Korzystam z uprzejmości portalu Bobrzanie.pl, by odnieść się do ,,wywiadu”, którego rzekomo panu udzieliłam. Pomyśleć o panu jako o dziennikarzu, to obrazić dziennikarzy.
Jakim prawem, bez pytania mnie o to czy mogę i chcę udzielić wywiadu dla istotnych.pl z rozmowy telefonicznej sklecił pan tekst, który ze mną ma niewiele wspólnego. Ani to mój język, ani styl wypowiedzi. O tym, że język pisany i język mówiony różnią się powinien pan wiedzieć, jak i o tym, że upublicznianie wypowiedzi bez autoryzacji jest niedopuszczalne.
Twierdzi pan, że w wywiadzie (który nie miał miejsca, przypominam) zdradziłam powód rezygnacji ze współpracy z BOK. Niczego takiego nie powiedziałam! Poza tym wykazał się pan sporą dozą niekompetencji i niewiedzy. Pani Iwona Banach, którą pan wymienia w tekście, jest bolesławianką, to po pierwsze. Po drugie, mówienie o honorariach jest mało eleganckie i po trzecie nie jestem autorką pańskich nieudolnych zdań dotyczących pani Olgi Tokarczuk. To nie ja jestem ich autorką. No i po czwarte – nie byłam internowana, byłam w więzieniu w 1984r.
Nieuczciwym manipulowaniem moją wypowiedzią odsłonił pan metody pracy istotnych.pl, które nie mają nic wspólnego z uczciwym traktowaniem interlokutora.
Nie domagam się sprostowania ani przeprosin, bo nie wierzę, że pana na to stać.
Danuta Maślicka
Potajemne nagrywanie stanowi o naruszeniu dóbr osobistych określonych w art. 23 kodeksu cywilnego, obejmujących prawo do swobody wypowiedzi, wyboru rozmówcy i tajemnicy rozmowy – i które może skutkować koniecznością zapłaty zadośćuczynienia osobie nagrywanej (jeśli zdecyduje się ona wystąpić na drogę sądową). Tym samym, nagrywanie drugiej osoby bez jej wiedzy wiąże się z odpowiedzialnością zarówno karną, jak również cywilną (a dokładniej finansową).
„Pomyśleć o panu jako o dziennikarzu, to obrazić dziennikarzy.”
Piękne zdanie, jakże adekwatne nie tylko w tym konkretnym wypadku, ale i czasami w odniesieniu do innych lokalnych mediów.
jak fajnie że nauczyli mnie w szkole czytać mogę czytac wszystko co chcę moge sie z tekstów pisanych śmiac moge płakać HMMM…
Pani Danuto,
bohater pani wpisu odniósł się na swoim portalu do powyższych słów m.in. tak:
„Po pierwsze, na początku rozmowy telefonicznej przedstawiłem się: pani Maślicka wiedziała, z kim rozmawia.”
I to właściwie powinno zamknąć temat : ))))
Ale nie zamyka,bo:
„Po drugie, powiedziałem, że dzwonię w sprawie wywiadu z Łętowskim”
Wywiadu, który wciąż (piszę to we wtorek) nie jest opublikowany w żadnym miejscu, w którym ktoś postronny mógłby się z nim zapoznać.
Ale jest coś jeszcze w wypowiedzi adresata pani listu:
„Cała rozmowa jest nagrana, jeśli pani Maślicka się zgodzi, mogę umieścić dla weryfikacji.”
To ostatnie zdanie właściwie powinno nam kazać wrócić do pierwszego:
„Po pierwsze, na początku rozmowy telefonicznej przedstawiłem się: pani Maślicka wiedziała, z kim rozmawia.”
… taak, Pan Gwizdała ma wielkie szczęście, że Pani Maślicka jest kobietą… są bowiem mężczyźni kultywujący stare rycerskie tradycje, którzy pewnych spraw nie puszczają płazem, a i czasu nie tracą na sądowe przepychanki – walą po prostu w mordę!
Czy uprzedził panią Maślicką, że rozmowa jest nagrywana? Czy inne rozowy też tak nagrywa?
Rozmawiałem z panią Danutą, nie uprzedził.
Ma szczęście, że trafiło na osobę, która raczej nie będzie go ciągać po sądach.
To wcale nie jest śmieszne facet działa tak, od wielu lat. Pisze dobrze o tych tylko co mu płacą. Kreuje własną rzeczywistość a ludziom nie chce się z nim sądzić. Do tego narcyzm i spiskowe teorie dziejów.
Brawo Pani Danuto. Pozdrawiam serdecznie :)
Dlatego, m.in., nie odbieram telefonów od tego pana. Wszystkim, korzystającym w dobrej wierze z jego serwisu, polecam list otwarty Pani Danuty, którą serdecznie pozdrawiam.
Głupi ty, jakbyś odebrał to byś miał wywiad!
To nie problem… Były przecież wywiady z nieobecnym amatorem jabłek ;)
Ale jaja…