Przyjemnie się czyta przedstawione przez mieszkańców propozycje do budżetu miasta. Dobrze, że vox populi jest nagłaśniany. Niektóre ze wszech miar słuszne i godne pracy nad nimi. Ale są też i takie, które wymagają odrobiny przemyśleń.
„Nie wytrzymam! Permanentna inwigilacja” – z tych słów wykrzyczanych w „Seksmisji” wszyscy się do dziś śmieją. Ale każdy wiedział, że w czasie powstania filmu nie chodziło tylko o śmiech. A dziś ludzie, mamieni przez polityków oraz służby, jak te posłuszne barany tego oczekują. Monitoringów i kamer. Oraz spełnienia wizji z „Roku 1984”.
Czy tego każdy chce? Kto odpowie na pytanie, na ile te inwigilujące obywateli narzędzia przyczyniły się do wzrostu bezpieczeństwa? Czy polepszyła się wykrywalność przestępstw?
Prosiłbym o twarde dane, a nie opowiastki i filmiki puszczane na portalach z osobnikami, którzy mogli wyglądać jak Janek, Wojtek i Krzyś złączeni w jedną postać. Wiem, usłyszę, że uczciwi nie mają się czego bać, ale nigdy nie wiem, kto siedzi po drugiej stronie kabelka i jak będzie chciał wykorzystać utrwalone materiały. Ani nie wiem kto przyjdzie za rok. Mam dość tworzenia społeczeństwa nieufnego i szczującego na siebie nawzajem. Każdy ma na każdego mieć bat? Proponuję au rebours jeszcze postulat postawienia płotów na każdej posesji. Z pewnością poczujemy się lepiej, gdy będziemy siedzieć w filmowanych klatkach.
Tadeusz Łasica
A jakby auto ukradli i dzięki monitoringowi udało się złapać złodzieja i odszukać pojazd to wtedy cacy, c’nie? Ja tak miałem, bez tego byłbym sporo w plecy a złodziej na wolności.