My, którzy jesteśmy w porywie w czwartym pokoleniu na Śląsku myślimy, że już wszystko wiemy. My, którzy liczymy lata do emerytury i końca pracy. A czasem wpadnie w ręce dokument lub książka i jak zmienia się spojrzenie na świat.
Za sprawą współpracy z miłośnikami Olszanicy, udało się odczytać już spory fragment standardowego dokumentu, jaki wsadzono do gałki kościelnej w 1824 r. Może pismo nieco archaiczne, ale idzie. Standardowe formuły. Kto, dlaczego, kiedy, ile lat. I nagle słowa poświęcone nauczycielowi.
„Żyjącym teraz organistą i nauczycielem szkolnym jest Christian Gottlieb Gleuer, ma około 70 lat i piastuje urząd od 45 lat, od 1660 r. jest piątym z rodziny. Zarządza równocześnie urzędem pisarza sądowego w całej parafii.”
Co miał na myśli piszący słowa? Przy wszystkich innych osobach podał precyzyjnie wiek a nauczyciel był już od tak dawna, że nikt nie miał pojęcia o jego latach? A może tak miał go dość, za lanie trzcinką po palcach, że złośliwie podkreślił „Der jetzt lebende Organist und Schullehrer (…), gegen 70 Jahr alt…”
Ale ile rodzinnej tradycji! Przez 164 lat, jedna rodzina, w jednej wiosce i w jednej szkole. Ile lat żyli jego poprzednicy i jak długo pracowali? Może olszanicki pastor Quellmatz zapisał, ale czas kiedyś na pewno inaczej płynął. I dokładnie wiedzieli, dlaczego gdzieś jest rów, staw lub nieużytek. Obserwowali swoją okolicę i przekazywali tę wiedzę następnym pokoleniom. Kto dziś przekaże potomkom?
Tadeusz Łasica
W tych kapsułach czasu są takie zwykłe, wydawałoby się trywialne informacje – w czasie, kiedy są one pisane. Jednak jeśli odkrywa się je na przykład sto lat później, to ich wartość jest całkiem inna. My idąc tym śladem, też zostawiliśmy kilka takich kapsuł w naszym domu…. dla potomności :-)