Dzisiaj nie będzie opisów wszystkiego, co widziałem na mieście w czasie naszych Dni Ceramiki, skupię się bowiem tylko na jednym wydarzeniu. Odsłonięcie pomnika Solidarności. Oraz związane z tym wydarzeniem moje refleksje jako jednego z obserwatorów. Będzie wyjątkowo mocno politycznie, ale w tym momencie nie da się tego niestety uniknąć. Opisując dzisiejsze wydarzenie w największym skrócie, wszystko wygląda dobrze. Około godzinna uroczystość, przemówienia wojewody, ludzi Solidarności i prezydenta miasta, a także odczytanie listów od premiera i przewodniczącego Solidarności, do tego wręczenie kilku wysokich odznaczeń państwowych i symboliczne zdjęcie wstęgi z nowego pomnika na placu Wolności. Było złożenie wieńców, orkiestra miejska i zachowane restrykcje sanitarne, nawet czyszczenie mikrofonów po każdym przemówieniu. Ale wejdźmy w szczegóły.
Pomnik bolesławieckiej Solidarności w tym miejscu to interesujący pomysł. Przed wojną na placu Wolności stał niemiecki pomnik wojenny, upamiętniający ofiary wojen Prus z Danią, Austrią i Francją z lat 1864-1871; wszystkie trzy wygrali Prusacy. Po wojnie pomnik zburzono, a z czasem stanął tam polski pomnik Osadników, upamiętniający przybyszy z całej Europy. Ludzi, którzy odbudowali to miasto ze zniszczeń i którzy utworzyli je od nowa. Dziś odsłonięto tam pomnik Solidarności, która w Bolesławcu zapisała złotą kartę w okresie rządów komunistycznych. Oczywiście pomysł ufundowania i odsłonięcia pomnika w 40 rocznicę powołania NSZZ Solidarność jest bardzo zacny. Jego lokalizacja upamiętnia kolejną od XIX wieku kartę bolesławieckiej historii i dodatkowo wzmacnia plac Wolności jako miejsce, gdzie można się uczyć jej największych momentów.
Uroczystość zaczęła się godnie. Orkiestra miejska odegrała CAŁY hymn Polski, gdzie granie całości Mazurka Dąbrowskiego nie jest normą na tego typu uroczystościach. Potem nastąpiły przemówienia. Wojewoda dolnośląski, Jarosław Obremski, odczytał list od premiera i sam wygłosił od siebie piękne przemówienie. Jako że swego czasu nasz wojewoda aktywnie działał w tym samym duszpasterstwie akademickim we Wrocławiu, które wówczas było umoczone głęboko w podziemiu solidarnościowym i którego teraz sam jestem członkiem, jest mi znana ”podziemna” karta życiorysu obecnego wojewody. Sądzę na tej podstawie, że dla naszego miasta jest zaszczytem, że tak zasłużona osoba wzięła udział w tej uroczystości. Niestety, po tym przemówieniu było, z jedną przerwą, już tylko gorzej.
Osłupiałem ze zdumienia, gdy jeden z bohaterów bolesławieckiej Solidarności lat osiemdziesiątych, pan Jan Filipek, z którym kiedyś miałem niewątpliwy zaszczyt rozmawiać o jego solidarnościowej biografii i która jest naprawdę imponująca, podczas dobrze zaczynającego się przemówienia zaczął mówić coś, co dla mnie jest zaprzeczaniem etosowi dawnej Solidarności. Nie zgadzam się z dość osobliwym podejściem, że zasłużonych bohaterów nie wolno krytykować, więc powiem tyle – zniesmaczyło mnie poruszanie wątków LGBT przez pana Filipka na uroczystości odsłonięcia pomnika Solidarności. Nie mam ciągot lewicowych, uważam się za umiarkowanego konserwatystę. Uważam też za zbędną prowokację aktywistów LGBT niedawną akcję z wieszaniem tęczowych flag na pomnikach w Warszawie. Także zamieszanie wokół kogoś, kto zaatakował furgonetkę i został za to aresztowany jak każdy inny obywatel (oprócz wpływowych członków Partii oczywiście), przechodzi moje wszelkie pojęcie, tak samo jak waginy imitujące Najświętszy Sakrament na paradzie LGBT. Ale poruszanie tych tematów na tak podniosłej uroczystości, do tego jako pośredni (może niezamierzony, ale jednak) atak na wszystkich ludzi o innej orientacji seksualnej (co jest tak samo nie do przyjęcia, jak atakowanie całego Kościoła i jego wiernych z powodu obrzydliwych czynów tych spośród księży, którzy są winni zbrodni pedofilii), poprzedzony słowami o solidarności i wspólnej pracy oraz dialogu w imię silnej Polski, jest jeszcze bardziej nie do pojęcia. Jak można mówić o dialogu, a zaraz potem atakować osoby homoseksualne, demonizując całą ich sprawę i wpisując się w narrację partii rządzącej o ”ideologii LGBT”? Prawda jest taka, że część aktywistów LGBT oraz nasz rząd na równi podsycają nie od dziś wielki konflikt wokół sprawy, którą można naprawdę rozwiązać bez wszczynania wojny ideologicznej w Polsce. Naprawdę nie mam ochoty słuchać o takich rzeczach w takich momentach, jak odsłanianie pomnika, a zwłaszcza jeśli takie treści padają z ust bohatera bolesławieckiej Solidarności. Zawsze mi się wydawało, zarówno po czytaniu książek o jej historii, jak i po rozmowach z kilkoma działaczami Solidarności z lat osiemdziesiątych, że Solidarność walczyła o wolną Polskę dla wszystkich Polaków, a nie tylko dla części z nich. Na szczęście kolejne przemówienie, wygłoszone przez prezydenta Romana, było już znacznie bardziej stonowane. Było krótkie, treściwe oraz adekwatne do chwili i okoliczności. Miałem nawet nadzieję, że wcześniejsze treści antyopozycyjne i anty-LGBT pozostaną tylko nieprzyjemnym incydentem, zwłaszcza że po tym przemówieniu pomnik został już szybko odsłonięty. Niestety, przeliczyłem się.
Kolejne przemówienie wygłosił ksiądz (choć z trudem piszę to słowo przy jego nazwisku) Józef Gołębiowski, założyciel i pierwszy proboszcz parafii Chrystusa Króla na osiedlu Piastów. Ksiądz ten, rzecz jasna, z wielkim trudem zbudował wraz z mieszkańcami nowego wówczas osiedla tę parafię (oraz jej kościół), bardzo też zasłużył się bolesławieckiej Solidarności i nikt tego nie ma prawa negować, bo są to rzeczy powszechnie znane. Ale jednocześnie dziś z jego ust padały teksty choćby o islamizacji Niemiec (znów na tak podniosłej uroczystości!) i zakamuflowane laurki w kierunku partii rządzącej, która rzekomo troszczy się o polską rodzinę i tradycję. Jest to zresztą ksiądz, który gdy byłem w gimnazjum, krzyczał o różnych ”mordach” podczas Mszy, gdy jeszcze był u nas proboszczem, uprawiał na nabożeństwach bezpardonową polityczną agitację, nazywał komunistami niewinnych ludzi tylko za opóźnione ze zrozumiałych powodów zdrowotnych zgłoszenie dziecka do chrztu i dlatego poświęcenie przez takiego księdza pomnika było dla mnie wyjątkowo gorzkim przeżyciem. Wojewoda Obremski, słuchając tego księdza, być może wspominał innego księdza, z którym miał do czynienia. Ojca Ludwika Wiśniewskiego, swojego duszpasterza z lat osiemdziesiątych, dominikanina z prawdziwego powołania i bohatera podziemnej Solidarności. Może byłoby lepiej dla Bolesławca, gdyby pomnik jednak święcił, nawet niezwiązany z naszym miastem, właśnie taki ojciec Wiśniewski. Wyznawca i praktyk walki bez przemocy (tzw. non violence) i szacunku do drugiego człowieka ? Żadne zasługi nie uprawniają nikogo, a zwłaszcza księdza Chrystusowego Kościoła, do obrażania i szkalowania innych ludzi. Także podczas dzisiejszych przemówień.Później było złożenie wieńców odznaczenie orderami państwowymi kilku działaczy i osób zasłużonych dla dawnej Solidarności; przebiegło to już bezproblemowo. Dalej jednak było przemówienie przewodniczącego jeleniogórskiej Solidarności, który odczytał list przewodniczącego ogólnopolskiej Solidarności. I tam też się trochę polityki znalazło.
Podsumowując: poważnie?! Czy naprawdę nawet podczas uroczystości odsłonięcia pomnika ku czci bohaterów Solidarności, w czasie Dni Ceramiki, musimy słuchać napuszczania Polaków na Polaków i uczestniczyć w tej polsko-polskiej wojnie? Czuję się zażenowany uprawianiem polityki i sianiem podziałów podczas takiej historycznej uroczystości oraz rozgoryczony tym, że te ataki wyszły w takiej podniosłej chwili z ust ludzi Solidarności. Zwłaszcza tej dawnej. I to pod tejże Solidarności pomnikiem… Mam dzisiaj również duży szacunek i jeszcze większą wdzięczność dla wojewody Obremskiego i prezydenta Romana. Panowie jako jedyni powiedzieli tylko to, co należało powiedzieć, zrobili to porządnie i nie wchodzili w żadne wycieczki polityczne czy ideologiczne (jak widać, dało się to zrobić). Można powiedzieć, że przemówienia te ratują choć trochę tę uroczystość na kartach historii Bolesławca, na którą niewątpliwie trafi. Zarówno prowokacje aktywistów LGBT, jak i ataki rządu oraz innych ludzi na osoby homoseksualne (a nie tylko na prowokatorów, kreujących się na ich przedstawicieli) czy na kogokolwiek innego, tylko zaogniają w Polsce wojnę wewnętrzną. I dodatkowo nas skłócają, grzebiąc jeszcze głębiej polską solidarność i dzielą nas jeszcze boleśniej. Szkoda, że już nawet historia Bolesławca stała się areną tej ideologicznej przepychanki.
Był za to jeden wzruszający obrazek. Mała dziewczynka, która podczas składania wieńców pod pomnikiem złożyła na nim, samotnie, jeden skromny kwiat. Symbol nadziei, że moje pokolenie zdoła wziąć jak najwięcej dobrego z dziedzictwa Solidarności, będzie pamiętać o tamtych wydarzeniach i będzie w zgodzie i wzajemnym poszanowaniu budować Polskę. I Bolesławiec w tejże Polsce.
Ten pomnik to nie jest już chichot historii- to rechot, i do tego głośny. Trzeba mieć amnezje lub być nosicielem bezobjawowej inteligencji by nie pamiętać ,że w roku 80 Piosenka „Mury” śpiewaną przez Jacka Kaczmarskiego była jednym z hymnów Solidarności.Nielegalne Radio Solidarność rozpoczynało nawet swe audycje jinglem tej pieśni.W nowej – naszej Polsce mieliśmy burzyć mury , a nie je budować.
Minęło równo 40 lat od Wydarzeń Sierpniowych , i teraz Ci co obalali komunę dysponują całym arsenałem aparatu represji Państwa Polskiego i z lubością pałują tych którzy myślą inaczej i maja odwagę wykrzyczeć swe poglądy na ulicach
Symbolem boleslawca powina byc torba z białym prochem bardziej oddaje rzeczywistość
pomnik solidarnosci w boleslawcu to kpna dla solidarnosci. Ludzie boleslawca to potomkowie austro-rosyjskiego paktu przeciw Polsce. Do tej pory ludzie z Polski Polacy w Boleslawcu są niewygodni wiec ich się niszczy i upokarza. Współpracowaliscie z ruskimi przyznajcie to! Dlatego niektore nazwiska są dla was kością w gardle i tym ludziom stosujecie selektywnie dobrane przepisy ktorych aplikacja wiażana równa się z totalitarynymi zakusami. Kto jest sedzią sądu karnego w BoleslAWCU CZYJ POTOMEK? Hipokryci Boleslawiec to klebka agentury
A skąd to oburzenie politycznymi wypowiedziami? Przecież sama Solidarność to polityka przez duże P. Jej powstanie mocno wpisało się w polityczny obraz dzisiejszej Europy. Solidarność miała swoje ideały, które wprost wynikały z naszych chrześcijańskich korzeni. Ideałom tym niestety się sprzeniewierzono. I choćby dlatego warto je było tu przypomnieć. Panie Darku, może Pan czytał o tamtych czasach, może Pan słuchał wypowiedzi świadków tamtych zdarzeń. Ale żeby je w pełni pojąć to trzeba było tam wtedy po porostu być. Czuć nadzieję jaka niosła rodząca się Solidarność a potem gorycz, coraz większą i większą. A Pan każe o tym milczeć?