Trudno rozstrzygnąć, co było większym źródłem dochodów w życiu Liebnera. Działalność ogrodnicza, urzędnicza czy budowlana? W dokumentach miejskich i wzmiankach o jego śmierci podawano funkcje miejskie: rajca, skarbnik oraz burmistrz (Rathmann, Kämmerer, Stadtdirektor). Ogrodnictwo było zapewne pasją na której czasem można zarobić. Ale Gottllob Liebner był aktywny również na innych polach. Należał do loży masońskiej oraz udzielał się w bractwie strzeleckim. Dwukrotnie był królem strzelców – w 1771 i 1789 r. oraz marszałkiem w 1791 r. W latach dziewięćdziesiątych był burmistrzem miasta (wtedy funkcja ta nazywała się Stadt-Director).
Z jego budowlanego dossier zachował się tylko pawilon ogrodowy. Znaczącym budynkiem spod jego ręki, który zaledwie kilkanaście lat służył mieszczanom, była symultaniczna (służąca katolikom i protestantom) kaplica pogrzebowa, która stała przy ul. Obrońców Helu, gdzie znajdowała się największa bolesławiecka nekropolia. Wbrew obiegowej opinii obszar dzisiejszego Parku Obrońców Helu nie był jednym cmentarzem. Wprawdzie na większości starych planów jest on oznaczany jako cmentarz (Kirchhof, Friedhof) lub cmentarz ewangelicki (Ev. Friedhof), ale w Muzeum Architektury TU Berlin zachował się plan wydany w bolesławieckim wydawnictwie E. Muschketa na którym uwidoczniono podział na północną część symultaniczną i południową ewangelicką.
I na potrzeby cmentarza w 1775 r. rozpoczęto budowę kaplicy. Grunt i kapitał na ten cel przeznaczył starszy cechu szewców. Budowa musiał się jednak mocno przeciągać w czasie, ponieważ do użytku oddano ją dopiero 19.VII 1791 r. W jej części podziemnej powstała krypta rajców dla zasłużonych członków władz miasta – Ratskapelle. Pochowano w niej też i jej budowniczego.
Nie dane było mu jednak długo spoczywać w spokoju, bo w miejskich murach i okolicy wystąpili na gościnnych występach wychwalani pod wszelkimi szerokościami geograficznymi młodzieńcy i panowie w zunifikowanych, wtedy barwnych, mundurach. Efektem kilku wojennych lat było zniszczenie sporej liczby miejskich budynków. Jednym z tych, które przeszkadzały w ponownym umocnieniu miasta była wspomniana kaplica symultaniczna. Zbudowana na jej miejscu w 1819 r. następczyni przetrwała ponad sto lat, zniknęła po 1945 r. Miłośnikom historii ostała się tylko ilustracja.
Inną pracą na rzecz miasta wykonaną przez G. Liebnera był remont ratuszowej wieży. Dziś wrosła mocno w pejzaż miasta i nikomu przez myśl nie przejdzie, że mogłoby z nią stać się coś złego. A wystarczy zajrzeć w losy nieodległego Gryfowa. Tam też przy okazji remontu doszło do pożaru i odbudowano ją w zupełnie odmiennej, modernistycznej formie. Bolesławiecka, do 1739 r., też wyglądała inaczej niż dziś. Ale 2.V w domu cesarskiego poborcy celnego Johanna Härtela, który stał koło podwórza kościelnego, wybuchł pożar. Ówczesne zabudowa ułatwiała roznoszenie się ognia, gdyż dachy kryte były gontem a ściany wykonane były w nietynkowanej konstrukcji szkieletowej. Niesione ze wschodnim wiatrem fragmenty drewna z łatwością przenosiły się na kolejne budynki. Spłonęła wtedy dawna konstrukcja wieży z dwoma przezroczami, którą uwieczniono na rycinie datowanej na 1603 r. Podczas tego wielkiego pożaru ogień przez Rynek, klasztor dominikanów, zabudowania św. Kwiryna dotarł aż do Bolesławic. Zubożone miasto podniosło się z popiołów i zostało uwiecznione na rycinie Wernera. Jest jednak pewna nieścisłość, gdy porówna się ją z dwoma zapisami w kronikach.
Już po definitywnym ugruntowaniu pozycji Prus i przejęciu Śląska, w 1776 r., podjęto się dość sporego remontu wieży. Patrząc na opis E. F. Buqoi można domniemywać, że zwieńczenie było bez przezrocza. Zapisał on mianowicie, że „…stara wieża ratusza została upiększona przez nową prześwitującą oraz nową kopułę. Na jej mocno złoconej gałce spoczywa zamiast zwyczajowej chorągiewki pruski orzeł z jednym rozpostartym skrzydłem. Założenie gałki stało się, z rozmaitymi uroczystościami, 9. lipca, przy udziale dekarza Flügela, który prowadził całą budowę.” Uwagę zwraca fakt wizualnego podobieństwa orła na zwieńczeniu z tytułową stroną gazety drukowanej we Wrocławiu, która zamieszczona została w pierwszej części poświęconej G. Liebnerowi.
Na balustradzie wieży wykuto pamiątkową inskrypcję „Bauherr und Caemmerer Gottlob Liebner anno 1776“. Otwarte pozostaje pytanie, czy zachowała się do dziś, na zewnętrznej murach nie ma jej z żadnej strony. Poszukiwanie jej pozwoliło zauważyć precyzję wykonania balustrady. Zdjęcia wykonane teleobiektywem uwidaczniają szczegóły kamieniarki i ozdobne rzygacze.
Ale pozostała część ratusza była również w kiepskim stanie, gdyż odnotowano jej remonty do końca XVIII w. Nie odpowiadała również nowym trendom w sztuce i przestarzałą, renesansową bryłę zbarokizowano. Nie spotkało się to ponad sto lat później z uznaniem Hansa Lutscha – Królewskiego i Rządowego Baumeistra (Königlicher Regierungs-Baumeister). Dziś tę funkcję można przetłumaczyć po trosze jako minister budownictwa i dyrektor generalny nadzoru budowlanego. W wykazie zabytków prowincji śląskiej odniósł się do tych prac następująco: „Budowla doznała mianowicie pod koniec ubiegłego wieku na zewnątrz zupełnie rozczarowującej przebudowy. Także wnętrze zostało przebudowane i otynkowane, tak że sklepienia żebrowe nie mogą być obecnie, jak na Grodźcu, przebadane pod kątem znaków kamieniarskich.”
Pierwotnie drewniany symbol pruskiego władztwa nad Śląskiem został wymieniony na blaszanego orła w 1847 r.
7.V zdemontowano go wraz z gałką wieżową z której wyciągnięto dokument, który sporządzono w 1776 r. E. Wernicke zacytował go i stąd wiadomo dziś jak wyglądała wieża przez kilkadziesiąt burzliwych lat. Tłumaczenie interesującego fragmentu brzmi następująco: „Po tym, gdy w 1739 pożar miasta aż do muru spopielił całą wieżę i którą tymczasowo do przyszłej odbudowy zakończono prowizorycznie strzępiami (zazębienie muru umożliwiające kontynuację budowy w przyszłości), ale okoliczności czasu uniemożliwiały przystąpienie do odbudowy zrujnowanej wieży; gdy Magistratus modernus zatroszczył się o odbudowę tej pozbawionej ozdoby miasta i poczynił następnie działania w roku 1776 na koszt komory miejskiej (skarbu miasta) w zaproponowanej kwocie 1563 tal. 21 sr. gr. dobrej waluty, liczonej jako dukat po 3 talary ( informacja związana z przelicznikiem znajdujących się wtedy w użyciu monet, dukaty były bite ze złota, talary ze srebra i w zależności od ilości kruszcu miały inny przelicznik) nie tylko postawienia, odrestaurowania, ale zbudowania z przezroczem, jak również pokrycia blachą i sporządzenia nowej miedzianej gałki z unoszącym się nad nią drewnianym orłem ozdobionym nowym pierwszorzędnym złotem i 9. lipca bieżącego roku o godzinie 2 po południu pod zwycięskim panowaniem Friderici II… założonych przez budowniczego wież Franza Antona Fliegel z Dolnych Twardocic i otynkowanej przez murarza Sigism. Ulrich.”
Treść nie tylko potwierdza więc krótką informację Buqoia, o braku przezrocza, ale i informuje o prowizorycznym zadaszeniu, które przetrwało ponad 30 lat. Oznacza to też, że ilustracje datowane na okres 1739-1776 na których przedstawiono piękny hełm należy raczej zaliczyć do artystycznych wyobrażeń.
Do 1945 r. jeszcze dwukrotnie remontowano zwieńczenie wieży. W pierwszych powojennych latach nikt nie zastanawiał się nad jej symboliką. Ale za sprawą jednej wizyty Miejska Rada Narodowa zajęła się niestosownością jej zwieńczenia w prapiastowskim mieście. Odwiedzający miasto marszałek Michał Rola-Żymierski zażyczył sobie poinformowani go o usunięciu pruskiego orła. Stosownie do życzenia honorowego obywatela Prezydium MRN omówiło tę sprawę na posiedzeniu 15.VI 1948 r. postanawiając wysłać zawiadomienie o załatwieniu sprawy. Zatwierdzono również koszt demontażu orła i zamocowania aluminiowej chorągiewki w wysokości 70 tys. złotych.
W wydanym przed 20 laty przewodniku operację usuwania orła opisano jako strącenie. Jednak jeden z naocznych świadków zapamiętał to wydarzenie nieco inaczej. Orzeł był cięty na mniejsze fragmenty, które spuszczano na linie.