Zabytkowe, zielone i pełne drzew, prowincjonalne, ale świetnie skomunikowane, niebiedne, atrakcyjne turystycznie, jednak bez tłumów… estetyczne i dobre miejsce do życia.
Tak można było sobie wyobrażać Bolesławiec jakiś czas temu. Dziś coraz trudniej. Bolesławiec jest coraz brzydszy, coraz bardziej prowincjonalny, coraz biedniejszy, coraz bardziej zmarginalizowany i coraz dziwniej zarządzany.
Nie dziwmy się, że Nie jesteśmy zachwytem (KLIKNIJ), że Bolesławiec jest miastem kryzysowym (KLIKNIJ) nie pieprzmy Jaki piękny Bolesławiec! (KLIKNIJ). Popatrzmy na Wyrąb w służbie zdrowia (KLIKNIJ) albo na metalowe Serce, które szybko się wypełnia (KLIKNIJ), albo na to jak Ogrodzili skatepark (KLIKNIJ). Popatrzmy na masową wycinkę drzew w lasach wokół miasta (kiedy Lasy Państwowe zostaną przemianowane na Wyręby Narodowe, gdy kupi je Orlen?).
Mnie te rzeczy coś przelewają, psują, potęgują gorycz konstatacji o niszczeniu świata wokół nas.
Zaraz zaraz! Co ja się do serca na nakrętki przypierniczam? Przecież się wypełnia! No bo może i ono jest eko a nawet pomaga zbierać nakrętki na szczytnie cele… Ale czy musi być ohydne? I co się dzieje z resztą butelek, skoro zbieramy tylko nakrętki? Pewnie głupi jestem jak but, ale gdy mam nakrętkę, to jestem w stanie sprasować butelkę na tyle, żeby zajęła mniej miejsca w śmieciach… A bez nakrętki nie bardzo się da … (Oczywiście używam wielorazowych butelek!)
Jakkolwiek lubię Damiana Sawczaka (choć zanim został radnym i beneficjentem łaski Obecnie Bezpartyjnych Samorzadowców jakoś lubiłem go bardziej), to kompletnie nie rozumiem tego, że serduszka stawia facet należący do ekipy, która od niemal 20 lat rządzi Bolesławcem i nie ogarnia gospodarki odpadami, ani estetyki miasta. A serduszka to idealna dokumentacja jednego i drugiego.
Czy ktokolwiek odpowiadający za ład przestrzenny i estetykę Bolesławca zgodziłby się na te czerwone klatki? Luz, skoro nikt za to nie odpowiada, to dlaczego ktoś miałby się zgadzać? Skoro płot pod wiaduktem jest OK, a klocek postawiony koło Orki na placu Popiełuszki nikogo w oczy nie kłuje…
A co do gospodarki odpadami, to myślę, że odpowiedzialny (jakie śmieszne jest to słowo) za to człowiek dostanie od władzy jeszcze jakieś trzysta szans (uzasadnienie tutaj – KLIKNIJ).
Z zasłyszanych rozmów o wycinaniu drzew z Ważnymi w Bolesławcu Ludźmi (to nie fake):
„A to tam są jakieś ptaki?” – to o pięknie rozświergolonym karczowanym parku, czyli dawnym cmentarzu przy Obrońców Helu.
„Od tłumienia hałasu z drogi to są ekrany dźwiękochłonne, a nie drzewa” – to o wyrębie na terenie szpitala.
Nie tylko ręce mogą opaść.
Dlaczego powyżej jest tyle linków? Bo mi się pisać nie chce, bo to wołanie na puszczy i walenie w pusty bęben z pękniętą membraną. Bo, poza nielicznymi, niemal wszyscy w tym mieście mają to gdzieś.
Zamiast puenty zacytuję siebie z tekstu (Bez)ruch miejski (KLIKNIJ)
Ja doskonale rozumiem to, że władze miasta nie chcą, żeby im jakiś miejski plastyk czy architekt tłumaczył, że ich poczucie estetyki, tudzież smak deweloperów i sponsorów kampanii wyborczych nie powinny być priorytetami ładu przestrzennego. Ale może jest jednak w okolicach Ratusza jakiś zapomniany zięć radnego, albo koleżanka żony prezesa miejskiej spółki po architekturze czy planowaniu przestrzennym, i nie ma akurat roboty… Krzywdy władzom nie zrobi, a może czasem odważy się zwrócić uwagę na to, że ta zielona siatka będzie wyglądała do dupy, a kolorystyka bloku zaproponowana przez dewelopera nie jest jest zbyt fortunna.
Komuś powinno zależeć na tym, jak wygląda nasze miasto. Może młodym? No ale oni po maturze spieprzają stąd raczej bez chęci powrotu. A może teraz, gdy uczą się zdalnie, coś kłuje ich w oczy i do czegoś sprowokuje ich myśl, że może jednak będą musieli tu kiedyś wrócić i żyć?
I jeszcze na koniec kilka moich fotografii z ulicy, nomen omen, Wesołej. To w ulica w Bolesławcu. Jest przy niej targowisko. Zarządza nim spółka z udziałem miejskiej spółki MZGK. Targowisko Miejskie ma prawo bezterminowo używać tytułu Mocna Firma Godna Zaufania 2017 i Strong Company 2017…
Około 21 lat temu, kiedy wyjeżdżałem z Bolesławca, postanowiłem że już nigdy tu nie zamieszkam. 6 lat zajęło mi szukanie swojego miejsca na ziemi i znalazłem je w Wielkopolsce. Wówczas zauważyłem, że wszystko co mi w B-c przeszkadzało zaczynało się od mentalności ludzi. Beznadziejna mentalność powojennych przesiedleńców przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jeszcze moja babcia opowiadała, że do lat 70-tych wokół domu nic się nie robiło „bo Niemcy mogą wrócić”. W obecnych czasach wspomniana mentalność objawia się cały czas podejściem: jak coś jest nie moje to jest niczyje i można z tym zrobić co się chce. Jak w moim ukochanym Poznaniu opowiadam, że w Bolesławcu cały czas kradną radia z samochodów, wycinają katalizatory albo spuszczają wahę z baków to słyszę jedno: Ale po co? Przez pewien czas usprawiedliwiałem to biedą, brakiem pracy itp. ale w momencie kiedy bezrobocie w powiecie zaczęło oscylować w okolicach 3,8% a przesiedleńcza mentalność dalej dawała o sobie znać mój argument upadł…
Smutne, ale prawdziwe.
Do tego jeszcze brak pomysłu na plan zabudowy miasta, zabudowywanie przez deweloperów każdej wolnej/zielonej przestrzeni bez przemyślenia, że ulice miasta nie były pomyślane na tak dużą ilość samochodów, która jest z tym nierozłącznie związana, nie wspominając o zapotrzebowaniu na miejsca parkingowe… Nie wygląda na to, żeby ktoś miał na to jakikolwiek pomysł. Mieszanie budownictwa jednorodzinnego z zabudową wielokondygnacyjną na jednym osiedlu – kto na to wszystko pozwala? O estetyce miasta nie wspominając, patrz świecące drzewka z alliekspres w mieście ceramiki.
No szkoda strzępić sobie ryja…