bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Jawność po bolesławiecku

Dostęp do informacji o działaniach władzy i osób pełniących funkcje publiczne gwarantują obywatelom Konstytucja i ustawa o dostępie do informacji publicznej. Każdy może zadać pytanie o los budżetowych pieniędzy, postępowania administracji czy inwestycji. A urząd ma obowiązek odpowiedzieć w terminie 14 dni. Może go wydłużyć informując pisemnie pytającego.

Bez korespondencji z urzędnikami sporo informacji i dokumentów można znaleźć w elektronicznym źródle informacji, jakim jest Biuletyn Informacji Publicznej.

Jak działa to w praktyce w starostwie bolesławieckim? Ze strony głównej strony łatwo trafia się do BIP. Część informacji odnajduje się intuicyjnie, niektóre wymagają zastanowienia. Tak jest z wykazem umów, na podstawie których wydawane są publiczne pieniądze. Gdy się do niego dotrze, na startowej stronie można odczytać umieszczone tam zastrzeżenie, że „dokonaliśmy anonimizacji rejestru w zakresie danych osobowych osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej mających zawarte umowy z Powiatem Bolesławieckim – Starostwem Powiatowym w Bolesławcu. Wiąże się to z toczącym w doktrynie i orzecznictwie tematu sporem sprowadzającym się do pytania – co jest ważniejsze ochrona danych osobowych osób fizycznych czy dostęp do informacji publicznej ?”

Zamieścił ją, z upoważnienia starosty 29.03.2016 r., Radosław Palczewski. Nieznani z imienia i nazwiska dokonując anonimizacji, stali się lokalnym źródłem wątpliwej jakości prawa. Trudno mówić o sporze, ponieważ Naczelny Sąd Administracyjny już w 2015 r. wydał wyrok, w którym tak opisał ten problem: „Odnosząc się do kwestii zanonimizowania udostępnionych informacji, Naczelny Sąd Administracyjny pragnie zaznaczyć na wstępie, że – istotnie – w aktualnym i jednolitym orzecznictwie przyjmuje się, że dane o kontrahentach jednostki samorządu terytorialnego, takie jak ich imiona i nazwiska, podlegają udostępnieniu w trybie informacji publicznej – i nie podlegają wyłączeniu z uwagi na prywatność tych osób wskazaną art. 5 ust. 2 u.d.i.p. (…). Pogląd ten jest podzielany także przez skład orzekający w niniejszej sprawie jako odpowiadający funkcji instytucji dostępu do informacji publicznej pozwalającej przeciwdziałać takim patologiom życia publicznego jak np. nepotyzm.” Wyrok ten potwierdza brak wymyślonego sporu i podstaw do ukrywania danych.

Inną kwestią jest wizualna wersja rejestru. Plik pdf jest niejednorodny. Na części stron możliwe jest odczytanie wszystkich danych, ale inne pozostawiają wiele do życzenia. Brak lub niewidoczne opisy czego umowa dotyczy, niepełne dane podmiotów, brak podanej podstawy prawnej.

 

Fragment rejestru umów bolesławieckiego starostwa.

Równie niejednorodna jest bezpośrednia korespondencja z urzędnikami. Pomimo, że ustawa o dostępie do informacji publicznej obowiązuje już od 2001 r., podlegli staroście urzędnicy niekoniecznie ją stosują. Szczególnym przykładem niesolidności i braku odpowiedzialności jest wniosek złożony jesienią 2018 r. Do dziś się nie doczekał się odpowiedzi. Nieco lepiej wyglądają wyniki pięciu zapytań złożonych w ostatnich miesiącach. Na dwa odpowiedziano w terminie, na trzy z opóźnieniami. Ale co ciekawe, jedna z odpowiedzi wyszła z konta pocztowego bez podpisu. Taki urzędniczy anonim; teoretycznie można go przypisać na podstawie adresu.

Taką bezczynność urzędniczą można zaskarżyć do sądu administracyjnego. Starościńscy urzędnicy stanęli na wysokości zadania i skargę przekazali, choć nie wpłynęło to w żaden sposób na sposób ich pracy.

Każdy czytający ten tekst i mający kontakty z administracją wie, że za takie lenistwo mógłby zostać rozwalcowany przez aparat urzędniczy. Mandaty, egzekucje, grzywny, postępowanie sądowe są na obywatela, zakończenie postępowania wskutek upływu terminu. A co na urzędnika? 

Tak więc Panie Starosto! Będąc bezpartyjnym samorządowcem w prawym i sprawiedliwym kraju, z takimiż sojusznikami warto przyłożyć się nie tylko do zdjęć i laurek, ale też zadbać o jakość pracy swoich podwładnych na rzecz wyborców. Choć może to za duże oczekiwania. Wszak tyle dziś przykładów, jak ignorować przepisy i procedury. A następne wybory dopiero za cztery lata.

 

Tadeusz Łasica

Exit mobile version