Senator Piotr Roman

W wyborach do senatu mamy trzy opcje oddania głosu, trzech kandydatów. Są to:

Władysław Kozakiewicz (Koalicja Obywatelska),
Rafał Ślusarz (Prawo i Sprawiedliwość),
Piotr Roman (Bezpartyjni i Samorządowcy czy jak oni się tam obecnienazywają).

Mamy niepowtarzalną, ogromną szansę na parlamentarzystę z Bolesławca i nie spieprzmy tego tym razem! Tak łatwo nigdy nie było i może już nie być!

Władysław Kozakiewicz to miły człowiek, który podarował mi nawet swoją książkę z dedykacją. Ale jak widzę jego posty na fejsie, w których nabija się na przykład z wyglądu kandydatki PiS, to jest to żenujące. Jak widzę gdy prawi bezmózgowi hejterzy na zlecenie lub z głupoty robią z niego sprzedawczyka, który wolał Niemcy, to też mam mało wiary w to, że mistrz i sportowiec z wielkimi osiągnięciami w senacie zasiądzie. O kompetencjach do objęcia takiej funkcji nie ma co dyskutować, bo nie interesują one ani kandydatów, ani wyborców.

Rafał Ślusarz jest senatorem i przynajmniej z jego doświadczenia powinno wynikać jakieś przygotowanie kompetencyjne. Ale jest z PiS a oni i tak wezmą sejm i władzę w kraju, bo do wyborów Kapitan Żoliborz  obieca jeszcze 500 zł za każdy miesiąc ciąży i emeryturę dla rodziny przez rok po śmierci emeryta. Co pewnie jest jedynym, poza dobiciem przedsiębiorców, pomysłem PiS na ratowanie budżetu ZUS-u.

Zostaje nam Piotr Roman i niepowtarzalna szansa (niby powtarzalna co wybory ale nikt jej nie wykorzystuje, bo nie chce i nie umie) wysłania go na zasłużoną emeryturę do Warszawy i uwolnienia Bolesławca od jego rządów. To jedyny kandydat, na którego głosować będą także jego przeciwnicy. W tym ja!

Poza tym Piotr Roman lubi PiS i PiS go lubi, świetnie się dogadują nad głowami lokalnego PiS. Pewnie też po wyborach tych ewentualnych paru senatorów z Bezpartyjnych i tak się do PiS przyklei, bo na swoich posłów to oni raczej nie mają co liczyć. Piotr Roman pewnie formalnie do PiS nie wróci ale mentalnie podobno nigdy się nie wypisał z tej partii.

Wybrany senatorem Piotr Roman przestanie być prezydentem miasta. Jego lokalne państwo PiS w skali micro zatrzęsie się w posadach a generałowie wyjmą buławy z biurek i zaczną się kopać o wpływy. Władzę w mieście przejmie komisarz (zapewne nieoficjalnie namaszczony przez senatora współpracującego w tej sprawie z jakimś Lipińskim) a potem będą nowe wybory, w których można będzie przynajmniej spróbować realnie dokonać zmian, Bo wystawiony w nich np. Tomasz Gabrysiak nie będzie tak silnym zawodnikiem jak dotychczasowy. Zwłaszcza, że starostą już nie chce być, bo chce być posłem, a wybory do sejmu przegra.

Naprawdę mamy szansę na wprowadzenie odrobiny chaosu w lokalną oligarchię i zmiany w naszym mieście. 13 października wystarczy wybrać do senatu Piotra Romana. Oczywiście, jako senator zwiększy swoje wpływów poza Bolesławcem i zachowa ogromną część wpływów lokalnych a każda lokalna władza będzie szukała z nim przyjaźni ale sama zmiana układu i ekstradycja jedynego lokalnego skutecznego polityka musi wzbudzić ferment. A tego nam trzeba.

Wyobraźcie sobie Bolesławiec, w którym nie znamy wyników konkursów zanim je ogłoszą, władze miasta, które cieszą się z inicjatyw mieszkańców a nie wspierają plagiaty ich inicjatyw, wyobraźcie sobie, że kluby sportowe i stowarzyszenia funkcjonują normalnie i nie muszą się łasić do władzy a urzędnicy odpowiedzialni za błędy ponoszą konsekwencje. Wyobraźcie sobie, że ludzie wybierani na stanowiska muszą być kompetentni a kryteria i sposób podejmowania decyzji – przejrzysty i logiczny. Wyobraźcie sobie lokalne media wiarygodne dzięki odcięciu ich od kroplówki samorządowej kasy.

Cholera, być może aby zacząć w Bolesławcu zmiany na lepsze naprawdę wystarczy pójść do urny 13 października i oddać głos na Piotra Romana.

Ja tak zrobię, serio!

Ba, mogę nawet ogarnąć jakiś rabat przeciwnikom prezydenta, którzy zechcą nagrać spoty poparcia dla niego. Bo po braku kampanii prezydenta w Bolesławcu jakoś nie widać, żeby się do tego senatu spieszył.