Byłem wczoraj na spacerze z psem i jako że mieszkam niedaleko ulicy Staroszkolnej, postanowiłem przy okazji zerknąć, jak wygląda sytuacja w znajdującym się tam miejscu dawnego podobozu koncentracyjnego Gross-Rosen, który nosił nazwę AL Bunzlau I. Od początku marca Bolec.Info donosi o trwających tam rozbiórkach… i wczoraj miałem okazję je zobaczyć w całej okazałości. Ale na początek garść historii.
Pierwsze obozy koncentracyjne w dziejach stworzyli prawdopodobnie Rosjanie. Były to miejsca koncentracji jeńców i więźniów, schwytanych przez carskie wojska podczas konfederacji barskiej (1768-1772) i przeznaczonych do zsyłki na Syberię, były to jednak miejsca dalekie od takich obozów, jakie znamy z II wojny światowej. Znane nam obozy zaczęły powstawać na przełomie XIX i XX wieku i nie zakładali ich tylko Niemcy, którzy tworzyli takie miejsca w swoich afrykańskich koloniach. Obozy koncentracyjne zakładali także Brytyjczycy, Hiszpanie i Amerykanie, skądinąd naród podobno miłujący wolność ponad wszystko. Niektórzy historycy za obóz koncentracyjny uznają też miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej, stworzone w dwudziestoleciu międzywojennym przez polskie władze sanacyjne dla politycznych przeciwników autorytarnego reżimu Piłsudskiego oraz dla ukraińskich nacjonalistów. Jeszcze przed II wojną światową powstały osławione sowieckie obozy koncentracyjne, znane bardziej jako łagry. W łagrach zginęły miliony ludzi, więzionych tam i bezwzględnie wykorzystywanych do niewolniczej pracy przez komunistyczny sowiecki reżim.
Niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne zaczęły powstawać już w 1933 roku; pierwszy utworzono zresztą na Dolnym Śląsku, na wrocławskim osiedlu Tarnogaj (działał w miejscu obecnego wzgórza Gajowego). Jeden z najbardziej znanych niemieckich obozów, KL Dachau, również rozpoczął już wtedy swoją ”działalność”. Wiele nowych obozów koncentracyjnych Niemcy zaczęli tworzyć już po wybuchu II wojny światowej. Jeden z nich powstał na Dolnym Śląsku w 1940 roku – założono go w podjaworskiej Rogoźnicy i nazwano niemieckim mianem tej wsi: Gross-Rosen. Obóz ten, szybko rozbudowany, stworzył sobie całą sieć podobozów i filii, rozrzuconych przede wszystkim po Dolnym Śląsku. W 1944 roku jednym z takich podobozów stał się, założony 2 lata wcześniej, obóz pracy przymusowej w Bolesławcu, przy Menzelstrasse (ob. ulica Staroszkolna). Obóz ten powstał przy zakładach przemysłowych Huberta Landa, na skraju miasta i był przeznaczony dla więźniów żydowskich, zmuszanych do pracy na rzecz niemieckiej armii. Po wcieleniu bolesławieckiego obozu do sieci filii Gross-Rosen w obozie mogło się znajdować jednorazowo nawet do 1200 więźniów. Produkowano tam, między innymi, atrapy samolotów dla niemieckiej armii, mające zmylić lotnictwo alianckie podczas bombardowań. Więźniowie wszystkich niemieckich obozów koncentracyjnych byli traktowani jako podludzie i siła robocza. Podobóz AL Bunzlau I, bo tak nazwano bolesławiecką placówkę, znajdował się tuż przy linii kolei podmiejskiej, kilkaset metrów od zabudowań mieszkalnych, więc można domniemywać, że bolesławianie mieli ogólne pojęcie o panującej w zakładach Landa sytuacji. Więźniowie nie mieli zbyt wielu możliwości, aby zachować swoją godność, nie mówiąc już o życiu. Niektórzy z nich zaczęli podejmować półlegalną działalność kulturalną, tworząc w podobozie trupę teatralną. Jeden z więźniów, Zami Feder, napisał tam następujące słowa:
Niech piekło was pochłonie, wy ”panowie czystej rasy”
Za skucie mnie łańcuchami w tej ciemnicy życia
Gdzie drut kolczasty ogranicza moje policzone kroki
A moim jedynym towarzyszem jest Głód.
Obóz został ewakuowany 11 lutego 1945 roku, tuż przed wkroczeniem do Bolesławca Armii Czerwonej. Pozostawiono tam tylko chorych i niezdolnych do marszu w bardzo niskiej temperaturze więźniów; resztę popędzono do obozu w Mittelbau. Trójce żydowskich więźniów udało się uciec z kolumny marszowej w Wykrotach, gdzie doczekali rychłego wkroczenia Sowietów, tymczasem 11 lutego cała wschodnia część Bolesławca, włącznie z podobozem, została zajęta przez czerwonoarmistów. Po II wojnie światowej trzeba było czterech dekad, aby w miejscu byłego podobozu odsłonięto kamień pamiątkowy, przypominający o istnieniu tam miejsca kaźni.
W miejscu byłego podobozu koncentracyjnego uruchomiono rozlewnię alkoholi, a jeszcze do niedawna działała tam szkoła jazdy. Powstał tam też budynek autodiagnostyki. Do dziś tuż przy terenie obozu stoi niewielki ceglany dom mieszkalny, który z pewnością pamięta ponure czasy wojenne. Całość terenu dawnego obozu nadal jest otoczona drutem kolczastym, który budzi bardzo sugestywne wyobrażenia…
Chętnie bym teraz napisał, że powstanie tam godne upamiętnienie ofiar niemieckiego bestialstwa, być może nawet coś przypominającego łódzkie muzeum Stacja Radegast, które zorganizowano w miejscu stacji kolejowej, z której Niemcy wywozili Żydów z Kraju Warty (tj. ziem polskich bezpośrednio wcielonych do Rzeszy po kampanii wrześniowej) do niemieckich obozów koncentracyjnych. Niestety, tak się nie stanie. Już w 2007 roku miejsce to w planie zagospodarowania przestrzennego (Uchwała Rady Miasta Bolesławiec nr. VI/43/07 z dnia 14 marca 2007 roku) zostało oznaczone jako teren przeznaczony pod usługi wielkopowierzchniowe. Miasto nie ułatwia nam korzystania z tych planów, ponieważ strona internetowa, na której są one dostępne, nie jest zbyt przejrzysta, a i bez tego mało kto regularnie sprawdza takie dokumenty. Kilka lat temu zniknął kamień pamiątkowy, jaki ustawiono w miejscu byłego obozu. Mimo licznych zapytań radnych miejskich i regionalistów, mimo różnych artykułów prasowych i publicystycznych na ten temat, kamień nie wrócił, usunięty przez właściciela terenu. Kamień miał zostać oddany do renowacji – która skądinąd byłaby przydatna, bo napisy na kamieniu zaczęły się zacierać – jednak choć nie był zbyt duży, nie wrócił na miejsce do dzisiaj. W lipcu 2019 roku dowiedzieliśmy się, że w miejscu dawnego podobozu KL Gross-Rosen niemiecka firma Trei Real Estate planuje budowę parku handlowego i dyskontu spożywczego. Właśnie na potrzeby budowy takiego miejsca trwają właśnie prace rozbiórkowe.
Po pierwsze, względy praktyczne. W Bolesławcu mamy aktualnie cztery galerie handlowe (Bolesławiec City Center, Stara Mleczarnia, Stary Dworzec i jako galerię można zaliczyć sklepy przy dworcu PKS na Wesołej), rozbudowaną sieć marketów, sklepów specjalistycznych i innych; w planach jest też budowa kolejnej galerii na ulicy Kościuszki. Czy w Bolesławcu naprawdę jest konieczne wybudowanie kolejnej galerii handlowej ?
Po drugie, historia. Czy naprawdę właściwym jest budowanie galerii handlowej w miejscu, gdzie Niemcy nazistowskie prześladowały swoich więźniów, wykorzystując ich do niewolniczej pracy na rzecz niemieckiej armii ? Czy zasadnym tym bardziej jest, aby w takim miejscu budowała cokolwiek niemiecka firma, która będzie czerpała z tego miejsca pewne zyski ? Miejsca tego rodzaju, zwłaszcza w momencie, gdy Polsce w skandaliczny sposób zarzuca się współudział w nazistowskich zbrodniach, powinny być godnie upamiętniane, a nie zamieniane w miejsca, gdzie rozkwitają handel i biznes, a ponura przeszłość odchodzi w zapomnienie. Lepiej by było, gdyby przeznaczyć cały ten teren na efektowne i godne miejsce pamięci. Widziałbym tam chętnie muzeum, być może działające jako oddział Muzeum Ceramiki, poświęcone historii II wojny światowej w okolicach Bolesławca, z naciskiem na dzieje tego (oraz kilku innych, istniejących w naszym powiecie) podobozu Gross-Rosen; przy wjeździe na teren takiego muzeum dobrze by też było postawić pomnik, upamiętniający ofiary podobozu. Deweloper twierdzi, że postawi taki pomnik przed parkiem handlowym i przyznaję, że trudno mi jest sobie wyobrazić park handlowy, a przed nim monument ku pamięci ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych. Pomijając już fakt, że uwierzę w postawienie tego pomnika dopiero wtedy, kiedy go faktycznie zobaczę. W każdym razie oprócz muzeum i pomnika mogłaby stanąć też w tym miejscu kaplica ekumeniczna, w której można by składać hołd ofiarom. Niestety – to wszystko to już są tylko zawieszone w próżni rozważania z kategorii co by było, gdyby. Park handlowy w dawnym podobozie koncentracyjnym powstanie i raczej nic już tego nie zatrzyma, nawet koronawirus. W każdym razie ja nie zamierzam wydać w nim ani złotówki.
Wiersz Zami Federa pochodzi z pracy: A.Konieczny, AL Bunzlau I i AL Bunzlau II – filie KL Gross-Rosen w Bolesławcu, Wałbrzych 2004.