Przed tym weekendem czytałem o kretyńskiej naklejce, którą kolportuje gazeta polska. „Strefa wolna od LGBT”- głosi napis na niej. Może to sobie na drzwiach nakleić właściciel mieszkania, fryzjer, restaurator itd. – bo on „pedalstwa” nie obsługuje. To w sumie niemal legalne. Niedawno Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie w sprawie łódzkiego drukarza, który nie zgodził się na wydrukowanie plakatu dla organizacji zajmującej się prawami osób LGBT. Po tym, jak winę drukarza uznały Sąd Rejonowy, jak i Sąd Okręgowy, a kasację, którą złożył Zbigniew Ziobro odrzucił Sąd Najwyższy, TK orzekł, że karanie w tym przypadku jest niekonstytucyjne. „Karanie za odmowę świadczenia usług umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, stanowi ingerencję w wolność podmiotu świadczącego usługi, w szczególności w prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem” powiedział w uzasadnieniu TK sędzia Mariusz Muszyński.
Klauzula sumienia w każdej działalności to wolność? Murarz nie wybuduje domu katolikowi, bo nie lubi kościoła, taksówkarz może nie zabrać pasażera, bo jest Żydem. Możemy to rozciągnąć na cyklistów, brodatych, łysych, właścicieli kotów albo nawet wprowadzić selekcję ze względu na płeć.
Myślę, że naklejka gazety polskiej jest chora. Myślę tak, choć sam mam na swojej stronie internetowej następującą prośbę do ludzi chcących mnie zatrudnić: W trosce o samopoczucie moich klientów sugeruję, aby nie zatrudniali mnie ludzie, którzy nie szanują innych ludzi z powodu ich poglądów, religii, koloru skóry, pochodzenia czy też preferencji seksualnych albo kulinarnych. Z góry dziękuję również za propozycje pracy od osób związanych z radykalną prawicą oraz „coachingiem”, piramidami finansowymi i tego typu mentalnym drenowaniem ludzi.
Zamieściłem to po to, aby oszczędzić sobie i ewentualnym klientom nerwów. I wierzę, że to jednak różni się od naklejki gazety polskiej.
Kiedy o niej czytałem zobaczyłem Bogdana Nowaka w tęczowej koszulce. I tak pojawił się pomysł na widoczną powyżej naklejkę. Od razu zamówiłem kilka sztuk.
Nie śledziłem wydarzeń w Białymstoku, dopiero dziś docierają do mnie strzępy. Takie jak ten tekst Jacka Dehnela. Fragmencik: „Kobieta z trzy-, czteroletnim może dzieckiem, któremu układała obie maleńkie rączki w faki, mówiąc „Ucz się!”, po czym skandowała: „Wy-pier-da-lać! Wy-pier-da-lać!”.
W weekend przeczytałem tekst podlinkowany przez znakomitego fotografa ślubnego, Jakuba Nowotyńskiego. Trzy lata temu robił on zdjęcia ślubne dwóm dziewczynom. W weekend Diana i Roksana miały rocznicę. Niewesołą, bo skwitowały ją tekstem, który warto przeczytać, który dedykuję wszystkim używającym głupich argumentów w dyskusjach o LGBT. A kilka takich dyskusji stoczyłem niestety ostatnio.
„Prawie trzy tygodnie temu przyjęłam ofertę nowej pracy. Pracy zagranicą. Na jesieni wyprowadzamy się z Roksaną z Polski.
Chcę bardzo głośno i wyraźnie powiedzieć: JEST TYLKO JEDEN POWÓD NASZEJ WYPROWADZKI I JEST TO SYTUACJA PRAWNA OSÓB LGBT, NAS, W POLSCE.
Mamy tu wygodne życie. Dobre prace, mieszkanie kupione przed drastycznym wzrostem cen, rodzinę, przyjaciół, znajomych, ulubione sklepy, puby i restauracje. Mamy cały system wsparcia, ludzi, na których zawsze możemy liczyć. Zarabiamy dobrze powyżej średniej, płacimy podatki, przestrzegamy prawa, pomagamy ludziom, którzy pomocy potrzebują (w różnej formie) i jesteśmy miłe dla sąsiadów.
Mamy dosyć traktowania nas jak wrzodu na dupie polskiego społeczeństwa. Jutro świętujemy trzecią rocznicę naszego ślubu, Ślubu zawartego zagranicą, który w Polsce nie ma żadnego znaczenia prawnego. Który nie pozwala mi dowiedzieć się w polskim szpitalu o stanie zdrowia mojej żony. Który nie pozwala mi odebrać w jej imieniu pieprzonego listu z poczty, który w wypadku mojej śmierci nie pozwala jej podjąć decyzji o tym, że moje organy mają być oddane, ciało skremowane, a pogrzeb ma być bez udziału księdza i całej katolickiej otoczki. W ciągu tych trzech tygodni mówimy o tym wszystkim wyjątkowo często. I wiecie co? Nie ma zrozumienia. Ludzie, którzy spędzają z nami czas na co dzień, nie rozumieją tych argumentów. Słyszę często w odpowiedzi ‘Przecież możecie to wszystko sobie załatwić przez notariusza i złożenie papierologii we wszystkich instytucjach’. Dlaczego? Dlaczego do jasnej cholery muszę to załatwiać przez notariusza? Czy naprawdę nie widzicie, jak to jest upokarzające? Kombinowanie, omijanie istniejącego prawa, znajdowanie kruczkowych prawnych? Wielu z was ma stały kontakt ze mną i z Roksaną, wiecie jak nasze życie wygląda na co dzień, jak wyglądają nasze relacje ze sobą nawzajem i z naszymi rodzinami. Powiedzcie mi, czym nasz związek różni się od innych związków? Co takiego się wydarza w naszej relacji, że dyskwalifikuje nas to z posiadania tych samych praw, które mają osoby w związkach hetero?
OK, odpuśćmy na chwilę prawo i porozmawiajmy o polskim społeczeństwie. Impulsem do napisania tego postu dzisiaj była informacja, że do najbliższego swojego wydania, wychodzącego 24 lipca, Gazeta Polska doda naklejki ‘Strefa wolna od LGBT’. To jest przykład systemowej nienawiści z którą my spotykamy się na co dzień, a na którą jest pełne przyzwolenie ze strony obecnie rządzących. W głowie mi się nie mieści, jak ktoś mógł w ogóle pomyśleć, że to jest dobry pomysł? Jak ktoś mógł na to wydać zgodę? Czym to się różni od kartek ‘zakaz wstępu Żydom’ na sklepach z lat trzydziestych? Ale właśnie w takim społeczeństwie obecnie żyjemy. Społeczeństwie, w którym jest ciche przyzwolenie na totalne wykluczenie grupy ludzi, częściowo przez tych, którzy w to wykluczenie wierzą, a częściowo przez tych, dla których ‘to nie jest ich problem i mamy ważniejsze rzeczy na głowie’.
Chciałabym móc wam wytłumaczyć, jaką niesamowitą ulgą była możliwość bezstresowego mówienia o ‘mojej żonie’ podczas procesu rekrutacyjnego, przez który właśnie przeszłam. Nie musieć się zastanawiać, jak zareaguje druga strona. Nie musieć się zastanawiać, czy ta informacja będzie miała wpływ na ewentualną ofertę pracy. Nie musieć kombinować, żeby używać form bezpłciowych, albo w ogóle unikać tematu. Jak wiecie, my z Roksą nie chowamy się po szafach (a wśród znajomych jesteśmy mniejszością). Ale zrozumcie, że nasze życie to jest wieczny coming out. Każda nowa osoba to jest decyzja do podjęcia. Czy powiedzieć? Kiedy powiedzieć? Jak powiedzieć? To jest wieczna gotowość obrony w razie ataku.
Mamy dosyć. Wybieramy normalność. Wybieramy godność. Wybieramy równość.
W ciągu tych trzech tygodni zarówno od rodziny jak i od przyjaciół i znajomych stale słyszymy, że jest im smutno, że wyjeżdżamy. Nam też jest smutno. Chciałybyśmy móc normalnie żyć w Polsce. Ale chciałabym, żebyście zrozumieli jeszcze jedną rzecz. Według szacunków, społeczność LGBT to ok. 7% społeczeństwa. Jesteśmy mniejszością, zawsze będziemy. I jako mniejszość, sami nie wywalczymy sobie żadnych praw bez wsparcia naszej hetero rodziny i naszych hetero przyjaciół. Martin Luther King w jednym ze swoich listów z więzienia w Birmingham napisał, że równość Afroamerykanów jest w mniejszym stopniu blokowana przez Ku Klux Klan niż przez ‘białych moderatów’, którzy zgadzają się z ideą, ale nie z metodą; którzy każą czekać na lepszą koniunkturę; którym wydaje się, że rozumieją, ale jest to rozumienie bardzo płytkie.* Brzmi znajomo?
Jeżeli naprawdę jest wam smutno, są rzeczy, które możecie zrobić:
– chodźcie na wybory
– głosujcie na partie, które otwarcie mówią o wprowadzeniu związków partnerskich
– chodźcie na Marsze Równości (ciągle słyszymy, że w Polsce nie ma społecznego poparcia dla związków partnerskich; badanie pokazują, że to nieprawda, dlatego tak ważna jest widoczność tego poparcia) i inne prorównościowe wydarzenia
– reagujcie na przemoc słowną; w pracy, w szkole, na ulicy, na ‘niewinne’ dowcipy o pedałach i całkiem konkretne wyzwiska
– reagujcie na szerzenie nieprawdziwych informacji, jak na przykład jeżdżąca ostatnio po niektórych miastach ciężarówka z informacją, że wszyscy homoseksualiści to pedofile
– uczcie swoje dzieci o normalności osób LGBT, opowiedzcie im o cioci Dianie i cioci Roksanie i o tym, że tworzą taką samą rodzinę jak mama z tatą
– upewnijcie się, że wasze dzieci wiedzą, że będziecie je kochać i akceptować tak samo, gdyby kiedyś do was przyszły i powiedziały wam, że identyfikują się jako LGBT; nawet nie wyobrażacie sobie, jak to jest ważne
– niech wasi znajomi wiedzą, że mogą się przed wami bezpiecznie wyoutować
Jest we mnie dużo złości na tę sytuację. Złości wynikającej z bezsilności. My z Roksą podjęłyśmy bardzo egoistyczną, choć ryzykowną, decyzję o zostawieniu tego bałaganu za nami i rozpoczęcia życia w miejscu, gdzie nasza orientacja nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Niestety nie każdy ma taką możliwość. Pomóżcie uczynić ten kraj lepszym dla tych, którzy zostają. Dla was może to być mały gest, a dla kogoś może to być gest na wagę życia.”
Czytam to i myślę, że jak ktoś tego nie rozumie, to po prostu bardzo nie chce zrozumieć. Naprawdę uważam, że szalenie często mylimy niewiedzę z posiadaniem własnych poglądów. A głupota, nietolerancja, brak empatii biorą się właśnie z niewiedzy. Sapkowski ma takie mądre zdanie, w sumie definiujące empatię: „Moje sympatie są niezmiennie po stronie ofiar pogromów, antypatie zaś dotyczą gromiących, niezależnie od rasy, narodowości i wyznania.”