Tama – miejsce wymiany myśli. „K****, ja bym te bobry odj***ł.” Lub: „Kupiłbym tę łąkę, żeby mogły spokojnie żyć.”
A gdzie one żyją? One wróciły do swojego domu. Na starych mapach odwzorowano zakola i meandry porośnięte krzewami, za którymi były łąki i pastwiska. Gdy wyprostowano koryto, okazało się, że coś jednak zgrzyta. Natury nie da się oszukać. I były dalej łąki. Ale krów ubyło i trawa przestała być potrzebna. Zrobiono więc pola uprawne. Żal patrzeć na te wysiane w błocie nasiona, które za nic w świecie nie chcą rosnąć w brei. I bobry nie mają nic do rzeczy. To są miejsca, gdzie tam nie ma, a lustro wody jest poniżej gruntu.
Oczywiście tam, gdzie są tamy, wody jest więcej. Ale idące w lata obserwacje ich budowli pokazują, jak te mądre ssaki uczą się chronić swoje domy. Bo nie jest to złośliwość z ich strony. Im nie zależy na zmniejszaniu dotykających nas susz, tworzeniu bogatego środowiska. W wodzie czują się bezpiecznie, umożliwia im podpłynięcie do jedzenia, wychowanie potomstwa. Delikatna fala od płynącej sylwetki, perfekcyjne zanurzenie dużego zwierzęcia pokazuje ich przystosowanie do warunków.
Pomiędzy Suszkami a Żeliszowem było już tych tam nieco. Niektóre opuściły same, wiele zostało rozebranych lub zniszczonych przez ludzi. Niektóre odbudowywały, inne porzucały. Co ciekawe, nie ruszają drewna, które odrzucono poza strumień. Ale gdy się je położy na brzegu, to błyskawicznie je wykorzystują. Postępy prac widać z dnia na dzień. Tam gdzie im zniszczono tamy, wykorzystują każdy element, żeby rozlewisko było większe, żeby ciężki sprzęt nie mógł się zbliżyć do spiętrzenia. Jakby dokładnie wiedziały, co im najbardziej zagraża. Właśnie w ten sposób odbudowały dwie ostatnio zniszczone tamy.
I uparcie walczą o swój świat. Czasem, niczym zła wróżba, pojawia się na brzegu porzucona puszka po piwie lub ślady samochodu na łące, którym nieprzyjaciel zajeżdża, żeby pokląć na mniejszych braci i obmyślać sposoby wykurzenia. Jeszcze susze za mało dają w kość. A sterta śmieci przy brzegu nikomu nie przeszkadza.
Rolnik, leśnik, myśliwy. Wszystkim to od lat obojętne. Taki element krajobrazu.
Tadeusz Łasica