toczyła się w 1910 roku w Warcie Bolesławieckiej. Uczniów podzielono na dwie grupy – obrońców i napastników. Ostatecznie grupa napastników zdołała zająć całą wieś, odnosząc jednocześnie zwycięstwo w grze. Rozgrywki okazały się bardzo przydatne cztery lata później, gdy wybuchła prawdziwa wojna. I wojna światowa. Nikt o tym jeszcze nie wiedział, ale rozpoczynały się wtedy trzy ostatnie dekady niemieckiego Bolesławca. I o tym trudnym czasie w historii sierocińca opowiemy sobie już niebawem.

 

Kategorie:
Gołębiewski
Facebook Profile photo

Cześć ! Nazywam się Dariusz Gołębiewski, jestem regionalistą z tytułami magistra historii i historii w przestrzeni publicznej. Od 2014 roku prowadzę na Facebooku stronę regionalną o nazwie ''Bolesławiec i okolice dawniej i dziś''. Poza historią, zwłaszcza tą międzywojenną i lokalną, interesuję się literaturą i polityką, trochę też architekturą, teatrem, religią i filozofią. Jestem autorem książki pt. "Kraśnik Dolny i okolice dawniej i dziś". W wolnym czasie lubię podróże, wycieczki rowerowe, długie spacery i interesujące dyskusje.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish