– Nie mam szczęścia do mężczyzn – wzdychała Moja Znajoma sącząc napój przez słomkę. – Wydawało mi się, ze Mój Misiek jest ideałem,… do momentu kiedy podsłuchałam rozmowę.
Zaprosił kumpli na kufelek. Kufelek okazał się pojemny, bo panowie błyskawicznie wpadli w doskonały nastrój i zaczęli rozprawiać na ulubiony temat: kobiety. Wszyscy jak jeden mąż narzekali na urodę (a właściwie jej brak) swoich Połowic. Stwierdzili jednogłośnie, że ich kobiety przestały dbać o siebie i teraz straszą w biały dzień.
Jeden koleś powiedział, że jego żona jest tak brzydka, że mogłaby zagrać upiora bez charakteryzacji, drugi pocieszał go, że on ma gorzej, bo jego kobieta jest tak paskudna, jak strach na wróble i Frankenstein w jednym, a trzeci stwierdził, że przy jego dziewczynie, to pryszczata czarownica wygląda jak Miss Word. I tak sobie zrzędzili. Nagle usłyszałam głos Mojego Miśka.
„A moja ma wymiary 90/60/80 …. ” Myślałam, że się przesłyszałam. Tak się mną chwali! Hura! No co prawda troszkę zmyślił te wymiary, myślałam, ale mogę mu to przecież wybaczyć. Nadstawiłam więc uszu i wstrzymałam oddech. „Super!” zaczęli klaskać panowie „To prawie idealnie!”
„Taaaa…” wzdycha Mój Misiek „Ale druga noga jest taka sama.”