E-commerce w dobie koronawirusa
Ostatnie półtora roku przyniosło rynkowi e-commerce ogromne wzrosty. Faktem jednak jest, że od początku 2020 roku nasze życie uległo bardzo drastycznej i wymuszonej zmianie, przez pandemię koronawirusa. Konsumenci, którzy jeszcze niedawno na zakupy wybierali się do sklepów stacjonarnych, zamknięci w domu zwrócili się do Internetu szukają zasadniczo wszystkiego co jest im potrzebne w życiu. Zakupów offline nie ułatwiał lockdown i wyłączenie handlu w sklepach wielkopowierzchniowych, gdzie zwykle robiliśmy zakupy nie tylko spożywcze. Konsumpcja przeniosła się do sieci i choć ogólny wynik polskiego rynku handlu zakończył się w roku 2020 z mały minusem (-3%), to niektóre sklepy np. oferujące sprzęt sportowy notowały wzrosty przychodów rzędy kilkuset procent.
Wracając jednak do roku 2019, czyli lat przed pandemią, polskie e-commerce rósł sobie w sposób stabilny, ale bez wielkich zwrotów. Na koniec 2019 jego udział w całym handlu krajowym wynosił 10%, co w perspektywie np. rynku niemieckiego, nie jest wysokim wynikiem. Owe 10% dawało wycenę na poziomie nieco powyżej 60 mld zł.
Rok 2020 zmienił wszystko, trochę na siłę, ale na wielu płaszczyznach e-commerce w zasadzie przyśpieszył on oczekiwane od dawna zmiany. Duzi gracze zaczęli konsolidować, a efektem tych zmian była poprawa logistyki jak i ceny procesu dostaw, co zawsze było bolączką e-handlu. Z zakupów online skorzystało ponad 10% nowych odbiorców, którzy do tej pory robili zakupy w sklepach stacjonarnych. Wzrosła liczna zakupów dokonywanych w sieci jak i wartość koszyków. Rok 2020 dał e-commerce wartość rynkową na poziomie 77 mld zł. Jest to wiec wzrost rzędu 26-27% do roku 2019. Rekordowy był ostatni kwartał minionego roku, w którym e-commerce wypracował wynik o 40-45% lepszy niż w roku ubiegłym. W chwili obecnej udział rynku e-commerce w ogólnopolskim handlu prognozuje się optymistycznie na 14%. Prognoza na rok 2025 szacuje jego wartość na 160 mld zł.
E-commerce to nie tylko e-handel
Pamiętać musimy, że e-commerce to nie tylko e-handel i zyski sklepów czy dostawców oprogramowania. Na proces zakupowy składa się przecież wiele usług, poczynając do momentu zakupu, przez wysyłką i transport. Doskonałym przykładem jest tu branża magazynowa. O ile jej wzrost nie można 1 do 1 wiązać tylko i wyłącznie z rynkiem e-handlu, ale z całą pewnością miał on w nim duży udział. Tam bowiem, gdzie obraca się towarem potrzeba przestrzeni magazynowej do utrzymywania stanów towarowych, niezbędnych dla płynności sprzedaży.
Przełożyło się to na widocznie większe zainteresowanie powierzchnią magazynową. W samym tylko ostatnim kwartale 2020 roku wolumen powierzchni magazynowej wynajętej od października do końca grudnia sięgnął 1,5 mln m2. Problem zwiększenia elastyczności łańcucha dostaw jak i konieczność utrzymywania wyższych niż do tej pory stanów magazynowych wskazuje wiele przedsiębiorstw jako wyzwanie na nadchodzące lata. Odbiorcy na rynku krajowym muszą przecież mieć co kupować, a wiele produktów jak i ich elementów produkowane jest poza granicami naszego kraju. Wymaga wiec logistyki.
Wydaje się zatem, że tak duże ruchu na rynku nie są tylko odpowiedzią na chwilową modę. Wiele inwestycji zostanie z nami na lata, a ich wdrożenie musiała przecież poprzedzać skrupulatna analiza finansowa. Przy tak optymistycznych prognozach, nawet jeśli przeszacowanych, mali gracze raczej nie powinni martwić się o chłonność rynku. Kluczem jak zwykle będzie tu jednak wybór rynku jak i umiejętności twórców kolejnych sklepów online czy usług dedykowanych e-commerce.
Autor: https://wave.info.pl/