W zleconych tekstach opublikowano już informacje o nowej drodze pomiędzy Suszkami a Starymi Jaroszowicami. W tekście o wędrujących kubikach była mowa o pytaniach zadanych urzędnikom. W międzyczasie nadeszły odpowiedzi, ale też padło kilka nowych pytań.
Z szesnastodniowym opóźnieniem tajemniczy nadawca, który się nie podpisał, wyjaśnił, że drzewo wycięte po wschodniej stronie inwestycji było w złej kondycji i „zagrażało bezpieczeństwu przy realizacji oraz późniejszym użytkowaniu”.
Ponieważ korespondencja z urzędami przebiega jak zabawa w kotka i myszkę, konieczne wydało się pytanie o diagnostykę drzewa. I odpowiedź nadeszła już po trzynastu dniach. Została ona wykonana przez przedstawicieli wykonawcy oraz inspektora nadzoru. Nic nie było na temat ich doświadczenia w kwalifikowaniu drzewostanu. Gdyby w grę wchodziła rzetelność, zlecono by to arboryście lub architektowi krajobrazu.
Krótkiego opisu wymaga inne pytanie i odpowiedź dotyczące samotnie rosnącego, w łatwym do ustalenia miejscu, drzewa. W pytaniu znalazł się fragment mapy i prośba o przyporządkowanie do wykazu.
Odpowiedź brzmiała krótko: „Tak jest możliwość przyporządkowania drzewa, które Pan przedstawia na dołączonym rysunku. Jest to drzewo nr 76 z wykazu.” Strzał był pudłem, ponieważ pod tą pozycją jest lipa o średnicy 84 cm. A rósł dąb widoczny na powyższym zdjęciu.
Z trzynastodniowym opóźnieniem dotarła odpowiedź na pytanie o okaleczenia drzew. Na wstępie znalazła się informacja o przestrzeganiu prawa budowlanego i o ochronie środowiska. I padła deklaracja, że wykonawca nie potwierdza odpowiedzialności za uszkodzenia, bo są nowe i stare i „wobec powyższego zachodzi prawdopodobieństwo, że drzewa zostały uszkodzone przez użytkowników drogi w związku ze zbyt wąską szerokością jezdni.” Dobrze by było, gdyby autor ustosunkował się do okaleczeń drzew z poniższych zdjęć, kilka metrów od dawnej i obecnej krawędzi drogi, na zwieńczeniu skarp lub za barierami energochłonnymi. Są to ewidentne okaleczania koparką podczas prowadzenia prac.
W zasadzie można też napisać, że zachodzi prawdopodobieństwo, że autor odpowiedzi nie był na placu budowy. A powinien był na niej bywać, bo jeśli nie doszło do przypadkowej zbieżności imienia i nazwiska, to pełnił przy tej inwestycji funkcję inspektora nadzoru. Wynika to jednoznacznie z odpowiedzi na interpelację znajdującej się w BIP starostwa. Jednocześnie ta sama osoba jest głównym specjalistą ds. dróg oraz zastępcą kierownika ZDP.
Z rejestru umów wiadomo, że według umowy z 14.06 kilkumiesięczną pracę wyceniono na 6150 zł brutto. Za taką kwotę trudno by było odwiedzić budowę raz w tygodniu. Jest to typowy element polskich zamówień publicznych, gdy przy inwestycjach nie zabezpiecza się stosownych kwot na porządny nadzór. Przy wynagrodzeniu z rażąco niskimi stawkami, zadania te wykonują urzędnicy w ramach swej pracy, zdobywając bonus finansowy. A to powinno budzić wątpliwość w zakresie przestrzegania prawa. Art. 30 ust. 1 ustawy o pracownikach samorządowych brzmi następująco: „Pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy.” W przepisie nie można zmieścić wszystkiego. W komentarzach do niego podkreśla się, że nie powinno mieć miejsca wykonywanie zleceń w godzinach pracy z używaniem służbowych sprzętów. Można więc zadać pytanie czy inspektor nadzoru brał na czas kontroli budowy urlop i jak jechał na plac budowy – samochodem służbowym czy prywatnym?
To zagadnienie wiąże się bezpośrednio z problemem informacji dozowanej przez starostwo. Czy niepublikowanie danych osób z którymi starostwo zawiera umowy cywilne (pod pozorem sprzeczności pomiędzy przepisami RODO a dostępem do informacji publicznej) nie jest ukrywaniem wątpliwych działań?
Co istotne, po tekście ze stycznia, wygląd wykazu umów bardzo się poprawił, ale akurat ta umowa pod pozycją 392 jest ciągle przesłonięta. Warto wspomnieć, że sprawa jawności w Starostwie Powiatowym w Bolesławcu, była już tematem złożonej w kwietniu 2016 r. petycji z obszernym uzasadnieniem. Nie reagując, kolejny już starosta bolesławiecki, naraża się na zarzut nepotyzmu i niejasnego wydatkowania pieniędzy oraz łamanie prawa. Barwy polityczne lub klubowe nie mają żadnego znaczenia. Czy takie działanie nie jest rodzajem spółdzielni koleżeńsko-rodzinnej?
Solenne zapewnienie o przestrzeganiu przepisów wystarczy zaś skonfrontować z ich brzmieniem. Art. 87a.1. ustawy o ochronie przyrody brzmi: „Prace ziemne oraz inne prace wykonywane ręcznie, z wykorzystaniem sprzętu mechanicznego lub urządzeń technicznych, wykonywane w obrębie korzeni, pnia lub korony drzewa lub w obrębie korzeni lub pędów krzewu, przeprowadza się w sposób najmniej szkodzący drzewom lub krzewom.”
W ustawie o ochronie środowiska zaś art. 75.1 „W trakcie prac budowlanych inwestor realizujący przedsięwzięcie jest obowiązany uwzględnić ochronę środowiska na obszarze prowadzenia prac, a w szczególności ochronę gleby, zieleni, naturalnego ukształtowania terenu i stosunków wodnych.”
Nawiązanie do tych przepisów ma swoje odniesienie w art. 81 prawa budowlanego: „Do podstawowych obowiązków organów administracji architektoniczno-budowlanej i nadzoru budowlanego należy:
1) nadzór i kontrola nad przestrzeganiem przepisów prawa budowlanego, a w szczególności:
a) zgodności zagospodarowania terenu z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego oraz wymaganiami ochrony środowiska…”
Uwagi te w równej mierze dotyczą projektanta.
Zaangażowane w budowę osoby nie spotkały się prawdopodobnie z pojęciem stresu inwestycyjnego, któremu poddano drzewa i którym usunięto około 50% systemów korzeniowych. Takie działania są de facto ich uśmierceniem w perspektywie kilku najbliższych lat.
A urzędnicy sprytnie wykorzystując przy budowie tzw. specustawę drogową nie posadzili w zamian za stratę dorodnych drzew ani jednego młodego drzewka. Przy czym nie chodzi tu o prosty przelicznik w proporcji 1:1. Powinno się zastosować co najmniej współczynnik 1:3, a nawet 1:5.
Trudno nie zauważyć również drzew przysypanych taką masą ziemi, że pochyliły się od naporu gruntu. Mały sondaż pozwolił ustalić, że drzewa zasypano nawet powyżej 60 cm. To również w perspektywie kilku lat spowoduje ich obumarcie.
Przy cmentarzu w Bolesławcu w 2016 r. podobnie zasypane drzewa odkopywano i prowadzono długotrwałe postępowanie wyjaśniające. Zarówno przyszłym projektantom wykonującym zlecenia na rzecz starostwa, jak jego pracownikom oraz wszystkim , którym na sercu leży sprawa drzewostanów miejskich i przydrożnych polecić należy podręcznik Drzewa w krajobrazie. Strona aleje.org.pl, na której jest dostępna ta książka, jest skarbnicą wiedzy dla osób chcących podjąć się ochrony drzew i w zakresie ich znaczenia dla środowiska. Taka aktywność wymaga czasem zaparcia i odporności na niepowodzenia w starciu z urzędniczym aparatem. W opisywanej sprawie było nawet prowadzone postępowanie w sprawie nieprawidłowości przy wycince drzew. Ale zakończono je postanowieniem o odmowie dochodzenia „…w sprawie niedopełnienie obowiązków służbowych przez pracowników Wydziału Inwestycji i Zamówień Publicznych…”
W odpowiedzi z 23.01.2020 r znalazła się informacja o ilości pozyskanego drewna. Z budowy w Suszkach pozyskano pozyskano 221,79 m³ drewna a z Żeliszowa 101,86 m³ drewna. Pomiaru dokonała osoba fizyczna z którą zawarto umowę nr 731/2019 (za danymi w wykazie umów). Zważywszy na fizycznie składowaną ilość drewna na placu przy ulicy Modłowej w listopadzie 2019 r. należy pogratulować umiejętności pomnażania materiału.
Kwestia obmiaru drewna dotyka wyborców i mieszkańców w sposób pośredni, bo jest to zaniżenie dochodów i tym powinna zająć się komisja rewizyjna (podobne zdarzenie było w powiecie jeleniogórskim w latach 2015-2016).
Ale jest zagadnienie, które bezpośrednio dotknęło wywłaszczone osoby. Ustawa promuje prospołeczne zachowania w czasie budowy urządzeń służących ogółowi. Gdy ktoś zgadza się z wyceną przedstawioną przez urząd, premiowany jest dodatkiem w wysokości 5 %. Jak można jednak zaufać wycenom przygotowanym przez starostwo bolesławieckie, gdy wskutek odwołania, w ponownym oszacowaniu odszkodowanie wzrosło o ponad 100%. Pierwotna decyzja i stanowiący jej podstawę operat zostały zmiażdżone przez drugą instancję. Wśród wymienionych błędów znalazły się nawet błędy arytmetyczne w znaczący sposób wpływające na wyliczoną kwotę.
Wniosek nasuwa się sam: obywatelu nie ufaj urzędnikom i odwołuj się. Zyskać możesz dużo.
Każdy obserwujący świat i myślący człowiek zauważył zmiany jakie nastąpiły w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Ciągle tego nie są w stanie zrozumieć ludzie odpowiedzialni za stan środowiska i kształtujący otoczenie projektanci. Tak, jakby fakt urodzenia się kilkadziesiąt lat temu, kompletnie ograniczył ich możliwość pojmowania świata. A zmiany w przyrodzie wymagają zupełnie innego spojrzenia. W kraju po zachodniej stronie, przy nowych drogach kopie się niezbyt głębokie rowy, a w stromych miejscach układane są z luźnego kamienia spowalniające spływ wody progi. Wyprostowanym i obetonowanym w latach siedemdziesiątych strumieniom przywraca się kręty bieg i likwiduje betonowe umocnienia.
Polski urzędnik i budowlaniec niestety przed, jak i po szkodzie głupi. Niejednokrotnie koryto Żeliszowskiego Potoku w przeciągu nawet kilkunastu minut wypełniało się w całości wodą. A wtedy nie było powyżej szerokiej, asfaltowej drogi z głębokimi rowami o dużym spadku. Kilka niewielkich przepustów spowalniało odpływ wody.
A żywioł potrafi być bardzo silny. Kilka lat temu nawałnica powyrywała i zniosła na drogę kamienie o średnicy 15-20 cm.
Jeden z mieszkańców – pan A. Stankiewicz, już zapowiada powódź stulecia w pobliżu jego domu. Stworzono miejsce w których będą zderzać się masy wody napływające z przeciwnych kierunków. Na dodatek załamanie koryta jest pod kątem ostrym. Tę genialną konstrukcję inżynierską już dwukrotnie przebudowywano. Niestety, nikt nie namalował strzałek, żeby woda znała kierunku odpływu. Ostatnie deszcze już naruszyły zbocza, które według niejednoznacznych wskazań miały być obsiane na trzy sposoby. W opisie technicznym wymieniono nawet gatunki traw jakie mają być użyte: mietlica olbrzymia, kostrzewa czerwona, grzebienica pospolita, życica trwała, wiechlina cebulkowata, wiechlina zwyczajna. W SIWZ na stronie 203 jest mowa tylko o mieszance traw i roślinach motylkowych a na stronie 208 dodano byliny. Oczywiście żadnych bylin i motylkowych nie ma. A czy mieszanka się zgadza? Kogo to interesuje?
ps. Nie sposób nie zauważyć, że w ostatnim czasie prowadzone są prace poprawkowe. Oby tylko kieszeń podatników na tym nie ucierpiała.
Tadeusz Łasica