Przed wielu laty dobry człowiek posadził drzewo. Cisa. Samochody nie jeździły, a gdy zaczęły, to w mieście były dwie stacje benzynowe. Lata mijały, samochodów przybywało, zmienił się system i nastąpił wykwit nowych stacji benzynowych. Na małym kawałku ziemi zaczęła się inwestycja. Tylko biedny cis jak relikt przeszłości przeszkadzał. Może i był nawet pomysł przesadzenia dość sporego drzewa? Ale wkomponowano go w gustowną kostkę. Zostawiono mu spłachetek żywego gruntu. Można to porównać do pozostawienia człowiekowi ¼ objętości płuc i szerokości przełyku. Na pewno dobrze by się żyło.
Potem przyszły kolejne suche lata i zaczęła się powolna agonia. Co tam cień, wilgotność powietrza w upał? Teraz mamy piękną cywilizację. A czasem trzeba przejść małą szkołę życia. Spotkać na swej drodze starszych ludzi, którzy niemal z ziemi wyrośli i są wrażliwi na los usychającego drzewa. Chwycić w garść wiaderko z wodą i zanieść je roślinie raz dziennie.
Ale to za dużo dla człowieka pieniądza i dumnego z potęgi jego cywilizacji. A kto zauważy, że sam podcina gałąź na której siedzi?
Tadeusz Łasica