W niedawno zamieszczonym na „Bobrzanach” bardzo interesującym artykule Pan T. Łasica opisuje dzieje Krucyfiksu przed Kościołem Parafialnym wspomina także o wejściu – schodach na Plac Kościelny z ulicy od strony Rynku. W uzupełnieniu i rozszerzeniu tego artykułu, dotyczącym jednak tylko południowego ogrodzenia Placu Kościelnego (a raczej muru oporowego ograniczającego od południa teren przykościelny) chciałbym przypomnieć niektóre informacje o tym murze .
Otóż nie tylko zostało zmienione w latach 30-tych XX w. usytuowanie schodów wejściowych od strony Rynku, czego przyczyną miały być względy „militarne”
Wcześniejszy wygląd muru przy Kościele Parafialnym widać na kilku starych widokówkach, a jego usytuowanie na planie katastralnym Bunzlau z roku 1908. Najciekawszym jednak fragmentem południowego muru przed Kościołem jest jego wschodnie zakończenie, mały fragment załamany pod ostrym kątem w stosunku do głównego kierunku muru, fragment, który nie był zmieniany w latach 20 i 30-tych XX wieku i dopiero w ostatnim remoncie w 2019 roku został przemurowany. Jest to prawdopodobnie ostatnia widoczna pozostałość dawnej szkoły parafialnej, pierwszego budynku szkolnego w Bolesławcu, o średniowiecznej tradycji.
Do takiego przypuszczenia skłania analiza planu miasta z 1773 roku, na którym jest zaznaczony zarys rzutu budynku Szkoły.
Naturalnie pewna weryfikacja lokalizacji nieistniejących teraz budynków byłaby możliwa w efekcie badań archeologicznych (i szkoda, że przy ostatnim remoncie Kościoła i jego otoczenia, kiedy została wymieniona cała nawierzchnia placu wokół Kościoła nie zrobiono choćby małych wykopów sondażowych).
Porównując plan z 1773 r. z dokładnym planem katastralnym z 1908 r.
Można więc sądzić, że lokalizacja budynku Szkoły parafialnej zaznaczona na podkładzie geodezyjnym z lat siedemdziesiątych XX w. na podstawie planu z 1773 roku jest całkiem prawdopodobna.
napisał Z. Skop
ps cemoi07
… swego czasu zwróciłem uwagę na ów interesujący fakt kierownikowi robót konserwatorskich… ponoć był zaproszony archeolog, który miał, ponoć dokonał (i, sic! – niczego nie stwierdził!), przeprowadzić badania przy okazji prac nad murem oporowym… ponoć zwrócono się też do Pana Jana Cołokidziego, aby ten zwrócił drugi, a wywieziony przezeń kamień (mniejszy, którego po mej interwencji Pan Cołokidzi nie zdążył już „zabezpieczyć”, widać na zdjęciu, a jest on prawdopodobnie elementem fundamentu szkoły parafialnej…
… o skandalicznej „renowacji” Kaecherem murów świątyni wspominał juz w swych artykułach Pan Łasica… reszta jest milczeniem!
… cóż, jakie władze, takie miasto i powszechny „szacunek” do zabytków historii materialnej… swego czasu jeden z bolesławieckich prezydentów na wynajętej przez się stronie regionalnego portalu straszył mnie konsekwencjami postępowania karnego, jakie miał zamiar wytoczyć mnie, za, ponoć naruszenie jego dóbr osobistych, którego to haniebnego czyny miałem się dopuścić swym artykułem, gdzie skrytykowałem władze na ratuszu za barbarzyńską decyzję administracyjną zezwalającą na zabudowanie – bezpowrotne zniszczenie najwiekszego, opiewanego w legendach skarbu Bolesławca – słynnej na pół Europy Queckbrunnen…